W sprawie Tureckiej Riwiery - czy istotnie blogerowi nic nie można zrobić?

W zeszłym tygodniu Super Express zainteresował się Justyną Steczkowską, która opalała się nago na plaży. Na Tureckiej Riwierze piosenkarkę sfotografował paparazzi, a zdjęcie opublikowano w gazecie. Plotkarskie serwisy podchwyciły temat i również umieściły skany z gazetowego materiału. Zareagował pełnomocnik piosenkarki, który w pismach kierowanych do serwisów wzywa do natychmiastowego zaprzestania publikowania zdjęć, które przedstawiają ja w sytuacjach prywatnych. Jeden z blogerów przywitał kancelarię szyderstwem.

Tekst w serwisie internetowym Super Expressu jest dostępny pod tytułem Rajskie wakacje Justyny. Za Super Expressem poszły wszystkie plotkarskie serwisy i rzuciły się na kąsek. Jednym z takich serwisów jest Pudelek.pl (Steczkowska PŁACZE W TV! Chodzi tylko o piersi?), innym jest serwis Celebrities.com.pl (Ubaw po pachy! Steczkowska łka!). I właśnie ten ostatni tekst sprowokował mec. Macieja Ślusarka z kancelarii Leśniodorski, Ślusarek i wspólnicy do wysłania pisma, które autor serwisu Celebrities.com.pl, Karol Starski, postanowił opublikować i skomentować w tekście Z nimi jest gorzej niż myślałem! Sprawa Steczkowskiej c.d. POZEW!!!.

Z perspektywy niniejszego serwisu (por. dział prywatność) należy zacytować następujący fragment pisma z kancelarii:

(...) wzywam Państwa, jako wydawcę i zarazem administratora serwisu internetowego Celebrities.com.pl do natychmiastowego zaprzestania wykorzystywania i rozpowszechniania, w tym publikowania jakichkolwiek zdjęć mojej Klientki, które przedstawiają ją w sytuacjach prywatnych i niezwiązanych bezpośrednio z jej działalnością artystyczną. (...) Wzywam Państwa do usunięcia takich zdjęć z serwisu internetowego Celebrities.com.pl, wraz ze wszystkimi komentarzami ich dotyczącymi, w terminie 3 dni od daty otrzymania niniejszego wezwania.
(...)

Przy okazji dowiedzieliśmy się, że planowany jest pozew o naruszenie dóbr osobistych, który piosenkarka chce złożyć przeciwko dziennikarzowi SE (por. dział media).

Komentarz prowadzącego serwis internetowy Celebrities.com.pl:

(...) Ja prawnikiem nie jestem i nie znam się w ogóle. Niemniej słyszałem że blogerowi można gówno zrobić – jeśli pisze swoje przemyślenia i wyraża swoje prywatne zdanie. To wolność słowa zagwarantowana przez pierwszą poprawkę do konstytucji Stanów Zjednoczonych.:)
(...)
Po drugie wysyłacie to pismo do Net ART tą firmę tytułujecie jako wydawcę portalu internetowego. Na Boga poczytajcie trochę, bo wasza ingnorancja naprawdę mnie przeraża. Kim trzeba być żeby nie wiedzieć iż Net Art to sprzedawca domen a to co nazywacie serwisem internetowym, jest tylko blogiem utrzymywanym zresztą na serwerach zupełnie kogo innego innego. I nikt ale to nikt poza mną nie ma prawa ingerencji w jego treść. Dzierżawca serwerów może wymówić mi miejsca ale w tym wypadku jest to totalnie bezpodstawne i zabiłoby go wizerunkowo! No naprawdę… nie róbcie sobie jaj że tego nie wiecie…
(...)
Po trzecie jeśli ktokolwiek może upomnieć się o zdjęcia –to tylko i wyłącznie Super Ekspress… wtedy je usunę… aczkolwiek nie są idiotami i ośmieszać się raczej nie będą bo ich nie ukradłem ani nie wykorzystałem tylko zacytowałem i podlinkowałem miniaturki, które linkują do źródła, czyli do nich.

No i generalnie autor bloga (jednak serwisu internetowego) nie zamierza usuwać zdjęcia. Teraz ciekawe, co zrobi kancelaria (zwłaszcza, że bloger jednoznacznie kancelarię prowokuje, np. informując, że specjalnie dla wyszukiwarki wpisuje jej nazwę w tekście).

Ja sobie myślę, że, gdy już kancelaria zorientuje się kto jest dostawcą usług internetowych dla serwisu, gdy już wyśle do dostawcy list z "wiarygodną wiadomością" (por. Dyskusje: Odpowiedzialność firmy hostingowej za przechowywanie danych o bezprawnym charakterze - tam też chodziło o home.pl) i gdy już provider dokona ingerencji w swojej infrastrukturze blokując dostęp do materiału, to wówczas, jeśli istotnie dojdzie do pozwu przeciwko dziennikarzowi SE kancelaria wskazywać będzie fakt publikacji zdjęcia w internecie wykazując skalę naruszenia dóbr osobistych piosenkarki. Ogólnie, jeśli p. Justyna Steczkowska będzie chciała iść w kierunku rozstrzygnięcia sądowego - zapowiada się interesująca sprawa.

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

będzie bolało

Ja prawnikiem nie jestem i nie znam się w ogóle.

O ile nie każdy musi być prawnikiem, o tyle pewna minimalna znajomość prawa w temacie związanym z prowadzoną działalnością jest wskazana. Wiem coś o tym...

Ciekawe czy zwiększona skandalem oglądalność strony zwróci mu koszty najprawdopodobniej przegranej sprawy (zakładając, że przeciw niemu też Steczkowska wystąpi - co jest wcale prawdopodobne).

Pozwolę sobie zacytować jednego z moich profesorów ;)

O ile nie każdy musi być prawnikiem, o tyle pewna minimalna znajomość prawa w temacie związanym z prowadzoną działalnością jest wskazana. Wiem coś o tym..

Na pierwszym wykładzie z prawa cywilnego prof. Nazar zwykł rzucać: "Ignorantia iuris nocet - a zwłaszcza u mnie na egzaminie"

Ciekawe czy zwiększona skandalem oglądalność strony zwróci mu koszty najprawdopodobniej przegranej sprawy (zakładając, że przeciw niemu też Steczkowska wystąpi - co jest wcale prawdopodobne).

Zawsze można domagać się wydania zysków osiągniętych za pomocą bezprawnie użytego wizerunku :)

W sumie to ciekaw jestem kiedy pojawi się pierwszy pozew w którym "gwiazda" zażąda odszkodowania równego przychodowi z danego numeru np. Faktu czy SE w której poszło jej zdjęcie... To plus np. przeprosiny wydrukowane na pierwszej stronie (oczywiście dokładne określenie czcionki, kroju i tego, że nic tam innego ma nie być, żeby znowu nie było "dnia przeprosin") może zaboleć.

W sumie to ciekaw jestem

W sumie to ciekaw jestem kiedy pojawi się pierwszy pozew w którym "gwiazda" zażąda odszkodowania równego przychodowi z danego numeru np. Faktu czy SE w której poszło jej zdjęcie...

Może to nigdy nie nastąpić. Prościej jest żądać konkretnej sumy typu 50 czy 100 tysięcy, niż domagać się najpierw ustalenia ile wydawca zarobił na konkretnym numerze. Szczególnie, że przy odpowiednio "kreatywnej" księgowości, może się okazać, że same straty poniósł... Nawet bez takich kombinacji, ustalanie kwoty to zawsze opóźnienie, ponadto kwestia opłat może być problemem (choć nie wiem jakie są stawki).

(oczywiście dokładne określenie czcionki, kroju i tego, że nic tam innego ma nie być, żeby znowu nie było "dnia przeprosin")

I treści! Bo może wyjść coś w stylu słynnego "nie jest bandytą z Pabianic (tylko z Łodzi)".

Dlatego pisałem o przychodzie a nie o dochodzie :)

To będzie proste, bo wystarczy przemnożyć sprzedany nakład przez cenę :) Do tego jeszcze wypadałoby przejrzeć powierzchnię reklamową i przychody z numeru już mamy. Bo 50 czy 100000 to dla takiej gazety jest "pryszcz".

Po raz kolejny widać brak w naszym systemie instytucji "punity damage".

To nie aż takie proste, bo

To nie aż takie proste, bo cena wydrukowana ma się bardzo różnie do ceny sprzedaży przez wydawcę. Aczkolwiek może to być punkt wyjścia.

PS.
"punitive" - a w polskim prawie odpowiednikiem jest chyba "nawiązka"? Z tym, że kwoty u nas zasądzane są raczej niskie...

A tak nawiasem mówiąc,

A tak nawiasem mówiąc, ciekaw jestem jakie jest Wasze zdanie co do odpowiedzialności za bezprawne dane podmiotu pośredniczącego w rejestracji domen internetowych. Jak tutaj i czy w ogóle stosować ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Jeśli pójdziemy tym tropem bowiem i zaczniemy stosować ustawę, to okaże się, iż w przypadku np. użycia znaku towarowego w domenie - będzie można "zablokować" domenę. Taka interpretacja naruszenia pwp przez "domeniarzy" byłaby zupełnie nowa ale jakże skuteczna. Tylko jest kilka ale - czy domenę można potraktować jako dane przechowywane przez usługodawcę. Kto jest usługodawcą- podmiot pośredniczący i NASK czy tylko NASK, w przypadku domen .pl oczywiście. Na ten temat nie znalazłem wprost publikacji, a temat bardzo mnie interesuje.

Wszystko fajnie, ale kto ma

Wszystko fajnie, ale kto ma rozstrzygać czy dana domena narusza pwp?

Może być tak, jak ze słynnym już przypadkiem producenta rolet i markiz 'rolex', gdzie szwajcarski producent zegarków sprawę przegrał. Jak sąd orzeknie, to jak najbardziej wyłączyć/przekazać domenę. Ale bez wyroku to bym się tego nie dotykał, wszak właściciel za nią zapłacił, być może osiąga zyski i może wystąpić ze stosownym pozwem o niemałe odszkodowanie.

Sąd Okręgowy w Warszawie,

Sąd Okręgowy w Warszawie, 80 tys. + przeprosiny za naruszenie dóbr osobistych "za opublikowanie bez wiedzy i zgody znanej piosenkarki jej nagich zdjęć z letniego wypoczynku w Turcji". Piosenkarka oczekiwała 400 tys. Wyrok nie jest prawomocny.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ignorant czy blogowy narcyz intelektualny?

Witam.

Niemniej słyszałem że blogerowi można gówno zrobić – jeśli pisze swoje przemyślenia i wyraża swoje prywatne zdanie.

Ciekawe czy ten "bloger" miał świadomość o czym napisał?
O ile zrozumiałem treść, to wspominał o "swoich przemyśleniach" czy "prywatnym zdaniu". Jestem ciekaw jaki to z niego geniusz techniczny, że te "swoje przemyślenia" potrafi wyrazić w postaci zdjęcia osoby, która zgody na publikację zdjęcia nie wyraziła? A tak na marginesie, ma facet nobla w kieszeni za urządzenie wykonujące wierne odwzorowanie obiektu niczym zdjęcie, na podstawie "swoich przemyśleń". A jakie usługi oddałby Policji taka maszyna!! Żaden przestępca by się nie ukrył, bo na podstawie zeznań świadków byłaby natychmiast fotka z miejsca zdarzenia!! :-)
Jak widać, "bloger" wie, że "dzwonią w kościele". Tylko nie bardzo wie w którym! Dzięki właśnie takiej ignorancji, dostęp do internetu w obecnej postaci, staje się problematyczny i pojawia się potrzeba regulacji prawnych. Podobnie taki sam poziom ignorancji pojawia się w zagadnieniu piractwa komputerowego. Internauci nie potrafią zrozumieć różnicy pomiędzy tym, że czym innym jest jak właściciel coś zamieści w internecie, a czym innym jak ktoś to "zawłaszczy", czyli wykona kopię z oryginalnego nośnika i puści w obieg internetowy.

Pozdrawiam

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>