informatyzacja

"Zatomizowane audytoria", problem płatnej dostępności treści i publicznych źródeł informacji

Nie mam nic przeciwko temu, by wydawcy zamykali bezpłatny dostęp do publikowanych przez siebie w internecie treści. To ich wybór i jeśli będzie się to "biznesowo spinało" (a nawet jeśli nie), to czemu miałbym mieć coś przeciwko temu? Być może nawet wymusi to zwiększenie poziomu rzetelności dziennikarskiej. Wymusi też dziennikarską czujność, chociaż nie wierzę za bardzo, że realizujące głównie komercyjne cele serwisy internetowe będą podawały źródła. Wszak jedno kliknięcie dzieli konsumenta od konkurencji, która podała wcześniej, więc może ten abonament się informacyjnie nie zwraca? A jeśli to samo państwo podało wcześniej? Ktoś może chcieć i z tym sobie poradzić, jeśli będzie postulował ograniczenie informacyjnej aktywności państwa, które - pod wpływem kolejnych litygacji strategicznych i osób zabiegających o dostęp do informacji publicznej - będzie coraz częściej publikowało informacje na temat własnej działalności.

Przejmujemy państwo: skąd wziąć statystyki oglądalności poszczególnych serwisów administracji publicznej?

Przy okazji przyglądania się temu, co wiadomo o stronach rządowych (a to w ramach społecznej inwentaryzacji serwisów, by można było części z nich się pozbyć w celu racjonalizacji wydatków publicznych i narzucenia jakichś warunków ewaluacyjnych; por. Przejmujemy państwo: początek społecznej inwentaryzacji), okazuje się, że i tu wychodzi ACTA na wykresach. Same wykresy nie są doskonałe, bo nie mając dostępu do "twardych danych" postanowiłem sięgnąć do serwisu Alexa.com, aby dowiedzieć, się, co tam wiedzą o polskiej administracji publicznej. Publicznie dostępne raporty Alexa.com nie są doskonałe. Dane opierają się na szacunkach, spekulacjach. No, ale byłem ciekawy.

Administracja publiczna w Polsce pomaga budować Google profile obywateli

Ponieważ od pewnego czasu w wielu tekstach można było przeczytać alarmujące "przypomnienia" dotyczące "usunięcia historii wyszukiwania" z Google wiele osób pewnie dowiedziało się w ten sposób, że Google dziś wprowadza "nową, jednolitą politykę prywatności". W efekcie konsolidacji zasad dot. prywatności spółka będzie mogła wykorzystać dane pozyskane w jednym serwisie wraz z danymi z innego swojego serwisu. W efekcie będzie mogła budować pełniejszy profil użytkowników. Ja zaś się zastanawiam dlaczego właściwie twórcy stron internetowych polskiej administracji publicznej decydują się na to, by przekazywać spółce Google informacje o obywatelach, którzy odwiedzają te strony?

Rozpoczynają się prace nad realizacją zamówienia na System Konsultacji On-Line Ministerstwa Gospodarki

30 listopada 2011 r. Ministerstwo Gospodarki uruchomiło postępowanie dot. utworzenia Systemu Konsultacji On-Line, które prowadzono w trybie przetargu nieograniczonego. 9 stycznia otworzono oferty i w wyniku ich oceny zwyciężyła spółka eo Networks. Ministerstwo Gospodarki poinformowało o tym 25 stycznia. Potem pojawił się protest, który oceniała Krajowa Izba Odwoławcza. Po rozpatrzeniu protestu spółka utrzymała się w przetargu. Ruszają zatem prace nad realizacją zamówienia. eo Networks zaprojektuje i wdroży platformę do konsultacji on-line za 790 tys. zł. System ma powstać do końca listopada 2012 r.

Przejmujemy państwo: początek społecznej inwentaryzacji

W czasie posiedzenia Rady Informatyzacji, które odbyło się 15. lutego, istotnie zaproponowałem, by "stworzyć spójne kryteria, jakimi mają się rządzić strony internetowe administracji publicznej, i dwie trzecie wyciąć w pień, bo to marnowanie pieniędzy i traci się na wiarygodności informacji". To nie nowa koncepcja, a jedynie sięgnięcie do wzorców z Wielkiej Brytanii (por. Brytyjski rząd policzył koszty i zdecydował, że zamknie 3/4 rządowych serwisów internetowych). W Wielkiej Brytanii te prace trwają od lat. Tamtejszy raport pt. "Central Government websites 2009-10" był tylko jednym z elementów dyskusji, która niedawno zaowocowała pierwszymi próbami z jednym spójnym serwisem administracji rządowej (por. Jeden uczciwy serwis rządu zamiast chmury witryn marketingu politycznego ministrów). U nas w Polsce nie wiemy ile mamy internetowych serwisów rządowych, nie wiemy ile one kosztują, prawdopodobnie nie ma zbiorczych informacji na temat tego jaką mają oglądalność, a więc trudno ocenić czy są rzeczywiście potrzebne. Nie ma też - jak się wydaje - spójnej polityki państwa w sferze tworzenia takich serwisów. W Wielkiej Brytanii serwis rządowy nie może powstać, jeśli nie zostanie pozytywnie zaopiniowany przez the Cabinet Office Efficiency Board.

Mapa drogowa otwartego rządu: przeczytaj i skrytykuj

Wszyscy potrafimy krytykować, ale krytyka konstruktywna jest sprawą trudniejszą (zwłaszcza, że trzeba mniej więcej orientować się w tym, co się krytykuje). Warto, jak uważam, się w tej sztuce wprawiać. Jest dobra okazja. Począwszy od połowy zeszłego roku Centrum Cyfrowe Projekt: Polska publikuje kolejne wersje mapy drogowej otwartego rządu. Stopniowo wzbogaca materiał o dodatkowe informacje, aneksy. Koordynatorką projektu jest Justyna Hofmokl. Ja mam propozycję dla tych wszystkich, którzy chcieliby się jakoś włączyć w dyskusję nt. reformy państwa. Jeśli wcześniej nie czytaliście opublikowanych przez CC materiałów - przeczytajcie. Pochylcie się nad tym przez chwilę, przeanalizujcie diagnozę i proponowany kierunek zmiany, rozejrzyjcie się dookoła, porównajcie tezy raportu z doświadczeniami interakcji z administracją publiczną. Skrytykujcie raport. Przy czym kiedy proponuję krytykę, to nie dlatego, że niecnie planuję w ten sposób napuścić czytelników na kolegów z CC, a dlatego, że rzetelna, konstruktywna krytyka pobudzi dyskusje na poruszane w raporcie tematy. Sprawi również (w co wierzę), że pojawi się dodatkowy materiał, który będzie mógł być wykorzystany dla rozwijania samego raportu. Ale najpierw trzeba przeczytać to, co już przygotowano. Jeśli udałoby się to wspólnie przedyskutować, to potem można by wspólnie uprzejmie poprosić rząd, by - jak w przypadku dyskusji o ACTA - był tak miły i pochył się nad sygnalizowaną problematyką. O ile tego właśnie będziecie chcieli.

Odpowiedź od rzecznika prasowego ABW (jak wiarygodnie informować o ew. atakach na infrastrukturę?)

Jak wiadomo poprosiłem rzecznika prasowego ABW o komentarz dot. podanych przez rzecznika prasowego MKiDN informacji o ataku na strony ministerstwa. Otrzymałem dziś odpowiedź: "Uprzejmie informuję, iż oceny dotyczące zabezpieczeń poszczególnych witryn administracji rządowej kierowane są wyłącznie do adresata – tj. organu administracji rządowej, który zwrócił się do ABW z wnioskiem o jej dokonanie. Agencja przekazuje jego przedstawicielom szczegółowe informacje oraz ewentualne zalecenia. Ogólne dane dotyczące stanu zabezpieczenia witryn rządowych znajdują się w cyklicznie w publikowanych Raportach o stanie bezpieczeństwa cyberprzestrzeni RP, przygotowywanych przez zespół CERT.GOV."

Społeczeństwo obywatelskie po dyskusji o ACTA - nagranie z dyskusji

VaGla w czasie dyskusji w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy PolskichW notatce Czy spór o ACTA wpływa jakoś na dyskusję o społeczeństwie obywatelskim w Polsce? sygnalizowałem, że dziś odbędzie się dyskusja zorganizowana przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Taka dyskusja na ul. Foksal w Warszawie się odbyła i nagranie jej przebiegu dostępne jest online.

Projekt stanowiska rządu w sprawie europejskiej strategii otwartego dostępu do danych

pudełko z dokumentamiMam prośbę: jeśli ktoś ma wolne zasoby (albo może nieco poprzesuwać zasoby tak, by pochylić się nad czymś takim), to warto zapoznać się z opublikowanym dziś na stronach Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji projektem stanowiska rządu w sprawie europejskiej strategii otwartego dostępu do danych. Ministerstwo czeka na uwagi do 15 lutego 2012 r. Mało czasu (72 godziny to mało czasu!). Wiadomo. Ale warto przeczytać, przemyśleć, spisać uwagi i wysłać. A jeśli nawet nie do ministerstwa (bo ktoś się, nie wiem, wstydzi), to chociażby zachęcam do dyskusji w komentarzach. Tematyka tego stanowiska związana jest w pewnym sensie z formułowanymi przeze mnie postulatami w zakresie "pozytywnej agendy" wobec problemu ACTA. To jest ważna sprawa.

Open Government Partnership zamiast ACTA

Podobnie jak inni, ja również pragnę przekonywać Pana Premiera, by podjął działania, których efektem będzie przystąpienie do Partnerstwa na rzecz Otwartych Rządów. Państwa przystępujące do tej deklaracji zobowiązują się do zwiększenia dostępu do informacji na temat działań rządowych, wsparcia uczestnictwa w życiu społecznym, wdrażanie najwyższych standardów rzetelności zawodowej w całej administracji, zwiększenie dostępu do nowych technologii dla jawności oraz odpowiedzialności, a więc do tego, czego nam - jak mi się wydaje - brakuje w Polsce. W ramach tego porozumienia działają już takie kraje, jak Norwegia, Wielka Brytania, USA... Bardzo zacne towarzystwo. Właściwie, to powinniśmy chcieć być w takim gronie... Zaraz, czy to były moje argumenty?