Można mnie kupić, czyli okładka "Press"

Piotr Waglowski na okładce miesięcznika Press - listopad 2013Wypada odnotować, że udzieliłem wywiadu do aktualnie dostępnego w sprzedaży wydania miesięcznika "Press" (listopad 2013). Straszę teraz brodatą twarzą z okładek periodyku poświęconego mediom, reklamie i public relations. Czy czytelnicy mojego serwisu znajdą tam jakieś nowe moje tezy? To pewnie zależy od tego, jak wiele z tekstów opublikowanych na VaGla.pl udało im się wcześniej przeczytać. Wywiad w prasie papierowej rządzi się swoimi prawami. Trzeba go zmieścić w zadanej objętości, a papier nie jest z gumy. Korzystając z okazji mogę jednak odwrócić bieguny komunikacji i tutaj wskazać materiały, które mogą stanowić uzupełnienie tego, co w wywiadzie się pojawiło - dla tych, którzy nie śledzili wcześniej mojej aktywności publicystycznej, a wyszukiwanie materiałów źródłowych w serwisie udostępniającym ponad 10 tys. tekstów stanowi dla nich pewien problem.

Zainteresowani materiałami dot. wsparcia rządu w sytuacjach kryzysowych (co polegać może m.in. na doradztwie w zakresie "zniwelowania opinii w mediach społecznościowych") mogą sięgnąć m.in. do tekstów takich, jak: Umowa między KPRM a brandADDICTED na wsparcie komunikacyjne, W sprawie sadzenia sztucznej, emerytalnej trawy - trzeba zejść głębiej, być może pod ziemię, Rzecznik Rządu skomentował zamieszanie na temat sadzenia sztucznej trawy - plus komentarz do tego.

W wywiadzie pojawiła się teza, że przedstawiciele instytucji państwowych nie mają podstawy prawnej do funkcjonowania w mediach społecznościowych. Jeśli kogoś zainteresował ten wątek - obiecuję, że temu tematowi poświęcę jeden z kolejnych tekstów. Trwa obecnie ożywiona dyskusja na ten temat, którą wywołał ów wywiad (zwłaszcza, że wywiad udzielony "Press" został dostrzeżony również przez Gazeta.pl: VaGla w "Press": Premier czy szef MSZ nie mają podstawy prawnej do funkcjonowania na Twitterze. Łamią zakaz dyskryminacji, a to wylądowało na Wykopie). Parę osób twierdzi, że odpłynąłem, inni, że jestem idiotą, jeszcze inni usiłują zrobić ze mnie wariata... Nie pierwszy to raz: Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych, audiowizualne usługi medialne na żądanie, ACTA... Zawsze było najpierw wyparcie związane z bólem proponowanej zmiany paradygmatu dotychczasowego myślenia, potem były próby dyskredytacji adwersarza; Proza życia. Czytelnicy serwisu VaGla.pl dobrze tę tezę znają (por. Zasada legalizmu (praworządności) w uzasadnieniach niedawnych wyroków NSA). Wielokrotnie publikowałem teksty na temat social media w działaniach administracji publicznej. Konstytucyjna zasada legalizmu, zasada praworządności, zakaz dyskryminacji, równe traktowanie, ochrona infrastruktury krytycznej państwa, przeciwdziałanie manipulacji informacją, odpowiedzialność prawna za dostęp do informacji publicznej - to tylko niektóre z obszarów prawnych, które się wiążą z próbami wykorzystywania "mediów społecznościowych" przez urzędników. Polscy politycy obecnie zasypują mnie przykładami: papież korzysta z Twittera, Prezydent USA korzysta, nawet królowa Elżbieta w Wielkiej Brytanii... Odpowiadam, że ani papież, ani prezydent USA, ani nawet królowa Elżbieta nie są związani Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej. W 2010 roku opublikowałem np. tekst Administracja Prezydenta USA, Facebook i inne "serwisy społecznościowe". Ale i wcześniej ten temat pojawiał się w serwisie. Korzystając z chwilowego zainteresowania tym tematem wypada przygotować większy tekst, w którym uporządkuję argumentację z tym związaną. Oczywiście opublikuję go w tym serwisie. Tymczasem mały komentarz: Jak chce się jeździć czołgiem, to trzeba się też zatroszczyć o paliwo. Nasi drodzy politycy chcą jeździć seksownym (w ich mniemaniu) czołgiem social media licząc, że paliwo podaruje im przeciwnik. A przeciwnik ma i fabryki czołgów i rafinerie, zatroszczył się też o zaplecze prawne uzależniania innych od swojego paliwa i fabryk części do czołgów. Nasi chcą dysponować lufą, ale nie interesuje ich zaplecze. A jest przecież jeszcze kwestia rzetelności i wiarygodności (por. Dotrzeć do źródła).

Myślałem przez chwilę, że wątek ścigania obywateli za "brak rejestracji" serwisów internetowych się już skończył. W wywiadzie nawiązałem do swoich przygód z Obserwatorem Konstytucyjnym (czy jeśli przepis ma obowiązywać obywateli, to też Prezesa Trybunału Konstytucyjnego?). Stwierdziłem m.in., że miałem taki plan, by złożyć przeciwko Prezesowi Trybunału Konstytucyjnego doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa, a kładąc na szali postanowienia Sądu Najwyższego w sprawach dotyczących "zwykłych obywateli" w końcu przegrać z Prezesem TK. Wówczas byłoby pewne, że obywateli nie można ścigać za brak rejestracji. Ta moja chęć podjęcia działań prawno-performerskich skutkowała w swoim czasie, że uprzejmie odmówiłem Ministrowi Sprawiedliwości, który proponował mi doradzanie sobie. Słabo by to wyglądało, gdyby doradca ministra sprawiedliwości był uwikłany w batalię prawną z udziałem prokuratury i Prezesa TK. W każdym razie teksty dotyczące tych wątków są dostępne w serwisie, a gdyby kogoś interesował konkretny, to proponuję zacząć np. od Co zawiera, a czego nie zawiera, koperta z Trybunału Konstytucyjnego. Tymczasem okazuje się, że "grzech zaniechania" pokutuje. W Lublinie właśnie ścigają człowieka za brak rejestracji: Zarzuty za prowadzenie bloga. "Przesłuchać Kasię Tusk i Palikota". Trzeba było jednak złożyć to doniesienie przeciwko Prezesowi TK (por. również Po dzisiejszym postanowieniu SN chyba czas na składanie doniesień o możliwości popełnienia przestępstw).

Przy okazji pojawił się też wątek wyceny informacji - odsyłam zatem do tekstu Cena za utwory mojego autorstwa wynosi miliard euro za sztukę oraz Czekam na trzy miliardy euro od Skarbu Państwa, albo odszkodowanie za wywłaszczenie z praw autorskich.

Byłem pytany o to, czy zastępuję dziennikarzy. Stwierdziłem m.in., że dziennikarstwo obywatelskie nie istnieje. Zaskakujące? Nie dla czytelników tego serwisu: "Dziennikarstwo obywatelskie" nie istnieje, ponieważ nikt mi za to nie zapłacił. Pojawił się wątek "interesowania" dziennikarzy swoimi dociekaniami i nawiązanie do wyciągania informacji o akcji "Orzeł może" - tu chyba wystarczy odesłać do podsumowania: O motywach stojących za akcją "Orzeł może". Miesięcznik "Press" zreprodukował zdjęcie mojej legitymacji prasowej, którą sobie kiedyś zrobiłem dla potrzeb śledzenia obrad komisji w Sejmie RP (odnośnie dostępu do Sejmu: Plebejusze a dostęp do informacji o działalności organów władzy publicznej). O legitymacji oraz swojej aktywności sejmowej pisałem m.in. w tekstach Nagrywam obrady komisji sejmowej. Czy ktoś może uznać, że działam bezprawnie?, To już trzeci rok, nadal jestem... oraz innych. Pojawił się wątek potencjalnego konfliktu interesów i wskazałem tam historię, której uzupełnieniem może być tekst Reorganizacja w organizacjach. Jak wspomniałem w wywiadzie - swoje afiliacje publikuję w serwisie, traktując to jako element polityki przejrzystości swoich działań. W kontekście wspomnianych w wywiadzie umów z Sejmem odsyłam do tekstu Opinia na temat Europejskiej Agendy Cyfrowej przygotowana na zlecenie komisji sejmowej.

Wreszcie wspomniałem w wywiadzie o edukacji medialnej oraz starałem się wytłumaczyć, dlaczego istotna jest zasada budowania zaufania obywatela do państwa. Tych, których ten temat zaciekawił, odsyłam do tekstu Siedem sztuk dywanów oraz pełnienie funkcji biegłego w procesie społecznego tworzenia wykazu umów zawieranych przez rząd, gdzie znajdą więcej informacji na temat zasygnalizowanej w wywiadzie "prowokacji" polegającej na puszczeniu zmanipulowanego przeze mnie screenshota z "umową na konsultacje astrologiczne w zakresie oceny skutków regulacji".

To oczywiście niektóre tylko z wątków poruszanych w rozmowie z "Press", ale może zaprezentowane wyżej uzupełnienie będzie interesujące dla tych, którzy nie śledzą publikacji w serwisie VaGla.pl, a trafili tutaj w związku z publikacją w poczytnym periodyku branżowym.

Press w Empiku

Można mnie kupić, chociaż tym razem nie ja się sprzedaję. Wywiad został udzielony "press publico bono" :)

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Polemika z wybranymi tezami wywiadu

VaGla's picture

Otóż i taka polemika z niektórymi tezami wywiadu, a to nadesłana do Press przez Macieja M. Sokołowskiego oraz Michała Dunina: Strzelanie z armaty do twitterowego wróbla. Przy czym po lekturze owej polemiki widzę, że autorzy odnieśli się do omówienia wywiadu w serwisie Gazeta.pl, nie zaś samego wywiadu w Press.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Minister poczuł się skrzywdzony.

Witam.

W moim odczuciu, to minister poczuł się skrzywdzony! Dlaczego? Bo ludzie dowiedzieli się, że ma czas na zabawianie się na Twitter'ze czy Facebook'u! A przecież BIP w 100% jest wystarczający by te 160 znaków o swoich czynach, minister mógł pozostawić dla potomności.
Ja rozumiem, że te portale, to możliwość poplotkowania sobie, czego BIP nie daje. Ale BIP jest ustawowym obowiązkiem, a Twitter czy Facebook, tylko prywatną rozrywką ministra! I byłby prywatną gdyby wpisy były w czasie wolnym od pracy oraz połączenia z portalem były z usługi dostępu, opłacanej prywatnie z kieszeni ministra czy innego urzędnika!
A argument o tym, że pozbawienie ministra dostępu do Twitter'a, to Obywateli traktować równo – tj. wcale do nich nie docierać, świadczy o cynicznej demagogii!
Ja np, nie mam Twitter'a ale mam dostęp do BIP, bo nie muszę się na nim rejestrować! Nie muszę, bo nie muszę niczego pisać!
Dostęp do wynalazku typu Twitter czy Facebook wymaga założenia konta! Nawet gdy tylko chciałbym poczytać co kto tam napisał. A mnie nie interesuje zakładanie konta! Mnie wystarczy adres e-mail! Choć wolałbym ePUAP, jako konto uwiarygodnione przez stronę trzecią.

Pozdrawiam

To nie jest prawda

Dostęp do wynalazku typu Twitter czy Facebook wymaga założenia konta!

Dla ścisłości, czytanie Twittera nie wymaga założenia konta. Z Facebookiem różnie bywa.

Owszem. Można czytać Twitter'a bez rejestracji.

Witam.

Fakt. Można popatrzeć co wypisują na tym portalu społecznościowym. Tylko jak dla mnie, to przypomina informacje z google'a. Za leniwy jestem aby wyszukiwać w chaosie wpisów, rzeczy mnie interesujących. A w biuletynie BIP są informacje na temat pracy urzędu i jego ministrów czy urzędników. Mnie nie interesują prywatne przepychanki bo nie za to płacę podatki czyli utrzymuje finansowo kogoś na stanowisku urzędnika czy ministra! A tak na marginesie. Czy wypowiedzi na twitter'ze są wiążące jako wypowiedzi np. ministra czy to tylko mało istotne, prywatne wynurzenia osoby piszącej? Urzędnik czy Minister to osoby zaufania publicznego, czy tak? A skoro tak, to czy wypowiedzi na portalu plotkarskim w większości, są wypowiedziami urzędnika? Bo jeśli nie, to jaka jest wiarygodność informacyjna tych wpisów? Biuletyn Informacji Publicznej jest ustawowym portalem informacyjnym o pracy urzędu. Skoro w BIP-ie nie ma informacji, to oznacza że czas pracy jest zamieniany na czas rozrywkowy. A czy za to podatnik płaci? Nie odbieram nikomu prawa do zabawy czy rozrywki, ale niech to robi poza godzinami pracy! A to w przypadku urzędów, w czasie po wypełnieniu informacjami BIP-u. Skoro w każdym urzędzie jest stanowisko rzecznika prasowego, to BIP jest takim elektronicznym rzecznikiem prasowym urzędu! Tak przynajmniej rozumiem funkcjonowanie Biuletynu Informacji Publicznej.

Pozdrawiam

inne strony za pieniądze publiczne

Witam,

nie wiem czy to dobre miejsce na taki komentarz ale chyba lepiej tu niż wygrzebywać jakiś starą notkę.

Od jakiegoś czasu zainspirowany tym blogiem sugeruję znajomym żeby pytali o podstawy prawne funkcjonowania niebipowskich stron urzędów. Ostatnio od takiej osoby dostałem do wiadomości odpowiedź na pytania o podstawę prawną funkcjonowania strony lawinoweabc.pl .

"Uprzejmie informuję, że podstawę prawną prowadzenia strony www.lawinoweabc.pl oraz akcji lawinoweabc.pl jest art 3 ust 1 ustawy z dnia 18 sierpnia 2011 r. o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich."

Szczerze mówiąc to pierwsza sensowna odpowiedź na to pytanie w stosunku do niebipowskiej strony z jaką się spotkałem - co odnotowuje na wypadek gdyby kogoś temat interesował. [Tym bardziej dziwne, że urzędy na Podhalu rzadko odpowiadają sensownie i w terminie]

Dla mnie okrągła regułka odpowiedzi.

Witam.

Jakoś we wskazanym fragmencie ustawy nie dopatruję się wskazania konieczności prowadzenia innego serwisu niż BIP!
A w BIP-ie też można zrobić zakładkę o komunikatach lawinowych, co jest zgodne z art.3 ust.2 pkt 4.
Na szczęście nie jestem prawnikiem i mam prawo się mylić.
Jak dla mnie, to odpowiedź była szybka i "rzeczowa", tak aby interesant przestał się czepiać.
Zresztą sam art.3 ust. 1, traktuje ogólnie o obowiązkach, a nie o ich realizacji. Ale kto z Polaków czyta ustawy? A urzędnicy na tym żerują.
jak dla mnie, to skoro urzędnik wyraża "twierdzenie", to powinien ująć "tezę" i "dowód". W opisanym przypadku mamy tylko "tezę". Dowodu czyli uzasadnienia nie ma! Czyli co? Obywatelu "sam się domyśl" co piszący miał na myśli! Naczelna zasada urzędników w polskich urzędach.

Ciekawe czy w przypadku Tatrzańskiego Parku Narodowego ma zastosowanie K.P.A. To już pytanie do biegłych w prawie polskim. Bo jeśli ma, to po raz kolejny pracownik instytucji, przymyka oko na art. 6, 7, 8, 9 K.P.A. Takie jest moje zdanie. I dotyczy ono wszelkich urzędów w Polsce! Ciekawe czy to celowe czy objawia nieznajomość najważniejszego po Konstytucji, aktu prawnego jaki obowiązuje w urzędach.

Pozdrawiam.

Może i okrągło - ale legislator też się nie popisał

Jakoś we wskazanym fragmencie ustawy nie dopatruję się wskazania konieczności prowadzenia innego serwisu niż BIP!

W tym ani w żadnym innym fragmencie tego nie ma

A w BIP-ie też można zrobić zakładkę o komunikatach lawinowych, co jest zgodne z art.3 ust.2 pkt 4.
Na szczęście nie jestem prawnikiem i mam prawo się mylić.
Jak dla mnie, to odpowiedź była szybka i "rzeczowa", tak aby interesant przestał się czepiać.
Zresztą sam art.3 ust. 1, traktuje ogólnie o obowiązkach, a nie o ich realizacji. Ale kto z Polaków czyta ustawy? A urzędnicy na tym żerują.

Też prawnikiem nie jestem. To moje oświadczenie o tym że pierwszy raz spotykam sie z sensowną odpowiedzią było z lekkim cynizmem. Udał im się sklecić sensowną odpowiedź gdyż, w ustawie w art 3 ust 2 jest otwarty katalog zadań. Nie wiem czy to zgodne z Konstytucją/zasadami przyzwoitej legislacji ale jeśli katalog jest otwarty to Park Narodowy może wykupić reklamę telewizyjną lub radiową promującą zasady bezpiecznego zachowania w górach- o ile to wpłynie na "zachowanie bezpieczeństwa w górach" - mnie się taka dowolnośc nie podoba ale ustawodawca dał wolną rękę.

jak dla mnie, to skoro urzędnik wyraża "twierdzenie", to powinien ująć "tezę" i "dowód". W opisanym przypadku mamy tylko "tezę". Dowodu czyli uzasadnienia nie ma! Czyli co? Obywatelu "sam się domyśl" co piszący miał na myśli! Naczelna zasada urzędników w polskich urzędach.

Ciekawe czy w przypadku Tatrzańskiego Parku Narodowego ma zastosowanie K.P.A. To już pytanie do biegłych w prawie polskim. Bo jeśli ma, to po raz kolejny pracownik instytucji, przymyka oko na art. 6, 7, 8, 9 K.P.A. Takie jest moje zdanie. I dotyczy ono wszelkich urzędów w Polsce! Ciekawe czy to celowe czy objawia nieznajomość najważniejszego po Konstytucji, aktu prawnego jaki obowiązuje w urzędach.

Z tego co wiem to tylko niektóre przepisy KPA mają zastosowanie w postępowaniu o udzielenie informacji publicznej i to akurat nie te [te dotyczące wydawania decyzji administracyjnych]. A co do funkcjonowania KPA w TPN to z tego co wiem wnioski o inf. publ. [oprócz podstaw funkcjonowania serwisu www. jeszcze kilka] zostały złożone w związku z bezczynnością organu w postępowaniu administracyjnym dotyczącym lawin.

Nie wiem czy TPN to administracja czy nie.

Witam.

Artykuły 6,7,8, 9 z K.P.A., zawierają tylko opis jaką postawę i cele ma realizować każdy urząd, czyli w rzeczywistości urzędnik wobec Obywatela Rzeczypospolitej, płatnika pensji urzędniczej.
Tak rozumiem te cztery artykuły zgromadzone w rozdziale "Zasady ogólne". A obserwując zachowanie urzędników, dostrzegam że nie mają nawet bladego pojęcia o tych artykułach. Bo gdyby mieli, to Pan Piotr W., nie miałby tak szerokiego frontu prac nad analizą błędów występujących w działaniach urzędów różnego szczebla.

Pozdrawiam

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>