Rynek prasowy: pierwsze sukcesy strategii pozywania w walce o przetrwanie

W lutym pisałem Infor ma święte prawo pozywać kogo chce, a dziś odnotuję, że taka strategia przyniosła Inforowi pierwsze sukcesy. Kilka dni temu (12. października) Sąd Okręgowy w Białymstoku (wydział gospodarczy) wydał ponoć korzystny dla INFOR Biznes wyrok, w którym zasądził 103,9 tys. zł odszkodowania od firmy Al Pari Business Centre, wydawcy serwisu Mojeprawo.pl. Chodziło o "przedruki" tekstów publikowanych pierwotnie w Dzienniku Gazeta Prawna. Wyrok jest ważny, co zresztą zauważa również powód, ale dobrze byłoby przeczytać jego treść. W szczególności warto byłoby się dowiedzieć, czy te prawie 104 tysiące złotych, to jest odszkodowanie, czy może - bo tego nie wiemy - trzykrotność "stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu", o którym mowa w art. 79 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych?

Gazeta Prawna w tekście Sąd: za kradzież treści w internecie należy się odszkodowanie pisze o "odszkodowaniu" i od razu wspomina także o ugodach, które szybko zawarli z Inforem kolejni wydawcy internetowych serwisów. Inforowi nie zależy na kolejnych pozwach, ale nie godzi się na to, by kopiowano teksty z wydawanych przez wydawnictwo tytułów prasowych. A może bardziej precyzyjnie - by kopiowano teksty bez zgody wydawnictwa, gdyż - jak można przeczytać w podlinkowanym artykule: "spółce nie zależy na tym, by serwisy internetowe w ogóle nie korzystały z należących do niego treści". Byle płaciły. Przynajmniej dwaj wydawcy uznali roszczenia Inforu, a "wartość wycenionych treści i łączna kwota zapisana w ugodzie to około 160 tys. zł". Te kwoty wydawcy Inforowi odpracują w usługach.

Zakładam, że stosowne oświadczenie pojawi się niebawem także na stronach Izby Wydawców Prasy, ponieważ wyrok jest rzeczywiście dla wydawców ważny, chociaż - co zauważono - zapadł pod nieobecność pozwanego, a nic nie wiemy o tym, czy Al Pari Business Centre ma zamiar się odwoływać. Na stronie Mojeprawo.pl nie odnotowano nawet przegranej. Zobaczymy.

Skoro są narzędzia skutecznej ochrony praw, to może wydawcy porzucą pomysł ograniczenia dozwolonego użytku osobistego i zaprzestaną wspierania koncepcji "dobrowolnej rejestracji elektronicznej prasy"? Nie przypuszczam. Wydawcy prasy poszli na medialną wojnę (por. Wydawcy prasy, internetowy clipping oraz "źródło internet") a stawką jest przetrwanie w nowych warunkach społeczno-gospodarczych (por. O kryzysie prasy (drukowanej) i o ręce wyciągniętej do rządu). Powstał Repropol (por. Retoryka wojenna i zezwolenie na zbiorowy zarząd dla stowarzyszenie Repropol) i - jako organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi musi zyskać dobry klimat do skutecznego działania. Można zatem spodziewać się kolejnych doniesień prasowych o ugodach i pozwach, podobnie jak widzieliśmy to na rynku muzycznym.

Nie oznacza to również, że wydawcy zrezygnują z proszenia rządów kolejnych krajów o specjalne przywileje. Warto tu odnotować niedawne komentarze z USA. W tekście Toledo Blade pt. Newspaper journalism gets words of praise; Print media's role vital, Obama says cytowany jest prezydent USA, który miał ponoć powiedzieć:

I am concerned that if the direction of the news is all blogosphere, all opinions, with no serious fact-checking, no serious attempts to put stories in context, that what you will end up getting is people shouting at each other across the void but not a lot of mutual understanding

Ta wypowiedź sprowokowała już 2493 komentarzy pod tekstem Obama open to newspaper bailout bill, opublikowanym w thehill.com. W Polsce również ją odnotowano. CHIP np. napisał: Obama: blogi zagrożeniem dla demokracji, materiał CHIPA komentowano w duchu: "media społeczne były potrzebne do wygrania wyborów, a teraz można je uznać za zagrożenie". Uważam, że tego typu komentarze są nieco krzywdzące. O ile istotnie specjalne przywileje dla niektórych graczy rynkowych oznaczają w istocie brak równego traktowania wszystkich rynkowych graczy, to jednak jest trochę prawdy w tym, że tak zwane obywatelskie dziennikarstwo (które moim zdaniem nie istnieje), gdyby popatrzeć na nie w całej jego nieistniejącej masie, a nie jedynie na kilka chlubnych wyjątków, które można wówczas nazwać dziennikarstwem, z rzetelnością ma niewiele wspólnego. A i CHIP (chociaż nie powinno się kopać leżącego) do źródła nie podlinkował (jedynie do strony głównej thehill.com, podczas gdy ten serwis jedynie skopiował treść z innego) i musiałem parę chwil poświęcić, by sprawdzić, czy wnioski i sugestie dziennikarzy pokrywają się z tym, co w istocie powiedziano publiczności (por. Dotrzeć do źródła).

Zatem Infor wygrał pierwszą sprawę, szykuje się do zawierania ugód, rynek prasowy na całym świecie oczekuje na przywileje, a ja - co niektórzy wciąż pamiętają - wyceniłem opublikowane tu moje teksty na miliard euro (por. Cena za utwory mojego autorstwa wynosi miliard euro za sztukę). Czy np. ja mógłbym uzyskać "odszkodowanie" w wysokości trzech miliardów euro (trzykrotność wynagrodzenia przy naruszeniu zawinionym) za to, że ktoś przeklei do siebie mój tekst wbrew klauzuli umieszczonej w stopce tego serwisu? Dopóki nie poznamy treści wyroku sądu z Białegostoku - trudno powiedzieć, co ten wyrok w istocie dla internetu oznacza. Interpretację powoda w tej sprawie już znamy.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Coś drgnęło

Asen's picture

Przy nieustannym atakowaniu pojedynczych internautów, którzy udostępniali nielegalne pliki - przedruki w portalach całych artykułów bez umów czy zgody wydawców to była jawna kpina w żywe oczy.

Portale mają jeszcze wiele do nadrobienia, jak np. przysłowiowe "źródło: internet", brak linków do źródeł (o czym wspomniałeś), zakaz linków w komentarzach - co moderacja świetnie wyłapuje puszczając bez skrupułów tzw. "chamstwo".

Uregulowanie tego rynku, tylko pomoże internautom w dostępie do contentu, bo to pokazuje, że prasa może zarabiać, bez oferowania indywidualnym czytelnikom płatnych abonamentów.

zakaz linków

zakaz linków w komentarzach - co moderacja świetnie wyłapuje puszczając bez skrupułów tzw. "chamstwo".

Mogę prosić o rozwinięcie myśli? Jaki zakaz linków?

taka uwaga

jeszcze nie widzialem na onecie artykulu ( niesponsorowanego) w dziale nauka lub w dziale komputery ktory by nie byl przedrukiem ze slashdota....

kawałek z regulaminu forum

Asen's picture

@ad. Marcin Gryszkalis
kawałek z regulaminu forum ONET.pl

ZASADY MODERACJI KOMENTARZY:

Nie wolno publikować komentarzy, które:

* zawierają wulgaryzmy (art. 3 Ustawy o języku polskim z dnia 7 października 1999r.);
* propagują alkohol (art. 2 (1) Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi z dnia 26 października 1982r.);
* propagują środki odurzające, narkotyki (art.1 Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z dnia 24 kwietnia 1997r.);
* naruszają dobra osobiste osób fizycznych lub przedsiębiorstw (art. 23 i 43 Kodeksu cywilnego);
* obrażają inne narodowości, religie, rasy (art. 23 Kodeksu cywilnego oraz art. 194 - 196 Kodeksu karnego);
* naruszają prawa autorskie (Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994r.).
* są bezpośrednimi atakami na interlokutorów
* zawierają linki do prywatnych stron www
* zawierają dane osobowe, teleadresowe lub adresy mailowe
* są informacjami handlowymi w rozumieniu Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną z dnia 18 lipca 2002r (Dz.U. nr 144, poz. 1204)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>