O zakazie podawania do publicznej wiadomości wystąpienia pokontrolnego NIK

Logo Najwyższej Izby KontroliTeraz szukam sygnatury tego postanowienia "warszawskiego sądu cywilnego" z 5 września, o którym piszą media w kontekście "nieprawidłowości wykrytych przez Najwyższą Izbę Kontroli". Ponoć sąd miał "zakazać NIK na czas trwania postępowania podawania do publicznej wiadomości wystąpienia pokontrolnego z 17 marca (...) oraz z 13 maja 2011 r.". Po drugiej stronie sporu występuje Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa. Ta sama, w której łonie wymyślono niektóre przepisy niedawno uchwalonej nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej (por. Wniosek Prezydenta w sprawie poprawki sen. Rockiego już w Trybunale Konstytucyjnym).
Aktualizacja: w komentarzu link do Postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie Wydział IV Cywilny z dnia 5 września 2011 r., sygn. akt IV C 837/11. W tej sprawie - jak się wydaje - chodzi o to, kto i w jakim trybie może kontrolować kontrolujących i w jaki sposób organy państwa mogą ponosić odpowiedzialność za zagrożenie lub naruszenie dóbr osobistych. To jeszcze jeden argument za tym, by przepisy prawa były precyzyjne - nie tylko dlatego, by państwo nie zastawiało pułapek na obywateli, ale też by państwo nie zastawiało pułapek na urzędników, którzy działają w jego imieniu.

O sprawie pisze m.in. Dziennik.pl w tekście PKP chce utajnić nieprawidłowości wykryte przez NIK. Dowiedzieliśmy się, że sąd zakazał Najwyższej Izbie Kontroli "podawania do publicznej wiadomości" wyników kontroli w spółce, bo mogą one naruszyć dobre imię publicznego przewoźnika. Mamy zatem do czynienia ze sporem o ochronę dóbr osobistych.

Zgodnie z Konstytucją RP (art. 202 i kolejne) - Najwyższa Izba Kontroli jest naczelnym organem kontroli państwowej. NIK podlega Sejmowi RP. Najwyższa Izba Kontroli kontroluje działalność organów administracji rządowej, Narodowego Banku Polskiego, państwowych osób prawnych i innych państwowych jednostek organizacyjnych z punktu widzenia legalności, gospodarności, celowości i rzetelności. Może też kontrolować działalność organów samorządu terytorialnego, komunalnych osób prawnych i innych komunalnych jednostek organizacyjnych. Inne jednostki organizacyjne i podmioty gospodarcze mogą być kontrolowane przez NIK w zakresie, w jakim wykorzystują one majątek lub środki państwowe lub komunalne oraz wywiązują się z zobowiązań finansowych na rzecz państwa. W tym ostatnim przypadku Konstytucja nie wspomina o "rzetelności". Konstytucja przewiduje, że organizację oraz tryb działania Najwyższej Izby Kontroli określa ustawa. Chodzi o ustawę z dnia 23 grudnia 1994 r. o Najwyższej Izbie Kontroli.

Zgodnie z tą ustawą, a konkretnie - zgodnie z art. 10 ustawy o NIK - Prezes Najwyższej Izby Kontroli podaje do wiadomości publicznej, z zachowaniem przepisów o tajemnicy ustawowo chronionej, dokumenty, o których mowa w art. 7 ust. 1 i 1a, art. 8 i art. 9, oraz wystąpienia pokontrolne.

Skoro przeprowadzono kontrolę w PKP, skoro urzędnicy wykonujący kontrolną funkcję w państwie mieli wątpliwości związane z ugodą między PKP a jedną ze spółek (Dziennik.pl pisze: "kontrolerzy NIK zakwestionowali umowę ugody, którą podpisano ze spółką M. Według NIK zalegała ona z 7 mln zł czynszu za zajmowane bez umów najmu pomieszczenia"), to obywatele powinni móc o tym się dowiedzieć. Powinni mieć możliwość poznania sposobu, w jaki gospodaruje się mieniem publicznym i co znaleźli kontrolerzy podczas przeprowadzania kontroli. Tego typu informacje są informacjami publicznymi, o których mowa w art. 61 Konstytucji RP, który tworzy w naszym systemie prawnym "prawo do informacji publicznych". Ustawa o dostępie do informacji publicznej wymienia sposoby, w jaki należy informacje publiczną udostępniać. Biuletyn Informacji Publicznej (BIP) jest jednym z takich sposobów (chociaż nie jedynym).

Nie znam treści postanowienia sądu, które - jak uważam - również jest informacją publiczną. Ponoć Prokuratoria Generalna (reprezentująca Skarb Państwa) zaskarżyła postanowienie sądu. Warto się temu sporowi przyglądać. Być może to tylko wypadek przy pracy, ale obserwowane tendencje do stopniowego ograniczania obywatelom dostępu do informacji na temat działania państwa mogą też niepokoić. Mnie w każdym razie niepokoją. Ale jeśli trend się utrzyma, to może kiedyś dojdziemy do etapu, w którym ktoś uzna za słuszne zaproponować, aby NIK została "sprywatyzowana"?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Najzabawniejsze

Że NIK kilka lat temu kontrolował gospodarowanie przez PKP mieniem. I mimo, że znalazł wiele nieprawidłowości, to dziwnym trafem nie trafił na umowy ze spółką M., spółką P itd., mimo, że pisała o nich już nawet prasa

http://www.nik.gov.pl/kontrole/wyniki-kontroli-nik/kontrole,1318.html

Za to bardzo zaniepokoiły NIK zawarte ostatnio ugody, w wyniku których sprawy tamtych umów (i wzajemnych roszczeń z nich wynikających) zostały wygaszone.

Moim zdaniem NIK, zupełnie bez sensu, postanowił zrobić sobie tani pijar kosztem PKP (po których wszyscy jeżdżą, więc NIK uznał, że też może sobie bezpiecznie poujeżdżać). A PKP, również zupełnie bez sensu, wydaje kasę na prawników by chronić tyły pracownikom i politykom, którzy paręnaście lat temu te umowy zawierali/wspierali.

Wiem , że powyższe jest jakby obok istoty sporu prawnego. No, ale czasem tło też dobrze jest oświetlić ;)

Orzeczenie dostępne na

Dziękuję. Wiadomo zatem, o co chodzi.

VaGla's picture

Dziękuję. Czyli jest sygnatura akt: IV C 837/11; Postanowienie wydał Sąd Okręgowy w Warszawie Wydział IV Cywilny w dniu 5 września 2011 r.. Postanowienie dotyczy zabezpieczenia roszczenia w sprawie z powództwa spółki przeciwko Skarbowi Państwa - Najwyższej Izbie Kontroli. Sąd postanowił udzielić stronie powodowej zabezpieczenia roszczenia w ten sposób:

zakazuje się stronie pozwanej - Skarbowi Państwa - Najwyższej Izbie Kontroli na czas trwania postępowania o ochronę dóbr osobistych, podawania do publicznej wiadomości, w tym na stronie internetowej WWW.nik.gov.pl:

a) wystąpienia pokontrolnego z dnia 17 marca 2011 r. oraz informacji o wynikach kontroli P. SA. Oddział D. - w części dotyczącej okoliczności zawarcia i treści ugody z dnia 13 maja 2010 r. pomiędzy P. S.A. a firmą M.,

b) wystąpienia pokontrolnego z dnia 13 maja 2011 r. oraz informacji o wynikach kontroli P. S.A. - w części dotyczącej okoliczności zawarcia i treści ugody z dnia 31 maja 2010 r. pomiędzy P. S.A. a firmą M.

Dalej uzasadnienie.

Generalnie stoję na stanowisku, że obywatel ma prawo wiedzieć. Jednocześnie zastanawiam się jednak co ma zrobić spółka, jeśli uważa, że zakwestionowanie ugody przez NIK było wynikiem "całkowitego nieporozumienia i braku znajomości przez kontrolującego realiów sprawy"? Kiedyś zapytałem Komendę Główną Policji czy w związku z publikacjami na stronach internetowych policji kiedykolwiek ktoś ich pozwał w związku z naruszeniem lub zagrożeniem dóbr osobistych. Wymigali się od odpowiedzi na pytanie o pozwy, a ja nie cisnąłem. W liście do Pana Prezydenta sygnalizowałem możliwość skorzystania przez obywateli z przepisów kodeksu cywilnego o ochronie dóbr osobistych w przypadku, gdy władze publiczne stosują w codziennej praktyce znaki stanowiące karykaturę godła RP (nota bene i na marginesie - NIK używa swojego własnego "logo" zamiast godła RP).

Myślę, że również organy władzy publicznej działając nawet w ramach przepisów (które - jeśli są - często są niejasne, a ich wykonanie może być takie lub inne), również takie organy mogą dopuścić się naruszenia dóbr osobistych. I w sprawie kontroli PKP sąd rozstrzygnie właśnie w takiej sprawie. Jedną z przesłanek wyłączających bezprawność naruszenia dóbr osobistych jest działanie na podstawie przepisu lub realizacja prawa podmiotowego. W tej sprawie zatem chodzi m.in. o to - jak uważam - by na drodze sądowej - przed sądem powszechnym - sprawdzić, czy działanie NIK było oparte na przepisie prawa (to kolejny argument za tym, by zabiegać o precyzję przepisów, której niestety, wobec postępującej inflacji prawa, coraz częściej nam w systemie prawnym brakuje).

W uzasadnieniu postanowienia sąd (wszak niezawisły) stwierdził:

Z przedstawionych okoliczności wynika, że przedstawione w raporcie [NIK - dopisek mój] wnioski pokontrolne zostały sformułowane w sposób dowolny i jak również nie zawarto ich głębszej analizy. Jak również wydaje się organ ten nie rozważał poważniej okoliczności jaką było zawarcie ugody, która jest jednym z preferowanych sposobów załatwiania sporów na gruncie prawa cywilnego.

Tymczasem zabezpieczono powództwo zakazując publikacji wyników kontroli. Oczywiście to tylko takie małe zwycięstwo PKP, które jest jednocześnie porażką. Wszak wiele informacji, chociaż nie wszystkie, można wyczytać z samego postanowienia sądu.

W tej sprawie - jak się wydaje - chodzi też o to, kto i w jaki sposób ma kontrolować kontrolujących. Kto ma kontrolować rzetelność działania państwa, rzetelność urzędników, etc.

Państwo ma szczególną rolę w systemie prawnym. Bez jakiegoś uporządkowania spraw związanych z działaniem państwa, w tym takich lub innych spółek skarbu państwa i innych tego typu historii publiczno-prywatnych - nadal będzie panował chaos. Zwłaszcza na styku prawa do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Z tym oczywiście wiąże się re-use informacji z sektora publicznego. Bo przecież rywalizują tu dwie tendencje: z jednej strony mamy mieć prawo ponownie wykorzystać informacje publiczne, a skoro one są publiczne, to państwo nie powinno traktować takich zbiorów informacji jak sklepiki. Z drugiej strony budżet państwa nie przewiduje wystarczających środków na działanie niektórych jednostek, zatem poszukując środków na swoje działanie sięgają one np. po zasoby niewyczerpywalne, tj. po możliwość sprzedawania wytwarzanych, zbieranych i przetwarzanych w ramach państwa informacji. A ponieważ to te jednostki trzymają rękę na całym procesie - mamy do czynienia z faktycznym (nie prawnym) monopolem informacyjnym. Związek tej sprawy z re-use jest taki, że chciałbym również wystąpienia pokontrolne NIK ponownie wykorzystywać w dowolnym celu. Jeśli wyjdzie na to, że NIK naruszył dobra osobiste, to jaka jest odpowiedzialność podmiotów ponownie wykorzystujących informacje z sektora publicznego i możliwość wpływania na to, jakie informacje o podmiotach trzecich są prze ponownie wykorzystujących takie informacje publikowane?

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Teef

1. Istnieje przecież procedura odwoławcza w ustawie o NIK? Firma P z niej nie skorzystała?
2. Rozbieżność między 7mln a 50 tyś. (taką zawarto ugodę), to chyba dużo?
3.Chowanie się za 24 K.c. pachnie utajnianiem informacji o działalności spółki P, której wizerunek, tak zupełnie na marginesie i w mojej czysto subiektywnej ocenie, nie może być już bardziej "poniżony"...

Reasumując, chyba warto aby obywatele wiedzieli czy firma P "szwankuje" czy może NIK się "jorgnął"? Utajnianie sprawy to filozofia, zgodnie z którą Państwo i obywatele to dwa zupełnie niezależne byty...

Zastanawiam się czy poniższy przepis nie miał w sprawie zastosowania?
Z ustawy o NIK Art. 49a."Jeżeli w toku kontroli powstanie wątpliwość wymagająca interpretacji przepisów prawnych związanych z ochroną praw lub interesów Skarbu Państwa, dyrektor właściwej jednostki organizacyjnej Najwyższej Izby Kontroli lub upoważniona przez niego osoba zwraca się do Prezesa Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa o wydanie opinii prawnej w tej sprawie".

A ja bym chciał zwrócić

kravietz's picture

A ja bym chciał zwrócić uwagę na formę wspomnianych wyżej raportów NIK z 2005 roku. Jest to ładny, elegancki i czytelny PDF z poprawnym kodowaniem polskich znaków, w pełni przeszukiwalny. W 2005 roku! Bez żadnych - wtedy jeszcze - ustaw czy rozporządzeń o minimalnych wymaganiach czy publikacji tego i owego. Jak się chce to się da.

--
Paweł Krawczyk | ipsec.pl | echelon.pl
facebook | linkedin

SA za publikacją wystąpień NIK

VaGla's picture

Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił zakaz informowania o nieprawidłowościach, które NIK odkryła podczas kontroli w PKP. Tak wynika z tekstu Sąd bije w PKP. Koleje nie ukryją niewygodnych informacji. Tylko nie ma sygnatury.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>