jednostka

"Hurraa" online, Kult dopadnie sprawcę

Gdy wycieka do internetu płyta przed premierą, to nie internet jest temu winien. Warto się zastanowić przez chwilę skąd w internecie biorą się przedpremierowe utwory? Wytwórnie czasem usiłują sprawić wrażenie, że wyciek nastąpił po "ataku hackerskim" na serwery wytwórni, ale to coraz rzadziej przyjmowane jest bez komentarza (por. Historia oceni rok po wycieku "Precious"), a poza tym jak to możliwe, że utwory o tak wielkiej wartości rynkowej przechowywane są na serwerach podłączonych do internetu?

Dalszy ciąg wycieku danych z Wykop.pl - Policja ustaliła sprawców...

Policja zatrzymała ludzi, którzy - jej zdaniem - są odpowiedzialni za wydobycie danych użytkowników serwisu Wykop.pl (por. Warto mieć różne hasła w różnych serwisach (społecznościowych) czyli wyciek danych z Wykop.pl). Policja twierdzi również, że "odzyskano wszystkie skradzione kopie bazy danych". W opisie działań sprawcy komunikat policji wspomina o "pokonaniu zabezpieczeń".
Aktualizacja: dodałem komentarz p. Michała Białka z serwisu Wykop.pl, którego zapytałem o kilka spraw.

O tym, skąd pochodzi słowo "kurdupel"

"Pomimo pochodzenia tego określenia z języka francuskiego, dzisiaj traktowane jest jako obelga. Użycie go wobec osoby fizycznej byłoby traktowane jako znieważające."

Ochrona antyspamowa w administracji publicznej

Przyglądając się w 2004 roku problematyce spamu politycznego dotknąłem problemu stosowania przez administrację publiczną mechanizmów blokowania przesyłek kierowanych na jej skrzynki poczty elektronicznej. Chodziło o ochronę antyspamową. Czy administracja publiczna może blokować spam, albo coś, co spamem jej się wydaje (albo wydaje się spamem osobom, które konfigurowały wykorzystywane przez administrację publiczną serwery pocztowe)? Dziś dostałem sygnał, w którym czytelnik informuje o próbie korespondowania z Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Gliwicach. Postanowił on odpisać na list, który wcześniej otrzymał z adresu info [at] wsa.gliwice.pl. Okazało się jednak, że serwer obsługujący pocztę przychodzącą gliwickiego sądu nie lubi... poczty Google (wcześniej zaś serwer poczty wychodzącej gliwickiego sądu wypuścił list na adres w domenie gmail.com).

Zniewaga Romów była publiczna, bo wyciekła do internetu

Po wyroku sądu okręgowego, który skazał motorniczego MPK za znieważanie Romów "w internecie" (por. Tożsamość znali, więc skazali (wrocławski wyrok za znieważenie Romów), a gdyby nie znali?), oskarżony apelował do sadu wyższej instancji. Sąd apelacyjny jednak nie przychylił się do tez oskarżonego, który podnosił, że Romów obraził nie "publicznie", a "prywatnie" - w rozmowie prowadzonej poprzez internetowy komunikator. Sędziowie uznali, że skoro rozmowa "wyciekła" do internetu (opublikowano ją w serwisie YouTube), to mamy do czynienia z publicznym znieważeniem. Nie wiem, czy sąd zastanawiał się nad tym, kto opublikował znieważający materiał w internecie w taki sposób, że każdy mógł się potencjalnie z nim zapoznać. Wyrok, który zapadł dziś we Wrocławiu, jest prawomocny.

O tym, że nieważne jest stanowisko autorów książek, gdy chodzi o dostęp do rynku

"Jakim prawem jakieś "Zrzeszenie Autorów" w moim imieniu negocjuje sobie z Google warunki korzystania przez tę ostatnią firmę m.in. z mojej książki - które to warunki mi absolutnie nie odpowiadają, bo zakładają m.in. możliwość pobierania przez Google opłat za dostęp do treści książki - i na siłę obejmuje mnie owymi warunkami, dając mi jedynie łaskawie możliwość "odstąpienia" od ugody?"

Jak wskazać granice możliwej kontroli "pozapracowej" aktywności pracownika?

Pojawił się temat "kodeksów etycznych", które przedstawiane są pracownikom przez zakłady pracy. Jednym z postanowień takich kodeksów może być to, że pracownik nie będzie się wypowiadał na tematy związane z pracodawcą "na zewnątrz". I jest to również związane z aktywnością pracowników w internecie (np. na forach internetowych). Kodeks pracy, wśród obowiązków pracownika, wymienia: "zachowanie w tajemnicy informacji, których ujawnienie mogłoby narazić pracodawcę na szkodę". Tymczasem jeden z banków zwolnił ponoć pracownika, ponieważ opublikował on w NK zdjęcia z "imprezy" ze swoim udziałem. Wraz z rozwojem "społeczeństwa informacyjnego", wraz z upowszechnianiem się przeróżnych technik komunikacyjnych, pojawia się zatem pewien istotny problem: gdzie kończy się sfera prywatności pracowników (sfera, w której - ze względu na stosunek pracy - powinni zachowywać się "grzecznie") i czy istotnie jest tak, że pracodawcy nic do tego, co robi pracownik poza świadczeniem pracy?

W Wielkiej Brytanii dwóch skazanych na mocy RIPA za nieujawnienie haseł

W 2007 roku odnotowałem wejście w życie w Wielkiej Brytanii części przepisów The Regulation of Investigatory Powers Act (RIPA), na mocy których osoba stosująca technologie szyfrujące powinna, na żądanie władz, udostępnić sposób deszyfracji (por. Szyfrujesz? Ujawnij klucz, albo więzienie.). Okazuje się, że już dwie osoby zostały skazane na Wyspach w związku z nieujawnieniem stosowanych przez siebie haseł.

Stenogramy z podsłuchów w sprawie Kaczmarkowie vs. Axel Springer i inne problemy Dziennika

Kolejny ciekawy proces, tym razem chodzi o pozew, który wydawnictwu Axel Springer wytoczyło małżeństwo Kaczmarków w związku z opublikowaniem stenogramów z podsłuchanych w 2007 roku rozmów telefonicznych. Stenogramy zostały opublikowane na stronach Dziennik.pl, gdy żona Janusza Kaczmarka zeznawała przed komisją śledczą. Wiadomo, że przed Sądem Okręgowym w Warszawie małżeństwo Honorata i Janusz Kaczmarkowie domagają się od wydawcy serwisu Dziennik.pl przeprosin oraz 200 tys. zł (zadośćuczynienia?). Jakoś brak szczegółów samego procesu, ale podobno przed sądem obrona wydawnictwa domagała się oddalenia powództwa, ponieważ na stronie Dziennik.pl obrońca nie znalazł spornego materiału...

Grzywna za nazwanie radnej "starym chamidłem" na forum

I kolejny wyrok, który, obok naszaklasowego, należy odnotować w ramach odrabiania zaległości: Sąd Okręgowy w Gorzowie utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok Sądu Grodzkiego w sprawie zniewagi radnej lewicy z Gorzowa. Internauta na jednym z for internetowych miał nazwać radną "starym chamidłem". Sąd Grodzki skazał internautę na karę grzywny. Internauta się odwołał i przegrał. Internauta ma zamiar walczyć dalej, a więc o sprawie, być może, jeszcze usłyszymy.