Czy dojdzie do procesu w sprawie internetowej publikacji tygodnika Wprost?
Jeśli faktycznie p. Tuskowie pójdą do sądu w związku z publikacją na internetowych stronach tygodnika Wprost, a sąd wyda werdykt, to będzie to chyba jedno z pierwszych takich orzeczeń w Polsce. Tytuły prasowe przygotowane są na różne procesy sądowe. Do tej pory takie procesy związane były raczej z publikacjami papierowymi (to ryzyko wpisane jest w działalność wydawniczą). Wraz z wyrokami w sprawach internetowych będzie można chyba uznać, że internet uzyskuje "pełnoletniość" (por. 16 lat polskiego internetu to wciąż niewiele).
Tygodnik Wprost opublikował na swoich stronach internetowych tekst To LiS a nie PiS szykuje „obyczajówkę” na Tuska: "Co nam powiedziała Hojarska? – To było jeszcze za komuny. Jak Tusk mieszkał z żoną w akademiku, to policja dwa razy dziennie do niego wyjeżdżała. Znam byłego milicjanta, który ma odpowiednie dokumenty, ale boi się zemsty i prosi o anonimowość. On mówi też, że Tusk w drzewo uderzył kiedyś po pijanemu, ale to też zostało zatarte – opowiada w rozmowie z „Wprost" Hojarska". Z tekstu wynika, że posłanka Hojarska informowała dziennikarzy "o policyjnych archiwach, w których mają się znajdować akta dotyczące rzekomego bicia żony przez lidera platformy".
Onet.pl w tekście Małgorzata Tusk: informacje o biciu, to oszczerstwo: "Tuskowie oświadczyli, że te doniesienia są oszczerstwem. Zapowiedzieli też, że skierują sprawę do sądu". Oświadczenie zaś zainteresowani przesłali PAP. Oświadczenie to brzmi: "Nasza rodzina stała się po raz kolejny obiektem brudnego ataku zbudowanego na kłamstwie. Oświadczamy, że doniesienia zawarte w artykule na stronach internetowych tygodnika 'Wprost' są oszczerstwem. Sprawa naruszenia dobrego imienia naszej rodziny znajdzie swój finał w sądzie".
Regulacje dotyczące ochrony dóbr osobistych albo zniesławienia w środkach masowego komunikowania nie wspominają wprost o internecie, ale to nie znaczy, że do tej formy publikacji te regulacje nie będą miały zastosowania. Będą miały zastosowanie. Tylko jakoś tak do tej pory nie było zbyt wielu doniesień na temat tego, że ktoś w Polsce chce dochodzić roszczeń przed sądem w związku ze zniesławiającymi albo pomawiającymi internetowymi publikacjami.
Czy w tym konkretnym przypadku tekst opublikowany na stronach znanego tygodnika można uznać za zniesławienie lub pomówienie? To właśnie musiałby ocenić sąd. Oceniłby m.in. czy forma publikacji, która - jak się w nią wczytać stanowi relacje rzekomych działań i wypowiedzi posłanki Hojarskiej - stanowi przekroczenie obowiązujących zasad, czy też nie.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Teoretycznie
zakładając, że jest to prawda (posłanka zaprzecza), to dziennikarz i redaktor naczelny mogą odpowiadać za słowa rozmówcy, w tym przypadku posłanki, decydując się na ich opublikowanie.
Ale faktycznie, będzie to pierwszy taki proces - jeżeli do niego dojdzie. Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Też ciekawe jest, czy teraz ta publikacja będzie w wersji papierowej. Z jednej strony świetna reklama, z drugiej narażanie się na kolejne procesy, ewentualnie wyższe odszkodowanie.
Wojciech
teroertycznie moga
Sek w tym , ze teoretycznie moga. Poniewaz dziennikarz oraz wydawca nie popisali sie tzw starnnoscia i rzetelnoscia dzinnikarska" czyli krotko mowiac nawet sie nie postarali zweryfikowac uzyskanych informacji. Z tego artykulu wynika bowiem, ze to byl prywatny wywiad udzielony tylko Wprost, a nie na konferencji prasowej wiec nie trzeba bylo sie spieszyc z jego publikowaniem.
Mamy nawet wyrok SN odnosnie interesujacej nas kwestii: Uchwała SN z dnia 18 lutego 2005 r. (sygn. III CZP 53/04):
"p. Tuskowie pójdą" —
"p. Tuskowie pójdą" — jeśli już, to "pp. Tuskowie pójdą".