O idei copyleft oczyma kompozytora

"W stosunku do własności intelektualnej w obecnych czasach mamy również do czynienia ze świadomym nawoływaniem i dążeniem do nieuznawania własności intelektualnej i tworzeniem nowych sposobów korzystania z twórczości intelektualnej, bez respektowania praw autorskich, jak np. system copyleft, będący odwróceniem prawa autorskiego. Idea copyleft polega na takim wykorzystaniu systemu praw autorskich, że osiąga zupełnie odwrotne cele niż copyright, co prowadzi do poszerzenia wolności nieuprawnionego użytkowania cudzej twórczości. (Copyright-prawo autorskie, copyleft- lewo autorskie.) Konsekwencją tej idei pojmowania prawa autorskiego jest organizacja Creative Commons, która dąży do niczym nieskrępowanego, swobodnego korzystania z twórczości innych osób!"

- prof. Henryk Kuźniak, w materiale konferencyjnym, opublikowanym na stronach Urzędu Patentowego RP w związku z niedawną konferencją z okazji Światowego Dani Własności Intelektualnej (obchodzonego w Bibliotece Narodowej, a organizowanego właśnie przez Urząd Patentowy RP; por. 26 kwietnia: Światowy Dzień Własności Intelektualnej). Zacytowane opracowanie zatytułowane jest Rola ZAiKS-u w zakresie zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (PDF)

Henryk Kuźniak (ur. 1936) jest kompozytorem (m.in. muzyka do filmu "Vabank"), muzykologiem i pedagogiem.

Aby zmieścić się w prawie cytatu muszę chyba poddać powyżej przywołane stwierdzenie krytyce, ale może lepiej tego nie zrobię szanując dorobek profesora w obszarze komponowania i muzykologii. Mam nadzieję, że chociaż mieszczę się w "prawach gatunku twórczości". Napiszę jednak (w ramach "nauczania", o którym mowa również w art. 29 ustawy), że wiele jest do zrobienia jeszcze w środowisku twórczym, zwłaszcza w instytucjonalnym środowisku twórczym, by wyjaśnić mu o co chodzi z tym całym "copyleft" (oraz to, że ogólnie - idea copyleft opiera się na prawie autorskim), obok tego oczywiście widać też nurt krytycznie nastawiony do - ogólnie rzecz ujmując - praw własności intelektualnej, negujący całkowicie zasadność prawnego wspierania dla takich konstrukcji społecznych. Creative Commons do tych nurtów nie należy (a piszę to z pozycji krytyka CC). W cytacie pewnie nie trzeba byłoby się do wielu spraw "przyczepiać", gdyby w ostatnim zdaniu, zamiast wykrzyknika pojawiło się jeszcze dopowiedzenie: "za ich zgodą" (czyli CC nie namawia do korzystania z twórczości innych osób bez zgody tych osób, jak to teraz, za pomocą wykrzyknika, p. profesor był uprzejmy zasugerować zgromadzonym w Bibliotece Narodowej - całkowicie błędnie zresztą).

Poza tym oczywiście pomysł na całkowite zanegowanie własności intelektualnej (które to pomysły pojawiają się w różnych środowiskach) mieści się w ramach publicznej, naukowej i społecznej debaty, którą warto prowadzić w demokratycznym państwie prawa.

Odwiedź również dział cytaty niniejszego serwisu, jak również działy własność intelektualna i prawo autorskie, w szczególności relacje z alternatywnej konferencji (por. Konferencja naukowa: Czy wolna kultura jest legalna? - Licencje Creative Commons w polskim prawie autorskim):

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Wszystko jasne, nikt

Wszystko jasne, nikt zresztą Panu profesorowi nie odmawia prawa do nie rozumienia idei o jaką chodzi, tylko czy tytuł notki nie powinien przypominać raczej czegoś w stylu: "O idei copyleft oczyma nie doinformowanego kompozytora"?

Prawo autorskie? Pierwsze słyszę...

Chyba powszechnie prawa autorskie kojarzą się bardziej z łapaniem piratów i karaniem "za nielegalnego windowsa", niż z samymi prawami. Świadomość tego, że przepisy dają prawa nie tylko autorom/pośrednikom, ale też odbiorcom jest znikoma i to nie tylko wśród "szarego ludu". Czego przykładem niech będzie nazwaniem autora tej witryny anarchistą gdy wytłumaczył, na podstawie których dokładnie przepisów może nagrywać panel dyskusyjny (AFAIR z podaniem konkretnych artykułów).

Pytanie brzmi, jak edukować, kogo edukować, kto ma edukować i za czyje pieniądze? W liceach jest chyba przedmiot o nazwie "Wiedza o społeczeństwie", czy w dzisiejszych czasach nie powinno się tam wyjaśniać zasad działania prawa autorskiego?

Prawo autorskie

Mnie się zdaje, że prawo autorskie jest źle rozumiane głównie dlatego, że artyści dostają nikły procent ceny uzyskanej ze sprzedaży. O piractwie mówią tylko mafie związane z "ochroną" praw, koncerny oraz wielkie gwiazdy, którym nawet nikły procent pomnożony przez duży nakład daje sumy wystarczające do życia.

A pozostałe 95% artystów prawa autorskie ma serdecznie gdzieś, bo i tak nie dostają za swą pracę godnego wynagrodzenia.

Skandal. Pan profesor ma

Skandal. Pan profesor ma prawo być niedoinformowany, ale nie ma prawa dezinformować! Jeśli ktoś zabiera sie za wykłady, jest odpowiedzialny za ich merytoryczne przygotowanie. I tu niedoinformowanie nie jest wyjaśnieniem.

Ujmę to najłagodniej.

Ujmę to najłagodniej. Powinno się żądać sprostowania takich materiałów, tym bardziej opublikowanych na stronie urzędu. Jeśli błąd nie polega na indywidualnej interpretacji, a jest wynikiem niezrozumienia, urząd powinien materiał sprostować. Proponuję poinformować o tym CC.

skoro pan Kuźniak jest tak utalentowanym tłumaczem....

... to może przejdzie do za przeproszeniem jądra problemu i przetłumaczy copyright jako monopol wydawcy do produkowania kopii. Gdyby chciał cokolwiek sensowniej się wypowiedzieć, powinien raczej powołać się na etymologię nawiązująca do prawa kontynentalnego - droit d`auteur czy derecho de autor, podkreślającego rolę autora i jego władztwo nad utworem, które obejmuje również prawo do udostępniania go darmowo, na zasadach licencji CC albo jakkolwiek inaczej

O dyskusji i krytyce nie tylko prawnej

W kontekście powyższego tekstu chciałbym przywołać tekst: Grzegorz Jarosław Pacek - IP BLOG > Home - Co z tym marksizmem?, który stanowi komentarz i rozwinięcie poruszanych tu rozważań. Przeczytacie tam Państwo m.in.:

(...)
Z jednym tylko wówczas nie trafiłem, gdyż pisałem, że ideą Lessiga z pewnością nie jest rugowanie prawa autorskiego, tylko poszerzanie wyjątków, kreowanie nowych idei , poszerzanie tak naprawdę wolności - wolności w prawie autorskim, a zwłąscza wolności w sieci itd. Dziś także i tu zmieniłem (zmieniam?) zdanie i wcale nie dlatego, że commonistów łatwo zrównywać do komunistów w warstwie językowej. Otóż, na całym świecie się o tym dyskutuje, tylko nie u nas. Oczywiście jest krytyka CC, co prezentuje nawet wspominany kilkakrotnie Vagla, ale mi chodzi o podejście nie tyle prawnicze, co właśnie ekonomiczne, czy wręcz ideologiczne.
(...)

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>