Kto będzie informatyzował polską administrację?

Drabina, która przyśniła się Św. JakubowiMyślę, że warto odnotować, że Międzyresortowy Zespół ds. Informatyzacji działa i niedawno zajmował się "jednym okienkiem" (por. Margines czasowy jednego okienka oraz Zwrot koncepcyjny w sprawie Centralnej Informacji o Działalności Gospodarczej i system InDyGo). "Jedno okienko" ma być obsługiwane jednak w urzędach skarbowych i to już od 1 października 2008. Wiadomo też, że opracowano harmonogram wdrożenia podpisu elektronicznego w administracji... Generalnie cieszę się, że odpowiednio silnie umocowany Zespół zaczął zajmować się informatyzacją w Polsce, niepokoi mnie jednak chęć oddania polskiej informatyzacji w ręce tylko jednego z konkurujących na polskim rynku przedsiębiorstw.

Najlepiej zacytuję notatkę z serwisu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji:

Na prowadzonym przez ministra Dorna piątkowym posiedzeniu Międzyresortowego Zespołu ds. Informatyzacji ustalono, iż Centralna Ewidencja Działalności Gospodarczej (CEDG), która będzie łączyć systemy informatyczne urzędów skarbowych, zostanie zbudowana przez Ministerstwo Finansów na bazie Krajowej Ewidencji Podatników.

W resorcie SWiA opracowano także harmonogram wdrożenia podpisu elektronicznego w administracji. Kluczowa dla tego wdrożenia jest nowelizacja ustawy o podpisie elektronicznym, ułatwiająca jego wdrażanie i obsługę przez centra certyfikacji.

"Zakładamy, że ta ustawa będzie przyjęta najpóźniej w pierwszej połowie przyszłego roku. Wdrożenie na jej podstawie podpisu elektronicznego w administracji przewidujemy na 2007 rok. Powinno się ono zakończyć na początku 2008 roku. W ten sposób zostanie dotrzymany termin wdrożenia podpisu elektronicznego w administracji, ustalony przez Sejm na maj 2008 roku" – wyjaśniał na piątkowej konferencji prasowej wiceminister Grzegorz Bliźniuk.
Wdrożenie podpisu elektronicznego w administracji będzie wspomagane szkoleniami urzędników administracji lokalnej i samorządowej, którzy mieliby używać podpisu elektronicznego. Szkolenia te przeprowadzi powołane przez MSWiA w październiku br. Centrum Otwartych Rozwiązań Informatycznych dla administracji.

Minister gospodarki nie będzie budował osobnej Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej i własnej sieci urzędów monitorujących działalność gospodarczą, ale za pomocą systemu Elektronicznej Platformy Usług Administracyjnych e-PUAP, będzie uzyskiwał wszystkie potrzebne mu informacje np. wyciągi z Krajowego Rejestru Podatników czy Krajowego Rejestru Sądowego.

Rozwiązania teleinformatyczne Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej będą budowane z "zachowaniem wszelkich reżimów bezpieczeństwa" i tak, aby "nie naruszyć ustawy o ochronie danych osobowych".

"Krajowy Rejestr Sądowy będzie dotyczył 300 tys. spółek prawa handlowego, zaś CEDG będzie dotyczył ponad 2 mln podmiotów działalności gospodarczej. Tutaj wymiana danych i zachowanie bezpieczeństwa są bardzo istotne" – zapowiedział minister Gospodarki Piotr Woźniak.

Zapisy dotyczące uproszczonej obsługi podatników, prowadzących działalność gospodarczą wprowadza ustawa o swobodzie działalności gospodarczej.

30 listopada prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację ustawy Przepisy wprowadzające ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Przewiduje ona, że uproszczona rejestracja działalności gospodarczej w tzw. "jednym okienku" będzie możliwa od 1 października 2008 r. (pierwotnie planowano ten termin na 1 stycznia 2007 r., ale okazało się, że administracja nie jest do tego przygotowana pod względem informatycznym).

Tu warto jeszcze odnotować, że na temat wspomnianego w notatce Centrum Otwartych Rozwiązań Informatycznych można przeczytać w serwisie spółki Microsoft oraz w rozpowszechnionej z okazji umowy notatce prasowej. Zacytuję tę notatkę:

Microsoft i MSWiA – współpraca na rzecz informatyzacji polskiej administracji samorządowej

W Polsce z dwudniową wizytą gościł Kevin Turner, Chief Operating Officer w Microsoft Corporation. Jego spotkanie z Ludwikiem Dornem, Wicepremierem i Ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji zaowocowało deklaracją rozszerzenia współpracy pomiędzy polską administracją publiczną a Microsoft Corporation.

Warszawa, 14 listopada 2006 r. — Kevin Turner, Chief Operating Officer Microsoft Corporation oraz Ludwik Dorn, Wicepremier i Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, podczas środowego spotkania, które odbyło się w siedzibie MSWiA w Warszawie, podjęli decyzję o kontynuacji i rozszerzeniu współpracy pomiędzy polską administracją publiczną a Microsoft. W ramach ustaleń zdecydowano o podpisaniu umowy Government Security Program (GSP), dzięki której polska administracja uzyska dostęp do nowych technologii i szerokiej wiedzy technologicznej, a także o planach uruchomienia w Polsce Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji, wspierającego rozwój rozwiązań dla administracji samorządowej.

Umowa Government Security Program (GSP)
W ramach dotychczasowej umowy Government Security Program (GSP), polska administracja miała m.in. zapewniony dostęp do kodu źródłowego Windows poprzez stworzoną w tym celu sieć łączności. Nowa umowa poszerza powyższy zakres współpracy o:

  • dostęp do kodu źródłowego oprogramowania z rodziny Microsoft Office oraz Windows Vista,
  • umożliwienie administracji publicznej wprowadzania własnych systemów kryptograficznych do systemu Windows, co oznacza możliwość stosowania własnych metod i narzędzi kryptograficznych zintegrowanych z systemem operacyjnym,
  • wsparcie procesów zachowania bezpieczeństwa, w tym znacznie rozszerzoną współpracę techniczną pomiędzy ekspertami obu stron i wsparcie ze strony inżynierów Microsoft w sytuacjach kryzysowych.

Rozwiązania dla Samorządów. Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji (CORA)
Microsoft w porozumieniu z MSWiA uruchomi w Polsce Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji, którego zadaniem będzie tworzenie specjalizowanych rozwiązań dla samorządów.

Uruchomienie Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji zaowocuje:

  • stworzeniem centrum kompetencyjnego dla rozwiązań dla e-administracji, a w szczególności dla administracji samorządowej,
  • obniżeniem kosztów wprowadzania technologii informatycznych w administracji samorządowej poprzez dostępność produktów informatycznych, rozbudowanej dokumentacji oraz dokumentacji wdrożeniowej itd.,
  • szerokim dostępem do specjalizowanych aplikacji dla samorządów – produkty informatyczne, którymi dysponować będzie Centrum będą dostępne za darmo lub po kosztach,
  • możliwością podnoszenia kwalifikacji kadr administracji (szkolenia technologiczne, szkolenia dotyczące prowadzenia projektów itp.),
  • dostępem do wiedzy i zdobywaniem kwalifikacji przez pracowników administracji,
  • promocją dobryk praktyk we wdrażaniu technologii informatycznych i wymianą informacji pomiędzy jednostkami administracji,
  • promocją innowacyjności – produkty tworzone w ramach Centrum będą podlegały certyfikacji poprawności technicznej producenta lub dostawcy technologii,
  • promocją innowacyjności – dostęp do technologii dla jednostek administracji, ale także dostęp dla polskich firm informatycznych, które będą mogły wykorzystywać produkty Centrum do innych zastosowań w rozwiązaniach e-administracji.

Microsoft zadeklarował inwestycję w uruchomienie Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji kilkuset tysięcy złotych oraz przygotowuje pierwszy projekt, który będzie przekazany do Centrum.

Microsoft deklarując inwestycję chce zachęcić również inne firmy do współpracy w ramach Centrum i ma nadzieję, że do inicjatywy przyłączy się wiele znaczących przedsiębiorstw z rynku teleinformatycznego.

Powyższe projekty – zarówno projekt GSP, jak i projekt CORA – powinny stać się przykładem udanej współpracy publiczno-prywatnej, mającej na celu usprawnienie procesu informatyzacji administracji publicznej w Polsce. Dzięki nowym inicjatywom wdrażanie rozwiązań informatycznych w jednostkach administracyjnych będzie mogło przebiegać szybciej i sprawniej, a implementowane rozwiązania będą przystosowane do szczególnych wyzwań, jakie stawiane są przed administracją publiczną.

Wniosek z lektury obu tych notatek jest taki, że to Microsoft będzie w Polsce robił informatyzację kraju (to uproszczenie - por. komentarz pod tekstem). Spółka zyskuje stabilny rynek zbytu dla usług (szkolenia, wsparcie w sytuacjach kryzysowych, "certyfikacja poprawności technicznej"), dostęp do wiedzy (jak rozwijać produkty jeśli nie realizując kolejne wyzwania, zwłaszcza dla organizacji państwowej). Chociaż "produkty informatyczne, którymi dysponować będzie Centrum będą dostępne za darmo lub po kosztach", to jednak nie ma mowy o otwartych standardach w rozumieniu, które temu terminowi nadaje powstała niedawno Koalicja na Rzecz Otwartych Standardów. Nie dziwię się w sumie Ministerstwu. Skoro korporacja chce zainwestować w budowanie sobie rynku "kilkuset tysięcy złotych", to czemu tego nie przyjąć? Na Polskim rynku Ministerstwo nie widzi specjalnie innych podmiotów, które potrafiłyby stać się rozpoznawalnym, godnym zaufania partnerem. Samo ministerstwo przecież nie zatrudnia działów informatyki (nie jest wszak przedsiębiorstwem), musi więc bazować na tym, co z siebie może zaoferować rynek. Zresztą do zakresu działania Departamentu Informatyzacji w MSWiA należy m.in. „prowadzenie spraw związanych z finansowaniem inwestycji w dziedzinie informatyzacji administracji ze środków zewnętrznych”. Nie dziwię się, a wręcz podziwiam przedstawicieli ministerstwa, że starają się jakoś w tej całej wojnie o rynek i przyszłych konsumentów myśleć jeszcze o polskiej informatyzacji.

Oczywiście nie wierzę, że wspomniane Centrum będzie promowało otwarte standardy komunikacyjne i otwarte formaty dokumentów. Nie w tym znaczeniu otwartości, który chciałbym promować (por. Głos za uznaniem neutralności technologicznej za priorytet). Nie chcę jednak wierzyć w głosy „podszeptywaczy”, którzy starają się sugerować, że jest w działaniach MSWiA jakaś tendencja i wymieniają: zaproszeni na konferencję w Sejmie na temat otwartych standardów przedstawiciele ministerstwa wybrali spotkanie z przedstawicielem korporacji; po ujawnieniu informacji na temat konferencji prasowej o uruchomienia działań KROS ministerstwo zaprosiło „szybko” dziennikarzy na rozdanie nagród dla młodych informatyków (dziś na stronach MSWiA jest jedynie relacja z przyznania nagród pieniężnych wyróżniającym się studentom informatyki (swoją drogą gratuluję nagrodzonym), zaś wcześniej było też zaproszenie na konferencję prasową dla dziennikarzy - teraz error 404 - Podana strona nieistnieje, a tam: "Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zaprasza na uroczystość wręczenia, ufundowanych przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji nagród, młodym informatykom - laureatom XVIII Międzynarodowej Olimpiady Informatycznej w Meksyku, oraz laureatom międzynarodowego studenckiego konkursu technologicznego Imagine Cup 2006, a także osobom, które miały istotny udział w ich sukcesie. Ponadto zostaną wręczone dyplomy gratulacyjne dla studentów wybranych przez firmę Microsoft do odbycia praktyk w centrali Microsoftu w Redmond").

Nie dajmy się zwariować. To twarda walka, ja jedynie przypomnę, że w Planie Informatyzacji Państwa na lata 2007-2010 znalazł się priorytet 1: „neutralność technologiczna rozwiązań informatycznych wykorzystywanych w procesie informatyzacji administracji publicznej”. Oczywiście można się spierać ile tej otwartości dla zabezpieczenia ciągłości działań państwa polskiego, ale są to jakieś podstawy aksjologiczne, do których można odwoływać się przy stanowieniu prawa, przy jego stosowaniu.

Ale, zaraz... W opublikowanej przy notatce MSWiA uchwale Międzyresortowego Zespołu ds. Informatyzacji nr 1/2006 z 15 grudnia 2006 (PDF) nie ma słowa o Centrum Otwartych Rozwiązań Informatycznych. Skąd zatem wynika, że to właśnie to przedsięwzięcie prywatno-publiczne będzie zajmowało się informatyzacją? W tym serwisie nie zajmuję się polityką. Ja się na polityce nie znam.

Na ilustracji powyżej - fragment iluminacji z Biblii Maciejowskiego (Maciejowski Bible), Francja ok. 1250 rok - drabina, która przyśniła się Św. Jakubowi.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

jedno okienko

ksiewi's picture

Szczerze mówiąc, myślałem naiwnie, że w programie "jedno okienko" chodzi o trochę inne okienko... A tu proszę - taka niespodzianka.

Dla porównania polecam lekturę LXer: Ten of the biggest Dutch municipalities say 'enough!' to Microsoft, a zwłaszcza następującego cytatu:

Nonetheless, the federal government still had a secret meeting in which Microsoft was given the exclusive right to make a tender. Therefore, the conclusion is, open source in the Netherlands goes from the bottom to the top. It might have to do with influence: It is far easier for companies like Microsoft to influence/lobby the 'one' federal government, than it is to influence about 460 different municipalities. Slowly and a bit hesitant, but surely - and rather unstoppable, open source and open standards are making its way in the Dutch government.

Aby nie być posądzanym o manipulację i tendencyjność

VaGla's picture

Muszę to jasno napisać, bo w sumie może nie być to takie jasne ze sposobu napisania przeze mnie powyższej notatki (mam temperaturę i kaszel). W komunikacie MSWiA napisano - co powtórzę, że Centrum Otwartych Rozwiązań Informatycznych dla administracji przeprowadzi jedynie szkolenia związane z "wdrożeniem podpisu elektronicznego w administracji". Reszta dywagacji to taka obserwacja własna.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Czytajmy więcej niż tylko foldery reklamowe firm IT.

Czytając taką lekturę trudno nie czuć smutku. Po przeanalizowanu tego, co się dzieje w krajach niemieckojęzycznych, ale nie tylko tam, dojdziemy do wniosku, że wdrażając w życie metodę tworzenia społeczeństwa informacyjnego opisaną w powyższym artykule, podpisujemy bezwarunkową kapitulację, pisząc wprost pozwolimy się jeszcze bardziej wyprzedzić technologicznie, a przecież w obecnym świecie nie ma powodów, aby dawać się tak bardzo wyprzedzać. Oczywiście świat się nie zawali, ale po co żyć z takimi problemami:
http://www.cs.auckland.ac.nz/~pgut001/pubs/vista_cost.txt
Być może w zamian za zgodę na brak możliwości skutecznego budowania społeczeństwa opartego na wiedzy uzyskamy ważniejsze korzyści. Oby tak się stało.
Na zakończenie pytanie i prośba. Jak miałoby wyglądać wplatanie do kodu MS Vista _własnych_ rozwiązań kryptograficznych, które nie są publicznie dostępne? Może jakiś kryptolog albo programista mógłby to zagadnienie tu pokrótce opisać? Mam też na myśli licencje tych niespotykanych rozwiązań.

Zapewne normalnie : mamy kod

Zapewne normalnie : mamy kod i narzędzia, więc możemy dopisać inny kod, stworzony przez MSWiA czy ABW czy kto tam zajmuje się u nas rządową krytpografią. Można też zlecić tam audyt tego, co zostawimy. Każdy twórca zostaje przy swojej licencji - w czym problem ? Przecież z definicji tak (hipotetycznie) zmodyfikowany Windows nie będzie odsprzedawany dalej.

Prosiłem o opisanie

Prosiłem o opisanie pokrótce licencji. Zabrałeś głos w sprawie, lecz ich nie opisałeś. Nie napisałeś także, z jakiej definicji wynika, że zmodyfikowany Windows nie będzie odsprzedawany dalej? Nie wiem też, dlaczego ograniczyłeś się do zagadnienia odsprzedaży. Skąd pewność, że zmodyfikowany system nie zostanie np. przekazany dalej? Dodałeś w nawiasie słowo 'hipotetycznie'. Czy ma ono oznaczać, że nie słyszałeś o lepszych metodach kryptograficznych od już dostępnych publicznie i wobec tego uważasz, że do Windowsa wstawiony zostanie kod, który jest wykorzystywany w systemach uniksowych?

Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji

VaGla's picture

Co właściwie wiadomo o Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji? W komunikacie MSWiA po spotkaniu premiera Ludwika Dorna z p. Kevin Turner z Microsoftu czytamy m.in.: "W trakcie rozmowy została też przedstawiona inicjatywa powołania Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji, która pozwoliłaby samorządom zdecydowanie zmniejszyć koszty wdrażania rozwiązań informatycznych. Microsoft zobowiązał się do sfinansowania pierwszego projektu i promowania idei tworzenia rozwiązań, które obejmowałyby nie tylko samo oprogramowanie, ale także dokumentację, szkolenia i dalszy rozwój. Premier wyraził nadzieję, że takie inicjatywy nie tylko pozwolą na praktyczne i tanie wdrożenie najnowszych technologii, ale także przyczynią się do budowania kadr informatycznych w administracji. Podkreślił przy tym nadrzędną zasadę neutralności technologicznej państwa, ale wyraził zadowolenie z faktu, że światowi liderzy technologii poważnie traktują idee interoperacyjności i szczególne potrzeby polskiego rynku".

Ta "inicjatywa" jest - jak się wydaje - na razie jedynie pomysłem na wstępnym etapie powstawania. Z racji toczącej się "przepychanki o rynek" Microsoft uznał - jak sądzę - że należy naszyć na swojej fladze "otwartość", gdyż w przeciwnym razie nie będzie miał argumentacji w rozmowach z administracją publiczną. Przykładem tej "przepychanki" jest doniesienie z Amsterdamu. Jak pisze IDG: "Władze Amsterdamu zadecydowały o rozpoczęciu testów systemu Linux, który zostanie zainstalowany na miejskich pecetach. Umowa pomiędzy Amsterdamem a Microsoftem, obecnym dostawcą oprogramowania, wygasa z końcem 2008 roku, więc niewykluczone, że za dwa lata miasto zacznie korzystać z Linuksa". Dziennikarz komentuje też: "Amsterdam to kolejne duże europejskie miasto, które zainteresowało się systemem Linux. Podobne projekty prowadzone są z różnym powodzeniem, a czasem rzeczywistym celem ich wdrożenie nie jest chęć migracji na alternatywne platformy, a próba wywarcia nacisku na Microsoft, w celu zmuszenia koncernu do obniżenia ceny swojego oprogramowania". Chodzi o to, że Microsoft jest istotnie potentatem, dlatego tyle o nim mowy w kontekście informatyzacji administracji publicznej. Udało się marketingowi tego przedsiębiorstwa doprowadzić do sytuacji, w której edukuje się dzieci z korzystania z jego produktów, administracja publiczna korzysta z aplikacji tego producenta, udostępnia petentom dokumenty w zamkniętych formatach, nie wiedząc nawet, że są jakieś inne. Gdybym był właścicielem przedsiębiorstwa starałbym się zabiegać o podobną pozycję. Nie widzę nic złego w działaniach Microsoftu.

Dostarczenie rozwiązania informatycznego (chociażby nie był to "zintegrowany" system) to nie tylko doprowadzenie do sytuacji, w której danego dnia pojawi się na biurku urzędnika paczka z oprogramowaniem (albo wskaże mu się miejsce z któego może sobie sam pobrać i zainstalować). To znacznie więcej. Wsparcie techniczne, szkolenia, rozwijanie oprogramowania wobec wyzwań (np. zmiana przepisów prawa). Dlatego racjonalnym działaniem administracji publicznej jest poszukiwanie takiego partnera - dostawcy, który będzie dawał gwarancję należytej obsługi tego typu kontraktu. Wspomniany wyżej "Linux" (w którejkolwiek by on nie był dystrybucji) to oprogramowanie, ale kto ma obsługiwać proces wdrażania takiego oprogramiwania w administracji publicznej? Kto ma szkolić urzędników, kto będzie obsługiwał sytuacje kryzysowe, kto będzie ponosił odpowiedzialność prawną w przypadku awarii? Pytań jest więcej. Wybór jednego partnera może powodować wstąpienie administracji publicznej "na ścieżkę uzależnienia". Być może zatem dobrym rozwiązaniem jest takie partnerstwo publiczno-prywatne, które zakładałoby udział wielu konkurujących ze sobą przedsiębiorstw, które wspólnie mogłyby pracować nad współdziałaniem (konkurujących) systemów. Do tego oczywiście potrzebne są otwarte standardy.

Wiem od ministra Bliźniuka, że w sprawie Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji nie została podpisana jeszcze żadna umowa, z żadnym partnerem biznesowym. Wedle słów Ministra - formuła Centrum będzie nadal dopracowywana z naciskiem na słowo 'otwartych'. Ministerstwo zakłada również respektowanie zasady neutralności technologicznej.

A zatem z rozmów z Microsoftem starającym się nie zostać wypchniętym z „rynku” hasłami otwartości może się urodzić koncepcja współpracy między różnymi podmiotami oferującymi swoje produkty. W mojej opinii istotnym (o ile nie najistotniejszym) elementem jest zbudowanie ustawowych zrębów otwartości standardu (w tym jako nieobjętego prawami wyłącznymi), na tak zdefiniowane wytyczne zapuścić analityków przedsiębiorstw starających się o zamówienia publiczne: „realizujemy taką i taką politykę, mamy takie i takie regulacje ustawowe, co nam w ramach takich warunkach możecie zaproponować?”. To pewna gra. Istnieją zabiegi o modyfikowanie założeń już na etapie ich tworzenia: „zmodyfikujcie nieco te restrykcyjną aksjologię, bo nie uda nam się dla małej Polski zmienić polityki korporacyjnej w skali globalnej, a wówczas zostaniecie z niczym, bo my wam na takich warunkach nie będziemy mogli nic zaoferować, a bez nas sobie nie poradzicie”. Dobrze przygotowane i konsekwentnie realizowane założenia zgodne z zasadami dbania o uczciwą konkurencję, swobodę działalności gospodarczej, etc. mogą jednak w dłuższej perspektywie przynosić owoce. Wszak to państwo realizuje politykę (powinno). Pytanie, czy postulat „otwartości standardów” stanowi ingerencję w zasady gry rynkowej? Czy można takim zasadom postawić zarzut zbędnego interwencjonizmu? Jeśli to rynek i działają tam zasady swobody umów, to kupujący określa co chce kupić, a sprzedający składa ofertę. Uważam, że państwo ma prawo tak skonstruować oczekiwania, by najpełniej zrealizować swoje cele. To założenie jednak będzie działało tylko w takich warunkach, gdy na rynku jest więcej niż jeden oferujący.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

naszywka "otwarte"

ksiewi's picture

Podoba mi się fragment o "naszyciu otwartości na swoją flagę". Do jeszcze większej wesołości doprowadziła mnie lektura dokumentu "Open Government" na stronach MS. Jakoś tak pomyslałem jednocześnie o 1984, dwumyśleniu i nazwach ministerstw Oceanii.

Doublethink was a form of trained, willful blindness to contradictions in a system of beliefs. Doublethink differed from ordinary hypocrisy in that the person who was "doublethinking" had to deliberately forget the contradiction between his two opposing beliefs — and then deliberately forget the fact that he had forgotten it. He then had to forget the forgetting of the forgetting, and so on; this process of intentional forgetting, once begun, continued indefinitely. Orwell describes this endless process as a kind of "controlled insanity."

Nie chcę przez to powiedzieć, że nie lubię MS, czy w inny sposób ich oczerniać. Produkują kilka naprawdę dobrych programów. Nie rozumiem tylko po co ta udawanka, że są to programy otwarte, kiedy nie są?

Dwojmyslenie

VaGla's picture

Nie na próżno w mottcie do "Prawa w sieci" zacytowałem fragment o staromowie i dójmyśleniu Orwella:

"W roku 1984, gdy wszyscy na co dzień wciąż jeszcze posługiwali się staromową, istniało teoretycznie niebezpieczeństwo, że używając nowomownych słów, nadal będą pamiętać ich dawne znaczenia, lecz w praktyce uniknięcie takiej sytuacji nie sprawiało trudności żadnemu obywatelowi dobrze obeznanemu z zasadami dwójmyślenia, a liczono, że w ciągu dwóch pokoleń niebezpieczeństwo to zniknie zupełnie."

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Odpowiedzialność prawna?

kto będzie obsługiwał sytuacje kryzysowe, kto będzie ponosił odpowiedzialność prawną w przypadku awarii?

Dziękuję za poprawienie humoru :) Niestety nawet w przypadku "komercyjnych" rozwiązań odpowiedzialność prawna w razie awarii spada na użytkownika. W kontekście e-government będzie to urzędnik, z doświadczenia wiem, że producent oprogramowania nie ponosi żadnej odpowiedzialności za błędnie wydane decyzje administracyjne (nie było żadnego błędu wprowadzonego przez użytkownika), więc efekt jest taki, że każdą czynność przeprowadzoną w którymś z systemów weryfikuje się ręcznie - równie dobrze można by oszczędzić czas na wklepywanie danych i od razu "ręcznie" załatwić sprawę...

odpowiedzialność za działanie programu

VaGla's picture

Miałem na myśli odpowiedzialność za wadliwe wdrożenie systemu, złe (niesprawne, wadliwe) działanie oprogramowania. Chyba, że mamy to samo na myśli. Zdaję sobie sprawę z tego, że praktyka dochodzenia roszczeń związanych z wadliwie działającym oprogramowaniem nie istnieje, a zamawiający są "na łasce" dostawców (którzy zawsze i chętnie mogą podpisać aneks do wcześniejszych umów wykazując, iż dostarczone i wdrożone oprogramowanie było wykonane dokładnie zgodnie z przedstawionym wcześniej zamówieniem - stad dodatkowo powstaje kwestia odpowiedniego przygotowywania SIWZ lub innych dokumentów tego typu).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Właśnie to miałem na

Właśnie to miałem na myśli, szczerze wątpię by większe systemy były dobrze pod tym względem zabezpieczone. Wystarczy wspomnieć ZUS, gdzie o ile mi wiadomo nieraz zdarzały się niespójności w danych z winy oprogramowania, a jakoś nie słychać o żadnych karach finansowych, zazwyczaj wszystkie błędy poprawiane są w ramach umowy serwisowej, za którą zapłaciła instytucja...

A niby kto ma pisać te SIWZ ??

Za często stykam się ze stwierdzeniem "ja się na komputerach nie znam", ze strony piszących SIWZ-y, aby być optymistą w materii dochodzenia roszczeń z tytułu wadliwego oprogramowania.
Problem w istocie tkwi w tym, że zamówienia są pisane przez wszechwiedzących urzędników, których wiedza nie wykracza poza dwuklik edytora tekstowego. A skoro taką wiedzę posiadają, to nie sposób im wytłumaczyć, że aplikacja komputerowa zarządzająca czym kolwiek to nie czysta "kartka"w edytorze tekstowym. Zmian w modułach aplikacji nie wykona się metodą "wytnij" - "wklej", bo to nie tekst pisma... Ale jak piszą tak mają !!!! Gdy dochodzi do problemów matury technicznej, to jakimś dziwnym trafem, wtedy każdy jakoś zaczyna sobie przypominać, że w urzędzie jest ktoś taki jak informatyk. Problem jednak w tym, że analizując SIWZ, trzeba przyznać rację wykonawcy, a nie zamawiającemu. Ale cóż... Powiem ostro głupota kosztuje. Szkoda tylko, że podatnika, a nie tych co wymyślili i wykreowali treść SIWZ.
Ale co się dziwić... Skoro jest informatyk w firmie, to zawsze można trudnościami eksploatacji obarczyć tego człowieka. Zarzucając mu nawet niekompetencję. Problem jednak w tym, że niekompetencja powstała dużo wcześniej i na innych stanowiskach!!!
Dlatego, nie dziwię się, że w wielu urzędach coraz mniej dobrych informatyków, a pozostają jedynie wyznawcy MS Windows czyli wszechobecnego dwukliku i autosetup-u. Bo to nie wymaga myślenia, a jedynie umiejętności dwukliknięcia. :) Aplikacja w sumie sama rozwiąże problemy, a jak nie da rady, to wymieni się komputer na nowszy aby bardziej zasobożerna aplikacja mogła zrobić to samo co aplikacja mniej zasobożerna... Przykładem są bazy danych. Kiedyś serwery sieciowe w dużych firmach chodziły na 486DX2 100MHz... Dziś przy obecnych wodotryskach aplikacyjnych, terminale robocze są wydajniejsze sprzętowo niż ówczesne serwery. A uzysk wydajności ?? Niestety efektywnie niższy jak wówczas... Może ktoś kogoś zapędził w ślepą uliczkę ???

Pozdrawiam

Mysle ze sprawa jest glebsza ...

Obserwuje informatyzacje polskiej administracji (a moze raczej rozwoj tego co nazywa sie gospodarka oparta na wiedzy) z pewnej odleglosci (pracuje za granica). Byc moze dlatego coraz czesciej mam wrazenie ze MSWiA odstepuje od linii strategicznej jaka wypracowano w Sp MNiI: czyli od aktywnego wsparcia zastosowania otwartych rozwiazan software'owych w administracji publicznej.

Swoja droga jako ze docieraja do mnie przedziwne plotki, ciekaw jestem gdzie sie podziali specjalisci z dawnego Departamentu Spoleczenstwa Informacyjnego MNiI, ktorzy owa linie wypracowali.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>