Zabezpieczenie dowodów i wskazanie sprawcy: doświadczenia czytelnika

Jeden z czytelników serwisu przesłał mi do wykorzystania materiały, które zebrał przy okazji dochodzenia roszczeń wynikających z opublikowania przez dwie witryny internetowe treści naruszających - zdaniem czytelnika - jego dobra osobiste. Pan Ryszard Marek napisał mi: "pragnę podzielić się z Panem (i Pana Czytelnikami) informacjami, których zdobycie zajęło mi prawie pięć miesięcy korespondencji z Sądami i policją".

W pierwszej kolejności tło tej notatki: dwie witryny internetowe opublikowały treści, które czytelnik uznał za zniesławiające i naruszające jego dobra osobiste. Pomimo żądania ich usunięcia, zgłoszonego w trybie art. 23 i 24 k.c., treści te nadal są dostępne w internecie. Wobec tego czytelnik postanowił wystąpić na drogę sądową, co jednak - jak stwierdził - okazało się "nie tak łatwe, jak początkowo przypuszczał".

W niniejszym serwisie kilkakrotnie poruszałem tematykę dochodzenia roszczeń z tytułu naruszenia lub zagrożenia dóbr osobistych. Problem polega na anonimowości osób publikujących. Wypada tu odesłać do takich notatek jak:

Mamy tu niejako, w jednej notatce, dwa rodzaje odpowiedzialności: odpowiedzialność cywilnoprawną (naruszenie, zagrożenie dóbr osobistych) oraz odpowiedzialność z tytułu art. 212 § 2. Kodeksu karnego (pomówienie za pomocą środków masowego komunikowania)

Pan Ryszard Marek napisał mi w liście:

Obowiązujące przepisy prawne w praktyce uniemożliwiają ściganie sprawców przestępstwa zniesławienia oraz deliktu naruszenia dóbr osobistych w Internecie. Rzecz w tym, że wobec anonimowości publikowania treści w Internecie oraz specyfiki miejsca (konieczność dowodu cyfrowego) obywatel zdany jest na łaskę organów państwowych, które w tym zakresie nie wykonują należycie swoich obowiązków, z racji braku wyraźnych przepisów prawnych.

Pierwszym problemem jest uzyskanie dowodu cyfrowego, tzn. wiarygodnego potwierdzenia, że treść zniesławiająca oraz naruszająca dobra osobiste została opublikowana w konkretnym miejscu i czasie na konkretnej witrynie internetowej. Zapis zawartości takiej strony na dysk twardy komputer, wobec możliwości dokonywania modyfikacji takiego zapisu, nie jest wystarczający dla uzyskania wiarygodnego dowodu przeciwko sprawcy. Teoretycznie można ubiegać się o potwierdzenie takiej treści u notariusza, na podstawie przepisu art. 79 ustawy o notariacie, jednakże notariusze odmawiają sporządzania protokołów potwierdzających tego rodzaju treści. Jedynym realnym sposobem na uzyskanie dowodu cyfrowego jest złożenie do właściwej jednostki policji wniosku o zabezpieczenie dowodu, w trybie art. 488 par. 1 k.p.k.

Następnie przesłał również przykładową treść wniosku o zabezpieczenie dowodów, który wypracował na podstawie swoich doświadczeń:

Dane pokrzywdzonego wraz z adresem

Komendant Miejski Policji

w ……. (miejscowość będąca siedzibą właściciela witryny)

W związku z zamiarem wniesienia prywatnego aktu oskarżenia oraz pozwu o ochronę dóbr osobistych, na podstawie art. 488 k.p.k. uprzejmie proszę o zabezpieczenie dowodów w sprawie o czyn z art. 212 par. 1 i 2 k.k., a mianowicie:

1. zabezpieczenie dowodu elektronicznego – strony internetowej, znajdującej się pod adresem: http://.................................

2. ustalenie danych osobowych oraz adresu zamieszkania NN osoby, posługującej się IP:………; autora treści znajdującej się pod adresem: http://.................

Uzasadnienie

Z powodu braku odpowiednich uregulowań prawnych, nie mam prawnej możliwości zabezpieczenia – bez pomocy Policji - dowodu cyfrowego w postaci elektronicznej treści znajdującej się w witrynie internetowej sprawcy. Dowód ten mogą zabezpieczyć wyłącznie wiarygodni informatycy, np. z Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Przeprowadzenie tego dowodu ma kluczowe znaczenie dla udowodnienia faktu przestępstwa, także dla roszczeń cywilnoprawnych. Jest oczywiste, iż dowód ten, tzn. internetowa strona z określoną treścią może zostać błyskawicznie zniszczona. Dlatego też dla potrzeb niniejszego postępowania oczywiście występuje potrzeba zabezpieczenia tego dowodu, w rozumieniu art. 488 par. 1 k.p.k. Bez zabezpieczenia tejże strony udowodnienie sprawcy popełnienia przestępstwa zniesławienia oraz naruszenia moich dóbr osobistych będzie niemożliwe. Dopiero w dalszej kolejności należy zabezpieczyć dowód w postaci danych osoby, która dopuściła się publikacji w portalu internetowym zniesławiających mnie treści.

W komentarzu do art. 488 k.p.k. (J. Grajewski, L.K. Paprzycki, M. Płachta, Kodeks postępowania karnego. Komentarz, Tom I i II, Zakamycze, 2003) podkreśla się, iż: „1. Przepis § 1 jest dosłownym odpowiednikiem przepisu art. 435 § 1 d.k.p.k. Policja jest obowiązana do przyjęcia pisemnej skargi pokrzywdzonego oraz do sporządzenia protokołu w razie ustnego zawiadomienia o przestępstwie (art. 143 § 1 pkt 1).

2. Kwestia zabezpieczenia określonych dowodów nie musi wynikać z wyraźnego żądania pokrzywdzonego, ani też określone żądanie nie jest wiążące, gdyż ocena takiej konieczności zależna jest od Policji, która powinna kierować się potrzebami wynikającymi z konkretnej sprawy.

3. W literaturze podnosi się, że w sytuacji gdy pokrzywdzonemu nie jest znana tożsamość sprawcy, czynności zmierzające do wykrycia i zabezpieczenia dowodów należy kwalifikować jako czynności dochodzenia w niezbędnym zakresie (art. 267 d.k.p.k.). Skoro więc w obecnym k.p.k. zachowano, w wypadkach niecierpiących zwłoki, prawo Policji do dokonywania w niezbędnym zakresie czynności procesowych (w granicach koniecznych dla zabezpieczenia śladów i dowodów przestępstwa), a więc tzw. dochodzenie w niezbędnym zakresie (art. 308 § 1), przeto - podobnie jak pod rządami k.p.k. z 1969 r. - nadzór nad tymi czynnościami sprawuje prokurator. Pogląd ten znajduje nadto wsparcie w przepisie art. 326 § 1, który zezwala prokuratorowi również na objecie nadzorem postępowania, o którym mowa w art. 307.”

Wobec powyższego uprzejmie proszę o zabezpieczenie wskazanych dowodów cyfrowych oraz o ustalenie danych osobowych sprawcy. Dopiero po zabezpieczeniu dowodów możliwe będzie wszczęcie przeze mnie postępowań karnych przeciwko sprawcom zniesławienia oraz postępowań cywilnych o ochronę dóbr osobistych.

(podpis)

------------

Jest jeszcze komentarz autora wniosku:

Zabezpieczenia dowodu cyfrowego w postaci zawartości witryny internetowej policja czasem dokonuje w postaci tzw. notatki urzędowej, potwierdzającej istnienie pod określonym adresem w sieci treści znajdujących się na sporządzonym przez funkcjonariusza wydruku z zawartości strony, albo – co jest bardziej „pełnym dowodem” na sporządzeniu kopii plików znajdujących się pod określonym adresem sieciowym przez policyjnego informatyka, np. z Laboratorium Kryminalistycznego.

Załóżmy, że mamy zabezpieczony "dowód", chociaż na łamach tego serwisu kilkakrotnie poruszałem tę kwestię:

Dalej Pan Ryszard Marek pisze:

Drugi problem, to uzyskanie danych personalnych i adresów zamieszkania sprawców; możliwe jest to jedynie w trybie art. 488 par. 2 k.p.k., bowiem tylko policja bądź prokuratura ma uprawnienia do występowania do dostawców internetowych o ujawnienie danych osób, posługujących się komputerem o konkretnym IP.

Po zabezpieczeniu dowodu z zawartości witryny należy wystąpić do sądu, do którego policja z urzędu prześle zabezpieczony materiał dowodowy – z wnioskiem o wydanie postanowienia, nakazującego policji ustalenie danych osobowych oraz adresu zamieszkania sprawcy.

I przesyła również swoją propozycję wniosku o zabezpieczenie dowodów:

Dane pokrzywdzonego wraz z adresem

Prezes Sądu Rejonowego

w ……. (miejscowość będąca siedzibą właściciela witryny)

W związku z prowadzonym przez Komendę Rejonową Policji w ……. postępowaniem znak: PG……….. o zabezpieczenie dowodów w trybie art. 488 k.p.k. oraz zamiarem wniesienia prywatnego aktu oskarżenia oraz pozwu o ochronę dóbr osobistych, uprzejmie proszę o wydanie postanowienia na podstawie art. 488 par. 2 k.p.k., nakazującego Komendzie Rejonowej Policji w…. ustalenie danych osobowych oraz adresu zamieszkania NN osoby, posługującej się IP:………; autora treści znajdującej się pod adresem: http://.................

Uzasadnienie

W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa zniesławienia z art. 212 par. 1 i 2 k.k. oraz zaistnieniem deliktu naruszenia moich dóbr osobistych, Komenda Rejonowa Policji w ……. Prowadzi postępowanie mające na celu zabezpieczenie dowodów w trybie art. 488 k.p.k. W toku w/w postępowania zabezpieczono dowód cyfrowy z zawartości zniesławiających i naruszających moje dobra osobiste treści. Do wniesienia prywatnego aktu oskarżenia oraz pozwu o ochronę dóbr osobistych niezbędne jest ustalenie danych osobowych oraz adresu zamieszkania sprawcy. Obowiązujące przepisy prawne nie upoważniają policji do bezpośredniego zabezpieczenia tego rodzaju danych. Wobec powyższego niezbędne jest wydanie przez tut. Sąd, w trybie art. 488 par. 2 k.p.k., postanowienia nakazującego ustalenie danych osobowych oraz adresu zamieszkania sprawcy. Wobec powyższego wnoszę o wydanie przedmiotowego postanowienia.

(podpis)

------------

Jest też i komentarz autora:

Przy ściganiu sprawców zniesławień i naruszeń dóbr osobistych w Internecie, problem podstawowy wynika z faktu, iż organy policji, w związku z tym iż postępowanie dotyczy przestępstwa ściganego z oskarżenia prywatnego, nader niedbale i nieudolnie wykonują swoje ustawowe obowiązki w tym zakresie. Ponadto, obowiązująca procedura nakazuje im przesłanie zabezpieczonych dowodów wprost do sądu, z pominięciem woli pokrzywdzonego. Jest też kompletnie niezrozumiałe, dlaczego pokrzywdzony musi dopominać się o uzyskanie dostępu do zabezpieczonych dowodów. W praktyce, pokrzywdzony nie ma możliwości zweryfikowania prawidłowości zabezpieczenia dowodu przez policję; ani też wglądu w zabezpieczone dowodu przed ich skierowaniem do sądu. Zupełnie niezrozumiałe jest też, dlaczego policja kieruje dowody wprost do sądu, bez respektowania woli pokrzywdzonego. Niezrozumiałe jest także, dlaczego policja nie może bezpośrednio ustalić danych osobowych i adresu sprawcy; może uczynić to dopiero po wydaniu stosownego postanowienia przez Sąd, który nie kiwnie palcem, dopóki pokrzywdzony nie złoży odpowiedniego wniosku.

W istocie ściganie sprawców coraz powszechniejszych zniesławień i naruszeń dóbr osobistych w Internecie to swoisty tor przeszkód. W tej sprawie, w związku z istnieniem nieracjonalnej procedury oraz luką prawną uniemożliwiającą policji bezpośrednie ustalenie danych sprawcy tylko przy tego rodzaju czynach, zwróciłem się o podjęcie stosownych działań przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Mam nadzieję, że już wkrótce będę mógł zaprezentować Panu oraz Czytelnikom witryny stanowisko RPO w tej sprawie.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

W kontekście zabezpieczania

W kontekście zabezpieczania zrzutów strony chciałbym zwrócić na ciągle niedoceniany, a od dawna dostępny mechanizm w postaci znakowania czasem. Darmową aplikację pozwalającą na wykonanie do 100 darmowych znaczników czasu można pobrać ze strony Certum (proCertumCombi Lite).

Zapisanie na dysku twardym zawartości strony lub zrzutu ekranu, ewentualne spakowanie ZIPem jeśli są rozrzucone w kilku plikach lub katalogach, a następnie oznakowanie czasem zapewni mocną podstawę co najmniej do twierdzenia że dana strona według nas istniała w danej formie danego dnia i o danej godzinie.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

chyba jednak nie będzie to dowód

Znakowanie czasem w takim modelu, który zaproponowałeś, nie będzie uwiarygadniało istnienia strony. Chodzi o to, że w przypadku sporu druga strona może zapytać biegłego: czy możliwe, że dochodzący roszczeń w stosunku do mojego klienta spakował ZIPem i oznakował czasem stronę, która w istocie nie była opublikowana na serwerze, a w rzeczywistości stronę, którą zmodyfikował on wcześniej w taki sposób, że sugeruje określoną treść? Sam wiesz Pawle o co mi chodzi.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Masz rację. Gdyby taka

Masz rację. Gdyby taka sytuacja miała miejsce to sam bym tak właśnie postąpił - to znaczy zrobił screenshot i oznakował czasem.

Po pierwsze licząc na to że druga strona nie zorientuje się o co chodzi z tym znakowaniem i pozostanie oszołomiona magią techniki :) a po drugie że nawet jeśli taki zarzut zostanie podniesiony to zabezpieczony materiał jakąś wartosć dowodową jednak będzie miał.

Przecież dowodami w sprawach bywają wydruki emaili...

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Magia nie jest potrzebna :-)

Wystarczy oznakować czasem parę innych rzeczy, jak odpowiedź DNS, napisać do właściciela DNS prośbę o zabezpieczenie logów (jeśli taka prośba ma sens), oraz mieć podczas zabezpieczania danych kilka osób które poświadczą rzetelność wykonywanej procedury (dodatkowi świadkowie).
Jak inaczej można wykazać, że dany dokument był wystawiony w sieci w jakiejś chwili 't0', niż poprzez zeznania świadków, to nie wiem. Ale skoro można kogoś skazać za zniesławienie wyłącznie na podstawie zeznań świadków, to czemu w przypadku wystawiania w internecie dokumentów miałoby być inaczej? W końcu w praktyce nie da się nigdy ze 100% pewnością stwierdzić, że zdarzenie miało miejsce, bo albo brak logów z jakiegoś serwera/routera po drodze, albo brak zaufania do końcowej stacji roboczej, albo, albo, albo...
Nie dajmy się zwariować, to w końcu sąd określa wartość dowodów i zeznania wiarygodnych świadków mają chyba jakąś wartość.

Dość wiarygodnym dowodem …

… powinny być zwykłe zeznania świadków. Należałoby się zwrócić do kilku osób, aby po prostu zajrzały na interesującą nas stronę (koniecznie z własnych komputerów/sieci) i potwierdziły później, co widziały.

Unowocześniona wersja powyższego to zapis zawartości stron przez świadków, oznaczenie znacznikiem czasu i podpisanie (podpisem kwalifikowanym rzecz jasna :-)).

Aż dziw, że żadna „renomowana” firma (np. Certum właśnie) nie zaczęła jeszcze oferować tego typu usług, tj. poświadczania zawartości stron. Aby zwiększyć wartość dowodu, dobrze by było pobierać stronę z kilku miejsc w sieci, udając różne przeglądarki, itp.

Zawsze pozostaje też web.archive.org.

trzeba przy tym uważać

Pamiętam, jak jeden znany skądinąd prawnik przesłał mi w oburzeniu link do strony wasarrested.com z odpowiednimi parametrami (wskazującymi, że niby został aresztowany za posiadanie narkotyków albo też i za bardziej wyszukane, a będące wówczas w repozytorium tego serwisu "przestępstwa") i musiałem mu klarować, że strona, do której link mi podesłał istnieje o tyle tylko, o ile ktoś skorzysta ze specjalnie spreparowanego URL (w tym sensie on sam rozpowszechniał naruszające go - w jego mniemaniu treści).

Sieć ma możliwość generowania treści na zasadzie kompozytowej, więc na jednej "stronie" mogą być "treści" pochodzące z różnych źródeł. Stąd warto dobre pytania zadawać świadkom, którzy coś zapamiętali - pytanie co.

Co do archive.org - formułka w robots.txt może usunąć gromadzone tam materiały (albo niedopuścić do ich gromadzenia).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

No ale z drugiej strony nie

No ale z drugiej strony nie doprowadzajmy sprawy do absurdu - z faktu, że stronę można zmodyfikować nie powinniśmy wywodzić rady dla potencjalnych poszkodowanych, że wydrukowanie czy zapisanie strony jest skazane na obalenie w sądzie.

Niedawno zeznawałem w sądzie jako świadek (od lat ta sama sprawa z końmi...) i oskarżony, przy znacznej bierności sędzi, zaczął wyjeżdżać do mnie z takimi "pytaniami" że sam poczułem się jakby bym oskarżony (na zasadzie "czy świadek przestał już bić swoją żonę?").

Więc złożyłem wniosek o dołączenie do zeznań wydruków maili które mi wysłał parę lat temu z których wynikało że konfabulował, i zostały one przyjęte bez sprzeciwu ze strony sędzi oraz oskarżonego.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Wszystko OK, ja symuluje kontradyktoryjność

Wszystko OK, ja symuluje kontradyktoryjność. W procesie cywilnym strony spierają się przed sądem, który ocenia bezstronnie toczący się spór. Skoro my tu prowadzimy "akademicką dyskusję" nie możemy się pokłócić na poważnie (bo się znamy i lubimy i żaden drugiemu nie zrobił nic złego), a do "wspólnego worka" wrzucam też kontrargumenty, które mogą pojawić się w prawdziwym sporze.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

poświadczanie zawartości stron

Aż dziw, że żadna „renomowana” firma (np. Certum właśnie) nie zaczęła jeszcze oferować tego typu usług, tj. poświadczania zawartości stron.

Cóż, wtedy wszyscy zaczęliby do swoich stron dopisywać na początku coś w rodzaju:

if getenv("REMOTE_ADDR")=="numer serwera renomowanej firmy" { header("HTTP/1.1 404 Not Found"); } else { include("prawdziwastrona.inc"); }

- albo coś analogicznego w jakimś innym języku. Oczywiście renomowana firma mogłaby nie korzystać z własnego łącza, tylko nie wiem... z jakiejś neostrady? GPRS? ale chyba nie stanowiłoby większego problemu wymyślenie innego sposobu na serwowanie renomowanej firmie innej treści niż pozostałym użytkownikom internetu.

Można by też analogiczne "zmyłki" zacząć stosować już na poziomie DNS serwując renomowanej firmie w ogóle inne adresy IP dla danego adresu domenowego. I tak dalej, i tak dalej.

Czy pośrednictwo firmy Gemius …

… przyspiesza pobieranie pliku?

Polecany program przeznaczony jest wyłącznie dla systemu Windows (x86). Użytkownikom systemów uniksowych polecałbym zamiast tego:

$ lynx -source http://time.certum.pl/?sha1=`sha1sum $input | cut -c 1-40` > output.tsr

To jest link z ich strony.

To jest link z ich strony. Jeśli życzą sobie zliczać pobrania pliku to nie widzę powodu żeby im to uniemożliwiać przez celowe edytowanie URLa i wycinanie Gemiusa. Szkodzi to komuś? Narusza prywatność? Nie zauważyłem.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

potwierdzenie u notariusza

Teoretycznie można ubiegać się o potwierdzenie takiej treści u notariusza, na podstawie przepisu art. 79 ustawy o notariacie, jednakże notariusze odmawiają sporządzania protokołów potwierdzających tego rodzaju treści.

Wszystko zależy od notariusza. Myślę, że w większym mieście nie powinno być z tym problemu (przynajmniej w Warszawie nie ma).

notariusze i dowody cyfrowe (Vagla: to nie reklama :))

Ja się nie dziwię że notariusz nie chce. W końcu notariusz nie informatyk, a tu powinno sie wykluczyć np taki scenariusz, że ktoś mi podsuwa spreparowaną stronę bo mam w biurze niezabezpieczone WiFi i wszelkie arp-spoofingi czy dns-spoofingi tylko czekają żeby mnie zaatakować (nie robiłem takich doświadczeń ale zakładam, że dałoby się bez większych trudności znaleźć kancelarię notarialną z siecią bezprzewodową zabezpieczoną czymś słabszym niż WPA2 i notariusza z jakimś backdoorem w notebooku). Dobrze to świadczy o notariuszu, że nie będąc pewnym że zabezpieczeń atrybutu autentyczności dokumentu nie chce jej poświadczać. Zastanawiałbym się nad opinią prywatną biegłego (oczywiście to nie dowód ale wypowiedź w sprawie nieco mocniejsza niż wypowiedź samego powoda) plus protokolarne wykonanie i zabezpieczenie w obecności świadków kopii tychże stron... Na przykład zbieram trzech biegłych informatyków, oni wchodzą na te strony z czterech różnych komputerów podłączonych do różnych sieci, przygotowują ich (stron) kopie, porównują, stwierdzają identyczność (wszystko dokładnie opisują w opinii prywatnej i załączają zrzuty wydrukowane i na krążku i podpisane MD5 i SHA1). Moim zdaniem rzecz nie do podważenia :)

A jak nie wiem gdzie mieszka?

Po zabezpieczeniu dowodu z zawartości witryny należy wystąpić do sądu, do którego policja z urzędu prześle zabezpieczony materiał dowodowy

Wszystko pięknie, ale jeśli nie wiem, gdzie mieszka autor strony, to do jakiego znowu mam sądu zgłosić sprawę?

Temat jest z życia wzięty, gdyż niedawno szykowałem się na wojnę z jakimś tam spammerem, i gdybym nie ustalił jego miejsca zamieszkania (Google rulez), to chyba bym się tu w tym miejscu zatrzymał. Ponieważ moja sprawa zakończyła się ugodą, nie miałem okazji przetestować tej procedury :)
--
dexter

a po co adres zamieszkania podejrzanego?

Jeśli mówimy o sprawie karnej (zgłoszenie powiadomienia o popełnieniu przestępstwa) to można to uczynić w dowolnej jednostce policji, choćby ukradli mi portfel w Zakopanem a ja miałbym ochotę zgłosić to w Gdańsku. Z Internetem jest jeszcze o tyle łatwiej że zazwyczaj sądem (i prokuraturą) właściwą będzie ten dla miejsca popełnienia przestępstwa (a to przyjmuje się zazwyczaj za miejsce, w którym znajdowała sie ofiara (i jej komputer)). Pisze "zazwyczaj" bo zagadnienie właściwości sądów jest zagadnieniem klasy węzła gordyjskiego i zdarzyło mi się widywać sytuacje gdzie sprawy wędrowały sobie między sądami w tę i wewtę, bo te nie mogły się zdecydować co do tego, który jest właściwy. (zapomniałem dodać zwyczajowe zastrzeżenie: "nie jestem prawnikiem, ale sądzę, że").

Jako że szykuję się do

Jako że szykuję się do procesu cywilnego z dużą firmą, która jako "ugodę" w sprawie naruszenia praw autorskich skasowała moje zdjęcie ze strony i udaje, że nic się nie stało, z zainteresowaniem przeczytałem notkę i komentarze. Mam nadzieję, że adwokat pozwanych nie czyta tej strony ;) Wybrałem wariant świadków: kilka osób trzyma u siebie kopie strony sprzed usunięcia zdjęcia.

Z firmą i procesem cywilnym jest o tyle łatwiej, że sąd właściwy jest precyzyjnie określony.

potwierdzenie zawartości strony

Kilka razy miałem już rozprawę sądową i kilka razy uczyłem się (niestety) na własnych błędach w jaki sposób zabezpieczyć zawartość strony dla celów procesowych. Sprawa wygląda tak, że sądy w PL nie są absolutnie przygotowane do spraw związanych z internetem, bo najzwyczajniej nie są w stanie zrozumieć podstawowych rzeczy, nie mówiąc już o różnego rodzaju zawiłościach. Nie mniej jednak sposobów na zabezpieczenie zawartości strony jest nie mniej i nie więcej tylko dwa.

Pierwsza możliwość (łatwiejsza) to wykonanie wydruku strony w obecności funkcjonariusza policji. Tu jednak trzeba wiedzieć jak podejść policjanta, bo zrzuca się na jego barki obowiązek bycia świadkiem w ew. sprawie. Drugi sposób to notariusz. Idziesz do notariusza, podajesz stronę i prosisz o wejście na nią wskazując kolejne kroki do uzyskania efektu końcowego, potem prosisz o wydruk i poświadczenie, że wydruk jest faktycznym stanem zawartości strony itd. Koszt jak za zwykłe poświadczenie. W niektórych przypadkach można napotkać na problem w postaci notariusza konserwatysty, który oświadczy, że za zgodność z oryginałem to może potwierdzić fizyczne dokumenty, ale nie to co w internecie, ale to rzadki przypadek.

Strach się bać

To ja mam pytanie, co w przypadku, gdy druga strona poprosi o stan konfiguracji komputera oraz notarialne potwierdzenie ścieżki od komputera notariusza do serwera hostującego? Rozumiem, że nic takiego się jeszcze nie zdarzyło, co nie znaczy, że zdarzyć się nie może.

Komputer notariusza lub węzeł pośredni może wskazywać na zupełnie inny host, czyli notariusz/policjant może co najwyżej poświadczyć, że tego dnia, o tej godzinie, na tym komputerze, to oprogramowanie, po wpisaniu takiego adresu wyświetliło na ekranie monitora taką treść. Inne oświadczenia mogą być IMO bardzo łatwo podważone.

Najlepszym, moim zdaniem, sposobem byłoby wejście do serwerowni, w której są hostowane strony i zgodnie z zaleceniami biegłego wykonanie kopii zawartości prosto z dysku i bazy danych + logi (już widzę chętnych do zabierania całych dysków, macierzy taśmowych albo wszystkich szaf) w oparciu o pliki konfiguracyjne serwera. Wtedy pozostaje tylko możliwość tłumaczenia, że ktoś się na serwery włamał i te treści tam umieścił, ale są lepsze lub gorsze logi.

paranoja

Może jednak nie popadajmy w paranoję, analogicznie powinieneś oczekiwać od notariusza zaświadczenia o zdrowiu psychicznym nie starszego niż 24h oraz badania krwi (bo przecież ktoś mógł mu czegoś dolać do kawy aby wymusić potwierdzenie fałszywego dokumentu). I jeszcze certyfikatu od grafologa i badania DNA notariusza (bo może to podpisał jego sobowtór).

Wcale nie przesadzam.

To czy poświadczenie zawierające to co wymieniłem jest wiarygodne może ocenić sąd (jeżeli komputer należy do notariusza, a nie został przyniesiony przez skarżącego - przynieść komputer z mapowaniem jednej domeny na 127.0.0.1 może każdy, z drugiej strony wysłanie trojana w mailu do konkretnej osoby też nie jest skomplikowanym wyczynem). Nie bez powodu na każdym dokumencie wydawanym przez notariusza oprócz podpisu znaleźć można miejsce i datę. Notariusz może potwierdzić tylko to co widzi w konkretnym momencie, w konkretnym miejscu. W przypadku internetu nie ma pewności, że to co widzi w swoim biurze musi znajdować się na serwerze na drugim końcu świata.

Jeżeli niepoprawnie uprościmy problem sprowadzając go do już znanego, to możemy narazić się na wykorzystywanie tego uproszczenia. Słyszałem już o sprawach w których dowodem był tylko SMS (w bilingach było zalogowane przesłanie wiadomości), według mnie też kompletna bzdura, każdy współczesny telefon pozwala na edycję skrzynki odbiorczej.

ale czy jest sens?

te cale znieslawienia w sieci i naruzenia dobr, te cale procedury a w ostatecznosci nawet wyrok i tak nie bedzxie proporcjonalny . Duuuuzo zachodu, papierow, kupe roboty, lepiej samemu kasowac, wzywac i zmuzac administratorow i przynajmniej bedzie szybko, dowody "sieciowe" czesto da sie podwarzyc, moze po za mailami, ale mozliwosci ominiecia sa. Tak wiec polecam samemu wziasc sprawe w swoje rece, Raczej darowac sobie naciagane teorie prawnikow ktorzy chca tylko zarobic . Bo oni i tak swoje dostana bez wzgledu na koncowy wynik, a i wierzyc w liczne bajki o ogromnych stratach zwiazanych z opiniami tez nie ma co, bo to tyczy sie tylko kilku procent firm, istniejacych tylko w sieci, a nie tych co maja swoje placowki w realu.Lepiej samemu zrobic porzadek tak jest prosciej i taniej. Po za tym wynik bywa taki ze dany prawca musi usunac i przeprosic i tyle, a dochodxzenie odzkodowan-MOZLIWE TYLKO DLA GIGANTYCZNYCH FIRM, nie dla typowego Kowalskiego. Sam z doswiadczenia to wiem

Czy można skazać za zniesławbez ustalenia zdarzenia faktycznego?

Czy można zostać skazanym bez ustalenia zdarzenia faktycznego zniesławienia za pomocą środków masowego komunikowania? Jeżeli akt oskarżenia zawierał tak zwany fałsz materialny, tekst napisany przez oskarżyciela na a4 bez podpisu i linku, nawet nie zrzut z ekranu. Nie ma dowodu faktycznego zaistnienia zdarzenia. Żadnego protokołu notariusza czy zabezpieczonego dysku komputerowego. Czy można skazać za zniesławienie bez przyczyny, bez fundamentu?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>