e-government

Po co wsadzili zaszyfrowany dysk za klawiaturę laptopa?

W sumie to ciekawe doniesienie: laptop z brytyjskiego Home Office trafił do technicznego serwisu. Niby nic wielkiego (w końcu komputery trafiają do serwisu), ale brytyjskie władze nie wiedzą jak to się stało, że osoba, która oddała komputer do naprawy kupiła go wcześniej w serwisie aukcyjnym eBay. Ale jeszcze ciekawsze jest to, że we wspomnianym serwisie pod klawiaturą laptopa znaleziono dysk oznaczony jako "Home Office Confidential". Dysk zawiera zaszyfrowane dane. Treść znajdująca się na dysku laptopa również (a przynajmniej tak spekulują władze). Przypominają mi się dyski twarde z naszego MSZ.

Zdalna inwigilacja komputerów obywateli i rozstrzygnięcie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego

Wczoraj niemiecki federalny Trybunał Konstytucyjny uznał przepisy umożliwiające zdalną inwigifishlację zawartości komputerów obywateli za niezgodne z konstytucją. Trzeba jeszcze dodać, że Trybunał oceniał zgodność przepisów kraju związkowego Nadrenii Północnej-Westfalii - Gesetz über den Verfassungsschutz in Nordrhein-Westfalen (Verfassungsschutzgesetz Nordrhein-Westfalen - VSG NRW) - ustawa znowelizowana 20 grudnia 2006 r. O pomysłach na zdalne przeszukiwanie komputerów pisałem wcześniej w tekście Koń jaki jest, nie każdy widzi, czyli niemieckie prace nad projektem "Federal trojan" (przeczytaj również Wspólny przekaz - komentarze dotyczące przedłużenia w Polsce czasu tzw. retencji danych)...

Globalne przetwarzanie danych pacjentów

Google Inc. wraz z Cleveland Clinic testują system przechowywania i wyszukiwania danych medycznych. Pacjenci, którzy wyrażą zgodę na transfer informacji na temat swojego stanu zdrowia będą mogli skorzystać z rozszerzonych możliwości przeszukiwarki. Informacje na temat stanu zdrowia należą do tak zwanych danych wrażliwych (dane o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach, życiu seksualnym). Przechowywanie i - generalnie - przetwarzanie takich danych jest w wielu krajach koncentrujących się na ochronie danych osobowych poddane większym restrykcjom. Dodatkowo korporacja gromadzi już dość potężny zasób informacji o internautach. Stąd doniesienie może wzbudzać uzasadnione obawy obrońców praw człowieka...

Jak powiesz gdzie jest Bin Laden czyli Piotruś podpuszcza policję

W Chodzieży trwa postępowanie wyjaśniające, które może zakończyć się wszczęciem postępowania dyscyplinarnego wobec policjanta. Pewien mężczyzna zadzwonił do dyżurnego policjanta "przez internet". Dyżurny wiedział kto dzwoni. "Piotruś" pewnie dzwonił do Chodzieży nie pierwszy raz. Cała rozmowa została nagrana przez dzwoniącego, a do Sieci trafiła mp'trójka. Dzwonił poszukiwany przez Policję, a - jak się wydaje - po to, by trochę Policję skompromitować (na początku rozmowy chciał by funkcjonariusz podał: imię, nazwisko, stopień - by mogło się nagrać, ale dyżurny poznał dzwoniącego po głosie, więc na nagraniu tych danych nie ma).

Jeden mail z Interpolu

W aktach był podobno tylko jeden mail z Interpolu, co miało wystarczyć, by policja zatrzymała Amerykanina mieszkającego w Polsce (mającego już polskie obywatelstwo), i by krakowska prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. W USA zarzucają mu popełnienie "przestępstw internetowych". Po zamieszaniu pojawiło się pismo z amerykańskiego Departamentu Stanu o zastosowanie aresztu. Wedle prokuratury USA ma 60 dni na dosłanie wniosku o ekstradycję. Oficjalnego wniosku.

Jak budować platformę sprawnej komunikacji naukowej

Odpowiadając na apel dr Wojciecha Wiewiórowskiego postanowiłem upowszechnić jego list, który skierował już do ponad 110 osób, ale poprosił również o szerzenie idei. Chodzi o konsolidacje "środowiska". I chociaż jednym z pomysłów jest stworzenie "woratlu prawa nowych technologii" (którego zalążek dr Wiewiórowski zaczął już tworzyć w ramach infrastruktury Uniwersytetu Gdańskiego, chociaż - jak sam twierdzi - taki serwis nie musi być związany z konkretnym wydziałem czy uczelnią), to nie martwię się o to, że nie będę miał z czasem nic do roboty. Stałe redagowanie serwisu internetowego to spore wyzwanie, a wychodzę z założenia, że obieg informacji nie ucierpi na tym, jeśli powstanie więcej miejsc, w których można by gromadzić wartościowe materiały. Więcej miejsc, w których znajdą się ciekawe rozważania, analizy.

Czas rozpocząć sezon projektowania nowelizacji ustawy o informatyzacji

Wedle uzyskanych przeze mnie informacji - zintensyfikowano prace nad nowelizacją ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne (Dz. U. Nr 64, poz. 565 z późn. zm.). Jeszcze nie ma konkretnego projektu, dopiero zbierane są pomysły. Jeśli zatem czytelnicy widzą potrzebę nowelizacji konkretnych postanowień, instytucji ustawy - może warto o tym podyskutować?

O informatyzacji i neutralności technologicznej z perspektywy ministra

"Przede wszystkim powinna obowiązywać zasada przekazywania zamawiającemu wiedzy o systemach teleinformatycznych administracji. Do takiego zasobu wiedzy posiadanego przez zamawiającego zaliczana powinna być wszelka wiedza o zasadach, na jakich oprogramowanie działa i na jakich komunikuje się z innymi systemami. Niewątpliwie stosowanie standardów otwartych w rozumieniu (nieformalnych co prawda, ale popularnych) Europejskich Ram Interoperacyjności jest dobrą drogą do osiągnięcia tego celu."

Nie czuł się zobowiązany do dalszego świadczenia i dał temu wyraz

pier... nie robię na stronie UrzęduUrząd Miasta Zakopane stanął przed jasnym sygnałem, że może warto poważniej podejść do swoich zasobów informacyjnych, w szczególności do negocjacji umów o utrzymanie witryny internetowej. Sygnał wysłał niedawny wykonawca witryny, kiedy wywiesił pod internetowym adresem urzędu znak "pie***lę nie robię". Urząd Miasta powiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a to właśnie z powodu tego napisu. Zdaniem urzędu dotychczasowy usługodawca "naruszył dobre imię urzędu". Interesująco wygląda jednak relacja drugiej strony, tj. relacja wykonawcy, a dotycząca prób dogadania się z urzędem jeszcze przed tym, gdy umowa o opiekę nad witryną wygasła...

Dlaczego w internetowy serwis Sejmu RP wklejono kawałek kodu Gemiusa?

Jak słusznie zauważył jeden z czytelników w komentarzu: redot.gif - na stronie Sejmu RP jest "wklejka" systemu gemiusTraffic. Dlaczego właściwie witryna Sejmu zbiera dla Gemiusa dane dotyczące oglądalności serwisu? Serwis Sejmu raczej nie będzie prezentować reklam (zresztą - uważam taki pomysł za raczej niedopuszczalny, chociaż nie mam tu, na poparcie tego przeświadczenia, gruntownych przemyśleń).