Rewolucja informacyjna - wizje społeczeństwa i mediów

Wreszcie udało mi się opublikować zapis dyskusji panelowej "Społeczeństwo: Gdzie są Polacy na internetowej mapie społeczeństwa?", która odbyła się w budynku Kolegium Artes Liberales, na Uniwersytecie Warszawskim, 12 kwietnia 2008 roku. Dyskusja przeprowadzona została w ramach konferencji pt. "Rewolucja informacyjna - wizje społeczeństwa i mediów", zorganizowanej przez Klub debat UW.

A w dyskusji wzięli udział: prof. dr hab. Stanisław Juszczyk, medioznawca, Kierownik Zakładu Pedagogiki Medialnej w Instytucie Pedagogiki, Uniwersytet Śląski, prof. dr hab. Kazimierz Krzysztofek, socjolog kultury, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, wiceprezes Fundacji Pro Cultura, prof. dr hab. Lech Zacher, ekonomista, socjolog, dyrektor Centrum Badań Ewaluacyjnych i Prognostycznych w Wyższe Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego w Warszawie, no i autor niniejszego serwisu, czyli Piotr Waglowski. Moderatorem dyskusji, którego jednak nie da się zobaczyć na ekranie (chociaż da się usłyszeć - tak była ustawiona kamera) był Michał Piotr Pręgowski, doktorant w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, autor serwisu error300.org.

Nagranie opublikowałem w serwisie Google Video: Rewolucja informacyjna - wizje społeczeństwa i mediów, a na jego obejrzenie trzeba poświęcić godzinę i 25 minut.

Zobacz również inne nagrania:

W przygotowaniu nagrania z konferencji Creative Commons Polska: 26 kwietnia: Światowy Dzień Własności Intelektualnej

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Jeszcze timeing i parę cytatów

VaGla's picture

3:54 - początek pierwszej wypowiedzi prof. Stanisława Juszczyka (m.in. kto korzysta z internetu; 05:58 - "Wśród studentów są osoby, które nie posiadają własnego komputera, stąd też istnieje potrzeba, aby uczelnia wyższa udostępniła możliwość komunikacji internetowej");

11:39 - początek pierwszej wypowiedzi prof. Kazimierza Krzysztofka (m.in. o wykluczeniu cyfrowym; 13:20 "Ja myślę, że to nie jest przesada - mówić o wykluczeniu cyfrowym, bo okazuje się, że bez podstawowych kompetencji ludzie się narażają na takie wykluczenie");

19:37 - początek pierwszej wypowiedzi Piotra Waglowskiego (27:46 - "Nie potrzebujemy edukować młodzieży (...) Bardzo Państwa zachęcam, byście się nie kształcili w nowych technologiach, dla mojego dobra");

29:04 - początek pierwszej wypowiedzi prof. Lecha Zachera (30:02 "Zachęcam do czytania, chociaż wiem, że internauci mają problem z czytaniem"; 33:00 "Każdy śpiewać może... Nie każdy! (...) Może mamy równe żołądki, ale nie mamy równych głów"; 35:03 "Z tego co pan powiedział było widać, że raczej nie ma pan świadomości prawnej"; 40:13 "Jak na razie w internecie żadnych wstrząsających publikacji naukowych nie ma... ani też żadnych działań artystycznych wielkich...");

46:46 - początek podsumowania pierwszej części - Michał Piotr Pręgowski

48:28 - początek drugiej wypowiedzi prof. Stanisława Juszczyka (51:40 - "W internecie każdy z nas co chce może napisać i na swojej stronie zamieścić, pytanie tylko, czy ktoś to będzie czytał; Internet jak Matka Natura się zachowuje i nie odwiedza się takich stron i one znikają"; 53:50 - "Pan mówił o notatkach, my raczej posługujemy się pojęciem artykułu, referat, coś co ma wartość naukową (...) Jeżeli to jest notatka, to moim zdaniem ma charakter mniej naukowy, praktyczny");

56:35 - początek drugiej wypowiedzi prof. Kazimierza Krzysztofka (57:26 - "Ci którzy tworzą technologię DRM to oni sobie jakby uzurpują prawo tworzenia norm"; 58:16 "Tam gdzie podatnik płaci za naukę, za badania, to powinno to być własnością publiczną");

1:02:30 - początek drugiej wypowiedzi Piotra Waglowskiego ("Jeżeli w internecie nie ma żadnych naukowych artykułów, informacji, to trzeba by się było zastanowić: bo albo wyróżnionej pracy doktorskiej nie można uznać za naukę, albo trudno je znaleźć. Mnie się udało i stąd wiem, że są prace naukowe w Sieci"; 1:05:30 powtórzona teza prof. Paprzyckiego o roli pornografii jako swoistego laboratorium telewizji mobilnej; 1:05:57 - "Jeżeli to jest tak, że kiepskie materiały nie zyskują poczytności, to znaczy, że 100 tys nakład pracy naukowej... - Nie ma takich nakładów (prof. Zachar) - A widzi Pan, a moją stronę regularnie czyta 100 tys unikalnych użytkowników miesięcznie...");

1:08:20 - początek drugiej wypowiedzi prof. Lecha Zachera (m.in. o tym, że wszystko jest opatentowane; 1:15:20 - "Jeśli się okaże z jakichś względów, że tym, którzy trzymają sznurki finansowe w internecie przestanie się opłacać, to internet zniknie..."; 1:16:42 "W Polsce, co my mamy?... Ściąganie, mamy plagiaty. Ja wykryłem w zeszłym roku trzy plagiaty profesorskie... A studenckich? - A co z nimi dalej Pan zrobił, Panie Profesorze? (Piotr Waglowski) - ...");

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

anonimowy internauta poświęcił godzinę i 25 minut

Dobrze, że w tym kontekście dyskusji pojawił się krytyczny głos prof. Lecha Zachera dotyczący społeczeństwa informacyjnego i internetu w ogólności. Bardzo podobał mi się wątek o stosunku ilości do jakości informacji w sieci i ich charakteru. Niemniej kluczową rolę odgrywa sam użytkownik internetu, który powinien być racjonalnym i świadomym konsumentem czy odbiorcą zarówno w sieci, jak też wtedy, gdy idzie do supermarketu, kina, czy księgarni.

Kwestia „wykluczenia informacyjnego” nabiera coraz większego znaczenia. I nie chodzi tu jedynie o fizyczny dostęp do sieci, ale o wiedzę jak z tego medium korzystać. Nawet uzyskując dostęp do sieci w szkole, domu kultury, czy innym gwarantowanym przez państwo, czy instytucję pozarządowym miejscu. Nowy użytkownik nie będzie wiedział od czego zacząć i szybko stanie się ofiarą komercyjnego i płytkiego nurtu internetu. Niedługo przedmiot „podstawy internetu”, będzie tak samo ważny w podstawówce, czy gimnazjum jak przedmiot „podstawy prawa”

Dość surrealistyczne czułem się w sytuacji widza, gdy na oglądanym przeze mnie wideogramie dyskutowano o prawach autorskich do tego co oglądam.

No i cieszę się, że internet nie zostanie wyłączony (nawet, gdyby, to wieczorem stawiam serwer na wolnym oprogramowaniu i przystępuję do prac nad nowym protokołem).

Co to jest 100% internetu i kogo to obchodzi?

Zastanawiam się nad krytycznym stanowiskiem prof. dr hab. Zachera w stosunku ilości tzw. śmieci informacyjnych w Internecie. Dlaczego mam się interesować ile procent (czy nawet mniejszych części) informacji publikowanych w Internecie jest wartościowa (czy to z naukowego, czy usługowego punku widzenia)? Zastosowanie niezerowego progu istotności w przypadku stosunkowo łatwo przeszukiwalnego Internetu nie ma sensu. To nie jest woda pompowana rurami, z której musimy odfiltrować 99% szlamu przed napełnieniem czajnika, wystarczy zadać kranowi zadanie polegające na odpowiednim doborze interesującego nas płynu, a w sprawie wszelkich zanieczyszczeń mieć pretensje tylko do siebie za nieumiejętne posługiwanie się tym narzędziem. Wystarczą podstawowe, moim zdaniem, umiejętności posługiwania się komputerem aby odnaleźć interesujące nas dane nawet nie zauważając nieistotnych. Nie płacę za utrzymanie serwera, na którym ktoś co dzień wypisuje w jakim jest humorze i co robił jego kot przed snem. Nie płacę za infrastrukturę potrzebną do udostępnienia jego treści. Płacę tylko za moje łącze, które to pieniądze są odpowiednio dzielone i rozprowadzane. Czy blog o kotkach istnieje, czy nie, płacę tyle samo. Dzięki temu, że pan od kotków płaci za swoje łącze i współfinansuje utrzymanie światłowodu, który współdzielimy, mogę płacić mniej. Kosztów ukrytych z mojej strony nie widzę, a pan od kotków będzie utrzymywać swój serwer tak długo jak będzie się to opłacać.

Równie dobrze średniowieczny mnich mógłby narzekać na to do czego wykorzystuje się pismo. Nie chodzi przecież o to, żeby Jasio z Basią mogli sobie wysyłać listy miłosne, pismo powinno służyć do przekazywania wiedzy. Ile procent wszystkich zapisywanych obecnie rzeczy stanowią publikacje naukowe? Wśród masy wydawanych co dziennie tabloidów, ton krótkich notatek, ulotek reklamowych(gdyby pieniądze z reklam przeznaczyć na coś innego?), listów, widokówek czy grafomańskich wyczynów początkujących poetów, można zakładać że piko to jest nadal zbyt duża jednostka. Do tego księgarnie są przepełnione literaturą zupełnie nie naukową, romansidła, opowiadania, czy przepompowane powieści patriotyczne istnieją głównie dla rozrywki oraz kreowania rzeczywistości. Tzw. "kultury wysokiej" nie ma tam nawet procenta. Jak to świadczy o poziomie pisma? Zachęcam również do zmierzenia ile to jest 100% pisma oraz ile z tego dokładnie stanowią treści w taki czy inny sposób globalnie wartościowe.

Jako, że w ostatni piątek uczestniczyłem jako słuchacz w wykładach na temat rozwoju gridów w Polsce i Europie oraz jak gridy Europejskie współpracują ze światowymi. Opowiedziano o postępie takich projektów jak PL-GRID, Clusterix czy EGEE. Jednak najciekawszymi dla tego wątku danymi są ilości przetwarzanych informacji, które przesyła się przez łącza podkładowe wraz z ruchem internetowym. W związku z zakończeniem budowy LHC prowadzone są prace nad gridem, który byłby w stanie przetwarzać dane z eksperymentów przeprowadzanych w Szwajcarii. Dzienny przemiał takiego superkomputera rozproszonego po całej Europie szacuje się na 20-50TB dziennie. Śmiem twierdzić, że nawet gdyby z sieci zniknęły materiały utrzymywane dzięki reklamom, sama sieć funkcjonowałaby dalej.

Jeżeli chodzi o zaniki umiejętności w komunikowaniu wiedzy, to nie pozostaje mi nic poza wskazaniem na brak nauczania takich umiejętności w szkole podstawowej czy liceum. Na języku polskim nigdy nie miałem zajęć na temat przygotowywania prezentacji, czy wygłaszania referatów. Z doświadczeń swoich i moich znajomych wiem, że poloniści nie zwracali uwagi na bibliografie, często wymóg opisywania źródeł był podawany przy okazji opracowań na biologię czy geografię. Nigdy w szkole nie było też rzetelnej informacji na temat praw autorskich, niektóre środowiska próbują ten fakt wykorzystać. Na szczęście część młodzieży (głównie osoby zainteresowane fotografią) orientują się całkiem nieźle w sprawach podstawowych regulacji prawnoautorskich. Pozostaje nam tylko mieszać w umysłach osobom, które mają wpływ na zakres edukacji w Polsce i edukowanie szarych obywateli we własnym zakresie.

Z wypowiedzią pana prof. dr hab. Kazimierza Krzysztofka na temat dostępu do wyników badań opłacanych z kieszeni podatnika nie można się nie zgodzić. Niestety instytucjami, które najtrudniej namówić do udostępniania wyników są właśnie uczelnie, instytuty i inne jednostki badawczo rozwojowe. Na wyżej wymienionej konferencji dowiedziałem się o inicjatywie zachęcania do współdzielenia wyników badań przez różne nie związane ze sobą instytucje naukowe, ale na razie sam projekt jest we wstępnej fazie rozwoju.

Szkoda, że sama dyskusja trwała tak krótko. Czekam z niecierpliwością na więcej zapisów z różnych spotkań.

I tu też torrencik

VaGla's picture

Skoro rewolucja, to i rewolucyjne metody dystrybucji treści, a więc i za pomocą torrenta można znaleźć nagranie z dyskusji w nieco lepszej jakości....
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

...

Oglądam właśnie nagranie. W kontekście wypowiedzi prof. Zachera, trochę przeraża, że można zajmować się zawodowo społeczeństwem informacyjnym i tak kompletnie nie czuć tematu. I nie chodzi o to, że prof. zajmuje postawę krytyczną i sceptyczną wobec nowych zjawisk. Chodzi o to, że większość jego krytyki jest zupełnie nietrafiona, pusta - co w części pokazał Makdaam.

Nowe media - starzy ludzie

Jestem studentką prof. Zachera i już rozumiem problem. To człowiek starszej daty, ideowo związany z rajem utraconym biblioteki. Na wykładzie o ochronie środowiska przez 1,5 godziny słuchałam o usztucznieniu środowiska, które w istocie naturalnym nie jest. Głupotą jest- mówił profesor wykładać taki przedmiot. Cóż człowiek to również nie ten sam człowiek co kiedyś, bo ma sztuczne stawy biodrowe, czasem plomby, a więc także nienaturalny, banalizm zmęczenie frustracja- a ALK podobno jest uczelnią nowoczesną. Internet to dla mnie cudowne źródło fascynacji światem, chcialabym aby prof. Zacher też trochę tym światłem sie ożywił.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>