własność intelektualna

Autorzy uwalniają Alladyna i ogłaszają abolicję

Jest ciąg dalszy sprawy opisanej w tekście Mały czy duży, ale program i utwór - reakcja ZPAV i odpowiedź Lipszyca. Otóż twórcy Alladyna postanowili udostępnić swój program na warunkach zgodnych z trzema wolnymi licencjami. Chociaż - jak pisze jeden z autorów programu Alladyn: "ZPAV prawdopodobnie wykorzystuje (...) produkt nielegalnie", to - aby nie stwarzać problemów innym podmiotom, które korzystają z tego programu (w tym ZPAV) - autorzy programu wprowadzą odpowiednie zmiany w licencji. Takie działanie "nie pozostawi wątpliwości dotyczących legalności wykorzystywania produktu". Autorzy równocześnie ogłaszają "abolicję" dotyczącą jakiegokolwiek ewentualnie niezgodnego z prawem wykorzystywania produktu w przeszłości.

Administracja rządowa sprzedaje produkty Microsoft?

Promocja oprogramowania obk BIPNie mam nic do spółki Microsoft. Osobiście lubię nawet wiele osób, które są tam zatrudnione. Nie mogę też nie zauważyć, że Microsoft w Polsce jest zaangażowany w wiele ważnych projektów mających za zadanie wspieranie rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Jestem również w stanie wspierać wiele z tych inicjatyw: dostępność, walka ze spamem... A jestem jedynie skonfudowany, gdy patrzę na stronę Ośrodka Informatyki Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, który promuje produkty jednego z producentów rozwiązań programistycznych, a nawet handluje licencjami na jego produkty jako Sprzedający. Może mi to ktoś wyjaśnić, bo może wszystko jest w porządku, a tylko ja jestem jakiś dziwny? Czy dostępna jest gdzieś treść umowy między Ministrem a spółką, w oparciu o którą taka sytuacja podobno jest możliwa?

Zapowiedź wejścia w życie polskiej implementacji IPRED

2007-06-20 00:00
Etc/GMT+2

opis:
9 maja 2007 r. Sejm przyjął ustawę o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz niektórych innych ustaw, która - zgodnie z deklaracją prawodawcy - stanowi implementację dyrektywy IPRED. Dnia 23 maja Prezydent ustawę podpisał, a została ona ogłoszona w Dzienniku Ustaw nr 99. z 5 czerwca 2007 r poz. 662. Ustawa wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, tj 20 czerwca.

Zróbmy darmową Filmotekę Narodową w przestrzeni internetowej

"Reakcja Stowarzyszenia Filmowców Polskich, by napuszczać na tych ludzi z pasją sądy i komorników jest zachowaniem niezdrowym. Za swoja pasję Franek z Częstochowy będzie musiał płacić 200 zł miesięcznie, jeśli nie, to ma zamknąć stronę. Wszystko pod egidą pani profesor od prawa autorskiego, SFP, policji i inkwizycji (...) SFP wszczynając tak nierozsądną awanturę występuje wbrew interesom swoich własnych członków, w tym także przeciw interesowi mojemu i interesowi widzów. (...) Otwórzmy serwer ze starymi polskimi filmami przed i powojennymi. Niech fani ściągają. Na zdrowie im, i na zdrowie nam".

Mały czy duży, ale program i utwór - reakcja ZPAV i odpowiedź Lipszyca

kod strony z AlladynemZgodnie z przypuszczeniem wyrażonym w końcowej części tekstu Dystrybutorzy w trosce o prawa twórców pojawiła się dziś w Wyborczej reakcja Związku Producentów Audio Video na jedno ze zdań opublikowanych w artykule "Wojna napisowa", autorstwa Jarosława Lipszyca. Reakcja ta to list, w którym czytamy: "Związek Producentów Audio Video korzysta wyłącznie z legalnego oprogramowania na podstawie stosownych licencji. W zaistniałej sytuacji ZPAV rozważa podjęcie kroków prawnych przeciwko autorowi artykułu "Wojna napisowa" Jarosławowi Lipszycowi". Obok listu ZPAV Wyborcza opublikowała również odpowiedź Lipszyca.

Grzywna 5 tys, bo księgarz powinien wiedzieć o prawach

Niedawno pisałem o warunkowym umorzeniu postępowania we Wrocławiu w sprawie przeciwko polskiemu wydawcy książki Mein Kampf (por. Umorzono warunkowo postępowanie w sprawie Mein Kampf), ale toczyła się jeszcze druga sprawa - w Poznaniu. W tej drugiej sprawie Sąd Rejonowy w Poznaniu wydał niedawno wyrok, na mocy którego właściciel internetowej księgarni albertus.pl ma zapłacić 5 tys. grzywny za internetową sprzedaż książki, do której wydawcy nie przysługują prawa autorskie.

Dystrybutorzy w trosce o prawa twórców

Fragment obrazu Babie lato ChełmońskiegoNiedawno Jarek Jarosław Lipszyc wydrukował w Wyborczej swój artykuł "Wojna napisowa". Poza tym, że przywołał moje "okrutne zakpienie" dotyczące porządku w domach internautów (por. Zatrzymano tłumaczy napisów...; a korzystając z okazji proponuję też: Automatyczne tłumaczenie i tendencyjny wybór źródeł) napisał: "przez serwis Napisy.org przebiega dziś linia frontu w sporze o kształt społeczeństwa informacyjnego". A dziś czytam, że dystrybutorzy (nie autorzy, a dystrybutorzy) odnieśli się do tekstu Lipszyca pisząc m.in. o "ograbianiu innych z owoców ich pracy twórczej". Mają się wycofać z Polski.
Aktualizacja: w komentarzach też o listach wysyłanych w imieniu Stowarzyszenia Filmowców Polskich, w których z powołaniem się na niezgodny z Konstytucją art. 70 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych padają propozycje opłaty za linkowanie do takich serwisów jak YouTube czy Google Video.

Automatyczne tłumaczenie i tendencyjny wybór źródeł

"Nauka języków jest stałą wytyczną działań europejskich w dziedzinie edukacji i szkoleń. Języki otwierają drzwi do innych kultur, natomiast ich nieznajomość utrudnia wymianę w Europie i poza nią. Dlatego Unia popiera wprowadzanie, poprzez program badań naukowych i rozwoju technologicznego oraz program „eContent”, narzędzi lingwistycznych pozwalających na przykład na automatyczne tłumaczenie albo na szukanie w Internecie dokumentów w różnych językach."

"Oto stałem się Sivą - niszczycielem światów" czyli identyfikacja internautów

Jeśli w publicznej dyskusji w jednym zdaniu można wpleść odesłanie do wolności prowadzenia badań naukowych oraz tezę o rzekomej chęci informacji do bycia wolną, to zastanawiam się nad podstawą obaw organizacji Reporterzy bez Granic, która to organizacja z niepokojem obserwuje aktywność badawczą Microsoftu. Chodzi o możliwość identyfikacji (profilowania) użytkowników internetu na podstawie danych o oglądanych stronach. Zdaniem RbG tego typu technologia może być użyta przez rządy państw totalitarnych do identyfikacji osób "niewygodnych".

Zamówienia Publiczne - NIK pozytywnie ocenił kontrolowane jednostki

W dniu 13 czerwca sejmowa Komisja ds Kontroli Państwowej rozpatrzy informację Najwyższej Izby Kontroli o wynikach kontroli wpływu przewlekłych i unieważnionych postępowań o zamówienia publiczne na realizację wydatków publicznych. Po przeprowadzeniu kontroli nr P/06/004 NIK pozytywnie, pomimo stwierdzenia nieprawidłowości, oceniła działalność skontrolowanych jednostek, w zakresie realizacji obowiązków zamawiających, określonych w ustawie Prawo zamówień publicznych, "związanych z rozstrzyganiem protestów i unieważnianiem postępowań, pozwalających w większości przypadków na terminowe i pełne wykonanie zadań finansowanych ze środków publicznych"... Od jakiegoś czasu zaczął działać projekt "Watchdog", a chociaż MSWiA wybrało wykonawcę e-PUAP'u, to jednak pojawiają się protesty.