W Bielsku-Białej wyrok grzywny za brak rejestracji serwisu internetowego

Okrągła pieczęć Sądu Rejonowego w Bielsku-BiałejDziś Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej, IX Wydział Grodzki, wydał wyrok w sprawie wydawców serwisu internetowego bielsko.biala.pl uznając, że są oni winni naruszenia art. 45 ustawy Prawo prasowe, a więc winni przestępstwa wydawania czasopisma bez rejestracji. Wydając wyrok sąd skazał każdego z dwóch oskarżonych przez bielską prokuraturę na karę 3 tys złotych grzywny oraz zobowiązał ich do pokrycia kosztów postępowania sądowego. Wyrok nie jest prawomocny, a oskarżeni zapowiedzieli złożenie apelacji. Oskarżeni w tej sprawie nie będą sami, gdyż do procesu chce dołączyć Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Aktualizacja w górę osi czasu: Pytania o rejestrację serwisów internetowych RPO, Prezydenta i Premiera.

O sprawie informowałem kilka dni temu w tekście Rejestracja serwisów internetowych: rozpoczął się proces w Bielsku-Białej (zachęcam do lektury, gdyż w tym tekście podlinkowałem wszystkie materiały, które rzucają światło na dotychczasową praktykę prokuratur i sądów w tego typu sprawach). Prokuratura zainteresowała się wspólnikami spółki cywilnej WizjaNet, a więc wydawców bielko.biala.pl, po tym, jak konkurenci tej spółki złożyli do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. O dzisiejszym wyroku można przeczytać w tekście Sąd skazał naszych wydawców!:

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Hajduga podkreśliła, że w lipcu 2007 roku Sąd Najwyższy wydał orzeczenie w sprawie dzienników i czasopism ukazujących się w internecie. Uznał wtedy, że wydawanie ich bez rejestracji jest przestępstwem. Zdaniem bielskiego sądu, sprawa czasopisma internetowego z Przemyśla powinna była być dla panów Strykowskiego i Tomany wskazówką, że ich czasopismo również powinno zostać zarejestrowane. Dlatego zostali oni uznani za winnych wydawania czasopisma bez rejestracji dopiero od sierpnia 2007 roku, a nie od początku funkcjonowania portalu. Zebrany materiał dowodowy pozwalał stwierdzić, że w tym okresie portal www.bielsko.biala.pl regularnie zamieszczał artykuły własne.

Warto sięgnąć do przywoływanego wszędzie rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego z lipca 2007 roku, by wyrobić sobie własne zdanie. Ja o nim pisałem w tekście Czekając na opublikowanie wyroku SN w sprawie obowiązku rejestracji "prasy internetowej", zaś samo uzasadnienie znajdziecie Państwo w tekście Postanowienie Sądu Najwyższego - sygn. akt IV KK 174/07 (rejestracja dzienników i czasopism). Komentując tamto orzeczenie (przypominam, że byłem jedną z osób, która doprowadziła do tego, że Sąd Najwyższy to postanowienie w ogóle w jakikolwiek sposób opublikował) pisałem:

Zwracam uwagę na to, że w treści cały czas pada stwierdzenie "wydawaniu bez rejestracji czasopisma „Szyciepoprzemysku" w formie drukowanej". Sąd jednak stwierdził, że "zasadniczym problemem w sprawie było to czy wydający dziennik bądź czasopismo w formie elektronicznej – w Internecie ma obowiązek zarejestrować to pismo, czy też nie. Jest tu niepokojąca teza Sądu Najwyższego: "(...)Papieru jako takiego nikt nie może rejestrować, natomiast rejestracji podlega papier zadrukowany a w zasadzie nie sam papier a tylko działalność polegająca na zadrukowywaniu papieru i wydawaniu go w formie dziennika bądź czasopisma - a więc prasy". Sądząc jedynie po tym fragmencie można dojść do wniosku, że Sąd dzieli prasę na "dzienniki" oraz "czasopisma", bez możliwości istnienia innego rodzaju prasy. To samo wynika ze zdania "przekazy periodyczne rozpowszechniane za pośrednictwem Internetu mogą mieć postać dzienników bądź czasopism, w zależności od interwału ukazywania się". Sąd - chociaż przywołał definicję "dziennika" oraz "czasopisma", to jednak nie odniósł się do tych definicji w taki sposób, by zauważyć, że w wielu serwisach nie ma "dźwięku", a więc już tylko przez ten fakt serwisy te nie spełniają ustawowej definicji ani dziennika, ani czasopisma (por. Jeszcze raz: nie ma w Polsce ustawowego obowiązku rejestracji "prasy"). Niedosyt budzi również fakt, że Sąd Najwyższy nie odniósł się do art. 21 ustawy, który wskazuje powody, dla których sąd rejestrowy może odmówić rejestracji dzienników i czasopism. Moim zdaniem nie ma powodu, dla którego sąd nie powinien zarejestrować takiego dziennika i takiego czasopisma z tego tylko powodu, że we wniosku ktoś napisał, iż wydawany będzie w formie witryny internetowej, albo, że jest to blog internetowy. Na gruncie art. 21 ustawy sąd powinien jedynie sprawdzić, czy zgłoszony tytuł nie koliduje z innym, już istniejącym oraz czy spełnione są formalne wymogi w zakresie wniosku (por. komentarz "Ehhh...").

Oddając głos Sądowi Najwyższemu mogę tylko stwierdzić, że postanowienie to wywoła najpewniej serie krytycznych komentarzy doktryny...

Jak wspomniałem - bielski wyrok nie jest prawomocny. Oskarżeni mają złożyć apelację, a do procesu przystąpi Helsińska Fundacja Praw Człowieka (jak rozumiem w charakterze amicus curiae - przyjaciela sądu), która w innej sprawie wspiera m.in. p. Leszka Szymczaka, do niedawna redaktora naczelnego serwisu GBY.pl (Gazeta Bytowska). W sprawie Leszka Szymczaka i zarzutów naruszenia przez niego art 45 ustawy Prawo prasowe sądy dwóch instancji uznały, że wydawanie przez niego serwisu internetowego jako czasopisma było działaniem o znikomej społecznej szkodliwości i w związku z tym umorzono postępowanie (po tym p. Leszek Szymczak zwrócił się do Rzecznika Praw Obywatelskich o wniesienie kasacji oraz złożył skargę konstytucyjną do Trybunału Konstytucyjnego). W sprawie bielko.biala.pl sąd uznał, że "postępowanie oskarżonych było szkodliwe społecznie".

Podobne doniesienia i komentarze gromadzę w dziale prasa niniejszego serwisu.

Przeczytaj również: Odpowiedź od Rzecznik Komendanta Głównego Policji w sprawie serwisów Policji, a tam:

...Ponadto informuję, iż w świetle powyższego policyjne serwisy internetowe nie są rejestrowane w sądzie rejestrowym...

Sięgnij również do tekstu: Proszę o typy osób publicznych do umieszczenia w doniesieniu o możliwości popełnienia przestępstwa

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Abstrahując od wypełnienia

Abstrahując od wypełnienia przez oskarżonych formalnych znamion przestępstwa, ciekaw jestem jak sąd uzasadni tezę o społecznej szkodliwości wydawania gazety w internecie bez rejestracji.

społeczna szkodliwość braku rejestracji

Rozumiem, że czekamy wszyscy na pisemne uzasadnienie, ale już teraz zaintrygowała mnie wzmianka VaGli, że sąd uznał postępowanie oskarżonych za szkodliwe społecznie.

Jeżeli się nie mylę, zarzucanym czynem było tylko "wydawanie dziennika lub czasopisma bez rejestracji". Zgodnie z art. 115 par. 2 KK, ustalając stopień społecznej szkodliwości sąd musi najpierw określić "rodzaj i charakter naruszonego dobra". Powstaje zatem pytanie, jakie dobro jest chronione przez art. 45 pr. pras.?

Komentatorzy (J. Sobczak lub E. Ferenc-Szydełko) wymieniają, dość enigmatycznie, jako chronione dobro "wolność prasy". Czy oskarżeni naruszyli wolność prasy?

Bardziej konkretnie, komentatorzy wskazują na ochronę czytelnika przed wprowadzeniem w błąd. Innymi słowy, rejestr dzienników i czasopism jest odpowiednikiem KRS lub rejestru znaków towarowych. Zastanawiam się zatem, czy nie jest niezbędnym dla wykazania społecznej szkodliwości braku rejestracji wykazanie, że doszło do wprowadzenia w błąd, albo przynajmniej, że istniało takie ryzyko. Czy istnieje dziennik lub czasopismo o podobnym tytule? Czy wchodząc na ww. stronę czytelnicy mogli odnieść wrażenie, że jest to strona tamtego wydawcy?

Jako chronione dobro ww. komentatorzy wymieniają również porządek publiczny (tj. możliwość ustalenia podmiotu odpowiedzialnego za ew. naruszenia prawa dokonane w dzienniku lub czasopiśmie). Wydaje mi się zatem, że ustalając rozmiar społecznej szkodliwości sąd powinien stwierdzić, czy taka możliwość nie została przypadkiem zapewniona w inny sposób. Zgodnie przecież z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną usługodawca jest zobowiązany do publikowania określonych informacji kontaktowych. Być może spełnienie tych obowiązków wyłącza trudność w ustaleniu podmiotu odpowiedzialnego.

I dalej - czy przypadkiem łatwość odpytania WHOIS w porównaniu z wizytą w sądzie w celu sprawdzenia rejestru dzienników i czasopism nie powinna być również brana pod uwagę? A propos - czy sądy rejestrujące dzienniki i czasopisma udostępniają stronę internetową, na której można sprawdzić dane osób odpowiedzialnych? Czy odpowiedzą na e-mail z zapytaniem o dane konkretnego wydawcy?

wolność prasy !?!?!?

jeśli chodzi o prokuraturę to tak: wolność prasy jest dobrem chronionym na gruncie art. 45 pr.pras.

cytat

"Dobrem chronionym poprzez art. 45 pr. pras. są względy porządku publicznego w sferze prasy mającej postać dzienników lub czasopism oraz potrzeba podporządkowania się decyzji o zawieszeniu wydawania dziennika i czasopisma. Podkreślenia wymaga to, że przepisy o rejestracji prasy mają na celu ochronę odbiorcy, czytelnika przed możliwym wprowadzeniem go w błąd przez osobę, która wydawałaby dziennik lub czasopismo o określonym tytule - takim, który już jest na rynku. Przepisy o rejestracji pełnią przy tym rolę zbliżoną do tych, które mają chronić firmę. Popełnienie przestępstwa z art. 45 pr. pras. możliwe jest z winy umyślnej z zamiarem bezpośrednim lub ewentualnym. Dobrem chronionym jest wolność prasy." (J. Sobczak, Prawo prasowe. Komentarz, LEX, 2008)

Por. pierwszy akapit ostatniej strony opublikowanego przez Ciebie aktu oskarżenia.

Z tą potrzebą podporządkowania się decyzji o zawieszeniu to moim zdaniem prokurator się trochę rozpędził. Dobro to jest chronione owszem, w tym samym przepisie, ale inną normą karną. A przecież (por. strona 1 aktu oskarżenia) oskarżono nie o "wydawanie zawieszonego", tylko o "wydawanie bez rejestracji". Wydawanie bez rejestracji nie może naruszać dobra określonego jako "potrzeba podporządkowania się decyzji o zawieszeniu". Wydawanie bez rejestracji oznacza, że do naruszenia takiego dobra w ogóle nie dojdzie, bo jak mniemam nie będzie podstaw do zawieszenia.

Możemy się natomiast dalej zastanawiać co autor miał na myśli pisząc, że dobrem chronionym jest "wolność prasy".

"wolność" chroniona przez

"wolność" chroniona przez wprowadzanie ograniczenia - ciekawe kuriozum... aż czuć powiew PRLu i logiki myślenia z tamtej epoki:)
Niech ktoś mnie wyprowadzi z błędu jeśli się mylę, ale czy dobrze zrozumiałem, że ten paragraf wprowadza redundancję w prawie?
- ochrona przed podszywaniem się pod inne czasopismo jest/może być realizowana przez ochronę znaków towarowych (prasa to też przecież towar)
- przedsiębiorcy muszą się rejestrować, więc kto zacz wydający też wiadomo

jakaś "wolność" jest chroniona? ... czy może zwykła chęć decydowania o tym komu wolno mówić?

Nie trzeba być

Nie trzeba być przedsiębiorcą, żeby móc wydawać dziennik lub czasopismo.

Oby więcej było rozpraw sądowych w związku z internetem

Witam.

A ja zadam pytanie. Jaka jest różnica pomiędzy wolnością wypowiedzi, a anarchią? Bo skoro jest wolność słowa, to dlaczego niektóre poglądy są prawnie zakazane? Kiedy wolno zamykać komuś drogę do wygłaszania swoich poglądów? Czy tylko wtedy gdy jest to niewygodne albo sprzeczne ze światopoglądem oceniającego?
Prawo jest prawem i obowiązuje wszystkich na równych zasadach! I nawet jeżeli jest niedoskonałe, to powinno być egzekwowane. Niedoskonałości prawa mogą być poprawiane, ale drogą legislacyjną, a nie metodami "róbta co chceta"!
Owszem, internet to oaza wolności słowa, tylko czy każde "wolne słowo" jest słowem, które nie narusza w jakimś aspekcie jakiegoś prawa? Pomimo niedoskonałości obecnego prawa, uważam, że takie rozprawy są niezbędne! Prawo również dotyczy tego co jest zamieszczane w internecie. Czas najwyższy aby internauci wszelkiej maści zaczęli myśleć o tym do jakich celów wykorzystują internet!

Pozdrawiam.

Serwer za granicą?

A co w przypadku, kiedy owa treść będzie zamieszczana poza granicami naszego kraju?
Czy np. publikując artykuły dla niezarejestrowanego w Polsce zagranicznego dziennika, czasopisma (itp) też podlegałbym karze, jako osoba wydająca ten dziennik?

Sąd był chyba z importu ;)

Definitywnie w niniejszej sprawie orzekać musiał sędzia z jakiegoś innego kraju. Każdy sędzia który robił aplikację w Polsce wie przecież, że:

Kodeks karny
Art. 1. § 1. Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia.

Powoływanie się na wyrok Sądu Najwyższego jako na zdarzenie decydujące o czasowej granicy popełniania czynu zabronionego jest całkowicie chybione. Wyrok taki jest niewątpliwie wskazówką interpretacyjną ale na pewno nie jest źródłem prawa, a właśnie jako coś takiego potraktował go SR w BB. Warto też pamiętać, że:

1) orzeczenie z lipca 2007 jest JEDNO, a więc nie wyznacza jakiejkolwiek linii orzeczniczej SN

2) orzecznie na pewno nie jest zasadą prawną a prawie na pewno (nie sprawdzałem, piszę z głowy) nie jest to uchwała "siódemki".

Z własnej praktyki więc mogę powiedzieć, że takie orzeczenie jest ciekawym i zmuszającym do pomyślenia, niemniej jednak kierowanie się nim w sposób ślepy jest o tyle chybione, że SN może po prostu zdanie zmienić (co też robił wielokrotnie).

Ponadto zauważyć wypada, że o ile ustawy i rozporządzenia korzystają z domniemania, iż wszyscy je znają, to z wyrokami tak już nie jest. Wyroki SN nie są publikowane w Dzienniku Ustaw, stąd też jeżeli sąd chciał się na jego znajomość powołać to (przy uwzględnieniu powyższych wątpliwości) musiałby jeszcze przeprowadzić postępowanie dowodowe na okoliczność czy i kiedy oskarżeni dowiedzieli się o treści wyroku SN.

Tak czy inaczej wyrokowi nie wróżyłbym długiego życia a na miejscu orzekającego sędziego zastanowiłbym się co zrobię z wytykiem, bo takowy za orzekanie nie na podstawie ustawy dostaje się dość często (bo to bezwzględna przyczyna odwoławcza).

co to jest "ukazywanie sie"?

Przeciez ten dziennik/portal/serwis/whatever ukazal sie tylko raz - na samym poczatku, teraz jest tylko uaktualniany

Mój przykład [OT]

Nie dziwię się wyrokowi, bo znam poziom naszych sędziów.

Osobiście zostałem przez prokuraturę oskarżony, przez adwokata nie broniony (nie zauważył, biedaczek) a przez sędziego skazany w pierwszej instancji za czyn ścigany na wniosek, którego nie było. Samo oskarżenie było bzdurne i niepoparte żadnymi sensownymi dowodami. W czasie procesu prokurator nie zabrał ani razu głosu (prócz jednozdaniowej "mowy końcowej" z żądaniem kary), nie przesłuchał nawet wezwanych przez siebie świadków. Jak się okazało podmiot uprawniony do złożenia wniosku o ściganie nie wystąpił o ściganie a zapytany o to (co za paranoja państwa represyjnego!) kategorycznie odmówił złożenia wniosku. Tylko to mnie uratowało, bo jestem pewny, że zostałbym skazany.

Osobiście mam wyklarowany pogląd, że stalinizm w wymiarze sprawiedliwości wciąż trwa a metody niewiele się zmieniły, choć represje są lżejsze. Zamiast kar śmierci za nic, jest teraz domyślnie pozbawienie wolności w zawieszeniu.

Pytania w sąsiednim wątku

Dziś wysłałem elektronicznie Pytania o rejestrację serwisów internetowych RPO, Prezydenta i Premiera. Jeśli otrzymam odpowiedzi - opublikuję je w serwisie.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Kolejne meteriały

Tak. Kolejna porcja informacji - p. Paweł Strykowski z WizjaNet opublikował post pt. Czy ten wyrok jest ważny i co o tym sądzimy..., dziś też w Telewizji Silesia wyemitowano materiał Walka prasowa, w którym zebrano kilka wypowiedzi dotyczących tego wyroku i tego sporu.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A ja wysłałem maile do 2 posłów z mojego okręgu wyborczego

W końcu w moim naiwnym mniemaniu :) są od tego, aby złe prawo zmieniać.

Mniej więcej taki mail:

Witam,

Panie pośle, proszę o zapoznanie się ze sprawą opisaną na stronie www:
http://prawo.vagla.pl/node/8520
Porusza ona problem wymogu rejestracji stron internetowych jako czasopism czy dzienników.

Wydaje się, że mamy do czynienia z działaniem zza grobu przepisów minionej epoki, której upadek w 20. rocznicę dzisiaj świętujemy.

Liczę na Pana zainteresowanie sprawą i aktywne działania w celu zmiany odpowiednich przepisów prawa.

Z wyrazami szacunku

Obawiam się, iz do tego potrzeba dużo szczęścia

Podobnego maila miałem okazję wystosować do posła Palikota jeszcze przed wejściem w życie delegalizacji Internetu (sądziłem naiwnie, iż komisja "Przyjazne Państwo" się tym zainteresuje) - również z linkami do serwisu "Vaglowego", gdyż (prócz samego artykułu) prowadzona w komentarzach dyskusja była bardzo wymowna i naszpikowana argumentami (na wartość komentarzy też zwróciłem uwagę w mailu). Niestety - nie doczekałem się jakiegokolwiek odzewu (nawet potwierdzenia odebrania, ani chociaż "spadaj na drzewo").

Z posłami

to różnie bywa. Kiedyś, zupełnie w innej sprawie niż wyżej wymieniona, pisałem do senatorów i posłów z okręgu warszawskiego. Odpowiedziały dwie osoby, po których tego się nie spodziewałem. Do tego z lewicy, co mnie bardziej zabolało ;) Niestety, zainteresowanie tematem chyba skończyło się na tym, że wypytano się o sprawę i odłożono ją ad acta. Choć może będą jakieś efekty przy zmianie ustawy. Zobaczymy.

Niemniej niemiłe jest poczucie, że przedstawiciel z Twojego okręgu nawet nie odpisze: dzień dobry albo spadaj (wersja łagodniejsza).

Do pytania niżej. Może dobrze, że Palikot się tym nie zajmował, Komisja PP jest troszkę przereklamowana i nie mam zaufania do jej działalności.

Wojciech

Gdzie zgłosić taki portale jako tytuł prasowy/czasopismo?

1. Zamierzam uruchomić podobny portal (tylko w necie bez wersji papierowej) i chciał bym wiedzieć gdzie mam to zgłosić?
Czytałem raz, że to w Sądzie okręgowym a w innym miejscu, że w Sądzie Wojewódzkim?
2. Ile to aktualnie kosztuje?
3. Czy adres redakcji może być taki sam jak adres redaktora naczelnego oraz wydawcy? Tj wszystko zarejestrowane na jedną osobę (czy będzie to miało jakieś wady?)?

U Olgierda Rudaka jest pomocny wpis

Nie napisałeś tylko

Nie napisałeś tylko Olgierdzie, że napisany w charakterze swoistego żartu :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

wyrok jest najmniej ważny w sumie....

Ten wyrok to jedna z oznak tego, że zmieni nam się internet. To, że sądy nie znają się na dziedzinach tak szybko się zmieniających jak siec mnie juz nie dziwi od lat. Jest gorzej niz lepiej. Sprawa gazety bytowskiej była pierwszym takim sygnałem. Zabawne jest to, że nie ma rozsądnych inicjatyw ustawodawczych, że sędziowie nie sa szkoleni "z internetu". Teraz szykuja się poprawki w prawie prasowym, a nawet nowe prawo prasowe. Zresztą moim zdaniem nie zstanie zmienione tak szybko. Ten stary stano-wojenny dokument gwarantuje różne przywileje władzy (np. obowiązek autryzacji, który raczej się nie obroni w nowej ustawie ze wzg na UE). Koniec końców nie zmienią tego prawa prasowego. Chyba że...
Wydawcy prasowi ich lobbyści uznali, że za wszelką cenę (jak przekonaja posłów to nie wiem) trzeba zatrzymać internet w zakresie cytowania prasy, rejestrowania działalności etc, by prasa mogła jeszcze złapać oddech. Jak to sie skończy to nie wiem. Czy na tej fali UoŚUDE zostanie zmieniona również? Pewnie tak. Jeśli administratorzy serwerów w belize i rejestratorzy domen z Indii czytają po polsku to juz się cieszą....

Absurdum Maiestatis

Powiem tak. Rozumiem, że wydawanie prasy (dzienników i/lub czasopism) to działalność gospodarcza, nawet jeśli mowa jest o, tzw. prasie bezpłatnej. Tutaj to wydawca i tak zarabia, choćby w formie reklam. I faktycznie może to nie mieć znaczenia, czy robi to w formie papierowej czy też elektronicznej. Lecz na miły Bóg, jeśli ktoś prowadzi hobbystycznie serwis pod nazwą zielonekrasnale.pl lub zielonekrasnale.net, i nie ma z tego żadnych korzyści ekonomicznych, zaś jedynie satysfakcję z publicznego prezentowania swojego hobby, to jak to się ma do jakiegokolwiek pojęcia prasy? Idę dalej, jeśli, dajmy na to ja (Zdumiony) jestem naukowcem i od czasu do czasu prezentuję swoje poglądy/odkrycia naukowe na własnej stronie www lub w blogu, by w ten sposób inicjować jakąś wymianę poglądów naukowych, to co to ma wspólnego z jakąkolwiek prasą? Przecież to może być niezawodny sposób na "wylanie dziecka z kąpielą" i zatamowanie całego obiegu myśli naukowej. Przecież, do diaska, internet zrodził się w uniwersytetach i tam służył jako narzędzie wymiany informacji, poglądów czy też wiedzy naukowców pomiędzy sobą. Wiem, w tym ostatnim przypadku, ktoś podniesie legalistycznie argument, że za takowego lub innego naukowca odpowiada jest macierzysta uczelnia, ino że to może być częściowa prawda. Przecież status naukowca nie zależy od przypisania jego do jakiejś "pańszczyzny" i kazania jemu uprawiania nauki w ramach jakiejś placówki naukowo-badawczej. Toć przecież może on robić jako freelancer i niekoniecznie w celach zarobkowych. Moim zdaniem trzeba coraz bardziej bić na alarm, gdyż widać wyrastanie coraz większego Absurdum Maiestatis.

Źle Pan rozumie

Rozumiem, że wydawanie prasy (dzienników i/lub czasopism) to działalność gospodarcza, nawet jeśli mowa jest o, tzw. prasie bezpłatnej.

Wydawanie dzienników i czasopism nie musi być działalnością gospodarczą.

A na alarm biję, ale żeby zainteresować media musiałbym chyba faktycznie złożyć doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Pana Prezydenta i Pana Premiera (żeby było symetrycznie i by nikt mi nie zarzucił, że biorę udział w wyborczej kampanii prezydenckiej AD 2010).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Z całym szacunkiem, lecz

otwieram Polską Klasyfikację Działalności 2007*
http://www.stat.gov.pl/klasyfikacje/pkd_07/pdf/2_PKD-2007-schemat_2.pdf
i widzę w Sekcji J, działalność wydawniczą. Szczególnie podklasę 58.13.Z - Wydawanie gazet oraz 58.14.Z - Wydawanie czasopism i pozostałych periodyków.

* Na podstawie Rozporządzenie Rady Ministrów
z dnia 24 grudnia 2007 r. w sprawie Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD)

W czym się mylę?

W zbiorach i w relacji wynikania :)

Napisałem wyżej, że nie musi być to działalność gospodarcza. A jeśli jest to działalność gospodarcza - taki PKD nie powinien dziwić. Co więcej - fakt, że taki PKD jest, wcale nie oznacza, że muszę wydawać czasopisma, mając nawet taki wpis.

Mógłbym być fundatorem fundacji, która nie prowadząc działalności gospodarczej byłaby wydawcą czasopisma, wydawanego w ramach działalności statutowej. To tylko przykład. "Organ państwowy" jest wymieniony w art. 8 ustawy Prawo prasowe, w szlachetnym gronie potencjalnych wydawców. Podobnie jak "kościół", albo "inny związek wyznaniowy"... To inne przykłady na to, że wydawać można niezależnie od prowadzenia działalności gospodarczej.

Wniosek - nie zawsze "jeśli p to q" (jeśli jesteś mężczyzną, to jesteś człowiekiem) jest tożsame z "jeśli q to p" (jeśli jesteś człowiekiem, to jesteś mężczyzną).

PS
Na tym forum tylko z szacunkiem :)

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

OK - rozumiem.

Załóżmy, że zakładam Srowarzyszenie Miłośników Mrówek Pospolitych (z góry pardon, jeśli takowe istnieje) i w ramach tego stowarzyszenia zajmuję się badaniem tychże. Załóżmy również, że chcę się swoimi odkryciami dzielić z innymi, i w tym celu przygotowuję biuletyn, w którym jest cała masa różnych rzeczy właśnie nt. mrówek pospolitych. Załóżmy też, że moje stowarzyszenie ma charakter instytucji non-for-profit. Czy w związku z tym ciąży na mnie obowiązek rejestorwania takowego biuletynu jako prasy, nieważne czy jest on w formie papierowej czy też elektronicznej?

Tego dotyczy właśnie ta dyskusja

Tego dotyczy właśnie ta dyskusja. Proszę prześledzić jej kolejne odsłony w dziale prasa niniejszego serwisu. Jest tam trochę materiałów (aktualnie 305 tekstów, ale warto również przeczytać komentarze pod każdym z nich) i myślę, że nie warto ich wszystkich przywoływać w każdym kolejnym wątku, który jest poświęcony temu zagadnieniu.

PS
W pierwszej kolejności proszę przeczytać ustawę Prawo prasowe.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Byłbym tak nie drążył, gdybym

na podstawie takich lub innych doniesień prasowych nie zdecydował się na likwidację własnej strony www. Właściwie nic szczególnego, trochę opowieści o sobie, trochę swojego dorobku i pokazania swojego punktu widzenia. Nic to, że się nieco przy tym napracowałem. Cóż, w tym szaleństwie jest metoda. Tylko na co? W każdym bądź razie mam to wszystko zbackupowane i poczekam na to, aż się sprawa wyjaśni i unormuje.

Ja bym się tak nie śpieszył...

Mamy całą masę absurdów prawnych, a usunięcie takowej strony z zasobów publicznych może zaskutkować (wg praw Murphy'ego) tym, że akurat ktoś jej będzie szukał. Tak samo nie śpieszyłbym się z usuwaniem anime (wizerunki), ssh/telnetu/nmapa (program komputerowy przystosowany do popełnienia przestępstwa), zatrudnianiem strażaków (prowadząc jednoosobową firmę) - jak będą nam chcieli dokopać, to przepis i tak się znajdzie...

PKD (bez G)

Jak sama nazwa mówi - PKD to jest Polska Klasyfikacja Działalności. A nie Polska Klasyfikacja Działalności Gospodarczej (wtedy nazywałoby się pewnie PKDG?). "Działalność" może być przecież prowadzona np. jako odpłatna działalność pożytku publicznego na podstawie ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. A taka działalność z mocy tejże ustawy nie jest działalnością gospodarczą (i jest to tam explicite napisane). Już pomijam przypadek, kiedy to jest nieodpłatna działalność pożytku publicznego. Albo w jeszcze inny sposób sformułowana działalność statutowa organizacji typu non-profit. Tak czy siak - nie gospodarcza. A numery PKD się stosuje.

definicja działalności gospodarczej

Błąd polega na tym, że definicję działalności gospodarczej zawiera nie PKD, ale stosowna ustawa.

A w dyskusji o rejestracji dzienników i czasopism nie chodzi o rejestrację w KRS/ewidencji działalności gospodarczej, ale o rejestrację w rejestrze dzienników i czasopism - jest to zupełnie inny rejestr.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>