real life

Atak na forum epileptyków

O naruszeniu dóbr osobistych (w szczególności dobrem osobistym człowieka jest zdrowie) pisałem w tym serwisie kilka razy. Teraz mamy doniesienie o ataku na internetowe forum dyskusyjne osób chorych na epilepsję. Przeprowadzający atak umieścili na stronie migające, przesuwające się i świecące kółka. W wyniku tego ataku na stronę internetową kilka osób odwiedzających serwis (a dyskutowano tam na temat choroby, więc odwiedzały ten serwis również osoby chore) trafiło do szpitala.

Po co wsadzili zaszyfrowany dysk za klawiaturę laptopa?

W sumie to ciekawe doniesienie: laptop z brytyjskiego Home Office trafił do technicznego serwisu. Niby nic wielkiego (w końcu komputery trafiają do serwisu), ale brytyjskie władze nie wiedzą jak to się stało, że osoba, która oddała komputer do naprawy kupiła go wcześniej w serwisie aukcyjnym eBay. Ale jeszcze ciekawsze jest to, że we wspomnianym serwisie pod klawiaturą laptopa znaleziono dysk oznaczony jako "Home Office Confidential". Dysk zawiera zaszyfrowane dane. Treść znajdująca się na dysku laptopa również (a przynajmniej tak spekulują władze). Przypominają mi się dyski twarde z naszego MSZ.

Krótka historia ex dyrektor szkoły

Znów notatka z Naszą-klasą w tle: wicedyrektor Liceum Akademickiego opublikowała w swoim profilu w serwisie Nasza-klasa zdjęcie, a na nim widniała z gestem uznawanym za obraźliwy (a zawierającym środkowy palec bardziej eksponowany niż inne). Potem zdjęcie pokazał "Super Express". Pani dyrektor dowiedziała się, że nie jest tak, iż tylko znajomi mogą oglądać to, co jest w profilu...

Globalne przetwarzanie danych pacjentów

Google Inc. wraz z Cleveland Clinic testują system przechowywania i wyszukiwania danych medycznych. Pacjenci, którzy wyrażą zgodę na transfer informacji na temat swojego stanu zdrowia będą mogli skorzystać z rozszerzonych możliwości przeszukiwarki. Informacje na temat stanu zdrowia należą do tak zwanych danych wrażliwych (dane o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach, życiu seksualnym). Przechowywanie i - generalnie - przetwarzanie takich danych jest w wielu krajach koncentrujących się na ochronie danych osobowych poddane większym restrykcjom. Dodatkowo korporacja gromadzi już dość potężny zasób informacji o internautach. Stąd doniesienie może wzbudzać uzasadnione obawy obrońców praw człowieka...

Jak powiesz gdzie jest Bin Laden czyli Piotruś podpuszcza policję

W Chodzieży trwa postępowanie wyjaśniające, które może zakończyć się wszczęciem postępowania dyscyplinarnego wobec policjanta. Pewien mężczyzna zadzwonił do dyżurnego policjanta "przez internet". Dyżurny wiedział kto dzwoni. "Piotruś" pewnie dzwonił do Chodzieży nie pierwszy raz. Cała rozmowa została nagrana przez dzwoniącego, a do Sieci trafiła mp'trójka. Dzwonił poszukiwany przez Policję, a - jak się wydaje - po to, by trochę Policję skompromitować (na początku rozmowy chciał by funkcjonariusz podał: imię, nazwisko, stopień - by mogło się nagrać, ale dyżurny poznał dzwoniącego po głosie, więc na nagraniu tych danych nie ma).

Bezpieczeństwo maszyn do głosowania: klucz ze zdjęcia

Klucze ze firmowej strony DieboldTo doniesienie ma już kilka tygodni, ale i tak warto odnotować, że znalazł się ktoś, kto postanowił przygotować klucz (fizyczny klucz) otwierający maszynę do elektronicznego głosowania firmy Diebold, opierając się wyłącznie na zdjęciu tego klucza. Zdjęcie znaleziono na firmowej stronie internetowej. Po ujawnieniu faktu, że dzięki zdjęciu można odtworzyć realny klucz - zdjęcie ze strony firmy usunięto. Klucz, o który chodzi, potrafi otworzyć każdą maszynę Diebold (chodzi o maszynę AccuVote-TS), która wykorzystywana jest do "elektronicznych głosowań". Podobny klucz wykorzystano do eksperymentu naukowców z Princeton, mającego obrazować atak wirusów na amerykański system wyborczy. Aby zainfekować system trzeba otworzyć maszynkę.

Jeden mail z Interpolu

W aktach był podobno tylko jeden mail z Interpolu, co miało wystarczyć, by policja zatrzymała Amerykanina mieszkającego w Polsce (mającego już polskie obywatelstwo), i by krakowska prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. W USA zarzucają mu popełnienie "przestępstw internetowych". Po zamieszaniu pojawiło się pismo z amerykańskiego Departamentu Stanu o zastosowanie aresztu. Wedle prokuratury USA ma 60 dni na dosłanie wniosku o ekstradycję. Oficjalnego wniosku.

Wzmożona kontrola informacji na granicach USA

Organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka, a za nimi również media, zaczynają uważniej przyglądać się praktykom władz USA, które dokonują przeszukań elektronicznych mediów wwożonych na teren Stanów. Chodzi o przeszukania polegające na przeglądaniu zawartości laptopów, urządzeń mobilnych, przeglądaniu treści zgromadzonej tam korespondencji, dokumentów, etc. Ciekawe, że o te praktyki zapytano Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (Department of Homeland Security) w trybie amerykańskiej ustawy o dostępie do informacji publicznej (Freedom of Information Act), ale na razie bez widocznego efektu.

Kolejna kotwica odcięła miliard internautów od Sieci?

Mieliśmy już trzęsienie ziemi w Azji (por. Trzęsienie ziemi w Azji i konsekwencje na globalnym rynku wirtualnych usług), była też kotwica, która odcięła Australię (por. Wirtualny terror), teraz "niewyjaśnione okoliczności" (chyba również kotwica) odcięły Bliski Wschód, odcinając od internetu miliard ludzi w Egipcie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Kuwejcie, Arabii Saudyjskiej, Bahrajnie, Katarze i całych Indiach.

Może być i jest taniej. A będzie jeszcze taniej.

taniej być nie może?Na grupie pl.soc.prawo toczy się dyskusja na temat możliwości wprowadzania zakazu fotografowania w sklepach. Od kilku tygodni noszę się z zamiarem kupienia sobie kamery cyfrowej. Korzystając z porównywarek cen w internecie monitoruje wahnięcia cenowe. Upatrzyłem sobie konkretny model. Jak się kupuje w Sieci, to trzeba poczekać te kilka dni na dostawę. Trzeba też wybrać sklep, który daje szanse powodzenia transakcji. Dlatego czasem warto pójść do prawdziwego sklepu. Zwłaszcza, gdy zdarzają się w nim wyprzedaże. Poszedłem, znalazłem model na półce, uruchomiłem przeglądarkę cen w telefonie i sprawdziłem w internecie aktualne ceny. Model na półce był o kilkaset złotych droższy niż w internetowym sklepie, w którym już zdarzyło mi się coś kupić (więc sklep ten zyskał moje zaufanie). Nic dziwnego, że kierownicy sklepów chcieliby najpewniej zakazać ludziom korzystania w tych sklepach z produktów, które sami wszak im sprzedają. Konkurencja jest coraz ostrzejsza. Pan ochroniarz powiedział, że nie mogę robić zdjęć. Na pytanie o przyczynę stwierdził, że kierownik się nie zgadza. Ja do Pana ochroniarza nic nie mam. Taka praca. Zdjęcie zrobiłem. Nawet kilka. Ryzykuję, że znajdę się na wielkiej tablicy "tych klientów nie obsługujemy". Takie życie.