I ACa 564/04 - linki i dobra osobiste
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 20 lipca 2004r. (I ACa 564/04, TPP 2004/3-4/155). Przewodniczący: sędzia SA Bogusław Gawlik (autor uzasadnienia); sędziowie SA: Anna Kowacz-Braun (sprawozdawca), Jadwiga Zakrzewska. (treść uzasadnienia przeklejona z wątku na temat "głębokiego linkowania - por. Link i webcast a prawa autorskie)
Sąd Apelacyjny w Krakowie po rozpoznaniu w dniu 7 lipca 2004 r. sprawy z powództwa Primae przeciwko Secunda sp. z o.o. w W. o ochronę dóbr osobistych na skutek apelacji obu stron od wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie z dnia 26 lutego 2004 r. (I C 2060/03)
1) zmienił zaskarżony wyrok i nadał mu brzmienie:
- zasądza od strony pozwanej na rzecz powódki kwotę 5.000 zł z odsetkami ustawowymi od dnia 26 lutego 2004 r. oraz kwotę 1.800 zł tytułem kosztów procesu;
- w pozostałej części powództwo oddala;
2) oddalił apelację powódki w pozostałej części;
3) oddalił apelację strony pozwanej;
4) zasądził od strony pozwanej na rzecz powódki kwotę 1.390 zł tytułem kosztów postępowania apelacyjnego.Powódka domagała się zasądzenia od strony pozwanej kwoty 10.000 zł wraz z odsetkami ustawowymi od dnia 14 grudnia 2002 r. oraz kosztami procesu. Na uzasadnienie tego żądania podała, że strona pozwana jako wydawca portalu internetowego secunda zamieściła w dniu 2 września 2002 r. na stronach tego portalu w dziale "Erotyka i seks" w rubryce "Nagrodzone strony" pod nazwą "Młode kobiety są najlepsze" odesłanie (link) do strony: www.mlode-dupy.w.tertia.pl; strona ta została opisana przez wydawcę portalu Secunda następująco: "10 galerii zdjęć hardcore. Stanowczo można było sobie gorzej poradzić z tym tematem"; w galerii nr 3 opublikowano zdjęcie powódki w stroju kąpielowym, wykonane podczas sesji fotograficznej, towarzyszącej naborowi kandydatek do kampanii reklamowej w czasie, gdy powódka współpracowała z agencją modelek "R..."; powódka nigdy nie wyrażała zgody na rozpowszechnianie tego zdjęcia ani też nie otrzymała wynagrodzenia za udział w sesji fotograficznej. Zdaniem powódki zamieszczenie odesłania (link) do strony www.mlode-dupy.w.tertia.pl połączone z rekomendacją tej strony są formą rozpowszechniania wizerunku osób przedstawionych na zdjęciach zamieszczonych na tej stronie; strona pozwana nie podjęła żadnych czynności sprawdzających, czy powódka wyraziła zgodę na rozpowszechnianie jej fotografii; nie podjęła też jakichkolwiek działań, aby zgodę taką uzyskać; zachowanie strony pozwanej, polegające na bezprawnym rozpowszechnianiu wizerunku powódki na stronach pornograficznych, narusza jej prawo do wizerunku i poniża w opinii publicznej ze względu na zamieszczenie jej wizerunku wśród zdjęć pornograficznych.
Strona pozwana wniosła o oddalenie powództwa i zasądzenie kosztów procesu; zarzuciła brak jej biernej legitymacji procesowej, podnosząc, że jeśli nastąpiło naruszenie dóbr osobistych powódki, to adresatem jej roszczeń powinny być inne podmioty, w szczególności twórca witryny www.mlode-dupy.w.tertia.pl, który na jej podstronach umieścił wizerunek powódki, oraz właściciel serwerów, który udostępnia przestrzeń na dysku dla osób tworzących witryny internetowe. Ponadto strona pozwana podniosła, że nie rozpowszechniała wizerunku powódki, gdyż strony internetowe zawierające wizerunek powódki należą nie do pozwanego, lecz do innego portalu: tertia.pl, który jest podstawowym konkurentem pozwanego; "tym samym pozwany nie miał i nie mógł mieć najmniejszego wpływu na zawartość witryny, która w tym czasie mogła się zmieniać"; "faktem jest, że pozwany w prowadzonym przez siebie dziale dotyczącym erotyki zamieszcza nazwy stron o treści erotycznej, jednakże w niniejszym przypadku wskazanie miało miejsce na nazwę strony głównej, nie zaś na stronę, na której zamieszczono zdjęcie powódki, zaś fotografie znajdowały się na innych podstronach (...) nie można zatem uznać, iż "pozwany rozpowszechniał czy publikował zdjęcia powódki, skoro nimi nie dysponował, nie miał nad ich umieszczeniem na określonych stronach innego portalu jakiejkolwiek kontroli, a czynności publikacji i rozpowszechniania były dokonywane poza pozwanym bez jego wiedzy. Dotyczy to nie tylko kontroli w zakresie faktu umieszczenia danej fotografii na określonych stronach, ale także wszelkich zmian na tych stronach w czasie. Co więcej, pozwany nie jest w stanie nawet stwierdzić, czy dowody załączone do pozwu były rzeczywiście w danym czasie (np. w czasie linkowania strony www.mlode-dupy.w.tertia.pl) umieszczone na serwerze, gdyż po prostu prowadzenie tego typu rejestrów w sieci Internet jest niewykonalne".
Wyrokiem z dnia 26 lutego 2004 r. Sąd Okręgowy w Krakowie zasądził od strony pozwanej na rzecz powódki kwotę 2.500 zł z odsetkami ustawowymi od dnia 13 grudnia 2002 r. i kwotę 1.160 zł tytułem kosztów procesu, a w pozostałej części powództwo oddalił. W uzasadnieniu tego rozstrzygnięcia Sąd Okręgowy powołał następujące ustalenia faktyczne i oceny prawne:
W dniu 2 września 2002 r. na stronie działu "Erotyka i seks" w portalu strony pozwanej zostało zamieszczone w rubryce "Nagrodzone strony" pod nazwą: "Młode kobiety są najlepsze" połączenie (link) ze stroną www.mlode-dupy zamieszczoną w portalu tertia.pl. Strona ta została opisana przez wydawcę portalu strony pozwanej następująco: "10 galerii hardcore. Stanowczo można było sobie gorzej poradzić z tym tematem". W galerii 3 zamieszczono zdjęcie powódki w stroju kąpielowym. Zdjęcie to zostało wykonane podczas sesji fotograficznej, towarzyszącej naborowi kandydatek do kampanii reklamowej, w czasie, gdy powódka współpracowała z agencją modelek "R...". Powódka nie udzieliła nikomu zezwolenia na rozpowszechnianie tego zdjęcia na stronach internetowych. Przeciwko dysponentowi strony internetowej, na której zamieszczono zdjęcie powódki, toczy się obecnie postępowanie karne.W ocenie Sądu Okręgowego strona pozwana naruszyła dobra osobiste powódki, umieszczając jej zdjęcie w portalu działu "Erotyka i seks"; na stronie głównej portalu strony pozwanej w dziale "Rozrywka" znajduje się podrozdział "Erotyka i seks" i strona pozwana jest odpowiedzialna za odesłania i treści, które są zamieszczone na stronach tego podrozdziału. Strona pozwana miała możliwość sprawdzenia treści tego podrozdziału i zamieszczonych w nim zdjęć; po otwarciu podrozdziału "Erotyka i seks" otwiera się strona, która w dziale "Nagrodzone strony" zawiera odesłania do wybranych przez redagującego ten dział stron internetowych; m.in. znajduje się na niej odesłanie - "Młode kobiety są najlepsze" z opisem rekomendacji tej strony, a po jej otwarciu wyświetla się zawartość strony www.mlode-dupy.w.tertia.pl galeria nr 3; za zamieszczenie rekomendacji oraz odesłanie do strony odpowiada redaktor portalu, a w tym przypadku była to strona pozwana.
Od powyższego wyroku apelacje wniosły obie strony. Strona pozwana wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa w całości albo uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania. Strona pozwana zarzuciła, iż Sąd Okręgowy bezpodstawnie przyjął, iż a) strona pozwana odsyłała za pomocą połączenia linkowego do galerii, w której zamieszczone zostało zdjęcie powódki, podczas gdy odesłanie dotyczyło strony www.mlode-dupy.w.tertia.pl, a galeria 3, w której zamieszczono zdjęcie powódki znajdowała się na innej stronie pod adresem: www.mlode-dupy.w.tertia.pl/galeria3.htm; b) strona pozwana miała możliwość sprawdzenia zawartości strony internetowej, do której odsyłała, podczas gdy strona pozwana nie ma żadnego wpływu na wygląd i treść stron, których adresy wskazuje; "sytuacja strony pozwanej wygląda analogicznie do wydawcy gazety z programem telewizyjnym; wydawca taki wskazuje, na jakim programie i w jakim czasie będzie do obejrzenia określona treść (np. film); wydawca gazety, posiadając takie informacje z pewnym wyprzedzeniem, oddając do druku program telewizyjny i rozpowszechniając ów program, nie może odpowiadać, iż w danym programie zostanie pokazany np. wizerunek danej osoby bez jej zgody"; c) strona pozwana rekomendowała stronę www.mlode-dupy.w.tertia.pl, podczas gdy nie wskazuje na to opis tej strony zamieszczony przy linku. Strona pozwana zarzuciła również naruszenie przepisów art. 24 i art. 448 k.c. "przez przyjęcie, iż w sprawie zachodzą przesłanki odpowiedzialności wskazane w tych przepisach"; nie można bowiem przyjąć, że zachowanie polegające na wskazaniu konkretnego adresu internetowego i poinformowaniu o treści znajdującej się pod tym adresem strony internetowej jest czynnością bezprawną; ponadto nie można przyjąć, aby strona pozwana rozpowszechniała wizerunek powódki, gdyż co najwyżej przekazała ona informacje o stronie internetowej, na której znajdował się wizerunek powódki.
Powódka zaskarżyła wyrok w części oddalającej powództwo i wniosła o jego zmianę przez zasądzenie od strony pozwanej na rzecz powódki kwoty 10.000 zł oraz kosztów postępowania. Powódka zarzuciła naruszenie przepisu art. 448 k.c. "poprzez zasądzenie na rzecz powódki rażąco niskiej kwoty zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę" oraz naruszenie przepisów postępowania "poprzez niezamieszczenie w uzasadnieniu wyroku wyjaśnienia okoliczności i powodów, które skutkowały oddaleniem przez Sąd I instancji powództwa w znacznej części".
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:
I. Co do apelacji strony pozwanej:
1. Nie jest zasadny zarzut apelacji co do ustalenia zakresu odesłania elektronicznego (linku) pod nazwą "Młode kobiety są najlepsze", zamieszczonego w dziale "Erotyka i seks" w rubryce "Nagrodzone strony". Kliknięcie po wskazaniu kursorem na tekst linku ("Młode kobiety są najlepsze") otwierało dostęp do strony www.mlode-dupy.w.tertia.pl, na której użytkownik miał możliwość wyboru (przez kolejne kliknięcia) 10 galerii zdjęć, do których odnosił się zamieszczony przez stronę pozwaną opis zawartości strony www.mlode-dupy.w.tertia.pl. Zdjęcie powódki znajdowało się w galerii 3, tworzącej podstronę www.mlode-dupy.w.tertia.pl/galeria3.htm. Wedle strony pozwanej zamieszczone przez nią odesłanie dotyczyło wyłącznie strony www.mlode-dupy.w.tertia.pl, nie obejmowało natomiast podstrony www.mlode-dupy.w.ter-tia.pl/galeria3.htm. Twierdzenie to jest kontrfaktyczne; pozostaje bowiem w niezgodzie z konstrukcją odesłania i treścią dołączonego do niego komentarza, który dotyczy właśnie zawartości tzw. podstron. Opis: "Młode kobiety są najlepsze - 10 galerii hardcore. Stanowczo można było sobie gorzej poradzić z tym tematem" wskazuje w sposób niewątpliwy, że strona pozwana odsyła nie tylko - jak twierdzi - do strony, na której zamieszczono linki do poszczególnych galerii zdjęć, ale także do podstron przedstawiających poszczególne galerie zdjęć, w tym także galerię 3 zawierającą wizerunek powódki.2. Nie jest zasadny zarzut kwestionujący przypisanie stronie pozwanej zamiaru rekomendacji strony www.mlode-dupy.w.tertia.pl wraz z jej podstronami przedstawiającymi galerie zdjęć. Link "Młode kobiety są najlepsze" został zamieszczony w rubryce "Nagrodzone strony"; odesłanie nie jest zatem "neutralne", lecz opiera się na wyborze dokonanym przez stronę pozwaną, która, kierując się przyjętymi przez siebie kryteriami oceny zawartości wybranej strony, rekomenduje użytkownikom portalu internetowego zapoznanie się z treścią tej strony.
3. Chybiony jest zarzut strony pozwanej co do ustalenia, że strona pozwana miała możliwość sprawdzenia zawartości witryn internetowych, do których odsyłała. Treść bowiem zamieszczonego przez stronę pozwaną opisu tych witryn ("10 galerii hardcore. Stanowczo można było sobie gorzej poradzić z tym tematem") nie tylko wskazuje, że strona pozwana miała możliwość zapoznania się z zawartością rekomendowanych witryn, ale także wprost dowodzi, że strona pozwana zapoznała się z ich zawartością.
Okoliczność, iż strona pozwana nie miała żadnego wpływu na zawartość witryn internetowych, do których odesłała użytkowników portalu nie jest doniosła dla oceny jej odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych powódki. Odpowiedzialność ta łączy się bowiem z zamieszczeniem na stronie portalu internetowego strony pozwanej odesłania (linku) do witryny, na której znajdował się wizerunek powódki oraz rekomendacją tej witryny przez stronę pozwaną, a nie z wprowadzeniem tej witryny do sieci internetowej i ukształtowaniem jej zawartości.
4. Nie jest zasadny zarzut naruszenia przepisów art. 24 i art. 448 k.c. Wbrew odmiennemu twierdzeniu strony pozwanej jej zachowanie nie polegało wyłącznie na "wskazaniu konkretnego adresu internetowego i poinformowaniu o treści znajdującej się pod tym adresem"; sytuacja taka zachodziłaby wtedy, gdyby strona pozwana wskazała (ale bez funkcji połączenia linkowego) adres internetowy witryny, na której znajdowały się galerie zdjęć (www.mlode-dupy.w.tertia.pl), czyli tzw. URL (uniform ressource locator), obejmujący oznaczenie serwera (tertia) i nazwę dokumentu (mlode-dupy); wówczas dostęp do tej witryny użytkowników portalu strony pozwanej następowałby bez jej udziału; zainteresowany użytkownik wpisywałby wskazany adres w odpowiednie pole swojej przeglądarki internetowej i "otwierałby" dokument zamieszczony pod tym adresem. Natomiast strona pozwana zamieściła na stronie jej portalu internetowego odesłanie elektroniczne (link) do witryny, na której znajdowało się zdjęcie powódki, przy czym odesłanie to miało postać tzw. głębokiego linku (deep link), umożliwiającego natychmiastowe i bezpośrednie otwarcie tej witryny z pominięciem struktury nawigacyjnej strony głównej portalu tertia: przez kliknięcie tekstu odesłania ("Młode kobiety są najlepsze") użytkownik portalu strony pozwanej był bezpośrednio przeniesiony na wewnętrzną witrynę portalu tertia (galerie zdjęć) z pominięciem witryny głównej tego portalu.
Zachowanie strony pozwanej, tj. zamieszczenie na stronie portalu secunda "głębokiego" linku do wewnętrznej witryny portalu tertia umożliwiało dowolnemu użytkownikowi portalu secunda natychmiastowe i bezpośrednie zapoznanie się z zawartością tej witryny. Swoistość "głębokiego" linku polega na tym, że użytkownik portalu, na którego stronie zamieszczony jest taki link, uzyskuje poprzez jego aktywację bezpośrednio dostęp do wewnętrznej witryny innego portalu. Zamieszczenie "głębokiego" linku prowadzi do zwiększenia zbiorowości osób, które mogą zapoznać się z zawartością witryny, do której link odsyła; gdyby taki link nie został zamieszczony, dostęp do witryny, której dotyczyło odesłanie, wymagałby znajomości adresu tej witryny i podjęcia przez użytkownika Internetu odpowiednich czynności "wyszukiwawczych".Zachowanie strony pozwanej (zamieszczenie linku do witryny, na której znajdował się wizerunek powódki) spełniało zatem cechy publicznego udostępnienia tego wizerunku; wytwarzało bowiem sytuację, w której nieograniczony zbiór użytkowników portalu secunda mógł zapoznać się z wizerunkiem powódki. Sytuacja taka podpada pod zakres pojęciowy "rozpowszechniania wizerunku", o którym mowa w przepisie art. 81 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jednolity Dz. U. z 2000 r. Nr 80, poz. 904 ze zm.). Pojęcie "rozpowszechniania wizerunku" należy bowiem interpretować zgodnie z dyrektywą zamieszczoną w art. 6 pkt 3 powołanej ustawy, wedle której utworem rozpowszechnionym jest utwór, który został udostępniony publicznie.
Rozpowszechnianie wizerunku jest bezprawne, jeśli osoba uprawniona nie udzieliła zezwolenia na takie działanie i nie zachodzą normatywnie stypizowane okoliczności (w szczególności wskazane w art. 81 ust. 1 zd. 2 i ust. 2 prawa autorskiego) uchylające wymaganie zezwolenia osoby uprawnionej. Powódka nie udzieliła stronie pozwanej zezwolenia na publiczne udostępnienie jej wizerunku za pośrednictwem internetu. Nie zachodzą również żadne okoliczności szczególne, które na gruncie obowiązującego prawa uchylałyby wymaganie zezwolenia powódki na rozpowszechnianie jej zdjęcia.
Publiczne udostępnienie zdjęcia powódki bezprawnie naruszyło nie tylko jej prawo do wizerunku, ale także jej godność osobistą i dobre imię. W odniesieniu do tych dóbr interesy powódki występują na innej "płaszczyźnie" niż ochrona jej wizerunku (która zapewnia autonomię osoby uprawnionej w zakresie swobodnego rozstrzygania, czy, w jakich okolicznościach jej wizerunek może być rozpowszechniony) i oceny bezprawności naruszenia tych dóbr podlegają odrębnym regułom. Naruszenie czci powódki łączy się z kontekstem, w jakim umieszczono zdjęcie powódki. Zdjęcie to zamieszczono w witrynie internetowej przedstawiającej tzw. ostrą pornografię, co poniża powódkę w opinii publicznej, sugerując odbiorcom, że uczestniczy ona w sesjach zdjęciowych w celu publikacji jej wizerunku w internetowym serwisie pornograficznym.
Z przytoczonych wyżej względów Sąd Apelacyjny na podstawie art. 385 k.p.c. oddalił apelację strony pozwanej.II. Co do apelacji powódki:
Zarzuty podniesione w apelacji powódki co do wysokości zasądzonego na jej rzecz zadośćuczynienia pieniężnego są w części zasadne. Trafnie podnosi apelująca, iż Sąd Okręgowy nie wskazał w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku okoliczności i racji, które uwzględnił przy ustalaniu wysokości zasądzonego zadośćuczynienia pieniężnego. Na gruncie art. 83 w zw. z art. 78 ust. 1 zd. 3 prawa autorskiego oraz art. 448 k.c. podstawową dyrektywę przy określeniu wysokości zadośćuczynienia pieniężnego stanowi kryterium kompensacji krzywdy doznanej przez pokrzywdzonego wskutek naruszenia jego dóbr osobistych. Dyrektywa ta nakazuje uwzględniać doniosłość naruszenia dóbr osobistych powódki ze względu na zasięg rozpowszechnienia jej wizerunku oraz intensywność jej negatywnych przeżyć psychicznych ze względu na naruszenie jej czci. Zważywszy że zachowanie strony pozwanej spowodowało zwiększenie potencjalnego zbioru osób, które mogły zapoznać się z wizerunkiem powódki, bezprawnie zamieszczonym na innym portalu internetowym (stanowiącym pierwotne źródło rozpowszechnienia wizerunku powódki) należało uznać, iż kwota 5000 zł stanowi stosowne zadośćuczynienie pieniężne.Z tego względu Sąd Apelacyjny na podstawie art. 386 § 1 k.p.c. zmienił zaskarżony wyrok jak w sentencji, a na podstawie art. 385 k.p.c. w pozostałym zakresie apelację powódki oddalił. O kosztach postępowania orzeczono na podstawie art. 100 k.p.c.
Dziękuje Krzysztofowi za udostępnienie powyższej treści. Zachęcam do budowania bazy tego typu orzeczeń.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Pytanie techniczne
Czy tego typu wyroki (uzasadnienia) wklejać w tym wątku (innym) czy podsyłać do Ciebie. A może miałeś na myśli budowanie bazy każdy w swoim zakresie? :)
Wojciech
wyroki - howto
Jeśli dostanę taki wyrok w formacie, który pozwoli mi na zrobienie z niego zwykłego htmla, to umieszczę w dziale dokumenty (i w innych, w zależności od tematyki), być może z czasem uda się zbudować "nowy dział", np. orzecznictwo. Jeśli ktoś opublikuje u Siebie i da mi sygnał - będę wiedział skąd "zaczerpnąć". Ważna jest dostępność orzeczenia, a z uporządkowaniem jakoś sobie poradzę.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
OIDP wyrok ten jest
OIDP wyrok ten jest dostępny w Leksie, zresztą ja wziąłem go właśnie stamtąd.
--
Olgierd
http://olgierd.bblog.pl
Właściciele wyszukiwarek bójcie się!
Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem. Ale czy to czasem nie oznacza, że zamieszczając link do strony muszę badać, pytać autora każdego pliku graficznego tam znajdującego się o zgodę na publikację????!!!
Przecież na jednej stronie jest nieraz kilkaset plików graficznych i z reguły tekst, a ich autorami może być kilkaset osób. W jaki sposób Sąd sobie wyobraża, żebym miał to zbadać?
Dodatkowo jeszcze musiałbym badać wszystkie podstrony w dół???
Przykładowo skąd u diabła mam wiedzieć kto znajduje się na zdjęciu X w portalu Y na podstronie Z, i co najważniejsze w jaki sposób, mam niby tego kogoś zapytać o zgodę.
Drugi przykład z tej strony. Na stronie http://prawo.vagla.pl/ znajduje się kilka plików graficznych(Logo, "monitor_zajawka.gif", awatary komentujących, itd.). Skąd mam niby wiedzieć kto jest autorem np. loga? Teoretycznie mógłbym wysłać list do Pana Piotra Waglowskiego z zapytanie o zgodę na taką "publikację" i zapytanie o adresy autorów wszystkich plików graficznych i tekstu, a potem powysyłać korespondencję do pozostałych autorów. Przyznam,że weryfikowanie linku zajęło by baardzo dużo czasu i pracy. A wynik byłby bardziej lub mniej probabilistyczny, bo przecież pliki nie są cyfrowo przez autora podpisane. Chyba,a raczej na pewno zrezygnowałbym z wszelakiego linkowania.
Właściciele wyszukiwarek to chyba nie robili by nic innego poza wysyłaniem i odbieranie korespondencji.
Ps: Oczywiście komentowana sprawa ma szerszy kontekst, związany ochroną dóbr osobistych (czci, wizerunku) i tutaj zgadzam się wywodami Sądu.
Pozdrawiam!
Troszkę nie tak
Nie chodzi o linkowanie do strony lecz o tzw. "głęboki link", czyli wyświetlenie fragmentu innej strony (najczęściej właśnie grafiki ale nie tylko) wprost na naszej stronie.
--
Olgierd
http://olgierd.bblog.pl
Głęboki?
Jak widać mamy tu spory zamęt pojęciowy. Po pierwsze, "wyświetlenie fragmentu innej strony wprost na naszej stronie" zgodnie z Wikipedią to nie deep link, tylko hotlink. Po drugie, Wikipedia definiuje deep link jako link do zasobu innego niż strona główna danej domeny (poddomeny). Po trzecie natomiast, według sądu w osobie Prof. Gawlika, deep link to link do poddomeny.
Jeżeli wziąć za dobrą monetę rozważania sądu, to olgierd.bblog.pl będzie deep linkiem oraz rozpowszechnianiem zawartego tam wizerunku. Nie da się przecież ukryć, że poprzez "taki link, [użytkownik] uzyskuje ... bezpośrednio dostęp do wewnętrznej witryny innego portalu". Tym "innym portalem" będzie w tym przypadku bblog.pl - w analizowanym orzeczeniu była to "tertia.pl", a rzekomym "deep linkiem" - "mlode-dupy.tertia.pl".
Tymczasem, zgodnie z wikipedystyczną definicją deep linkiem jest dopiero http://olgierd.bblog.pl/wpis....html
Natomiast to, o czym pisze Olgierd w powyższym komentarzu jest hotlinkiem.
W sąsiednim wątku ktoś zwrócił uwagę, że nie ma potrzeby konstruowania pojęcia "deep linku", bo ono już istnieje. Jak widać Prof. Gawlik, Wikipedia i Olgierd różnie rozumieją to pojęcie...
Odnosniki
Przyklad "deep link", ktory polega na "wyświetlenie fragmentu innej strony wprost na naszej stronie":
Deep linking, on the World Wide Web, is the act of placing on a Web page a hyperlink that points to a specific page or image within another website, as opposed to that website's main or home page. Such links are called deep links.
To chyba nie jest inline linking (hotlinking) czy sie myle?
Lubie takie puenty. Cos sugerujesz Krzysztofie?
Czy to, ze skoro profesor Gawlik, Olgierd i Wikipedia roznie rozumieja to pojecie, to w zwiazku z tym jest jednak potrzeba konstruwania pojecia "deep linku" albo nie daj Boze "prawniczego pojęcia "deep linku""?
puenta
Osobiście nie widzę potrzeby konstruowania pojęcia deep linku, ani prawniczego, ani jakiegokolwiek innego.
Problem w tym, że sąd w osobie prof. Gawlika orzekł, że
Okazuje się jednak, że "deep link" w rozumieniu prof. Gawlika jest czymś innym niż "deep link" w rozumieniu Wikipedii, a jeszcze inne rozumienie prezentuje np. Olgierd. Nie sugeruję, że powinniśmy stosować pojęcia zgodnie z ich definicjami z Wikipedii, a tym bardziej aby z nimi wiązać jakieś określone skutki prawne.
Jednak to prof. Gawlik skonstruował "prawnicze pojęcie deep linku" w swym orzeczeniu. Ba, wywiódł z niego dość kategoryczne prawne konsekwencje orzekając bez mrugnięcia okiem, że stanowi on rozpowszechnianie.
Wobec tego każdy, kto chciałby dyskutować z meritum orzeczenia (tzn., czy doszło do naruszenia dóbr osobistych i ew. prawa do wizerunku) musi najpierw odnieść się do tego właśnie pojęcia.
Przez to, niestety, od dłuższego czasu dyskutujemy o niczym. Co ważniejsze, analizowane orzeczenie nie wzbogaca polskiego systemu prawa o wartościową normę prawną.
defnicje jednak sa istotne
Wydaje mi się, ze zarówno z punktu widzenia dyskusji prawniczej, jak i praktyki stosowania prawa, definicje legalne pojęć są istotne. Nie mogę do końca zgodzić sie z Krzysztofem, że tworzenie definicji pojęć technologicznych jest prawnie relewantne. Fakt, że ustawodawca nie zawsze, a nawet prawnie nigdy (:(), nie nadąża za nowymi technologiami, i pewnie tworzenie legalnych definicji takich pojęć jak "deep link" czy "hot link" z puntu widzenia długości procesu legislacyjnego i jego nieprzewidywalności mija się z celem, ale może właśnie takie pojęcia powinny być definiowane w kodeksach deontologicznych. Na przykład przez admnistratorów stron www. To zapewne stanowiłobył punkt odniesienia lub przynajmniej zaczepienia dla podmiotów stosujących prawo. I może wtedy mozna byłoby spodziewać się jednolitego rozumienia pewnych pojęć technicznych w doktrynie i w orzecznictwie.
Wszystkiego dobrego w nowym roku:))
Just
definicja legalna "deep linku"
Nie wydaje mi się, żebym gdzieś zajął stanowisko, że tworzenie definicji pojęć technologicznych jest prawnie relewantne. Chciałem jedynie podkreślić, że prof. Gawlik na użytek swojego orzeczenia stworzył bardzo dziwną definicję deep linku i jeszcze uznał go za rozpowszechnianie.
Nie za bardzo rozumiem, dlaczego definicja "deep linku" miałaby się znajdować w "kodeksach deontologicznych". Czyżby to administratorzy stron WWW mieli decydować co jest rozpowszechnianiem, a co nie?
Moim zdaniem, sąd w omawianej sprawie w ogóle nie powinien się zastanawiać, co jest "deep linkiem" i czy działanie pozwanych jest "deep linkingiem". Miał stwierdzić, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych. Jeżeli już koniecznie chciał użyć technicznego sformułowania w sentencji, to o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby stwierdzenie w stylu:
Bo to zdaje się sąd miał na myśli (nota bene z lektury uzasadnienia nie wynika, z którą alternatywą mieliśmy do czynienia w stanie faktycznym...) Do takiego stwierdzenia jesteśmy w stanie odnieść się merytorycznie. Ja na przykład uważam, że stwierdzenie takie jest błędne - nie jest to rozpowszechnianie. Może to być naruszenie dóbr osobistych, ale z innej przyczyny. I właśnie znalezienie tej przyczyny było zadaniem sądu, którego niestety sąd nie wykonał.
Natomiast stwierdzenie sądu, że "deep link" jest rozpowszechnieniem, w kontekście całości uzasadnienia jest nie tylko błędne, ale po prostu niezrozumiałe.
deep link
No to troche żle zozumiałam sens twojego komentarza. Mea culpa.
Fakt, że użyłam pewnych myślowych skrótów. Lektura orzeczenia sądu i komentarzy, a też moich doświadczeń jako praktyka, który czasem zderza się z koniecznościa stosowania pojęć technicznych, utwierdzają mnie w tym, że dużym problemem jest niezrozumienie pewnych pojęć technicznych. Brak wiarygodnych żródeł, na których można się oprzeć. Jeżeli sąd miał potrzebę posłużenia się pojęciem "deep link" to faktycznie powinien go zdefiniować. Bo nawet sama dyskusja w tym wątku pokazuje,że pojęcie to różnie jest rozumiane. Nie jest dobrze, jeżeli judykatura (bez przygotowania, bo sędziowie, którzy zasiadają w sądach apelacyjnych w większości nie są pokoleniem, które wychowało się na klawiaturze) tworzą na własne potrzeby definicje pojęć technicznych. Zastanawiam się jaki byłby społęczny odbiór wyroku sądu apelacyjnego, czy Sądu Najwyższego, gdyby w uzasadnieniu sąd odesłał do rozumienia pewnego pojęcie ustalonego w Wikipedi.
Prędzej wyobrażam sobie, aby sąd podpierał się definicjami zaczerpniętymi z kodeksu dobrych praktyk i zatwierdzonymi przez określoną branżową społeczność. Pewnie to bardzo idealistczne, ale może wtedy mniej byłoby nieporozumień. Zapewne dobrze byłoby, gdyby sądy podpierały się częściej opiniami biegłych, w celu dokładnego ustalenia stanu faktycznego. Może subsumpcja prawa byłaby bardziej poprawniejsza. Tylko, że budżet RP tego nie wytrzyma, jeżeli w każdym postępowaniu zacznie powoływać się biegłych.
Just
Gleboki odnosnik
Just:
Wikipedia as a court source. :)
... dobry wieczór ... mam
... dobry wieczór ... mam na imię Beata i mam prośbę do Państwa ... otóż mam konto na interii gdzie umieściłam fotki i moje dane ... ktoś jednak naruszył moje dobro osobiste i stworzył drugie konto o innej nazwie ale z moimi fotkami i opisami niezgodnymi ze stanem faktycznym ... prosze o pomoc ... Dziękuje ... mój meil bettinka100@wp.pl ...
w całej dyskusji pomijacie pornospecyfikę
W całej dyskusji w komentarzach pominięto jedną istotną rzecz, a mianowicie specyfikę stron porno.
Powszechne są w nich praktyki zupełnie odmienne od tradycyjnych stron, które to praktyki mają za zadanie m.in. lepsze pozycjonowanie strony w wyszukiwarkach:
1. Bardzo często dana strona nie jest w ogóle dostępna jako dokument w postaci domena/plik.html i dla każdego dokumentu tworzy się subdomenę (tzn. konfiguruje lokalny serwer żeby udawał, że to subdomena, tak więc powstałby adres:
http://nielegalnefotki.dupy.xxx który miałby w sobie linki do
"podstron" udających subdomeny:
http://galeria1.nielegalnefotki.dupy.xxx
http://galeria2.nielegalnefotki.dupy.xxx
...
2. Często jest tak, że zmienia się w sposób całkowicie automatyczny zawartość dokumentu, gdyż google lubią aktualizowane dokumenty.
Nie jest niczym niespotykanym wklejanie przerobionej treści RSSów żeby mieć co kwadrans inną treść. Podobnie z fotkami - wcale bym się nie zdziwił, jakby struktura HTMLowa dokumentu nie ulegała zmianie, ale fotki i podpisy były generowane co jakiś czas z większego zbioru.
Stąd też wyciągam wniosek, że autor strony secundia linkując do http://bleble.strona.xxx a nawet hotlinkując do:
http://bleble.strona.xxx/galeria1.hml czy wręcz do:
http://bleble.strona.xxx/nielegalna.jpg
mógł nie wiedzieć, co tam będzie.
Wywodzę to z tego, że tworząc linka znamy jedynie adres strony ale nie mamy tak naprawdę ŻADNEJ kontroli nad zawartością dokumentu linkowanego. Jedyne, czym można by naruszyć czyjeś prawa, to treścią linku lub jego atrybutu, bo np. http://znane.i.unikalne.nazwisko.lubi.prostytutki.z.marszalkowskiej.pl to może naruszać.
Dowodzić można by rozpowszechniania celowego tylko gdyby udało się udowodnić kontrolowanie przez pozwanego zawartości strony linkowanej.
Natomiast co do niecelowego rozpowszechniania: Moim zdaniem takie jest ryzyko linkowania! Pisząc: "ja tam nie wiem, jak się robi bomby, ale na stronie józka jest to napisane" - oczywistym w sensie nieprawnym jest zachęcenie do obejrzenia rzeczonej strony i zapoznania się z jej treścią która to treść może zawierać instrukcję wykonania nielegalnego czynu albo zawierać materiały których publikacja narusza jakieś prawa. Dlatego właśnie trzeba uważać, co się linkuje i "brać na klatę" to, że strony linkowane mogą naruszać prawo i - po prostu - nie linkować gdzie popadnie.
Pytanie autora strony, do której się linkuje, o jego prawo do jej publikacji nie ma większego sensu - to relacja oparta na zaufaniu. Jak ktoś go nadużyje, to ponosi konsekwencje celowego naruszenia prawa, a autor strony linkującej ponosi tego ryzyko.
Wspomniane wyszukiwarki ponoszą takie ryzyko i często-gęsto słyszy się o pozwach i prośbach o usunięcie z indeksu jakichś materiałów.
Trudno jednak wyszukiwarce zarzucać celowość i złą wolę i wydaje mi się, że w razie pozwu analogicznego jak ten z artykułu gdyby powódka pozwała np. google, to może by wygrała, ale już nie odszkodowanie. Sąd zawsze może odstąpić od ukarania albo oddalić powództwo, albo też nakazać usunięcie materiałów i na tym zakończyć sprawę - od tego jest sąd żeby ucinać dywagacje i wcielać prawo/sprawiedliwość w czyn :-)
linkowanie w orzeczeniu kanadyjskim
Czytam sobie właśnie orzeczenie w sprawie opisanej w p2pnet.net. Pozwany umieścił na swojej stronie link do treści uznanej za "defamatory content" ("zniesławienie"?) przez powoda.
Sąd odpowiadał na pytanie, czy taki link sam w sobie stanowi rozpowszechnianie naruszających prawa powoda treści ("publishing defamatory content") i stwierdził m.in.:
Jak dla mnie oznacza to, że z rozpowszechnianiem będziemy mieli do czynienia leżeli linkujący uczyni to tak, że linkowana treść stanie się częścią (niejako kontynuacją) jego wypowiedzi, umieści ją poprzez link w szczególnym kontekście. Szkoda, że polski sąd w sprawie I ACa 564/04 nie doszedł do podobnych konkluzji, tylko wrzucił wszystko do worka "deep linku".