W poszukiwaniu Azorka w technikaliach czyli retoryka w dyskusji o społeczeństwie informacyjnym

Proponując temat dla kolejnego spotkania Klubu Informatyka myślałem o tym, by omówić aktualne wektory sił w publicznej dyskusji. Są różne siły i wielu widzi ich wektory. W czasie spotkania dyskusja zdryfowała w kierunku konstruowania debaty publicznej jako takiej. Myślę, że warto obejrzeć i posłuchać (przebieg dyskusji był rejestrowany na video - wyszło prawie dwie godziny materiału). Być może ktoś - po obejrzeniu przebiegu spotkania - będzie miał pomysł na to, jak znaleźć Azorka w naziemnej telewizji cyfrowej albo w innych trudnych, ważnych społecznie tematach.

Gośćmi spotkania byli dr Jacek Wasilewski, specjalista od komunikacji społecznej oraz dr Wojciech R. Wiewiórowski, prawnik, który w czase tej dyskusji występował jako "demagog uczelniany". Spotkanie odbyło się 8 kwietnia 2008 roku w Warszawie - zgodnie z zapowiedzią (prawie: trzeci z zaproszonych gości, Jarosław Zieliński, się rozchorował i nie mógł wziąć udziału w spotkaniu). Jako pomysłodawcy tematu spotkania mnie przypadł w udziale honor moderowania jego przebiegu.

Spotkanie rozpoczął dr Jacek Wasilewski prawie dwudziestominutowym wykładem wprowadzającym na temat historii retoryki (większość znanych retoryków było prawnikami, "ale marnie skończyli"). Dr Wiewiórowski publicznie i bezlitośnie obnażył stosowane przeze mnie zwykle chwyty, ja zaś przemyślanymi (?) pytaniami podprowadzałem zgromadzonych do tego, by powiedzieli: czy środowiska, w których na co dzień się obracamy, mają swoją tożsamość interesów i w jaki sposób te interesy są artykułowane. Chociaż w całej dyskusji słowo "demokracja" nie padło ani razu, to rzecz dotyczy demokracji. Kilka razy padło słowo "lobbysta", kila razy mowa było a konieczności dokonania jasnego wyodrębnienia grup interesów (czasem - to nie moja, a dr Wiewiórowskiego teza - po stronie przeciwników w dyskusji). Dlaczego to może być ważne? W retoryce (która - jak stwierdził dr Wasielewski - nie rządzi się podobnymi do logiki prawami) istotne może być to, by szukać wspólnych znaczeń używanych zwrotów. Ważne jest kto i do kogo mówi. Ważne są toposy (jeśli ktoś nie wie, co to znaczy, ma zadanie domowe: odkryć znacznie toposu we własnym zakresie) oraz doprowadzenie do tego, by nasi "partnerzy w dyskusji" zobaczyli świat naszymi oczami. Niestety czasem pomija się ryzyko, za to stosuje się uproszczenia.

Ja zaś podrzuciłem przeczytaną gdzieś informację, że przemowa w Sejmie, którą mogą sobie zamówić posłowie chcący zaistnieć na mównicy, kosztuje około tysiąca złotych. Są jednak takie grupy interesów, które chętnie napisałyby posłowi przemowę za darmo (trzeba też uważać - jak zauważył dr Wiewiórowski - na kancelarie prawne piszące pro bono projekty ustaw chroniące kanarki, bo warto zadać pytanie "dla kogo te kanarki śpiewają?"). Istnieją też takie grupy interesów, które wcale nie chcą, by ktoś wiedział o ich istnieniu, nie chcą zobaczyć świata naszymi oczami, nie chcą też, by problemy ich interesujące stały się przedmiotem powszechnego zainteresowania. Postawiłem tezę, że grupy te wiedzą dobrze, iż wystarczy przekonać tylko kilka kluczowych w państwie osób, by "wygrać rozgrywkę" (nawet wówczas, gdy - jak zauważył dr Wasilewski - w powszechnej świadomości "fajnie być piratem"). Ale przecież mówiliśmy o "społeczeństwie informacyjnym", dlatego może warto "wciągnąć w bagno dyskusji jak najwięcej osób"?

Chętnie poznam Państwa komentarze. Na razie wiem, że - aby dotrzeć ze swoimi przemyśleniami do szerszej grupy czytelników - powinienem uprościć (jeszcze bardziej?) przekaz. "Nikt nie wie co to 'inżynieria', co to 'wyrafinowana', a 'internet' - jak wiadomo - służy do ściągania nagich osób". Wiedząc zaś, że wszyscy bierzemy udział w tej dyskusji, możecie Państwo (Moi Drodzy Rodacy, Przyjaciele, Internauci) baczniej zwracać uwagę na to, w jaki sposób i kto próbuje Was przekonywać do swoich racji, jak stara się zyskać Wasze zrozumienie, Waszą sympatię, w jaki sposób próbuje doprowadzić do tego, byście utożsamiali się z nim, a nie z jego oponentami (oponent, to taki przeciwnik, tylko trudniejszym językiem).

Zapraszam do wysłuchania i obejrzenia przebiegu spotkania warszawskiego Klubu Informatyka (którego gospodarzem był mazowiecki oddział Polskiego Towarzystwa Informatycznej - co zostało głośno powiedziane: spełniającego definicję ustawową "zorganizowanej grupy przestępczej"):

Dlaczego Azorek jest fajny, a strunowiec budzi w nas poczucie dystansu? Czy jesteś za tym, by modyfikować genetycznie żywność, a może jesteś za tym, by jeść to, co znajdziesz we własnej lodówce (i co z tego, że to, co tam znajdziesz już jest genetycznie modyfikowane)? Wiesz, co to jest GMO? Czy informatycy i prawnicy są przeciwnikami, czy też okopują się na pozycjach "otoczonej twierdzy", gdy tylko dyskusja zaczyna dotyczyć spraw, w których nie czują się mocni (np. norm prawnych lub technikaliów)? Cóż to znaczy "minimum rolowe"? Kliknij, zobacz, wysłuchaj. To Ci zajmie jedynie godzinę i 46 minut (jeśli masz dobre łącze)

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

ciekawe nagranie

Ciekawe wystąpienia dr'ów Wasilewskiego i Wiewórkowskiego. ale szczególnie pouczający był zapis dyskusji wśród członków, która w moim odczuciu oddaje jednak niestety wysoki stopień hermetyczności myślenia o technologii wśród informatycznych dyskutantów. Objawia się to m.in. brakiem świadomości, jak bardzo ich racje i punkty widzenia są nieprzyswajalne dla niezorientowanych, np. Pani, która mówiła, że ona nie ma problemu z przyjęciem perspektywy zwykłego użytkownika komputera, bo przecież sama też korzysta z komputera jako "zwykły" użytkownik - otóż nie, nawet gdy występuje w roli "zwykłego" użytkownika, to czyni to korzystając ze swej bogatej wiedzy i kompetencji informatycznych i raczej nie sądzę by np. wpisywała w pole wyszukiwarki pełen adres strony, jak czyni to wielu "zwykłych" użytkowników...

Pierwszym krokiem zdecydowanie nie powinno być "doprowadzenie do tego, by nasi "partnerzy w dyskusji" zobaczyli świat naszymi oczami" - a raczej skupić się na tym, żeby samemu zobaczyć świat oczami dyskutanta i na bazie tego formułować przekaz.

Wysiłek przezwyciężania subiektywności wziąć na siebie. Nie oczekiwać, że innym będzie się chciało budować "intersubiektywność widzenia", tylko dlatego, że my wspaniałomyślnie uprościliśmy nasz przekaz.

A czy w dyskusji

A czy w dyskusji uczestniczyl dr dyr Bogucki? W czasach kiedy wdrazal spoleczenstwo informacyjne w min nauki mial bardzo wiele do powiedzenia na ten temat.

brały udział te osoby, które widać

VaGla's picture

Wiem, że materiał jest długi i trzeba wygospodarować sobie sporo czasu, by przejrzeć całość, ale w dyskusji brały udział dokładnie te osoby, które widać na filmie. Nie wszystkie osoby, które mają coś do powiedzenia na temat społeczeństwa informacyjnego w zarejestrowanej dyskusji brały udział (zresztą wówczas materiał pewnie byłby znacznie, znacznie dłuższy). Udział w spotkaniach Klubu Informatyka nie jest obarczony jakimiś restrykcjami. Co do zasady - kto chce przyjść i podyskutować - może to zrobić.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Torrent i YouTube o retoryce

VaGla's picture

Dla osób, które wolałyby raczej skorzystać z sieci P2P dla pobrania zapisu dyskusji - udostępniam torrent: 20080408_klub_informatyka_retoryka_w_dyskusji.wmv.torrent. A przygotowałem też krótki materiał z wypowiedzi dr Wasilewskiego, który udostępniony jest w YouTube (8 minut, 34 sekundy).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Dziwne wnioski

Po obejrzeniu przesłuchaniu wyciągnąłem następujące wnioski:

  • sprawy standaryzacji, otwartych formatów, wolnej kultury i praw autorskich są często sprowadzane do problemu "Windows vs Linux" nawet w około-informatycznym środowisku akademickim
  • PTI wypowiedziało się kilka razy na sprawy związane z informatyką w taki czy inny sposób i nie prowadzi ciągłego lobbingu (z jednej strony zdrowa atmosfera, z drugiej o opiniach ekspertów się zapomina, a chwytliwe hasła pozostają chwytliwe).
  • trzeba edukować społeczeństwo w sprawach nas dotyczących, bo może się okazać, że wcale nie jesteśmy mniejszością (fajnie jest być magiem, gorzej gdy rozpoczyna się polowanie na czarownice)

Pozdrawiam z zaciemnionego pokoju w ten piękny słoneczny dzień.
P.S.
O ile dla osób związanych z warszawskim środowiskiem akademickim dyskutanci mogą być rozpoznawalni po głosie to jak dla mnie brakuje belki z imieniem i nazwiskiem w czasie wypowiedzi :)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>