Pytania o rejestrację serwisów internetowych RPO, Prezydenta i Premiera

Wysłałem listy z pytaniami na temat rejestracji "własnych" serwisów internetowych (czyli innych niż Biuletyny Informacji Publicznej) do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, do Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz do Centrum Informacyjnego Rządu. Przypominam, że jakiś czas temu podobne pytanie wysłałem do Rzecznika Prasowego Komendanta Głównego Policji i uzyskałem odpowiedź. Zastanawiam się zatem, jaką odpowiedź otrzymam od RPO, Prezydenta RP oraz od Premiera? Gdyby ktoś miał nieco czasu może zapytać ubiegających się o mandat w Parlamencie Europejskim posłów o rejestracje ich serwisów i o rejestracje serwisów ich komitetów wyborczych.

Warto zauważyć, że zgodnie z art. 8 ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe wydawcą może być zarówno osoba prawna, fizyczna lub inna jednostka organizacyjna (i to choćby nie posiadała osobowości prawnej), ale przepis ten wskazuje także, że "w szczególności wydawcą może być organ państwowy, przedsiębiorstwo państwowe, organizacja polityczna, związek zawodowy, organizacja spółdzielcza, samorządowa i inna organizacja społeczna oraz kościół i inny związek wyznaniowy". A więc jeśli wydawcą może być organ państwowy, a - jak sugerują sądy w swoich orzeczeniach (z czym ja akurat się nie zgadzam) - serwis internetowy jest czasopismem i należy go zarejestrować w sądzie rejestrowym (brak rejestracji przez wydawcę dziennika i czasopisma jest występkiem zagrożonym karą grzywny albo karą ograniczenia wolności), to cały czas zastanawiam się jak do Prawa prasowego podchodzą jedne z najważniejszych osób w państwie.

Poniżej treść listu wysłanego do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich (listy do Kancelarii Prezydenta RP, w którym pytałem o serwis www.prezydent.pl, a więc o serwis inny niż BIP Kancelarii Prezydenta RP i do Centrum Informacyjnego Rządu, w którym pytałem o serwis premier.gov.pl, inny niż BIP Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, były analogiczne):

Szanowni Państwo,

Prowadzę serwis internetowy na temat prawnych aspektów społeczeństwa informacyjnego VaGla.pl Prawo i Internet. Wczoraj odnotowałem tam wyrok Sądu Rejonowego w Bielsku Białej, który orzekł, że dwóch wydawców serwisu bielsko.biala.pl dopuściło się zawinionego występku z art 45 ustawy Prawo prasowe (wydawanie czasopisma bez rejestracji) i ukarał ich karą grzywny (notatka na ten temat znajduje się pod adresem http://prawo.vagla.pl/node/8520). W związku z tym oraz w związku z art 8 ustawy Prawo prasowe, zgodnie z którym wydawcą może być również "organ państwowy" zwracam się z uprzejmymi pytaniami:

1. Na jakiej podstawie prawnej funkcjonuje internetowy serwis własny Rzecznika Praw Obywatelskich - ten, który znajduje się pod adresem http://www.rpo.gov.pl? Wyjaśniam jednocześnie, że nie chodzi mi o Biuletyn Informacji Publicznej RPO (http://bip.brpo.gov.pl/), gdyż tu nie mam wątpliwości, że funkcjonuje on na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej i stosownego rozporządzenia wykonawczego do niej.

2. Czy internetowy serwis własny Rzecznika Praw Obywatelskich, a więc serwis inny niż BIP RPO, został zarejestrowany jako dziennik lub jako czasopismo w sądzie rejestrowym?

3. Jeśli został zarejestrowany w sądzie rejestrowym, to kiedy to nastąpiło, jaki tytuł prasowy został ujawniony w rejestrach i kto jest redaktorem naczelnym ww. serwisu?

Z wyrazami szacunku

Zobaczymy, czy otrzymam odpowiedzi, a jeśli otrzymam - zacytuję je w niniejszym serwisie.

Przeczytaj również: Czy "własne" serwisy internetowe administracji publicznej działają legalnie? oraz Proszę o typy osób publicznych do umieszczenia w doniesieniu o możliwości popełnienia przestępstwa. Przeczytaj również artykuł pt. Polish Courts Say Websites Should Be Registered As Press (Published: Tomasz Rychlicki, Piotr Waglowski, Polish Courts Say Websites Should Be Registered As Press, Computer and Telecommunications Law Review, 2009, 15(1), 9-14.).

Podobne notatki i komentarze gromadzę w dziale prasa niniejszego serwisu.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

... coś chyba nie tak z tym naszym prawem...

Witam wszystkich,
na wstępie - jestem przedsiębiorcą z branży IT i z przykrością muszę zauważyć, że świadomość informatyczna naszego społeczeństwa jest na bardzo niskim poziomie. To jak zdaje się przekłada się na rozumienie wolności sieci jaką jest Internet. W kontekście informacji o wyroku Sądu nasuwają się kolejne pytania: ... a co z witrynami firm - przecież też są aktualizowane i to czasem kilka razy dziennie, co z witrynami szkół, kościołów, czy chociażby witryn założonych przez osoby niepełnoletnie... ? Jeśli dobrze policzyć, można dojść do prostego wniosku, mianowicie: W Polsce dziennie może powstać od kilku do kilkunastu tysięcy witryn internetowych, czy w kontekście takiego ogromu witryn Sądy nie mają nic ciekawszego do roboty? Zważywszy na to że większość z nich po kilku dniach, lub tygodniach zostanie wyłączona. Innym ciekawym paradoksem może być i pewnie jest interpretacja czym jest dzinnik. Blogi, wortale, portale, strony domowe - wszystkie charakteryzuje jedno - muszą być aktualizowane. Nasuwa się zatem prosty wniosek: Ktoś pomyślał o świetnym zarobku. Rejestracja, Aktualizacja i znów rejestracja i znów rejestracja... Złotówka i kolejna złotówka... Tony papieru i setki straconych godzin cennego czasu Sędziów. A kto płaci? Pan płaci, Pani płaci...

A ja jestem ciekawa dlaczego BIP ukrywają

Na stronie Kancelarii Premiera. Wejście powinno być zaraz z głównej, konia z rzędem temu kto trafi na BIP KPRM kliknięciami a nie wpisując do paska adresowego. Ja trafiłam zupełnym przypadkiem szukając przez wyszukiwarkę elektronicznej skrzynki podawczej, też nieźle ukrytej. ESP to w ogóle jest osobny temat, czy to naprawdę takie trudne zrobić ją wszędzie taką samą i z urzędowym potwierdzeniem odbioru w formacie, który się otwiera? I jeszcze, żeby przyjmowała załączniki we wszystkich formatach wymienionych w rozporządzeniu a nie tylko pdf.

"Wadza" nie musi niczego

"Wadza" nie musi niczego rejestrować. "Obiwatel" musi. A jutro znów telewizor pokaże twarz rzecznika jakiejś komendy Policji z moim ulubionym tekstem "w internecie nikt nie jest anonimowy, a namierzenie internauty to tylko kwestia czasu".

Nielegalne strony internetowe

Oj, mieszanie policji do tego może skończyć się tym, że w ramach poszukiwania "nielegalnych plików mp3" będzie się szukało również "nielegalnej" aktywności na blogach i innych "nielegalnych stronach internetowych". W ten sposób do sądu będzie wpływać akt oskarżenia o "nielegalne mp3" wraz z kilkoma innymi zarzutami. Wtedy taka osoba będzie mogła być przez prokuratora nazwana "wielokrotnym przestępcą" i zarazem trudniej będzie znaleźć okoliczności łagodzące, a policja będzie miała sukces.
Sąd inaczej spojrzy na nastolatka z jednym zarzutem, a inaczej na "przestępcę" mającego zarzutów całą listę.
Penalizacja zupełnie nieszkodliwych czynności obrotu gospodarczego samo w sobie stanowi potężną przesłankę do ignorowania prawa.

Może jakiś atak DDoS na

Może jakiś atak DDoS na sądy? Raptem każdy, kto ma stronę rzuca się pędem w celu rejestracji. Ciekawe ile stron zostałoby zamkniętych wcześniej, niż sądy zdążyłyby wydać kwit, że owa strona jest zarejestrowana...

To nieodpowiedzialna propozycja

Rejestracja w sądzie związana jest z uiszczeniem opłat, ale to i tak mniej ważne, ponieważ tego typu propozycje działania (obstrukcja sądów) uważam za nieodpowiedzialne, w takim sensie, w jakim pisałem w tekście Ewentualny atak serwerów Policji uważam za głupotę i nieodpowiedzialność. Tu nie chodzi o zabawy w buntowników walczących przeciwko władzy (dowolnej władzy), a o fundamentalne pytania związane z kształtem systemu prawnego.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

nieodpowiedzialne prawo, nieodpowiedzialne odpowiedzi

Panie Piotrze,

Już nie pamiętam od kiedy toczy się wątek rejestracji serwisów, ale chyba od dość dawna. Co przez ten okres czasu się zmieniło? Zresztą to nie jedyny aspekt, gdzie odnoszę wrażenie, że występuje pewien dysonans między tym, jak daną sprawę postrzega nazwijmy to ogół społeczności korzystającej z Internetu (które np. przeniosło tam swoje zachowania typowe wcześniej dla przestrzeni prywatnej, vide blogi pisane dla siebie i kilku znajomych), a polskie prawo (które zalicza to do przestrzeni publicznej - "blog to też przecież prasa", to nic, że ma formę osobistego dzienniczka pisanego do poduszki i nikt zasadniczo tego nie czyta). Dysonans ten jest widoczny już od kilku lat i zazwyczaj skutkuje tym, że odnoszę wrażenie, iż mieszkam w kraju przestępców, którzy są na wolności tylko dlatego, że system nie jest w stanie ich wystarczająco szybko i skutecznie wyłapać oraz pozamykać. Ten stan rzeczy trwa już kilka lat (co najmniej). I co w związku z tym zrobiono?

Propozycje ataków w stylu ddos są tylko nieodpowiedzialną odpowiedzią na nieodpowiedzialne zachowania na wszystkich poprzednich szczeblach i zasadniczo nie ma się co temu za bardzo dziwić.

A jeśli chodzi o odpowiedź na owe fundamentalne pytania, to jest chyba tylko taka, że zasadniczo lepsza jest pełna anarchia, niż takie prawo. Silni i tak sobie jakoś poradzą, a słabsi przynajmniej będą narażeni na atak z "jednej strony mniej". Bo w to, że ktoś kiedyś się zreflektuje, że jednak świat z powszechnym Internetem jest trochę inny, niż to co było przedtem, więc kopiowanie i wklejanie w tę przestrzeń rozwiązań dobrze sprawujących się w świecie realnym może nie działać zbyt dobrze. A po tej refleksji jeszcze usiądzie i przemyśli zmiany, to już za bardzo nie wierzę. Tym bardziej, że zmian wymagać może cały system, tak, by zmiany w prawie nadążały za zmianami w Internecie.

Pozdrawiam głęboko zdruzgotany kolejnym wpisem w tym serwisie. I dziękuję za rozesłanie listów - dobry pomysł, ale obawiam się, że nic w tym zakresie to nie wniesie.

Żarna sprawiedliwości mielą powoli

Co przez ten okres czasu się zmieniło?

Zmieniło się tyle, że w sprawie GBY.pl zostały wyczerpane wszystkie środki odwoławcze, co otworzyło drogę do złożenia skargi konstytucyjnej. To zaś daje szanse do rozstrzygnięcia systemowego. Takiego rozstrzygnięcia, którego dziś nie ma. Sądy powołują się na mało precyzyjne rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego, w którym odmówił on uwzględnienia kasacji prokuratury, w którym Sąd Najwyższy uznał zasadę zaufania obywatela do prawa, ale nie rozstrzygnął do co meritum kwestii podstawowej, a więc w naszym przypadku problemu istnienia stron internetowych i relacji tego faktu do archaicznego prawa prasowego. Należy sięgać do źródeł i samodzielnie czytać to, co i kiedy ktoś powiedział, dlatego należy przeczytać uzasadnienie do Postanowienia Sądu Najwyższego - sygn. akt IV KK 174/07 (rejestracja dzienników i czasopism)). Tam nie ma tezy o tym, że każda strona internetowa to dziennik i czasopismo, a więc że każdą stronę internetową należy zarejestrować w sądzie rejestrowym. Nie ma tam takiej tezy. Tam jest teza inna - jeśli strona internetowa jest czasopismem - wówczas należy ją zarejestrować, bo należy zarejestrować czasopismo. To jest istotna różnica.

Raz już Trybunał Konstytucyjny zajmował się art. 45 Konstytucji: Kara za brak rejestracji dziennika lub czasopisma przed Trybunałem Konstytucyjnym. Następnie pojawiła się kolejna szansa na uznanie niekonstytucyjności takiego prawa prasowego, które jest niespójne, które nie dość dokładnie opisuje hipotezy prawnokarnej normy: Kara za brak rejestracji dziennika lub czasopisma po raz drugi przed Trybunałem Konstytucyjnym. Trybunał Konstytucyjny związany jest petitum i nie rozstrzyga o zgodności z całą Konstytucją, a z tymi przepisami, które wskazywane są jako wzorzec konstytucyjny w konkretnej sprawie. Wiemy, że art. 45 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 roku Prawo prasowe jest zgodny z wzorcem konstytucyjnym art. 31 ust. 3 i art. 54 Konstytucji RP oraz art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Pojawiła się szansa na to, by Trybunał Konstytucyjny ocenił, czy ten przepis zgodny jest z zgodny z przepisami art. 2, 14, 42 ust. 1 Konstytucji RP oraz art. 7 pkt 1 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz art. 15 pkt 1 Międzynarodowego paktu Praw Obywatelskich i politycznych. Jednak Trybunał 8 lipca 2008 r. umorzył to postępowanie ze względu na niedopuszczalność wydania wyroku (ponieważ w tej sprawie nie została spełniona przesłanka funkcjonalna pytania prawnego skierowanego do Trybunału Konstytucyjnego, a "wątpliwości co do zakresu i treści art. 45 prawa prasowego zostały wyjaśnione w wyroku o sygn. P 1/06" - a więc w pierwszej z tu wymienionych). Z każdym wyrokiem, z każdym stanowiskiem organów państwa w danej sprawie wiemy więcej i sądy również wiedzą więcej. Ważne, by sądy miały się na co powoływać.

Rozwój nowych technologii zawsze będzie wyprzedzał prawo. To jest oczywiste, bo prawo tworzy się na lata, a technologia (zwłaszcza ta, która ostatnio zamieszała w relacjach społecznej komunikacji) zmienia się z miesiąca na miesiąc. Ale są zasady, które są niezmienne, a jedynie kazuistyczne przepisy mogą lepiej lub gorzej opisywać aktualną sytuacje gospodarczo-społeczną.

Przy "pełnej anarchii" bardzo wiele osób, zwłaszcza tych, które są "w obrocie" słabsze, nie będzie miało oparcia w imperium państwa (w sytuacji "wszyscy przeciwko wszystkim" pod nóż pójdą w pierwszej kolejności ci, którzy nie mają szansy samodzielnie się bronić). Dlatego właśnie tak ważne jest, by pojawiały się reguły i solidne zasady określające relacje społeczne. Ile jest rozstrzygnięć Sądu Najwyższego lub Trybunału Konstytucyjnego w sprawach własności nieruchomości? A taka własność nieruchomości nie jest wynikiem rewolucji informacyjnej ostatnich lat. Internet w Polsce wchodzi a "pełnoletniość" - 17 sierpnia będzie obchodził 18. urodziny. To bardzo mało czasu na to, by nowe, rewolucyjne zmiany społeczne doczekały się spójnego zaplecza w formie ustalonych orzeczeń wydawanych przez wymiar sprawiedliwości. Ale przez ten czas wiemy więcej. Wiemy - co podejrzewaliśmy już wcześniej, że nick, pseudonim internetowy podlega ochronie prawa cywilnego tak, jak inne dobra osobiste człowieka. Wiemy, że specyfikacja techniczna takich protokołów, jak wykorzystywanych w ZUS-owskim KSI MAIL to informacja publiczna. Wiemy, że nie można przełamać czegoś, co nie istnieje. Wiemy coraz więcej. W wielu przypadkach są to "oczywiste oczywistości", ale państwo ma pewną inercję.

Dlatego - jak uważam - należy działać nie dla doraźnych, często chuligańskich i populistycznych korzyści, a w celu uzyskania lepszych zasad funkcjonowania nowego, wyłaniającego się z tego technologicznego postępu społeczeństwa.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Anarchia

Przy "pełnej anarchii" bardzo wiele osób, zwłaszcza tych, które są "w obrocie" słabsze, nie będzie miało oparcia w imperium państwa (w sytuacji "wszyscy przeciwko wszystkim" pod nóż pójdą w pierwszej kolejności ci, którzy nie mają szansy samodzielnie się bronić). Dlatego właśnie tak ważne jest, by pojawiały się reguły i solidne zasady określające relacje społeczne.

Czy nie należy się spodziewać że obywatel w przypadku "sporu" technologicznego ma dużo większe szanse przy "pełnej anarchii" spierając się z innym obywatelem niż spierając się z nadmiernymi regulacjami i prawem z innej epoki?

Należy się zastanowić na ile przeciętny użytkownik internetu korzysta z owego zbawiennego "oparcia w imperium państwa"?

A dodatkowo ilu potrzebujemy urzędników, aby to "oparcie w imperium państwa" egzekwować?

Dla porównania zacytuję odpowiedź pewnego policjanta dlaczego nie zareaguje na źle zaparkowany samochód - "nie mam takiego obowiązku".

Po co dodatkowo budować struktury które mogą ale nie muszą budować oparcie dla obywatela w społeczeństwie informacyjnym? Czy będą reagować wg. własnego widzimisię, czy dopiero zdopingowane relacjami prasowymi na swój temat?

Dla porównania zacytuję

Dla porównania zacytuję odpowiedź pewnego policjanta dlaczego nie zareaguje na źle zaparkowany samochód - "nie mam takiego obowiązku".

A ja mam nadzieję iż w końcu doczekam się policji/straży miejskie która zareaguje na źle zaparkowany samochód. I ja w końcu nie będę musiał się przeciskać między samochodami, tylko będę mógł spokojnie iść pełną szerokością chodnika.

Aczkolwiek swoisty "strajk włoski" może dać komuś do myślenia

Wniosek można złożyć nieopłacony. Sąd będzie musiał każdego wnioskodawcę wezwać do uiszczenia opłaty, pod rygorem odrzucenia wniosku. Opłaty można nie wnosić, po czym sąd poinformuje znów o jego odrzuceniu.

To jest łącznie przeszło 11 złotych na samych opłatach pocztowych, a nikt mi nie zabroni złożenia choćby dziś, choćby 99 takich wniosków do sądu.

Aha, mogę go jeszcze złożyć do niewłaściwego sądu, przez co sąd uprzednio przekaże sprawę do właściwego, o czym też mnie poinformuje.

--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd

Idąc tym tropem

Idąc tym tropem można istotnie składać do prokuratur doniesienia o możliwości popełnienia przestępstw przez osoby publiczne i urzędy (potencjalnie narażając się na odpowiedzialność za złożenie takiego doniesienia chociaż przypuszcza się, że nie doszło do naruszenia normy karnej), tylko jaki ma być cel tego typu działania? Rozumiem, że należy temat nagłośnić, ale warto to robić w taki sposób, by nikt przy tym ze zwykłych obywateli nie ucierpiał.

Jest kilka rzeczy, które każdy może zrobić we własnym zakresie. Po pierwsze - powinien przeczytać ustwaę Prawo prasowe oraz powinien przeczytać postanowienie Sądu Najwyższego (IV KK 174/07) oraz dwa stanowiska Trybunału Konstytucyjnego. Zdaję sobie sprawę z tego, że większość "nieprawników" będzie miało kłopot ze zrozumieniem tez, które tam są zawarte, będą mieli również kłopot z interpretacją przepisów ustawy. Ale to jest właśnie istotne. Czytając te kwity takie osoby powinny próbować zrozumieć, powinny podjąć trud zdobycia wiedzy. Wiedza w tym zakresie jest tu istotnym czynnikiem edukacyjnym. Po przeczytaniu tych przepisów (całej ustawy i całego postanowienia czy wyroku), a nawet już w trakcie lektury, warto robić sobie notatki. To co można zrobić, to - jeśli ktoś prowadzi serwis internetowy - opublikować swoje wątpliwości i wnioski w takim serwisie. Chodzi o to, by uruchomić dyskusję i sprowokować do myślenia i dyskusji kolejne osoby. Można to robić w parach, można to robić grupowo. Warto dyskutować o tym problemie, warto dzielić się wątpliwościami i wskazywać dostrzeżone problemy. Jeśli ludzie zaczną na ten temat dyskutować, a będą wcześniej uzbrojeni w wiedzę o stanowiskach sądów, to dyskusja taka będzie na wyższym poziomie (dlatego należy przeczytać źródła). Gdyby na tym etapie ktoś postanowił reagować - będzie już wyposażony w odpowiedni oręż merytoryczny, by jego działania były skuteczniejsze. Po lekturze źródeł każdy będzie w większym stopniu potrafił ocenić, czy spotyka się w dyskusji z argumentami rzeczowymi, czy z kimś, kto nie rozumie istoty problemu. Pisząc do swoich posłów, zadając pytania o to, czy ktoś zarejestrował czy niezarejestrował, ew. informując prokuraturę - pisma i stanowiska z tym związane będą miały wyższy poziom merytoryczny. W lepszy też sposób taki "aktywista" będzie potrafił zinterpretować odpowiedzi, które w związku ze swoją "akcją" otrzyma.

Tu istotna jest edukacja. Dotyczy to również sędziów, którzy przecież mają wiele różnych spraw i nieczęsto mają możliwość zastanawiania się nad interpretacją przepisów związanych z nowymi technologiami. Jeśli ktoś, kto widzi problem, nie stara się nawet przeczytać podstawowych materiałów ze zrozumieniem, dlaczego oczekuje, ze zapracowany sędzia w jakiejś sprawie będzie miał na to czas? Jasne, że rolą sędziów jest sądzenie i wysoki poziom merytoryczny, jednak jak w każdej sytuacji - tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Jeśli przeciwnikiem jest społeczeństwo, to dobrze by było, gdyby to społeczeństwo było dobrze wyedukowane, przygotowane merytorycznie.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Mam pierwszego kandydata do ukarania

Jak sądzę strona SO w BB nie została zarejestrowana

http://www.bielsko-biala.so.gov.pl/

--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd

ale też

Jest to serwis, który przy odrobienie dobrej woli można by podciągnąć pod BIP. Podobnie jak serwis Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej. W tym ostatnim przypadku zastanawiający jest jednak adres serwisu tej prokuratury, który - jak się wydaje - promuje jedną z konkurujących ze sobą na rynku firm: www.prokuratura-bielsko.internetdsl.pl. Internetdsl.pl to TP SA.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

trafny osąd

Tak!...jestem (nie) całkiem przypadkowo w Bielska-Białej, czytuję powołany serwis(b-b.pl) i wiem, że witryna SO jak i wiele, wiele innych nie została zarejestrowana... Nie posiada w stopce ani też w innym miejscu stosownej adnotacji. Oprócz witryn BIP, przypuszczam żadna takiej rejestracji nie ma.

Zredukować ilość przepisów o 50% (a potem o kolejne 40%)

Czytając te kwity takie osoby powinny próbować zrozumieć, powinny podjąć trud zdobycia wiedzy.

Wydaje mi się to skrajnie korporacyjnym myśleniem, w/g mnie powinno być przeciwnie. Gdybyśmy chcieli podejść do sprawy racjonalnie i zdroworozsądkowo, należałoby prawo uprościć i zredukować do naprawdę koniecznego minimum, zrozumiałego dla przeciętnego obywatela. Gdy do zrozumienia i poruszania się w zwykłej rzeczywistości potrzeba jakichś specjalnych kursów, przygotowania merytorycznego, edukacji i Bóg wie czego jeszcze, mam wrażenie, że świat zaczyna stać na głowie.

Dzisiaj mamy sytuację, w której system nas zaczyna zjadać do kości, jakby nie zdając sobie sprawy, że zabijając ostatecznie organizm żywiciela, sam zginie.

humor

Korzystając z możliwości anonimowej wypowiedzi przytoczę pewien dowcip:

Dalej był dowcip, ale korzystając z możliwości panelu moderacyjnego wyciąłem go.
A przecież przed dodaniem komentarza są informacje o polityce moderacyjnej tego serwisu.
VaGla

Myślenie korporacyjne

Sergiuszu, błędnie stosujesz pojęcie "korporacyjne myślenie". Otóż w korporacjach, w odróżnieniu od administracji publicznej, niezwykle dużą wagę przykłada się do wydajności, ergonomii czy redukcji kosztów. Tylko dlatego są one w stanie nadal przynosić zyski.

Nadregulacja jest zjawiskiem charakterystycznym dla biurokracji urzędowej a nie środowisk korporacyjnych. Jeśli korporacja zaczyna działać w sposób biurokratyczny i nie pada, to prawdopodobnie jest spółką Skarbu Państwa. Albo była na granicy bankructwa i właśnie została znacjonalizowana, dzięki czemu może dalej się bezkarnie degenerować.

P.S. powód dla którego piszę to o godzinie 01:37 jest bardzo a propos - właśnie dostałem z granicy telefon, że moje konie, które stoją tam od paru godzin nie mogą przejść odprawy, albowiem inspektor nie dysponuje oryginałem mojego upoważnienia do rozpoczęcia tej odprawy. Na moje pytanie dlaczego w zeszłym roku nie było to konieczne odpowiedziano mi, że w zeszłym roku była nieco inna interpretacja osiemnastej nowelizacji dwudziestej trzeciej procedury :)

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Re: Myślenie korporacyjne

Sergiuszu, błędnie stosujesz pojęcie "korporacyjne myślenie". Otóż w korporacjach, w odróżnieniu od administracji publicznej, niezwykle dużą wagę przykłada się do wydajności, ergonomii czy redukcji kosztów.

Moje obserwacje, poczynione w czasie czterech lat pracy w jednej z większych międzynarodowych korporacji, prowadzą do skrajnie odmiennych wniosków. Widziałem ogromny przerost zatrudnienia i bardzo nieefektywne procedury np. w obszarach, które mnie bezpośrednio interesowały, tj. tworzenie, integracja i testowanie oprogramowania. Do wykonywania prac, które w „normalnym” świecie wykonują automaty (budowanie programów, integracja, uruchamianie testów, zarządzanie zmianami, itp.), wyznaczano specjalne stanowiska i zatrudniano ludzi, który wykonywali tę „pracę robotów”.

Tylko dlatego są one w stanie nadal przynosić zyski.

A nie dlatego, że (z racji swojego rozmiaru) mają duże wpływy polityczne, co pozwala im wpływać na tworzenie prawa dostosowanego do własnych potrzeb biznesowych? I nie dlatego, że (znowu z racji rozmiaru) mogą łatwiej pozyskiwać środki publiczne? I nie dlatego, że mogą (mając spore zasoby finansowe) budować ogromne „portfele” patentowe, ograniczając konkurencję do swojego nielicznego grona? I nie dlatego, że (używając tych samych dużych pieniędzy) mogą kupować ewentualną rodzącą się konkurencję, czy też korumpować administrację publiczną w krajach, którymi zachodnia opinia publiczna (czyli „mainstreamowe” media) nie wykazuje większego zainteresowania?

Sergiusz ma niestety

Sergiusz ma niestety całkowita rację.
Im większa korporacja tym coraz większy przerost, gdyż ludzie wykonują ręcznie robotę która powinna być wykonywana przez automaty.
Powodem jest brak integracji i spójnego systemu informatycznego, dodatkowo jest to bardziej zauważalne tam gdzie jest wykorzystywane własnościowe oprogramowanie (przeważnie MS), a wynika to z braku możliwości integracji oprogramowania z innymi systemami (niekompatybilne zamknięte formaty danych, brak możliwości wymiany i synchronizacji danych) nie twierdzę że jest to niemożliwe, ale z własnego doświadczenia wiem że dość problematyczne i niejako "na około") . Dla odmiany w kilku znanych mi systemach gdzie oparto się na otwartym oprogramowaniu (duże systemy z tysiącami użytkowników) ta integracja była dziecinnie prosta, dzięki czemu nie jest potrzebne ręczne przepisywanie tych samych danych kilkukrotnie.

No cóż, najwyraźniej mamy

No cóż, najwyraźniej mamy odmienne doświadczenia. Dla mnie rozpoczęcie pracy w korporacji było niezwykle ożywczym doświadczeniem. Np. okazało się, że duży projekt IT można ukończyć w terminie, po wdrożeniu wszystko działa i jeszcze przynosi oszczędności. Po latach współpracy z administracją publiczną wydawało mi się, że tak po prostu już musi być, że i nie działa, i długo po terminie, i kosztuje 5x więcej niż oczekiwane zyski :)

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Ważne kto płaci!

Witam.

Korporacja nie ma dotacji budżetowych i kasy z budżetu. Ile wypracuje tyle ma do podziału na pracowników. W administracji publicznej, czy się stoi czy sie leży, pensja i premia sie należy!! Gdyby za rozwiązania IT szefowie urzędów płacili z własnej kieszeni, szybko by się okazało jak może być tani i funkcjonalny urząd. Obecnie w temacie informatyzacji urzędów zabierają głos specjaliści, którzy nie potrafią odebrać poczty e-mail za pomocą skonfigurowanego do poprawnej pracy outlook'a. Jest to niestety przykład z życia wzięty!! I co kuriozalne, to najczęściej są to osoby dla których pełny dostęp do internetu na biurku to podstawa realizowania zadań urzędniczych!! Ja rozumiem, że e-mail to wygodna rzecz, ale w urzędzie chyba powinna obowiązywać instrukcja kancelaryjna wynikająca z k.p.a. Zasady użytkowania kont e-mail w prywatnej firmie, to zasadnicza różnica organizacyjna. Nie mniej jednak, urzędnicy wzorują się na rozwiązaniach firm prywatnych. Tylko czy funkcjonowanie tych różnych podmiotów jest to równoznaczne? Często tutaj poruszam problem wykładni prawa w urzędach publicznych. Mam wątpliwą przyjemność stykać się z praktykami, gdzie prawnik etatowy urzędu, w ramach swojego stanowiska pracy parafuje lub nie przesłane przez pracowników urzędu, pełne wersje dokumentów będących decyzjami. Wynika z tego, że urzędnik oprócz znajomości merytorycznej swego wycinka pracy, musi być jeszcze biegły w zawiłościach przepisów prawnych. Zapewne stąd wynikają takie "strzały w stopę" jak choćby sprawa Firmy PROKOM. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że za nieróbstwo bądź nieudolność prawnika urzędowego, płaci podatnik i to dwa razy!! Raz opłacając z podatków etat takiego prawnika, a drugi, gdy urząd sprawę przegra i musi wypłacić odszkodowanie.
Piszę o tym, bo jak dostrzegam na tym Vortalu, poruszane są tematy głębokich analiz niedoskonałości prawa. A może przyczyna jest z drugiej strony? Prawo byłoby mniej uciążliwe dla obywateli gdyby jego wykładnią zajmowali się ludzie odpowiednio przygotowania zawodowo! W sumie przecież, podatnik za coś płaci te podatki, utrzymując armię urzędników!
Stawianie coraz to większej ilości coraz to wydajniejszych komputerów nie załatwi problemu niekompetencji!! Chyba, że zlecimy komputerom załatwianie spraw urzędowych. Wtedy każdy interesant będzie obsłużony z taka samą kompetencyjnoscią i cierpliwością. Problem jednak jest w tym, że dowolność interpretacyjna prawa uniemożliwia napisanie stosownego oprogramowania użytkowego, które mogłoby obsłużyć klienta.

Pozdrawiam.

Trochę zboczyliśmy z tematu

Trochę zboczyliśmy z tematu (rejestracja dzienników i czasopism), więc od tego momentu pozwolę sobie dokonać ewentualnych ingerencji moderacyjnych.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Rozumiem, że Poczta Polska

ma kłopoty finansowe, ale pozwólmy jej na godne zejście. :)

Kiedyś była, a jeszcze gdzieniegdzie można spotkać, funkcja gońca sądowego.

Niech sądy, Trybunał zaczną najpierw same rejestrować swoje strony. Pełna niespodzianek zapewne będzie nowelizacja. Już się nie mogę doczekać.

Wojciech

Ryzykujesz :)

....oskarżenie o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, jeśli taka akcja zostanie uznana za DDoS uruchomiony w celu sparaliżowania sądów.

Pozdrowienia.

Akurat atak na sądy

Akurat atak na sądy niewiele da - opóźni tylko i tak wolną pracę. Należy zmienić prawo, a więc jak już "atak DDOS", to na posłów, najlepiej w czasie kampanii wyborczej - i proponuje atakować niewygodnymi pytaniami w rodzaju "czy są za ograniczaniem dostępu do internetu", "czy są za obowiązkiem lekcji religii w szkołach", "czy są za podwyższaniem wieku osoby małoletniej", itp. Może wtedy w sejmie będzie więcej takich, którzy pomyślą zanim zagłosują "za" i nasze prawo będzie bardziej "życiowe" niż obecnie.

czasem się zastanawiam czy

czasem się zastanawiam czy aby nie lepsze byłyby wybory negatywne. czyli wybieramy tych którzy się nie nadają. wygrywają Ci z najmniejszą ilością głosów. wyniki mogłyby pewnie zaskoczyć ;)

Konstytucja RP: Art. 104.

Konstytucja RP:

Art. 104. 1. Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców.

I co mu zrobisz? Nie wybierzesz? Przecież w obecnej ordynacji i tak dostanie mandat jeśli tylko partia dostanie dość głosów i prezes go lubi.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...

Trzeba by znaleźć odpowiedź na Interpelację nr 9527 do ministra sprawiedliwości w sprawie niejasności w interpretacji orzeczenia Sądu Najwyższego nakazującego rejestrację stron WWW jako czasopism z zeszłej kadencji. Wobec skrócenia kadencji nie mogłem tej odpowiedzi znaleźć, teraz postanowiłem raz jeszcze przeszukać archiwum sejmowe z V kadencji, ale niestety system zwraca mi "Error 500 HTTP Web Server: Lotus Notes Exception - Unknown OS error"... Próbując "na piechotę" dostałem się do strony Interpelacja nr 9527, ale nie ma tam odpowiedzi. Jest za to informacja, że adresat interpelacji został zmieniony (odpowiadać miał Kazimierz Michał Ujazdowski - minister kultury i dziedzictwa narodowego) oraz notatka: "przedłużenie terminu odpowiedzi"...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nalezy zatem ich (Sejm) o

Nalezy zatem ich (Sejm) o odpowiedz na te interpelacje zapytac (wnosic o udostepnienie) na mocy ustawy o dostepie do informacji publicznej.

Tylko, że

Tylko, że - co wynika z art 61 ust 4 Konstytucji - tryb udzielania informacji przez Sejm określa jego regulamin.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zatem nie ma problemu, bo

Zatem nie ma problemu, bo zgodnie z art. 202a ust. 3 regulaminu Sejmu mozna np. wyslac e-mail na ich adres listy@sejm.gov.pl, z wnioskiem zeby udostepnili te informacje.
Art. 202b regulamin Sejmu odwoluje sie do art. 12-15 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. Nr 112, poz. 1198, z późn. zm. )

Brak odpowiedzi na interpelacje nr 9527

Jak długo można odpowiadać na interpelację poselską? Czy można pozostawić interpelację bez odpowiedzi (tj. czy jest to zgodne z prawem?)?

Warszawa, 15 czerwca 2009 r.

Kancelaria Sejmu
Biuro Korespondencji i Informacji
ul. Wiejska 4/6/8
00-902 Warszawa

Szanowny Panie,

w związku z Pana pismem z dnia 12 czerwca 2009 r. uprzejmie informuję, że odpowiedź na interpelację nr 9527 nie wpłynęła jeszcze do Kancelarii Sejmu.

Z poważaniem
/-/Sylwia Gołaszewska
specjalista

Czy wymagany jest kwalifikowany podpis elektroniczny ?

Odnośnie pytań o informacje publiczną.

Czy wymagany jest podpis elektroniczny za pomocą kwalifikowanego certyfikatu wniosku o udostępnienie informacji publicznej?

Czy organ administracji państwowej miał prawo przy wniosku wnioskodawcy o udostępnienie informacji publicznej nadesłanej do organu pocztą elektroniczną, zobowiązać (powołując się na art. 63 par. 3a pkt 1 kpa) do uzupełnienia braków formalnych przez opatrzenie wniosku bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowanym za pomocą kwalifikowanego certyfikatu, przy zachowaniu zasad przewidzianych w ustawie o podpisie elektronicznym?

Wydaje się, że organ w sposób nieuprawniony i nieuzasadniony przedstawił takie wymagania, bowiem:

a/ Ustawa z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. 2001 nr 112 poz. 1198) tylko w jednym miejscu odwołuje się do kpa (w art. 16), zatem nieuzasadnione i nieuprawnione było powoływanie się
organu na przepisy kpa, w inych kwestiach niż określonych w art. 16 ustawy.

b/ ustawa przewiduje udostępnianie informacji publicznej każdemu (art. 2) oraz zabrania organowi żądania wykazania interesu prawnego lub faktycznego przez wnioskodawcę, zatem w zasadzie, w skrajnym przypadku, nawet gdyby wniosek złożyła osoba anonimowa, to o ile tylko pozostawiłaby sposób na nadesłanie żądanych przez nią informacji (np. na adres e-mail) organ byłby zobowiązany do jej udzielenia, tym bardziej więc nieuzasadnione było żądanie przez organ podpisania wniosku podpisem elektronicznym weryfikowanym za pomocą kwalifikowanego certyfikatu od wnioskodawcy
którego dane osobowe i adres były dla organu znane nie tylko z wniosku, ale i z innej, już wcześniej posiadanej przez organ dokumentacji odnośnie wnioskodawcy, czego organ był świadomy.

c/ Z założenia postępowanie w sprawie udostępnienia informacji publicznej ma być postępowaniem odformalizowanym i szybkim. Ustawodawca nie przewidział żadnych szczególnych wymagań ani co do wniosku, ani co do osoby wnioskodawcy, określił natomiast stosunkowo krótkie terminy instrukcyjne dla podmiotu zobowiązanego.
Z powyższego zatem dodatkowo wynika, że utrudnienia jako wprowadził dla wnioskodawcy organ były nieuzasadnione i biurokratyczne (a więc mogące stanowić podstawę do skargi także m.in. z art. 227 kpa, gdyby jednak uznać że
kpa ma tu ogólne zastosowanie).

d/ inne organy (np. ministerstwo sprawiedliwości) podają jako jeden ze sposobów nadesłania wniosku o udostępnienie informacji publicznej nadesłanie go na adres e-mail organu bez konieczności opatrzenia wniosku podpisem z certyfikatem kwalifikowanym.

Abstrahując od powyższego czy gdyby wnioskodawca wniosku o udostępnienie informacji publicznej wysłał do organu pismo nie e-mailem lecz faksem, czy wówczas organ nie miałby już pretekstu do zastrzeżeń co do kwestii formalnych, podobnie jak przy nadesłaniu pisma drogą pocztową z odręcznym podpisem? Bowiem czy do faksów nie ma zastosowania art. 63 par. 3a kpa lecz jedynie art. 63 par. 1 i 2 kpa.?

Czy można od organu żądać zwrotu kosztów związanych ze zrealizowaniem ich nieuprawnionego żądania, a także czy można żądać zadośćuczynienia?
Na jakie przepisy się powołać?
Czy wniosek z w/w żądaniami można wysłać bez podpisu kwalifikowanego? :)

prawo do informacji publicznej ma KAŻDY

nawet gdyby wniosek złożyła osoba anonimowa, to o ile tylko pozostawiłaby sposób na nadesłanie żądanych przez nią informacji

Dokładnie tak jest. Wniosek o informacje publiczną może złożyć każdy, nie trzeba tego wniosku podpisywać (ani długopisem, ani elektronicznym certyfikatem), podawać swojego imienia i nazwiska, a jakiś adres (może być elektroniczny) to co najwyżej po to, żeby zapytany organ miał gdzie tę informację dostarczyć (jeśli nie jest w stanie udostępnić jej bezzwłocznie). Jeśli urząd zamiast udzielić informacji publicznej, nakazuje każdemu wypełnić jakiś specjalny formularz, podać swoje dane osobowe czy - nie daj Boże - uzasadnienie, należy głośno protestować, składać skargi a nawet zawiadomienia w prokuraturze. Odmowa udzielenia informacji publicznej stanowi bowiem przestępstwo.

Czy dostep do informacji publicznej moze byc anonimowy?

Dokładnie tak jest. Wniosek o informacje publiczną może złożyć każdy, nie trzeba tego wniosku podpisywać (ani długopisem, ani elektronicznym certyfikatem), podawać swojego imienia i nazwiska, a jakiś adres (może być elektroniczny) to co najwyżej po to, żeby zapytany organ miał gdzie tę informację dostarczyć (jeśli nie jest w stanie udostępnić jej bezzwłocznie).

To w takim razie dlaczego pisza tutaj:
"Wyjąwszy takie wyjątkowe sytuacje, wystarczy, aby wnioskodawca nie był anonimowy, tzn. aby się przedstawił. Może to być nazwa fikcyjna, byleby można stwierdzić, że informacja została dostarczona do kogoś, a nie w jakieś miejsce. - Jeśli w mailu, w którym żądamy odpowiedzi drogą elektroniczną, nie podpiszemy się, a w polu "od" urzędnik zobaczy tylko adres skrzynki, to może zażądać uzupełnienia wniosku - sugeruje Stefanowicz."
http://new-arch.rp.pl/artykul/559890_Byle_nie_anonimowo.html

Wydaje sie to jakims nonsensem - skoro wg w/w wspolautora ustawy mozna podawac fikcyjne dane to jest to rownoznaczne z anonimowoscia, wiec niby dlaczego w ogole ma wystepowac fikcyjny podpis i na jakiej podstawie urzednik mialby zadac uzupelnienia danych - takie wymagania z ustawy przeciez nie wynikaja.

Sąd jednak idzie jeszcze dalej:

"Wbrew temu, co zdaje się uważać skarżący, to, że prawo do informacji publicznej przysługuje „każdemu” (art. 2 ustawy) nie oznacza, że osoba wnioskodawcy może być „anonimowa”. Założyć należy, że wskazanie przez osobę wnioskującą danych pozwalających na jej identyfikację, czy też przedłożenie dokumentów pozwalających na ustalenie jej podmiotowości, statusu prawnego, zasad reprezentacji (jeśli chodzi o inny podmiot niż osoba fizyczna), jest minimalnym wymaganiem. Podmiot zobowiązany ma pełne prawo domagać się takich danych, które pozwolą na należyte określenie podmiotu, wobec którego mają być podjęte czynności związane z realizacją wniosku."
http://www.informacjapubliczna.org.pl/orzeczenia2/dane/o.php?id=31

Na jakiej podstawie prawnej tak twierdzi sad?

Jeśli urząd zamiast udzielić informacji publicznej, nakazuje każdemu wypełnić jakiś specjalny formularz, podać swoje dane osobowe czy - nie daj Boże - uzasadnienie, należy głośno protestować, składać skargi a nawet zawiadomienia w prokuraturze. Odmowa udzielenia informacji publicznej stanowi bowiem przestępstwo.

Z jakiego paragrafu?

Urzedy staraja sie wykorzystac rozne wyjatki w ustawie, aby informacji publiczne nie udzielac (skad wynika tak wielka chec do ukrycia informacji?)
Dwa najczesciej wykorzystywane to rzekome przetworzenie informacji oraz nieuzasadnione proby pobrania oplat za udostepnienie.

Czy prezes sadu moze zadac wykazania od wnioskodawcy, że udostepnienie informacji publicznej jest szczególnie istotne dla interesu publicznego (gdy wnioskodawca wnosi o udostepnienie orzeczen sadu z uzasadnieniami), twierdzac, ze sad uwaza informacje za przetworzona z powodow czasochlonnosci poszukiwania informacji, anonimizacji i sporzadzenia kopii? Czy poszukiwanie informacji (nawet jesli czasochlonne) oraz sporzadzanie kopii jest przetwarzaniem informacji? A anonimizacja, czy jest w ogole konieczna dla dokumentacji z akt postępowan sadowych i czy jest przetwarzaniem informacji w rozumieniu ustawy uzasadniajacym koniecznosc żądania wykazania od wnioskodawcy, że udostepnienie informacji publicznej jest szczególnie istotne dla interesu publicznego?

Czemu ma sluzyc brak jakiejkolwiek definicji w ustawie informacji przetworzonej, jak nie stwarzaniu takich wlasnie furtek pozwalajacych urzedom na utrudnianie uzyskania informacji publicznej? Dlaczego ustawodawcy tak czesto nie wprowadzaja w ustawie definicji pojec na ktorych opieraja artykuly ustawy?

Z ustawy wynika, ze udostepnianie informacji jest bezplatne, a oplat mozna zadac tylko wtedy, gdy podmiot obowiązany do udostępnienia ma ponieść dodatkowe koszty związane ze wskazanym we wniosku sposobem udostępnienia lub koniecznością przekształcenia informacji w formę wskazaną we wniosku (podmiot ten może pobrać od wnioskodawcy opłatę w wysokości odpowiadającej tym kosztom).

A jesli wnioskodawca nie wskazuje na sposob udostepnienia informacji publicznej poza tym, ze udostepnienie ma byc pisemne (czy to w postaci plikow komputerowych dowolnie przeslanych, czy na kopii papierowych) to czy wowczas podmiot zobowiazany do udostepnienia moze żądac oplat?

Czy samo wskazanie na pisemne udostepnienie informacji moze byc podstawa do zadania oplat?
Latwo bowiem sobie wyobrazic rozne sytuacje, w ktorych stawienie sie w urzedzie, aby przejrzec dokumenty nie bedzie mozliwe (trzy najbardziej oczywiste to: z racji odleglosci od urzedu (ktos ze stacji badawczej na Antarktydzie tez moze żądac takiego dostepu ;)), choroby, czy pozbawienia wolnosci), a nawet gdyby bylo mozliwe, to czesto informacja musi miec forme pisemna, aby moc sie nia posluzyc jako dokumentem w innych instytucjach.

Odmowa udostępnienia informacji publicznej.

Czy nie jest nadużyciem władzy całkowite odmówienie udostępnienia informacji publicznej odnośnie decyzji KNF o cofnięciu zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej dla domu maklerskiego, a także dokumentacji, która doprowadziła do podjęcia takiej decyzji?
KNF odmówiła udzielenia informacji powołując się na tajemnicę zawodową w rozumieniu art. 147 ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi.
Wydaje się jednak że KNF nie miał prawa tak kluczowej decyzji utajnić (w tym przed klientami instytucji której KNF odebrał licencję) w sposób całkowity i powinien był udostępnić ją z usunięciem informacji będących tajemnicą zawodową.

Czy utajnienie całej decyzji o odebraniu licencji można traktować jako nadużycie władzy? Na jakie przepisy się w takiej sytuacji powołać?

Bezczynność organu w sprawie udostępnienia informacji publicznej

Syndyk masy upadłości jest funkcjonariuszem publicznym (art. 115. § 13. kk), jednak w sprawie wniosków o udostępnienie informacji publicznej pozostaje bezczynny.
Czy skargę na bezczynność (niewydanie decyzji) co do udostępnienia informacji publicznej wnosi się od razu do sądu administracyjnego czy też do organu administracji publicznej wyższego stopnia.
Zgodnie z Art. 127. § 1. kpa od decyzji wydanej w pierwszej instancji służy stronie odwołanie tylko do jednej instancji.
§ 2. Właściwy do rozpatrzenia odwołania jest organ administracji publicznej wyższego stopnia, chyba że ustawa przewiduje inny organ odwoławczy.

Jakim właściwym organem do rozpatrzenia odwołania byłby organ w przypadku wnoszenia odwołania na bezczynność lub odmowę udostępnienia informacji publicznej przez syndyka masy upadłości?

Czy skarga na bezczynność może być wniesiona w dowolnym czasie?

Sąd nie udziela informacji publicznej w formie elektronicznej.

Na jakiej podstawie prawnej sąd apelacyjny na stronie:
http://bialystok.sa.sisco.info/?id=1326
stwierdza:
"Informacje publiczne nieudostępnione w biuletynie są udzielane za pośrednictwem Kierownika Oddziału Administracyjnego"
"Nie są udostępniane w formie elektronicznej."

Pierwsze zdanie sugeruje błędnie, że wnioski o informację publiczną powinny być kierowane do kierownika oddziału administracyjnego, a nie do prezesa sądu.
Natomiast drugie zdanie jest po prostu sprzeczne z ustawą o dostępie do informacji publicznej - na jakiej podstawie sąd tak twierdzi i to sąd apelacyjny - czy tak samo ten sąd sądzi?

Prawo ma

ale z wykonaniem to bywa różnie.

Właśnie obserwuję i uczestniczę w próbie zdobycia informacji od Ministerstw: Finansów i Sprawiedliwości. Ministerstwa odsyłają do kolejnych i zwracają uwagę, żeby wypełnić załączniki do rozporządzenia XYZ, bo to, bo tamto. Jedno Ministerstwo w ogóle nie odpowiada. Nie bez winy jest tu doręczyciel, czyli Poczta Polska. Trwa proces reklamacyjny, który w sam sobie zasługuje na odrębne omówienie. Jak już dotrwam do szczęśliwego końca to chętnie podzielę się wrażeniami.

Wojciech

Czy można wystapic do

Czy można wystapic do urzedu miejskiego lub urzedu stanu cywilnego, w ramach ustawy o dostepie do informacji publicznych, z wnioskiem o udostepnienie informacji czy dana osoba jeszcze zyje, a jesli nie, to gdzie zostala pochowana?

A jaka jest mniej więcej

A jaka jest mniej więcej kolejność tych skarg/protestów/zawiadomień itp? I w którym momencie jest to płatne.

Terminy instrukcyjne - na jakiej podstawie prawnej funkcjonują?

Z założenia postępowanie w sprawie udostępnienia informacji publicznej ma być postępowaniem odformalizowanym i szybkim. Ustawodawca nie przewidział żadnych szczególnych wymagań ani co do wniosku, ani co do osoby wnioskodawcy, określił natomiast stosunkowo krótkie terminy instrukcyjne dla podmiotu zobowiązanego.

Jaka jest podstawa prawna tzw. terminów instrukcyjnych (czyli terminów których organ państwowy nie musi przestrzegać)?
Sąd i administracja państwowa z niewiadomego powodu (brak podstawy prawnej) uważają że wszystkie terminy określone w ustawach są dla tych organów instrukcyjne, a dla wszystkich pozostałych podmiotów zawite (prekluzyjne, nieprzekraczalne).
Naruszana jest konstytucyjna zasada równości wobec prawa (art. 32 Konstytucji RP), gdyż pomimo że ustawy nie określają terminów jako instrukcyjnych to organy państwowe takie pojęcie bez podstawy prawnej stosują (i nie ponoszą w związku z tym praktycznie żadnych konsekwencji za nie przestrzeganie terminów ustawowych tłumacząc, że terminy te są rzekomo instrukcyjne).
Jak można tak manipulować prawem, oszukiwać w biały dzień?
Wydaje się że jeśli już posługiwać się taką terminologią i zasadami, to raczej jednostki indywidualne (osoby fizyczne), jako słabsze względem organów państwowych powinny mieć wyznaczane terminy instrukcyjne, a organy państwowe, jako silniejsze, dysponujące etatową profesjonalną pomocą prawną, powinny mieć wyznaczane terminy zawite, tymczasem kuriozalnie, jest odwrotnie.
A w ogóle to wszelkie terminy sam diabeł musiał chyba wymyślić... ;/

Do Autora,

a może również zapyta Pan Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej i Sąd Apelacyjny w Katowicach (wyższe instancje dla SR w Bielsku-Białej) o to czy zarejestrowały swoje witryny (nieBIP-owskie)?
SO: www.bielsko-biala.so.gov.pl/
SA: www.katowice.sa.gov.pl SA zamieszcza także biuletyn w swojej witrynie: http://www.katowice.sa.gov.pl/index.php/content/blogsection/7/8/
Także SR w Bielsku-Białej posiada własną stronę: www.bielsko-biala.sr.gov.pl

Ciekawe czy sądy podzielą stanowisko SR w Bielsku-Białej?

Pozdrawiam,
Kuraś

Po rozmowach telefonicznych

Na wszelki wypadek zadzwoniłem dziś zarówno do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, jak również do Kancelarii Prezydenta RP oraz do Centrum Informacyjnego Rządu. Dostałem telefoniczne potwierdzenie, że moje pytania trafiły do urzędów i że mogę spodziewać się odpowiedzi. Chyba warto jeszcze napisać, że spodziewam się odpowiedzi z Urzędu Komunikacji Elektronicznej, do którego wysłałem analogiczne pytanie, jak powyżej do RPO, Prezydenta i Premiera.

Na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej każdy może takie pytania zadać, więc - jeśli chcecie wiedzieć, czy jakiś urząd, partia polityczna lub osoba publiczna zarejestrowali w sądach swoje strony internetowe, to nie czekajcie, aż ktoś zapyta za was, tylko pytajcie. Proszę jedynie o informacje, gdybyście otrzymali jakąś ciekawą odpowiedź.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Czy w takim razie można

Czy w takim razie można wykorzystać jako wzór Twoje pismo do RPO w tej sprawie?
Na jaki artykuł ustawy trzeba się powołać (w celu dostępu do informacji publicznej)?
Co szkodzi na przeszkodzie, można zapytać instytucje w mojej okolicy (Urząd Wojewódzki, Marszałkowski, Miejski).

Niestety z ustawą o

Niestety z ustawą o dostępnie do informacji publicznych jest różnie w praktyce. Ja w niej 2 razy próbowałem skorzystać.
Pierwszy raz jakoś pół roku temu kiedy z Urzędy Miasta (wyd. Infrastruktury) próbowałem wyciągnąć kilka analiz i opracowań (w tym niektóre z czasów PRLu:D) I tu wszystko ładnie i gładko poszło, zostałem poproszony (ahh ta biurokracja, czemu poleconym a nie np mailem - tak składałem wnioski i tak prosiłem o dalszy kontakt) o udanie się do urzędu i skażanie jakie dokumenty/fragmenty chcę dokładnie bo tego było trochę.
Potem chciałem wyniki pomiarów potoków pasażerskim od ZIKiT w Krakowie (oczywiście najlepiej w wersji elektronicznej - od podmiotu wykonującego pomiary dostają wersję elektroniczną na CD i ileś kompletów wydruków) ale niestety tu stwierdzono iż CD z danymi (a na tym mi najbardziej należało) nie dostanę bo tego nie udostępniają, a wydruki mogę co najwyżej przyjść i sobie oglądnąć (a w UM co chciałem to mi ładnie skserowali).

Proponuję poprosić o

Proponuję poprosić o podanie podstawy prawnej odmowy na pismie i sprawdzenie w ustawie czy urząd miał prawo odmówić.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

To jest jakiś pomysł na walkę z prawnymi absurdami

Jakby zadać takie samo pytanie wszystkim najważniejszym instytucjom publicznym (np. ministerstwa, urzędy centralne, urzędy marszałkowskie, itp) a potem zebrać wszystkie odpowiedzi i odpowiednio nagłośnić, mógłby to być impuls do jakiejś małej nowelizacji usuwającej przepis, którego nie przestrzegają nawet najwyższe władze (tak samo jest zresztą z BIPem, człowiek się martwi, że na jego stronie logo BIP jest w miejscu innym niż nakazuje ustawa a tymczasem kancelaria premiera w ogóle nie daje loga BIP i ma w nosie ustawę). Bo tak jak jest teraz, władza ma na każdego z nas wartego kilka tysięcy haka, do użycia w dowolnym momencie. Ja nie zarejestrowałam ani strony internetowej swojej organizacji, ani swoich dwóch blogów, czy to znaczy, że w każdej chwili można mnie skubnąć na kilka tysięcy? Jakby zebrać przypadki masowego łamania tego przepisu przez instytucje publiczne, przygotować jakąś zgrabną jednozdaniową nowelizację prawa prasowego w tym zakresie (np. dodać ust. 5 do art 9) i podrzucić ją posłom, przy odpowiednim nagłośnieniu sprawy w internecie - mogłoby się udać.

Czy mogę wykorzystać Pańskie pytania i zadać je paru instytucjom?

Proszzzz...

Gdybym dostawał 10 groszy za każde pytanie o "absurdy prawne" dotyczące "społeczeństwa informacyjnego", to pewnie byłbym dość zamożnym człowiekiem. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, że ktoś zada instytucjom/urzędom takie, lub podobne pytania (jak wspomniałem wcześniej - będę wdzięczny za sygnał w przypadku uzyskania odpowiedzi). Pytań jest zresztą znacznie więcej - wspomniała Pani o logo BIP, a chociaż podjęto pewne działania w MSWiA (chociaż pojawiają się w związku z tym nowe, np. o "reklamę na stronach BIP"), to przecież w części nadal aktualne jest np. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, kto jest autorem logo BIP? A wszystko to w kontekście mega-absurdu: 18 grudnia 2008 - potwierdzenie delegalizacji internetu w Polsce. Myślę, że dla organizacji pozarządowych, które interesują się społeczeństwem obywatelskim, nie zabraknie pracy :)

PS
Na stronie premier.gov.pl logo BIP jest na samym dole. A jeśli interesuje Panią problematyka regulacji działalności prasowej, to w dziale prasa niniejszego serwisu znajdzie Pani 302 teksty temu poświęcone.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nadal czekam na odpowiedzi...

Wystartował prowadzony w ramach działań Rzecznika Praw Obywatelskich portal CodziennikPrawny.pl, a ja nadal czekam na odpowiedź na zadane wcześniej pytania o serwis własny RPO...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Żyjemy wśród prawa i

Żyjemy wśród prawa i dzięki niemu...

Mam nadzieję, że RPO czytał Ustawę i wie, że na odpowiedź w formie zapytania o informację publiczną ma max. 14 dni.

Dziś mija termin....

Żyjemy wśród prawa i dzięki niemu... :D

Swoją drogą siedzę w necie tyle co Pan i odnoszę wrażenie, że z każdym rokiem jest coraz gorzej. Pamiętam stronki z '96 proste treściwe bez wysyłania SMS jak chciało się poczytać artykuł, bez nachalnej reklamy, która teraz niejednokrotnie zajmuje więcej powierzchni strony niż sama treść.... egh

p.s nie żebym nie lubił matmy, ale to 2+13=??? dla spambota i tak nie jest żadnym zabezpieczeniem, a tylko (raczej niepotrzebnie) "wkurża" komentatora :)

Kiedyś były stronki tekstowe dziś są obrazkowe.

Witam.

Kiedyś internet był oparty na modemach i dostęp był kosztowny, to i strony były treściwsze. Musiały w mniejszej objętości bitów pomieścić informację. Dlatego były tekstowe. Dziś liczy się wygląd i opakowanie, a nie zawartość!! Reklama wizualna się liczy!!
Widocznie wszyscy ci którzy pamiętają ówczesny internet nie nadążają za modą :-). Kiedyś do zasobów internetu sięgali ci którzy chcieli coś więcej wiedzieć, a im nie przeszkadzało czytanie tekstu. Dziś sięgają tylko oglądacze! Ale co się dziwić? Wszak dysgrafia i dysleksja zbiera swoje ogromne żniwo. :-)
Ja osobiście o ile jest możliwość, to wybieram wersję stron przyjaznych sprawnym inaczej. Omijam góry obrazków i nie ma dla mnie wtedy znaczenia, że czasem łączę się przez modem-telefon gsm. Szkoda tylko, że strona PKP przestała obsługiwać w 100% przeglądarkę Lynx.

Pozdrawiam.

termina minął

zaglądam tu w nadziei, że doczekam się odpowiedzi na zadane przez Pana pytania i niestety wciąż to samo... czy to znaczy, że RPO nie odpowiedział na Pańskie pytanie? czyżby RPO nie wiedział, że ma 14 dni na odpowiedź?

Żyjemy wśród prawa i dzięki niemu... :D

za to Pan Prezydent mi odpowiedział

Wczoraj otrzymałem odpowiedź z Kancelarii Prezydenta, więc jak tylko otrzymam odpowiedzi z Biura RPO (a chyba otrzymam, chociaż pytania im się zapodziały i dosyłałem jeszcze raz), to opublikuję wszystkie.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>