państwo

Zdalna inwigilacja komputerów obywateli i rozstrzygnięcie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego

Wczoraj niemiecki federalny Trybunał Konstytucyjny uznał przepisy umożliwiające zdalną inwigifishlację zawartości komputerów obywateli za niezgodne z konstytucją. Trzeba jeszcze dodać, że Trybunał oceniał zgodność przepisów kraju związkowego Nadrenii Północnej-Westfalii - Gesetz über den Verfassungsschutz in Nordrhein-Westfalen (Verfassungsschutzgesetz Nordrhein-Westfalen - VSG NRW) - ustawa znowelizowana 20 grudnia 2006 r. O pomysłach na zdalne przeszukiwanie komputerów pisałem wcześniej w tekście Koń jaki jest, nie każdy widzi, czyli niemieckie prace nad projektem "Federal trojan" (przeczytaj również Wspólny przekaz - komentarze dotyczące przedłużenia w Polsce czasu tzw. retencji danych)...

Zabezpieczenie dowodów i wskazanie sprawcy: doświadczenia czytelnika

Jeden z czytelników serwisu przesłał mi do wykorzystania materiały, które zebrał przy okazji dochodzenia roszczeń wynikających z opublikowania przez dwie witryny internetowe treści naruszających - zdaniem czytelnika - jego dobra osobiste. Pan Ryszard Marek napisał mi: "pragnę podzielić się z Panem (i Pana Czytelnikami) informacjami, których zdobycie zajęło mi prawie pięć miesięcy korespondencji z Sądami i policją".

Krótka historia ex dyrektor szkoły

Znów notatka z Naszą-klasą w tle: wicedyrektor Liceum Akademickiego opublikowała w swoim profilu w serwisie Nasza-klasa zdjęcie, a na nim widniała z gestem uznawanym za obraźliwy (a zawierającym środkowy palec bardziej eksponowany niż inne). Potem zdjęcie pokazał "Super Express". Pani dyrektor dowiedziała się, że nie jest tak, iż tylko znajomi mogą oglądać to, co jest w profilu...

Warto myśleć o dostępności jak o systemie

"Gdyby odwiedził stronę prezydenta (www.prezydent.pl) i chciał skorzystać z wyszukiwarki, zamiast: "znajdź w serwisie" usłyszałby: "templates images lk lk link05 gif" (strona premiera także nie ułatwia niewidomym życia)" - problematyka dostępu do internetowych zasobów dla osób niewidomych i niedowidzących (por. dział accessibility) zaczyna pojawiać się w mediach. Nie każdy jeszcze to rozumie, a ciężko pisać i mówić o problemach, których rozmówca nie jest sobie nawet w stanie wyobrazić.

"Łapać złodzieja!": Kabaret zapowiedział pozew o naruszenie prawa autorskiego...

Klatka z klipu Jożina z BażinObok pisałem o "śledztwie dziennikarskim" w sprawie wykorzystania przez partie zdjęć kostiumów "z Matrixa". Teraz kabareciarze z Kabaretu Pod Wyrwigroszem prężą medialne muskuły zapowiadając pozew o naruszenie praw autorskich "do piosenki"... która oryginalnie nie jest ich, a swoją popularność zyskała dzięki tzw. "piractwu internetowemu". Nie wierzę, że do procesu dojdzie, bo kabaret musiałby tłumaczyć się z tego na jakiej zasadzie korzysta z opracowania cudzego utworu (i czy dzieli się przychodami z twórcą oryginału).

Sąd zażyczył sobie wykazania dźwięku lub dźwięku i obrazu

stempel Sądu Okręgowego w WarszawieOlgierd opublikował pismo z Sądu Okręgowego w Warszawie, w którym sąd wzywa do usunięcia braków formalnych pisma procesowego (i uiszczenia kosztów sądowych, co na razie pominę). Pismo zaś, o które chodzi (czyli to, które wg sądu było wadliwe formalnie) to wniosek w sprawie rejestracji tytułu "badio". Sąd wezwał do sprecyzowania, czy jeśli "badio" będzie ukazywało się w internecie, to czy będzie ukazywało się z wykorzystaniem dźwięku lub dźwięku i obrazu. Ja uważam, że sąd o coś takiego pytać nie powinien, ale widać, że sądy mają niezłą zagadkę - co zrobić z takimi wyrokami jak ten w Słupsku (por. Wyrok Sądu Okręgowego w sprawie GBY.pl - przegrana i "wygrana"). A może to po prostu problem z internetem...

Trzy lata i grzywna za profil księcia

Chodzi o profil księcia Maroka w serwisie Facebook. Profil założył 26-letni informatyk Fuad Mortada. Dla żartu (chociaż sam zainteresowany twierdzi, że również z podziwu dla księcia). Sąd skazał informatyka na trzy lata pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 10 tys. dirham(ów?) marokańskich (czyli około 1,350 dolarów amerykańskich, 900 euro). Książę Mulaj Raszid (Moulay Rachid) wstawił się za informatykiem, ale to wiele nie dało.

Prawnoautorski matrix Gazety i PiS

nota copyrightowa na kawałku grafiki z Matrixa - Agencja GazetaGazeta.pl na deser publikuje tekst, w którym sprawdza partię Prawo i Sprawiedliwość. Partia na konferencji prasowej podsumowała 100 dni rządu. Wykorzystała - jak sprawdzili dziennikarze Gazeta.pl - zdjęcia ze sklepu buycostumes.com (bo podobno wyskakują na pierwszym miejscu w wynikach wyszukiwania). Nie pisałbym o tym, bo konferencje wizerunkowe (dowolnych) partii politycznych nie są dla mnie interesującym tematem, ale sama Gazeta publikuje zaprezentowaną przez partię polityczną grafikę... opatrując ją notą copyrightową: "(c) Agencja Gazeta".

Globalne przetwarzanie danych pacjentów

Google Inc. wraz z Cleveland Clinic testują system przechowywania i wyszukiwania danych medycznych. Pacjenci, którzy wyrażą zgodę na transfer informacji na temat swojego stanu zdrowia będą mogli skorzystać z rozszerzonych możliwości przeszukiwarki. Informacje na temat stanu zdrowia należą do tak zwanych danych wrażliwych (dane o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach, życiu seksualnym). Przechowywanie i - generalnie - przetwarzanie takich danych jest w wielu krajach koncentrujących się na ochronie danych osobowych poddane większym restrykcjom. Dodatkowo korporacja gromadzi już dość potężny zasób informacji o internautach. Stąd doniesienie może wzbudzać uzasadnione obawy obrońców praw człowieka...

Jak powiesz gdzie jest Bin Laden czyli Piotruś podpuszcza policję

W Chodzieży trwa postępowanie wyjaśniające, które może zakończyć się wszczęciem postępowania dyscyplinarnego wobec policjanta. Pewien mężczyzna zadzwonił do dyżurnego policjanta "przez internet". Dyżurny wiedział kto dzwoni. "Piotruś" pewnie dzwonił do Chodzieży nie pierwszy raz. Cała rozmowa została nagrana przez dzwoniącego, a do Sieci trafiła mp'trójka. Dzwonił poszukiwany przez Policję, a - jak się wydaje - po to, by trochę Policję skompromitować (na początku rozmowy chciał by funkcjonariusz podał: imię, nazwisko, stopień - by mogło się nagrać, ale dyżurny poznał dzwoniącego po głosie, więc na nagraniu tych danych nie ma).