Projekt noweli Prawa prasowego: rozumiem, że minister Zdrojewski chce rejestracji zdrojewski-bogdan.pl

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazało do konsultacji projekt ustawy o zmianie ustawy - Prawo prasowe. Można zatem zacząć pracować na tekście normatywnym, nie tylko na "założeniach" (por. Kolejne podejście do nowelizacji Prawa prasowego - projekt założeń MKiDN). I cóż ciekawego w tym projekcie znajdziemy? Skoncentruję się tu na razie jedynie na problemie "rejestracji". Zmieniono nieco definicje prasy, zmieniono definicję dziennika i definicję czasopisma. Zmieniono definicję wydawcy. Dodano przepisy, które wprost mówią, że "publikacje prasowe ukazujące się wyłącznie w formie elektronicznej podlegają rejestracji...", chociaż w uzasadnieniu projektodawca zawarł jakieś enigmatyczne tłumaczenie, że blogów ta regulacja ma nie dotyczyć. Tylko, że uzasadnienie projektu nie wpływa na treść normatywną ustawy, a pojęcie "blog" nie zostało nigdzie zdefiniowane. Czy Gazeta Wyborcza publikuje bloga? Co to jest "blog"?
Aktualizacja w górę osi czasu: Skąd pomysł rejestracji elektronicznych publikacji?

Sprawdziłem. Na stronach Biuletynu Informacji Publicznej MKiDN nie opublikowano jeszcze tego projektu, chociaż datowany jest na 1 czerwca 2009 r. (być może przeszkodziły w publikacji wybory, przed którymi lepiej nie denerwować wyborców?). Tak czy inaczej - projekt powstał i jest. Poniżej wybór interesujących zmian:

(...)
w art. 7w ust. 2.:
a) pkt 1-3 otrzymują brzmienie:

„1) prasa oznacza publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie rzadziej niż raz do roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą, a w szczególności: dzienniki i czasopisma, serwisy agencyjne, biuletyny, programy radiowe i telewizyjne oraz kroniki filmowe; prasą są także wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania, o ile upowszechniają publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania, w tym także publikacje prasowe ukazujące się w formie elektronicznej; prasa obejmuje również zespoły ludzi i poszczególne osoby zajmujące się działalnością dziennikarską,

2) dziennikiem jest publikacja prasowa ukazująca się częściej niż raz w tygodniu,

3) czasopismem jest publikacja prasowa ukazująca się nie częściej niż raz w tygodniu, a nie rzadziej niż raz w roku; przepis ten stosuje się odpowiednio do przekazu za pomocą dźwięku oraz dźwięku i obrazu innego niż określony w pkt 2”,

b) po pkt 8 dodaje się pkt 9 w brzmieniu:

„9. wydawcą jest podmiot organizujący działalność prasową, a w szczególności finansujący działalność redakcji i rozpowszechnianie publikacji prasowych, oraz powołujący redaktora naczelnego.”;
(...)

Potem jest kilka innych przepisów, a następnie:

11) art. 20:
a) ust. 1 otrzymuje brzmienie:

„1. Wydawanie dziennika lub czasopisma wymaga rejestracji w sądzie okręgowym właściwym miejscowo dla siedziby wydawcy, zwanym dalej "organem rejestracyjnym". Do postępowania w tych sprawach stosuje się przepisy Kodeksu postępowania cywilnego o postępowaniu nieprocesowym, ze zmianami wynikającymi z niniejszej ustawy.”;

b) po ust. 5 dodaje się ust. 6 w brzmieniu:

„6. Jeżeli dziennik lub czasopismo posiada również postać elektroniczną należy niezwłocznie powiadomić o tym organ rejestrujący.”;

12) po art. 20 dodaje się art. 20a w brzmieniu:

„Art. 20a Publikacje prasowe ukazujące się wyłącznie w formie elektronicznej podlegają rejestracji na zasadach określonych w art. 20.”;

Czyli "publikacje prasowe ukazujące się w formie elektronicznej", jeśli ukazują się częściej niż raz w tygodniu, są "dziennikiem". Jeśli nie częściej niż raz w tygodniu, a nie rzadziej niż raz w roku, są "czasopismem". Czasopisma i dzienniki się rejestruje w sądzie i to również wówczas, gdy "ukazują się wyłącznie w formie elektronicznej". Co oznacza, że Minister Zdrojewski chce zarejestrować w sądzie swój serwis internetowy...

Screenshot strony z Aktualnościami, znajdującej się pod adresem www.zdrojewski-bogdan.pl

Screenshot prywatnej strony Ministra Kultury, Bogdana Zdrojewskiego, znajdującej się pod adresem zdrojewski-bogdan.pl. Aktualności na tej stronie aktualizowane są częściej niż raz w tygodniu, więc jest to - wedle projektu - dziennik...

Na marginesie warto zanotować, że skoro umieszczono coś takiego w projekcie nowelizacji ustawy, to dotychczasowe wyroki wydane na gruncie wciąż aktualnego (bo sprzed nowelizacji) stanu prawnego, powinny być zweryfikowane.

Jest pewna nieścisłość w projekcie, bo oto można w nim przeczytać:

Art. 24 Przepisy dotyczące rejestracji działalności prasowej nie mają zastosowania do działalności antenowej nadawców radiowych i telewizyjnych oraz do działalności Polskiej Agencji Prasowej, których działalność regulują odrębne przepisy

A przecież nie rejestruje się "działalności prasowej", tylko wydawanie dziennika lub czasopisma...

Proponuje się też zmianę art. 45, tj. przepisu penalizującego wydawanie bez rejestracji. Otóż łaskawy ustawodawca zrezygnował z ograniczenia wolności, pozostawiając jednak grzywnę:

Art. 45 Kto wydaje dziennik lub czasopismo bez rejestracji albo zawieszone
- podlega grzywnie.

Screenshot strony własnej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Witryna ministerialna również jest aktualizowana częściej niż raz w tygodniu.

Screenshot strony własnej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Witryna ministerialna również jest aktualizowane częściej niż raz w tygodniu. "14.06.2009 Minister Bogdan Zdrojewski wręczy Złoty Medal Zasłużony Kulturze - Gloria Artis reżyserowi Eugenio Barbie", "10.06.2009 W dniach 10-14 czerwca Podsekretarz Stanu Monika Smoleń weźmie udział w Radzie Programowej Międzynarodowego Centrum Kultury", "09.06.2009 Minister Bogdan Zdrojewski będzie uczestniczył w spotkaniu ministrów kultury państw Trójkąta Weimarskiego" - aktualizacje jak się patrzy, a internetowy serwis własny ministerstwa nie jest publikatorem urzędowym...

Być może te pytania, które zadałem Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Rzecznikowi Praw Obywatelskich, Kancelarii Prezydenta RP i Centrum Informacyjnemu Rządu powinienem również skierować do Ministerstwa Kultury. W końcu - jak uznają dziś sądy - prowadzenie serwisu internetowego bez rejestracji w sądzie jest występkiem, za który można dostać np. 3 tys złotych grzywny...

To pytanie Czy "własne" serwisy internetowe administracji publicznej działają legalnie? musiało chyba również jakoś trafić do legislatorów, ponieważ proponują oni nowelizację art. 9 obecnej ustawy, tj. tego przepisu, który zaczyna się od słów "Przepisów niniejszej ustawy nie stosuje się do:". Jak ma brzmieć ciąg dalszy, wedle nowelizacji?

1) Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, Dziennika Urzędowego Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski" oraz innych urzędowych organów publikacyjnych,

2) Dziennika Urzędowego Unii Europejskiej,

3) Monitora Sądowego i Gospodarczego,

4) Diariusza Sejmowego i własnych sprawozdań z działalności Sejmu i Senatu,

5) Biuletynu Informacji Publicznej,

6) orzecznictwa sądów oraz innych urzędowych publikacji o tym charakterze,

7) wydawnictw prasowych obcych przedstawicielstw dyplomatycznych, urzędów konsularnych i organizacji międzyresortowych, które na podstawie ustaw, umów i zwyczajów międzynarodowych korzystają z prawa prowadzenia działalności wydawniczej

A jak brzmi dziś?

Przepisów niniejszej ustawy nie stosuje się do:
1) Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, Dziennika Urzędowego Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski" oraz innych urzędowych organów publikacyjnych,

2) Diariusza Sejmowego i własnych sprawozdań z działalności Sejmu i jego organów, a także wewnętrznych wydawnictw rad narodowych,

3) orzecznictwa sądów oraz innych urzędowych publikacji o tym charakterze,

4) wydawnictw prasowych obcych przedstawicielstw dyplomatycznych, urzędów konsularnych i organizacji międzynarodowych, które na podstawie
ustaw, umów i zwyczajów międzynarodowych korzystają z prawa prowadzenia działalności wydawniczej.

Co mi podpowiada, że może dziś trzeba rejestrować nawet Biuletyny Informacji Publicznej (skoro tego wyłączenia nie ma, a w nowelizacji się pojawia). W projekcie nadal jednak nie ma wyłączenia dla "internetowych serwisów własnych", chociaż może ktoś sprytnie chciał je włączyć w zakres wyłączenia, umieszczając w projekcie "...innych urzędowych publikacji o tym charakterze".

Ale może oddajmy głos projektodawcom, którzy w uzasadnieniu noweli piszą:

W związku z nieustannym rozwojem technicznym środków społecznego przekazu, uregulowania wymagała kwestia publikacji prasowych ukazujących się w Internecie. Jednakże zakłada się, że regulacja ta nie będzie dotyczyć Internetu jako środka przekazu sensu stricte, lecz działalności polegającej na rozpowszechnianiu publikacji prasowych mających postać dzienników bądź czasopism z jego wykorzystaniem. Zatem projekt nowelizacji ustawy wprowadza nową regulację w art. 7 ust. 2 pkt 1, w którym to definicję prasy rozszerza o te publikacje prasowe, które ukazują się w formie elektronicznej. Należy zauważyć, że zgodnie ze stanowiskiem judykatury oraz doktryny, czasopisma czy dzienniki przez to, że ukazują się w formie przekazu internetowego nie tracą znamion tytułu prasowego. W świetle przepisów prawa prasowego bezsporne jest to, że prasa oznacza „(...) publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie rzadziej niż raz do roku”. Dalej ustawodawca wyraźnie i jednoznacznie stwierdził, że prasą są zarówno dzienniki jak i czasopisma, oraz „(…) wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania, (…) upowszechniające publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania”. Zatem uzasadnione jest wprowadzenie do projektu ustawy – Prawo prasowe takiej definicji prasy, która uwzględniać będzie elektroniczną postać periodycznych publikacji prasowych. Idąc tym tropem niezbędne okazało się także wprowadzenie do projektu ustawy regulacji, która nakładałaby obowiązek rejestracji prasy ukazującej się w formie elektronicznej oraz obowiązek powiadomienia organu rejestrującego prasę (obecnie sąd okręgowy) o tym, jeżeli postać „papierowa” prasy jest również wydawana w postaci elektronicznej. Projekt nowelizacji ustawy przewiduje, że rejestracja prasy elektronicznej byłaby konieczna tylko wtedy, gdy prasa ukazująca się w Internecie nie miałaby swojego odpowiednika „papierowego (drukowanego)”. Należy dodać, że pogląd ten niejednokrotnie był podzielany przez sądownictwo oraz doktrynę. W tym miejscu zasadne jest odwołanie się do postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 26 lipca 2007r. , w którym stwierdzono, że „(…) wydawanie w formie elektronicznej prasy w Internecie musi być rejestrowane”. Zauważyć należy także, że powyższy obowiązek rejestracji prasy internetowej ma na celu ochronę odbiorcy, który powinien mieć pewność z jakim tytułem prasowym się zapoznaje, a także zakłada ochronę wydawcy przed niedopuszczeniem na rynek tytułów prasowych, które już istnieją . Projektowany przepis ustawy chroni również wydawców przed czynami nieuczciwej konkurencji.
(...)

Tu się na chwilę zatrzymajmy, bo projektodawca odwołuje się do Postanowienia Sądu Najwyższego - sygn. akt IV KK 174/07 (rejestracja dzienników i czasopism). Owszem. W uzasadnienieniu pada cytowane wyżej stwierdzenie "wydawanie w formie elektronicznej prasy w Internecie musi być rejestrowane", ale jest to stwierdzenie, które nie ma uzasadnienia w istniejącym stanie prawa. A to dlatego, że prasa nie dzieli się dziś wyłącznie na dzienniki i czasopisma, ale w tym gronie znajdują się też inne formy prasowe. A rejestracji - zgodnie z art. 20 ustawy - podlegają tylko dzienniki i czasopisma. W ten sposób, pisząc uzasadnienie postanowienia oddalającego kasację prokuratury, Sąd Najwyższy polemizuje sobie ze stanowiskami sądów niższej instancji, ale dziwi mnie, że na wyrwanym z kontekstu zdaniu projektodawca buduje całą nowelizację ustawy Prawo prasowe.

Idźmy dalej:

(...)
Należy zauważyć, że projekt nowelizacji ustawy – Prawo prasowe nie rozstrzyga problemu blogów, z tego względu, iż ta forma twórczości jest obecnie w fazie rozwoju. Nie chcąc ingerować w swobodną ewolucję tego środka przekazu, odstąpiono od wprowadzenia szczegółowego uregulowania tej materii na tym etapie. Nie wyklucza się jednak sytuacji, iż w toku dalszych prac legislacyjnych będzie rozważana kwestia wprowadzenia do ustawy regulacji dotyczących blogów i ewentualnej ich rejestracji.
(...)

To jest myślenie życzeniowe, bo w treści projektu nic nie mówi się o "blogach", ale przecież dziś też się nie mówi o serwisach internetowych w ustawie Prawo prasowe, a to nie przeszkadza niektórym sądom snuć własnych rozważań na temat przestępstw popełnianych przez ich wydawców. Nie można zapomnieć, że pojęcie "blog" nie jest w żaden sposób normatywnie zdefiniowane i trudno mi sobie wyobrazić, co chciał projektodawca powiedzieć, gdy w uzasadnieniu się tym pojęciem posłużył. Ja na przykład nie nazywam swojego serwisu blogiem, ale czy wystarczy, że go tak nazwę i już nie będę musiał się martwić, że po nowelizacji nikt mi nie przyśle do domu aktu oskarżenia?

Pominę umieszczone w projekcie rozważania dotyczące kolejnych przepisów, przechodząc do tej części, w której znów mowa o rejestracji:

(...)
W zawiązku z rozszerzeniem w projekcie ustawy definicji prasy o publikacje prasowe ukazujące się w formie elektronicznej, poddano nowelizacji również art. 20 ustawy. Od kilku już lat trwa dyskusja nad tym czy pismo wydawane w Internecie podlega prawu prasowemu. Zgodnie z przyjętym założeniem prasą są publikacje prasowe ukazujące się w formie elektronicznej. Zatem obowiązek rejestracji dotyczy również dzienników bądź czasopism ukazujących się w formie elektronicznej. Zgodnie z opinią doktryny jest jasne i nie budzi wątpliwości, że Internet sam w sobie nie podlega rejestracji. Należy również zauważyć, że różne publikacje periodyczne na stronach www wyczerpują przesłanki z art. 54b ustawy - Prawo prasowe. W myśl tego artykułu „Przepisy o odpowiedzialności prawnej i postępowaniu w sprawach prasowych stosuje się odpowiednio do naruszeń prawa związanych z przekazywanych myśli ludzkiej za pomocą innych niż prasa środków przeznaczonych do rozpowszechniania, niezależnie od techniki przekazu, w szczególności publikacji nieperiodycznych oraz innych wytworów druku, wizji i fonii”. Zatem przepis art. 54b ustawy regulujący zasadę odpowiedzialności prawnej i postępowanie w sprawach prasowych za naruszenia związane z przekazywaniem myśli ludzkiej za pomocą innego sposobu niż prasa, dotyczy również publikacji prasowych ukazujących się w Internecie. W związku z powyższym dyspozycja art. 54b ustawy – Prawo prasowe w powiązaniu z innymi przepisami szczegółowymi prawa prasowego może być podstawą do odpowiedzialności osób, które zamieszczają w Internecie materiały naruszające czyjeś dobra osobiste.

Nowelizując ustawę – Prawo prasowe położono nacisk na to by periodyczne publikacje prasowe ukazujące się na stronach www były uznawane za prasę i podlegały tym samym obowiązkom jakim podlegają periodyczne publikacje prasowe ukazujące się za pomocą druku. Należy pamiętać, że w związku z zmianą art. 27 ustawy, wymagania, o którym mowa w art. 27 ust. 1 pkt 1-3 i 7 stosuje się do publikacji prasowych ukazujących się w formie elektronicznej. Należy również dodać, że konsekwencją tak proponowanej regulacji będzie to, że redaktor naczelny „gazety internetowej” będzie zobowiązany do zamieszczania sprostowań w sytuacjach określonych w art. 31 ustawy.
(...)

Czyli periodyczność jest tu istotna, ale blogów ma nowela nie dotyczyć, tak?

Powinienem to odnotować wyżej, ale powrócę na chwilę do treści normatywnej projektu, w którym znalazła się jeszcze następująca propozycja:

w art. 27:
a) w ust. 1 pkt 6 otrzymuje brzmienie:

„6) Międzynarodowy Znormalizowany Numer Wydawnictw Ciągłych (ISSN),”

b) po ust. 2 dodaje się ust. 3 w brzmieniu:

„3. Przepis ust. 1 pkt 1-3 i 7 stosuje się do publikacji prasowych wydawanych w formie elektronicznej.”;

Warto to odnotować i odesłać linkiem do dyskusji zaczynającej się od komentarza Wydawnictwo ciągłe (ISSN) czy zwarte (ISBN)? I jeszcze do strony ISSN and electronic publications, na której napisano w szczególnie czerwony sposób: "Personal weblogs are not eligible for ISSN". Tak, jak nie wiemy co to jest "blog", tak również nie wiemy, co to jest weblog.

Wracając do uzasadnienia:

(...)
Jednakże w art. 45-49a obecnie obowiązującej ustawy – Prawo prasowe, dotyczących kwestii odpowiedzialności karnej redaktorów naczelnych i dziennikarzy wprowadzono złagodzone sankcje karne. Wykreślono z ustawy zagrożenie w postaci kary ograniczenia wolności i pozostawiono jedynie sankcje karne w postaci kary grzywny. Liberalizacja przepisów w tym zakresie ma na celu złagodzenie rygorów prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie wydawania prasy oraz zapewnienie dziennikarzom pełniejszej swobody w zakresie otwartego i rzetelnego opisu otaczającej nas rzeczywistości.
(...)

Liberalizacja. Nie będzie ograniczenia wolności, ale tak zrobimy, żeby już na pewno można było dostać grzywnę.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

kto jest wydawcą

Ciekawy jest problem wydawcy. Jeśli blog jest dziennikiem / czasopismem to kto jest jego wydawcą? Odpowiedź, że autor wcale nie wydaje się prawdziwa. On jest jedynie dziennikarzem (no, może i redaktorem naczelnym). Ale wydawcą nie jest, bo wydawcą jest ten kto organizuje i płaci.
A kto finansuje działalność takiego blox na ten przykład? To proste: Agora finansuje: płaci za hosting, technologie, obsługę techniczną.. Wydawcą blox jest więc Agora.
A kto jest wydawcą Salon24?..
Problem bardzo ciekawy dla prawnej odpowiedzialności..

Dziś może być to ten sam, który jest naczelnym

Na gruncie dzisiejszych przepisów polecam Internet i prasa: postanowienie WSA w Warszawie (II SA/Wa 1885/07), a tam ""Skoro w ramach prowadzonej działalności skarżący samodzielnie redaguje, tworzy i przygotowuje materiały, a nadto wyłącznie w jego gestii pozostaje publikacja opracowanych materiałów i całokształt działalności redakcji, to tym samym skupia on trzy wymienione w prawie prasowym funkcje (odpowiednio pkt 5, 6 i 7 art. 7 ust. 2), tzn.: dziennikarza, redaktora i redaktora naczelnego. Zatem działalność skarżącego mieści się w pojęciu "prasa"". Na tej samej zasadzie ta sama osoba może być też wydawcą, bo dziś w art. 8 ustawy Prawo prasowe znajduje się następujące definicja:

Art. 8.
1. Wydawcą może być osoba prawna, fizyczna lub inna jednostka organizacyjna, choćby nie posiadała osobowości prawnej. W szczególności wydawcą może być organ państwowy, przedsiębiorstwo państwowe, organizacja polityczna, związek zawodowy, organizacja spółdzielcza, samorządowa i inna organizacja społeczna oraz kościół i inny związek wyznaniowy.

2. Organizacja polityczna, związek zawodowy, przedsiębiorstwo państwowe, organizacja spółdzielcza, samorządowa i inna organizacja społeczna oraz kościół i inny związek wyznaniowy może realizować uprawnienia wydawnicze bezpośrednio lub za pośrednictwem wydawnictw własnych, jak również innych wydawnictw, działających jako nakładca.

Nowela ma zmienić tę definicję, z "podmiotowej" na "funkcjonalną".

Warto zacytować jeszcze jeden fragment tego orzeczenia, które tu wyżej przywołałem linkiem:

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zwraca przy tym uwagę, że periodyki internetowe, by mogły być uznane za wydawnictwa prasowe, wcale nie muszą mieć postaci typowych "gazet" elektronicznych, których wydawcami są tylko wielkie koncerny prasowe, firmujące jedynie znane tytuły publikatorów w systemie on line. Oczywiście nie może być również tak, że przymiot "prasy" uzyskiwać będzie wszystko co zostało zamieszczone w sieci, tylko dlatego, że jest efektem postępu technicznego i trafia potencjalnie do nieograniczonego kręgu odbiorców. O tym, czy publikacja internetowa ma charakter prasowy decydować powinien cel, jakiemu ma służyć. Skoro rolą i zadaniem prasy jest rozpowszechnianie informacji, to periodyczność przekazu, czyli cyklicznego informowania opinii publicznej o określonych faktach społecznych, ekonomicznych, gospodarczych, politycznych, oświatowych, kulturalnych, z zakresu muzyki, filmu i sztuki, etc., pod oznaczonym tytułem, nazwą, adresem czy nawet linkiem, wskazywać będzie na cel, jaki realizuje redakcja, wydawca czy autor danej publikacji elektronicznej, na stworzonej specjalnie w tym celu stronie internetowej.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ja się nie znam więc mam dwa pytania

1. Ile kosztuje taka "rejestracja" i w jakim trybie przebiega (bo jeśli to koszt opłaty sadowej np 100 zł i nadanie ISSN za tyleż samo to może i ja się zarejestruję ;))?
2. Co to jest "działalność antenowa"? Publikowanie bloga z komputera korzystającego z sieci bezprzewodowej? rozsyłanie "lub czasopisma" SMSami w sieci komórkowej? wywieszanie zadrukowanego papieru na antenie czy jeszcze jakieś inne działania?

ehh

Drogi Macieju, nawet w tym wątku jest informacja, że ISSN-u nie dostanie serwis internetowy, który jest "weblogiem" (to nie moje określenie, tylko ze stosownej strony issn.org), Co do opłat rejestracyjnych, skoro wydajesz jakiś dziennik lub jakieś czasopismo (a więc druk periodyczny, albo przekaz za pomocą dźwięku, albo przekaz za pomocą jednocześnie dźwięku i obrazu) - 40 złotych, zresztą Olgierd dla żartu zrobił poradnik: Jak zarejestrować w sądzie stronę internetową.

Pojęcie działalności antenowej trzeba oceniać na gruncie całości przepisów medialnych, w tym aktualnie przepychanej ustawy o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wow...

...to będę drążył :) Na powołanej stronie jest napisane "część sądów słusznie uważa, że wydawcą czasopisma może być tylko osoba, która prowadzi działalność w zakresie wydawniczym, co potwierdzałoby absurdalność pomysłu, że "trzeba rejestrować serwisy internetowe")". otóż jak wiadomo z ustawy o szkolnictwie wyższym nie wolno mi prowadzić dziaalności gospodrczej (bez zgody rektora)bo jestem zatrudniony w dwóch mejscach. Czy wobec powyższego nie mogę wydawać czasopisma internetowego (bez zgody rektora)? Czy nie mogę wydawać czasopisma nie prowadząc działalności gospodarczej (na przykład hobbystycznie, nieodpłatnie, jako wolontariusz, pasjonat etc.)?

Na wszelki wypadek

Skoro chcesz drążyć, sięgnij do materiałów, które zbieram w działach media oraz prasa niniejszego serwisu. Oczywiście w obu działach teksty się powtarzają, ale nie zawsze jest tak, że jeśli coś jest w dziale "media", to pojawia się również w "prasa" (chociaż raczej będzie tak, że jeśli coś jest w "prasa", to będzie również w "media").
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Czy nie wystarczy, żeby

Czy nie wystarczy, żeby publikacje w serwisie nie były opatrzone numerem bieżącym?

Metadane z pliku z projektem noweli Prasowego

Czasem warto sobie sięgnąć do metadanych znajdujących się w pliku. W przypadku pliku z projektem nowelizacji ustawy Prawo prasowe, który to projekt omawiałem wyżej, w notatce, metadane wyglądają w sposób następujący:

Metadane projektu nowelizacji Prawa prasowego - Autor: KP PiS, Firma: Biuro poselskie

Komentowany materiał to plik przesłany z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego do konsultacji przez Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nic nie znaczy

Eeee.. To akurat nic nie znaczy. Ot, ktoś w Ministerstwie skorzystał z szablonu stworzonego jeszcze 2, czy 3 lata temu.
Ludzie kompletnie na takie rzeczy nie zwracają uwagi...
I tak dobrze, że w autorze nie pojawia się jakieś zupełnie niezwiązane nazwisko.

Wypowiedzi publiczne i nie tylko

Apelujmy do Ministra, żeby na tym nie poprzestawał. Naprawdę nie może być tak, żeby niewiadomo kto mógł wypowiadać się w pubie przy piwie bez rejestracji! Niech każdy posiadacz funkcjonującego (lub mogącego potencjalnie funkcjonować) narządu mowy zostanie zobowiązany do rejestracji. Porządek musi być!

Zniechęcające.

Jedno mnie niepokoi w mojej reakcji na pomysły "wybrańców" narodu - zniechęcenie. Świadomość, że ktoś znów wymyślił jakis kompletny bubel, a został ministrem ("Zuzia- ministrem! Ja zawsze wiedziałam, że ona źle skończy!" - to 70 lat, a mam wrażenie, że nic się nie zmieniło.) odbiera chęci. Jaka jest szansa na to, żeby głupie pomysły nie stawały się prawem? Może ja za dużo wymagam - w końcu kompetencja jest politycznie passe. Mam wrażenie, że prawo tworzą w Polsce sprzątaczki. Odporne na wiedzę i trudne do ...
Podziwiam, że chce się Panu męczyć je pytaniami.

A co do samych blogów - jak serwer za granicą, to chyba(?) nie sposób powiedzieć, że blog jest wydawany na terenie Polski - nawet, jeśli pisze o polskich sprawach - więc nie będzie co rejestrować. Taki np. amerykański czy nawet niemiecki blogger po otrzymaniu pisma z Polski o konieczności rejestracji chyba pęknie ze śmiechu, no bo niby co miałby zrobić? Jakie miałoby być uzasadnienie takiej rejestracji? Że ktoś to w Polsce czyta? "A co ja na to poradzę? Niech nie czyta.". Powstanie więc martwy przepis i, moim zdaniem, będzie jedynie używany, żeby komuś dokopać jak zajdzie taka potrzeba.

A co do samych blogów -

A co do samych blogów - jak serwer za granicą, to chyba(?) nie sposób powiedzieć, że blog jest wydawany na terenie Polski - nawet, jeśli pisze o polskich sprawach - więc nie będzie co rejestrować.

Do tej pory spotykałem się ze stanowiskiem prezentowanym przez policjantów/prokuratorów, że nie ważne gdzie stoi serwer, ważne, że człowiek jest w Polsce.
I jeszcze o obowiązywaniu prawa polskiego poza granicami Polski. Otóż - jak na formuprawne.org tłumaczyli prawnicy - jeśli przez komuś przez polski sąd zostanie odebrane prawo jazdy i orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów i tenże człowiek wyjedzie za granicę (np. na Ukrainę) i tam zrobi prawo jazdy oraz będzie jeździł to będzie to karalne.
Bo nie zastosował się do wyroku polskiego sądu, i nie ważne czy jeździł po Polsce czy po Księżycu.

Więc może i tutaj jak długo jesteś obywatelem RP i niezależnie czy mieszkasz tu czy w USA, gdzie jest serwer, to i tak będzie można oskarżyć o brak rejestracji?

W USA mają za to fajnie - mogli torturować, bo torturowali poza terytorium kraju...

Co z tego będę miał.

Tak się zastanawiam co ja jako bloger z takiej rejestracji będę miał. Rozumiem że mogę sam sobie wydać legitymację prasową, tak jak VaGla. Czy obejmują mnie wtedy takie same przepisy prawa jak "prawdziwego" dziennikarza (ochrona źródła itp)?

potrzeba matką...?

"Powstanie więc martwy przepis i, moim zdaniem, będzie jedynie używany, żeby komuś dokopać jak zajdzie taka potrzeba."
No właśnie! a jeśli taką potrzebę ktoś akurat znajdzie? np.: przeciwnik polityczny, gospodarczy, społeczny czy nawet jakiś uzurpator? Komu szkodził pan Strykowski z Bielska-Białej?

Po dzisiejszej publikacji w

Po dzisiejszej publikacji w Rzeczpospolitej Gazeta.pl cytuje ministra Zdrojewskiego w tekście Blogerzy nie będą musieli rejestrować się w sądzie: "- Ktoś, kto pisze takie analizy, nie przeczytał projektu ustawy - powiedział portalowi Gazeta.pl min. Bogdan Zdrojewski. Zapewnił, że w Ministerstwie Kultury nie chce, żeby blogerzy i właściciele stron internetowych musieli rejestrować się w sądzie jako dzienniki. - Blogerzy mogą spać spokojnie - dodał minister."

No, a tekst projektu jest, jaki jest.


W tym materiale minister Zdrojewski mówi - cytuję: "Tam napisane jest wprost, że blogi nie podlegają rejestracji, zapis jest wprost". Otóż nie ma takiego "zapisu". Jest w uzasadnieniu, które nie jest tekstem normatywnym, a jednocześnie nie ma wyjaśnienia, co to są te "blogi". Rozumiem, że dziennikarz po prostu złapał Pana na jakimś korytarzu i trudno komentować projekt ustawy w takich warunkach, ale jednak trzymajmy się treści propozycji.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

W swej naiwności

Jak może wyglądać tłumaczenie po uchwaleniu głupich przepisów:

Przedstawiciele Zarządu Transportu Miejskiego wielokrotnie tłumaczyli, że karanie tych, którzy np. zamiast imienia napisali na karcie swój inicjał lub zamiast numeru dokumentu ze zdjęciem wpisali numer PESEL, wymusza na kontrolerach biletów wcześniejsza uchwała Rady Warszawy.

Pod koniec maja, po licznych skargach pasażerów, radni uchwałę zmienili. Przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska tłumaczyła wówczas, że poprzednie zapisy uchwały przygotował sam ZTM, a radni, kiedy ją podejmowali, "myśleli w swojej naiwności, że kontrolerzy będą ludzcy".

Prawo Stanu Wojennego

Warto dodać, że:
1. Obowiązek rejestarcji powstał podczas stanu wojennego i wymierzony był w prasę podziemną Solidarności.
2. Obecnie władza chce wykorzystać te przepisy z nową formą "podziemnej prasy"" jaką są blogi i niekomercyjne strony internetowe z alternatywnymi informacjami.
3. Tytuł można i tak zastrzec jako znak towarowy i na tej podstawie mieć monopol na jakąś nazwę.
4. Obowiązek rejestracji można obejść tworząc stronę poza terutorium Polski.

Nawiązując do słów Kaczyńskiego - posłowie, ministrowie i senatorowie popierając i adoptując do nowej sytuacji prawo stworzone podczas Stanu Wojennego, wymierzone w Solidarność, które weszło w życie 26 stycznia 1984 r. pokazują, po której stronie barykady są. Czy są tam, gdzie stała władza, czy tam gdzie stała Solidarność.

To już jest polityka

To już jest polityka. Takie hasła, które są w powyższym komentarzu (kto gdzie stał i kiedy), nie wnoszą - poza demagogią - wiele do dyskusji na temat projektu ustawy.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Element niepolityczny - lokalizacja

Jedna sprawa z powyższego nie jest polityczna: lokalizacja.

Jak oceniasz sytuację polskich blogów i stron hostowanych za granicą? Ot, choćby na wordpress.com czy blogspot.com?

Pytam praktycznie, mam swoją stroniczkę która obecnie jest hostowana na VPSie w USA...

Prawo to tez polityka.

Ustawy sa tworzone przez politykow, wiec tworzac prawo od polityki sie calkiem nie ucieknie. Mozna sie nawet pokusic o teze, ze prawo to polityka i w jakims zakresie to stwierdzenie bedzie prawdziwe. SN czy TK czasami sprawdza co ustawodawca chcial osiagnac, jak przebiegal proces ustawodawczy, co mowili poslowie podczas debaty sejmowej i formulowaniem danego przepisu ustawy, jaka byla geneza ustawy i kieruja sie tym przy podejmowaniu wyroku (rozwazaja to wszystko w uzasadnieniach niektorych wyrokow). Zatem przywolanie faktu (jesli to fakt), ze rejestracja zostala stworzona przez rezim totalitarny poprzedniego ustroju w celu brutalnej kontroli i cenzury prasy (a nie w celu umacniania praw i wolnosci obywatelskich) jest istotne. Pokazuje to bowiem, ze przepis o rejestracji jest w zasadzie bezprawiem legislacyjnym ("nieaktem"), a o takich nieaktach wypowiedzial sie Senat RP: "Ocenę zaszłości prawnych z okresu państwa totalitarnego przeprowadził Senat RP w uchwale z dnia 16 kwietnia 1998 roku stwierdzając, że: ”(...) akty normatywne stanowione przez niesuwerennego prawodawcę w latach 1944-1989 pozbawione są mocy prawnej, jeśli godziły w suwerenny byt państwa polskiego lub są sprzeczne z zasadami prawa uznawanymi przez narody cywilizowane , znajdującymi swój wyraz w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Dotyczy to w szczególności aktów normatywnych naruszających podstawowe prawa i wolności obywatelskie. Zaliczyć do nich należy (...)”."
http://www.reprywatyzacja.info.pl/docs/Nieakt_art_mec_Forystka.htm
http://www.reprywatyzacja.info.pl/docs/Bezprawie_legislacyjne_RP_art_mec_Forystka.htm

Ocena zaszłości prawnych

W tym kontekście podlinkuję komentarz Żarna sprawiedliwości mielą powoli, w którym odnotowałem m.in:

Raz już Trybunał Konstytucyjny zajmował się art. 45 Konstytucji: Kara za brak rejestracji dziennika lub czasopisma przed Trybunałem Konstytucyjnym. Następnie pojawiła się kolejna szansa na uznanie niekonstytucyjności takiego prawa prasowego, które jest niespójne, które nie dość dokładnie opisuje hipotezy prawnokarnej normy: Kara za brak rejestracji dziennika lub czasopisma po raz drugi przed Trybunałem Konstytucyjnym. Trybunał Konstytucyjny związany jest petitum i nie rozstrzyga o zgodności z całą Konstytucją, a z tymi przepisami, które wskazywane są jako wzorzec konstytucyjny w konkretnej sprawie. Wiemy, że art. 45 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 roku Prawo prasowe jest zgodny z wzorcem konstytucyjnym art. 31 ust. 3 i art. 54 Konstytucji RP oraz art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Pojawiła się szansa na to, by Trybunał Konstytucyjny ocenił, czy ten przepis zgodny jest z zgodny z przepisami art. 2, 14, 42 ust. 1 Konstytucji RP oraz art. 7 pkt 1 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz art. 15 pkt 1 Międzynarodowego paktu Praw Obywatelskich i politycznych. Jednak Trybunał 8 lipca 2008 r. umorzył to postępowanie ze względu na niedopuszczalność wydania wyroku (ponieważ w tej sprawie nie została spełniona przesłanka funkcjonalna pytania prawnego skierowanego do Trybunału Konstytucyjnego, a "wątpliwości co do zakresu i treści art. 45 prawa prasowego zostały wyjaśnione w wyroku o sygn. P 1/06" - a więc w pierwszej z tu wymienionych).

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Art. 54.2 Konstytucji mówi

Art. 54.2 Konstytucji mówi o zakazie koncesjonowania prasy. Może się ktoś do tego odnieść? Bo mamy tu sytuację, gdy osoba pragnąca korzystać z wolności słowa musi:

1. Uiścić opłatę za prawo do korzystania z wolności słowa za pomocą tworzenia strony np. rozpowszechniającej informacje. Sam fakt, że żąda się opłaty narusza wg mnie konstytucję, bo jest ograniczeniem wolności słowa - jak kogoś nie stać na opłatę, albo nie może jej uiścić.

2. Ubiegać się o pozwolenie na wydawanie czasopisma. Fakt, że żąda się rejestarcji i uiszczenia za nią pieniędzy jest według mnie jednoznaczne ze złamaniem Art. 54.2, bo to forma ubiegania się o koncesję.

3. Wątpliwości budzi również wymóg podawania adresu pocztowego obok imienia i nazwiska prywatnej osoby, która redaguje stronę www. Te dane osobowe, choć ustawa (art. 27) nakazuje je publikować, mogą być wykorzystywane do złych celów, np. znacznie ułatwiają działania nie tylko firm rozsyłających "reklamy konkursów" ale także neofaszystów z RedWatch. Nie muszą już tworzyć bazy danych, wystarczy że zalinkują stronę, która zawiera adres geja redagującego stronę gejowską. Upublicznianie danych osobowych wszystkim obywatelom jest szkodliwe społecznie i może stanowić zagrożenie życia lub zdrowia dla osoby korzystajacej z wolności słowa. Nie wszyscy ludzie mają zdrowe podejście, niektórzy mogą wykorzystac te dane w złych celach (np. do zawierania umów, składania donosów z byle powodu, itd.).

Podsumowując, obowiązek rejestracji stron www i ujawniania prywatnych danych osobowych autora WSZYSTKIM (a nie tylko władzy w celach kontrolnych) jest szkodliwe społecznie. Co innego podać samo imię i nazwisko na stronie, czy pseudonim (osoby podpisujące się pseudonimami także pdolegają ściganiu przez prawo, gdy coś zbroją), a co innego nazwę miejscowości, ulicy, kod pocztowy, numer domu i mieszkania.

Dlaczego nikt nie zastosowal w swojej obronie Konstytucji RP?

Dlaczego nikt z oskarżonych o prowadzenie strony internetowej bez rejestracji nie zastosował w swojej obronie Konstytucji RP?

Art. 8 Konstytucji stanowi, ze Konstytucja jest najwyższym prawem w Polsce i stosuje sie ja bezpośrednio. A skoro tak, to w sumie nie widać powodów dla których osoby przeciwko którym wystąpiła prokuratura w związku z niezarejestrowaniem strony internetowej WWW uważanej za dziennik lub czasopismo nie mogłyby bezpośrednio powolać się na nadrzędne względem ustawy zwyklej zapisy konstytucji. Zgodnie z art. 8 ust.2 Konstytucji RP "przepisy konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że ona sama stanowi inaczej".

"BEZPRAWIE LEGISLACYJNE” JAKO ŹRÓDŁO SZKODY", Józef FORYSTEK (wersja skrócona opubl. w „Rz” z dnia 2003.06.09):

(...) Należy zauważyć, że w świetle orzecznictwa TS w Luksemburgu sądy krajowe obowiązane są stosować prawo wspólnotowe przed prawem krajowym. Oznacza to, że że krajowe sądy powszechne otrzymały kompetencje do odmowy zastosowania ustaw sprzecznych z prawem wspólnotowym, albowiem zdaniem TS tylko taka praktyka może zapewnić skuteczność prawa wspólnotowego. Nie ma zatem uzasadnionych przyczyn dla których sądy powszechne mogłyby odmówić zastosowania ustawy sprzecznej z prawem wspólnotowym, a nie mogłyby tego samego uczynić z ustawą niekonstytucyjną. Zasada pełnej skuteczności konstytucji wymaga, aby sądy powszechne miały samodzielną kompetencję orzekania wprost na podstawie Konstytucji z pominięciem przepisów niekonstytucyjnych, co wydaje się być w pełni uzasadnione wykładnią językową przepisów konstytucji. Pierwszym po wejściu w życie Konstytucji RP publikowanym orzeczeniem Sądu Najwyższego odnoszącym się do koncepcji bezprawia legislacyjnego jest wyrok z dnia 6.01.1999r., III RN 108/98 (OSNAP z 1999, z. 20, poz. 639). Sąd Najwyższy wyraził w nim pogląd, że "niewykonanie przez Radę Ministrów obowiązku wynikającego z kompetencji do wydania rozporządzenia zapewniającego prawidłowe wykonanie ustawy (art. 146 ust. 4 pkt 1 i 2 w związku z art. 92 Konstytucji RP) narusza konstytucyjne zasady funkcjonowania demokratycznego państwa prawnego (art. 2 i art. 7 Konstytucji RP), a tym samym może stanowić delikt konstytucyjny". (...)

Wydaje się, że z powodów pozamerytorycznych sędziowie z biegiem czasu ulegli interpretacji TK co do ich rzekomej wyłączności w orzekaniu o niezgodności z Konstytucja, ale w istocie, skoro sądy polskie są zobowiązane stosować bezpośrednio prawo EU przed sprzecznym z nim prawem krajowym (bez konieczności odwoływania się z pytaniem prejudycjalnym do ETS w Luksemburgu), to nie widać powodu dla którego tak samo sady powszechne i administracyjne nie mogłyby bezpośrednio stosować konstytucji przed sprzecznymi z nią normami prawnymi niższej rangi. A nawet gdyby nie mogły, to powinny kierować zapytania prawne do TK, gdy ktoś powołuje się na sprzeczność danej normy prawnej z Konstytucją RP.

Zwróćcie uwagę, że o tej

Zwróćcie uwagę, że o tej nowelizacji, którą szykuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowano tuż po aferze z Kataryną. Zastanawiam się, czy jedno z drugim nie ma czegoś wspólnego. Wymóg rejestracji blogów i ujawnienia danych osobowych autora, uniemożliwi rozpowszechnianie ważnych informacji, bo ludzie będą się bali. Mimo interpretacji TK, że wymóg rejestracji jest zgodny z Art. 54.1 Konstytucji, mam co do tego wątpliwości, bo ogranicza wolność słowa, a szczególnie prawo do anonimowego zabierania głosu, gdy ktoś obawia się represji ze strony władzy (patrz sprawa Kataryny).

Uważam, że w rozumowaniu VaGli jest poważny błąd

Komentarz zawiera (na szczęście) jeden fundamentalny błąd.

Zgodnie z proponowaną w ustawie definicją prasy publikacja musi mieć tytuł, NUMER BIEŻĄCY oraz datę. Te warunki występują łącznie.

W ten sposób definicja wyklucza ze zbioru "prasa" blogi i strony internetowe, bo nie NIE MAJĄ numerów bieżących (proszę wskazać, co jest numerem bieżącym).

Jeśli numerem bieżącym miałby być numer 8532 w http://prawo.vagla.pl/node/8532 to proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj o 10 rano zawierał on zupełnie inne treści niż teraz, choćby dlatego że wpisuję ten komentarz (a inne być może zostały skasowane).

I jest to kolejny, NIENUMEROWANY wariant (wydanie?) tej publikacji. Zresztą równie dobrze liczbę 8532 może zastąpić ciąg znaków alfabetycznych i co wtedy?

Owszem, ustawa podciąga pod obowiązek rejestracji witryny internetowe ale należące do podmiotów które są prasą z innych niż internet powodów (publikują w papierze, co nie wywołuje aż takich kontrowersji).

Problematyczny jest w pewnym sensie artykuł 20a - ale jest to problem techniczny.

Po prostu te publikacje internetowe o których mówi aby podlegały obowiązkowi rejestracji muszą spełniać ustawową definicję prasy (czyli tytuł, numer kolejny oraz data). Nie znam blogu ani strony internetowej, która by posługiwała się "numerem kolejnym" ani niczym, co by mogło takowym być - nawet jeśli to jest numer 8532 (patrz wyżej).

Wedle projektu numer bieżący jest istotny, ale nie do końca

Wedle projektu numer bieżący jest istotny, ale nie do końca. Dlaczego nie do końca? Dlatego, że definicja prasy (przypominam, że to nie prasę należy rejestrować, a - wedle projektu - wydawanie dzienników i czasopism oraz "publikacje prasowe, wydawane w formie elektronicznej" - w tym ostatnim przypadku nie mówi się o rejestracji wydawania, a o rejestracji publikacji) składa się z trzech części. Numer bieżący jest tylko w jednej z tych trzech części definicji. Rozbijmy zacytowaną już wyżej definicję na te części, które w proponowanym projekcie wyznaczone są średnikami:

prasa oznacza

  • publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie rzadziej niż raz do roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą, a w szczególności: dzienniki i czasopisma, serwisy agencyjne, biuletyny, programy radiowe i telewizyjne oraz kroniki filmowe;
  • prasą są także wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania, o ile upowszechniają publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania, w tym także publikacje prasowe ukazujące się w formie elektronicznej;
  • prasa obejmuje również zespoły ludzi i poszczególne osoby zajmujące się działalnością dziennikarską,

Od razu widać, że numer, stały tytuł, etc. to kryteria oceny tylko w pierwszym przypadku. Drugi ze wskazanych punktów wymienia "publikacje prasowe ukazujące się w formie elektronicznej", jako przykład (słowa: "w tym także") - wszelkich (a więc niezależnie od numeru, stałego tytułu...) istniejących lub powstających w wyniku postępu technicznego środków masowego przekazywania, o ile - to istotne zastrzeżenie - upowszechniają publikacje periodyczne za pomocą (...) innej techniki rozpowszechniania (czyli - de facto - każdej innej, a więc każdej; wymienienie tu druku, wizji, fonii nie ma charakteru wyczerpującego).

Stały tytuł, numer bieżący, data - nie ma w tej redakcji znaczenia dla uznania jakiejś publikacji za prasę (chociaż nie wiemy, czym jest "publikacja prasowa", a tej właśnie dotyczy proponowany obowiązek rejestracji, jeśli jest wyłącznie elektroniczna, oczywiście obok obowiązku rejestracji dzienników i czasopism, którym zmieniono w projekcie definicję w stosunku dzisiejszego brzmienia i projekt definiuje te pojęcia również jako "publikacje prasowe", o których - jak wspomniałem - nie wiemy, czym są)...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Numer bieżący - cd.

Z projektu ustawy wynika masło maślane: prasą są publikacje prasowe. I to jest podstawowa wada projektu - niechlujność.

Publikacja prasowa (w odróżnieniu od publikacji książkowej, obie niedefiniowane ustawowo więc przyjmujemy definicje "słownikową") jest publikacją z tytułem, numerem bieżącym oraz datą.

Nie zgadzam się, że tytuł, numer i data odnoszą się wyłącznie do pierwszego punktu.

Punkt drugi oznacza po prostu rozpowszechnianie publikacji prasowych (czyli mających numer, datę i tytuł) omówionych w punkcie pierwszym w formie elektronicznej albo "potencjalnej", technologia której to formy jeszcze nie istnieje.

Punkt drugi (czy - w oryginale - nie punkt, tylko druga część ustępu) jest ewidentnym rozwinięciem punktu pierwszego - i tylko rozwinięciem.

Inna interpretacja prowadzi do kompletnego absurdu, bo traktując punkt drugi jako samoistny, "prasą" stają się z automatu nie tylko blogi czy strony internetowe ale:
- spam (!)
- niektóre dyskusje w usenecie
- comiesięczne wyciągi z kont bankowych
- wydania kolejnych płyt przez zespoły muzyczne
- rachunki telefoniczne i każde inne
- od biedy także latarnie morskie (też przekazują informacje)

Wszystkie spełniają bowiem formalne wymogi definicji ustawowej nieograniczonej punktem pierwszym.

Wypowiedział się Pan

Nie zgadzam się, że tytuł, numer i data odnoszą się wyłącznie do pierwszego punktu.

Punkt drugi oznacza po prostu rozpowszechnianie publikacji prasowych (czyli mających numer, datę i tytuł) omówionych w punkcie pierwszym w formie elektronicznej albo "potencjalnej", technologia której to formy jeszcze nie istnieje.

Wypowiedział się Pan, a ja to przepuściłem w moderacji. Oczywiście może Pan mieć własny pogląd na temat sposobów interpretowania przepisów prawa. Szanuję to i życzę sukcesów na tym polu. Wierzę jednak w swojej naiwności, że wyznaczanie normy prawnej z pominięciem istotnych fragmentów przepisu tę normę ustanawiającego, albo z pominięciem formalnych zasad logiki prawniczej (pomijanie funktorów takich jak "są także"), nie przyjmie się powszechnie.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

"numer bieżący" audycji radiowej?

Proszę wskazać „numer bieżący” w „serwisach agencyjnych” i „programach radiowych i telewizyjnych”(„prasa oznacza (…) w szczególności: (...) serwisy agencyjne, (...) programy radiowe i telewizyjne (...)”).

Znów na cenzurowanym

Wczoraj poruszyłem ten temat na swoim blogu na idg.pl(World Press), ale wpis został usunięty przez administratora. Przepisy zawarte w projekcie ustawy są nie spójne, to daje okazję do nadużyć prawa przez państwa wobec obywatela lub też na stosowanie prawa uznaniowo. A przecież każdy użytkownik internetu może na podstawie prawa cywilnego zostać pociągnięty do odpowiedzialności karno-cywilnej, jesli przekroczy granice okreslone prawem. I do tego żadna rejestracja nie jest potrzebna. Teraz tylko wystarczy uchwalić zakaz krytyki sprawujących władzę, no i wolność słowa w internecie przestaje istnieć.

Samo wyrażenie "publikacje

Samo wyrażenie "publikacje prasowe ukazujące się w formie elektronicznej" może niestety oznaczać każdą formę napisania czyli opublikowania "czegoś" więcej niż raz w internecie. To tak w myśleniu ekstremalnym. Ale równie dobrze można podobną treść umieścić korzystając z oprogramowania typowo blogowego, jak i forum lub cms. Więc co ma decydować o tym co czy coś jest publikacją prasową - forma czy treść. Czy cotygodniowy prywatny wpis o motylach będzie publikacją a może tylko comiesięczna ocena nastroju polityków? Konsekwencje, niestety prawne dla wielu publikujących (przepraszam - blogujących) mogą okazać się szokujące.
A w gruncie rzeczy zastanawiam się jakiemu to celowi ma służyć ta rejestracja? Po co?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>