własność intelektualna

Debata prezydencka w Światowy Dzień Społeczeństwa Informacyjnego i historia jednego pytania

Fragment zdjęcia ze studia telewizyjnego z hashtagiem debataWszystkiego najlepszego z okazji wypadającego dziś Światowego Dnia Społeczeństwa Informacyjnego. Obchodzony jest 17 maja na pamiątkę utworzenia Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (dziś wypada 150 rocznica). Przygotowując tę notatkę myślałem, że będzie skonstruowana inaczej. Oto bowiem tydzień temu zadałem publicznie pytanie o wykazy umów zawieranych za pieniądze publiczne i przez tydzień intensywnie zabiegałem o to, by w tym gorącym okresie kampanii prezydenckiej wprowadzić ten temat do debaty publicznej. Tylko kilku dziennikarzy zdecydowało się "podbić temat", a chociaż bardzo wielu obywateli w tzw. mediach społecznościowych wspierało moje starania, to temat wykazów umów nie przebił się do mediów "głównego nurtu". Kiedy usłyszałem w TV propozycję red. Krzysztofa Ziemca, by komentować przygotowania do dzisiejszej debaty prezydenckiej, postanowiłem raz jeszcze spróbować "wrzucić" temat do debaty. Udało się. Moje pytanie zostało zadane w debacie prezydenckiej.

Jak samorząd może się zakiwać w "mediach społecznościowych"

W serwisie Facebook są dwie "strony", które opisane są słowami "Oficjalna strona Urzędu Dzielnicy Praga-Północ m.st. Warszawy. Praga Północ District Office of the Capital City of Warsaw". Jedna jest starsza, dopracowała się już "krótkiego" fejsbukowego "adresu". Druga młodsza. Pierwsza ma 2,238 "lubiących", druga zaś 472 "lubiących". Pierwsza krytykuje działania podejmowane przez Urząd. Druga zaś jest "oficjalnie oficjalna". Pierwsza, jak się wydaje, jest prowadzona przez byłych samorządowców, którzy nie zdecydowali się "oddać" profilu nowo wybranym włodarzom dzielnicy. Gdyby komunikacja państwa i samorządu koncentrowała się w Biuletynie Informacji Publicznej - nie dochodziłoby do tego typu sytuacji. Teraz bohatersko samorządowcy będą rozwiązywać problemy, które samorządowcy z taką energią sami wcześniej stworzyli. Ale to nie my! To oni! - ktoś powie. Do tego pasowałoby potem "jesteś u pani!".

Po Social Media Convent - zasady uczciwej konkurencji w "prywatnych miastach informacyjnych"

Logo Social Media ConventW zeszłym tygodniu gościłem na Social Media Convent 2015 w Gdańsku. To impreza komercyjna, która reklamowana jest jako "międzynarodowa konferencja, na której poruszana jest tematyka komunikacji firm i marek w social media, prezentowane są trendy, dobre praktyki, najnowsze rozwiązania i prognozy dla branży". Chodzi o branże marketingową, public relations, sprzedaż. To wszystko z wykorzystaniem "mediów społecznościowych". Poproszony o wystąpienie zastanawiałem się, z jakim przekazem miałbym pojechać do Gdańska. Doszedłem do wniosku, że postawię tezę, że "social media nie istnieją" i postaram się to wykazać. Czy mi się udało?

Czterdzieści pięć szklanych kul, a na każdej z nich prywatny znak

wizytówka z logiem CBAPamiętacie Państwo, że złożyłem nietypowy wniosek o dostęp do informacji publicznej, skierowany na ręce Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Tym wnioskiem zainicjowałem operację pod kryptonimem "Szklana kula CBA". Szklane kule z wygrawerowanym logo CBA są tu tylko pretekstem. W istocie w akcji chodzi o pokazanie problemu nierównego traktowania, a więc dyskryminacji, obywateli w sferze informacyjnej. Natomiast przy okazji zapytałem też o samo "logo" CBA (bo to element poruszanej w tym serwisie problematyki symboli państwowych i heraldyki publicznej), zapytałem oczywiście też o same kule. Oto, czego mi się udało dowiedzieć.

Nowoczesna Polska wygrała spór o ochronę domeny publicznej, chociaż jeszcze nieprawomocnie

No właśnie. Fundacja wygrała sprawę, w której w istocie domagała się ochrony domeny publicznej. W 2012 roku Fundacja Nowoczesna Polska zwróciła się z wnioskiem do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód o stwierdzenie zgonu Henryka Goldszmidta, używającego pseudonimu literackiego Janusz Korczak, syna Józefa. Fundacja domaga się, by sąd potwierdził, że Janusz Korczak zmarł 6 sierpnia 1942 r. o godz. 24:00. A chodziło o przejście dzieł Janusza Korczaka do domeny publicznej. W 1954 roku sąd stwierdził, że Korczak zmarł 9 maja 1946, a więc blisko 4 lata później niż miało to miejsce w rzeczywistości. Dzięki temu Skarb Państwa mógł dłużej wykorzystywać czasowy monopol na dzieła Korczaka (Skarb Państwa dziedziczył te prawa wobec braku spadkobierców) i podpisywać umowy z wydawcami. Teraz jest jasne, że dzieła są (i były) w domenie publicznej. Ktoś uzna, że to gra niewarta świeczki, bo i tak zaraz by minął ten moment, w którym minęłoby 70 lat od ustalonej przez sąd w 1954 roku daty. Tu jednak w tej sprawie chodziło o zasadę.

"Dialog społeczny" bez dialogu społecznego

Formuła ustalania zasad gry w trójkącie państwo-pracodawcy-pracownicy jest anachroniczna. Ta formuła się wyczerpała. W takiej formule nie ma miejsca dla tych, którzy są samozatrudnieni, nie ma też miejsca dla tych, którzy żyją na tzw. "śmieciówkach". Nie uwzględnia się w takiej formule praw konsumentów, również takich, którzy są czymś więcej - są prosumentami. Nie ma tam też miejsca dla wykluczonych w życiu społecznym. Nie tylko chorych, ale też ubogich, niewykształconych... Współczesnych stosunków społecznych nie da się zamknąć w trójkącie ustalonym pod koniec XX wieku, które w Polsce zaowocowały Komisją Trójstronną, a teraz - wobec patowej sytuacji - przekształcanej. Kierunek tego przekształcania jest jednak niepokojący. Nie dziwi mnie to, że ktoś chce zabetonować zdobyte wcześniej pozycje, ale nie muszę się na to godzić. Dlatego zachęcam czytelników, by przyjrzeli się tematowi "dialog społeczny", nad którym właśnie trwają tajne prace.

Nikt nie zmieni ustroju państwa dzięki profilowaniu użytkowników z social media, prawda?

Zacząłem się zastanawiać, czy potrafiłbym "skręcić" takie konsorcjum, które za niewielkie pieniądze mogłoby dotrzeć do informacji na temat preferencji osobistych followersów Kancelarii Premiera i innych "oficjalnych kont" administracji publicznej na Twitterze. Oczywiście tylko po to, by ich nieco lepiej poznać. Nic wielkiego. Jakie strony przeglądają, jakie linki klikają, czym się interesują, jakich mają znajomych, rodzinę, kto jest w ciąży, a kto ma depresję. Normalna rzecz w czasach analizy "big data". Nie to, że akurat mam ochotę im coś konkretnego sprzedać, tym followersom, ale może dzięki temu mógłbym dowiedzieć się, czy i jakimi metodami przekonywać aktywne, bo śledzące rząd jednostki (a to przecież nudy, więc rzeczywiście trzeba być aktywnym i zaangażowanym). Mając taką wiedzę mógłbym, w sumie, zrobić sobie nieco miejsca w polskim systemie prawnym. Nie sprzedawałbym przecież wakacji albo kredytu, tylko może spróbowałbym zmienić jakąś ustawę. Na początek. By sprawdzić, czy to dobre narzędzie, by zmienić w Polsce ustrój. Co może być złego w tym, że sobie dotrę do aktywnych (zaangażowanych) polskich obywateli? To przecież tylko Twitter. Miłe, wygodne, narzędzie komunikacji. I zupełnie neutralne...

Raport cząstkowy z realizacji operacji o kryptonimie "Szklana kula CBA"

Szklana kula CBAZnamy odpowiedź na interpelację poselską w sprawie wykorzystywania przez rząd "mediów społecznościowych". Jeśli rząd mógł tak "odpowiedzieć" posłowi, to jest to trochę policzek dla obywateli. Te "media społecznościowe" są tematem poruszanym w tym serwisie, ponieważ wiąże się on zarówno z kwestiami dostępu do informacji publicznej, ale też z konstytucyjnymi zasadami praworządności i legalizmu, a także z zasadą równego traktowania wszystkich przez władze publiczne (czyli z zakazem dyskryminacji). Do tego oczywiście dochodzi zasada budowania zaufania obywateli do państwa (co z kolei jest elementem demokratycznego państwa prawnego, jakim - wedle Konstytucji RP - jest ponoć Rzeczpospolita Polska), a także kwestia racjonalnego gospodarowania środkami publicznymi. W ramach swojej publicystyki i tektoniki społeczeństwa obywatelskiego wysłałem do Centralnego Biura Antykorupcyjnego wniosek o dostęp do informacji publicznej. Otrzymałem (wstępną) odpowiedź, która stanowi niejako "otwarcie" "dialogu" w powyżej zasygnalizowanych sprawach. Nie chodzi w nim o ową "szklaną kulę" (co, jak się wydaje, zaczyna docierać już do CBA). Chociaż CBA postanowiło "przedłużyć" ostateczną odpowiedź na wniosek (ustawa daje pewne możliwości w tym względzie), to otrzymane już z CBA pismo daje podstawę do rozpoczęcia dalszych działań.

NSA oddalił kasację w sprawie skargi dot. dostępu do treści "Przeglądu legislacyjnego"

Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrywał skargę kasacyjną związaną z postępowaniem o udzielenie informacji publicznej, a dotyczącej... "Przeglądu legislacyjnego". Historia zaczęła się w tekście Czekamy na wolterskluwer.gov.pl, a materiały dotyczące kolejnych moich działań zebrałem w dziale Przegląd Legislacyjny. Niezależnie ode mnie Fundacja ePaństwo zawnioskowała potem o wskazanie podstawy prawnej, w oparciu o którą wydawany jest kwartalnik "Przegląd Legislacyjny", a także o udostępnienie wszystkich egzemplarzy kwartalnika "Przegląd Legislacyjny", które do chwili obecnej zostały wydane. W sprawie wniosku Fundacji ePaństwo wydał wyrok WSA w Warszawie, a po wyroku WSA sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA wczoraj oddalił skargę kasacyjną Fundacji (sygn. I OSK 724/14). Utrzymał się zatem wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W związku z tym mam takie niewinne pytanie: czy art 8 Prawa prasowego to wystarczająca podstawa, by Premier mógł być wydawcą tzw. brukowca?

Szklana kula CBA i wniosek o dostęp do informacji publicznej

Tak. Po opublikowaniu relacji z dzisiejszego spotkania Obywatelskiego Forum Legislacji (por. W Polsce funkcjonuje autopoietyczny system polityczny) mogę chyba również w serwisie zasygnalizować list, który wysłałem w zeszły piątek do Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. List przez ostatnie kilka dni funkcjonuje sobie w tzw. "mediach społecznościowych" (cokolwiek to znaczy "media społecznościowe", bo te serwisy niczym nie różnią się od mojego poza tym, że kto inny jest ich wydawcą). Zasygnalizowanie go tutaj da szansę przedstawienia intencji jego wysłania w nieco szerszym kontekście. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że poprosiłem Szefa CBA o udostępnienie mi, obywatelowi, mojego egzemplarza szklanej kuli z logiem CBA. Ale takiej prośby nie przesłałem. W istocie złożyłem do Szefa CBA wniosek o dostęp do informacji publicznej. Przy okazji w ten sposób pragnę zwrócić uwagę CBA na istotny, jak uważam, problem w działaniu państwa. W ten sposób staram się też dać pretekst Szefowi CBA, by mógł, po pewnej refleksji, zweryfikować funkcjonujące w CBA procedury i zasady działania. Ma to istotne znaczenie zwłaszcza dlatego, że CBA jest "służbą specjalną do spraw zwalczania korupcji w życiu publicznym i gospodarczym, w szczególności w instytucjach państwowych i samorządowych, a także do zwalczania działalności godzącej w interesy ekonomiczne państwa".
Aktualizacja w górę osi czasu: Raport cząstkowy z realizacji operacji o kryptonimie "Szklana kula CBA"