Deutsche Telekom podsłuchiwał pracowników i dziennikarzy

Wielkie TTym razem w Niemczech. Spektakularna afera podsłuchowa była już: we Francji, była we Włoszech, była w Grecji (a tu nadal nie wiadomo kto podsłuchiwał premiera i wielu innych polityków, na razie tylko wymierzane są kary w wysokości 76 mln euro dla operatora Vodafone oraz 7,36 miliona euro dla Ericssona). Dziś wiadomo również, że "Deutsche Telekom podsłuchuje". Ciekawe, czy podsłuchuje również Telekomunikacja Polska? Nie twierdze, że tak jest. Chodzi po prostu o to, że tam gdzie jest możliwość i brak skutecznej kontroli, rodzi się pokusa skorzystania z nadarzających się możliwości. Skoro telekomy na całym świecie okazują się ulegać pokusom, to pytanie o nasze podwórko chyba jest uzasadnione?

Co do Deutsche Telekom, to niemiecki telekom - wedle informacji prasowych - w latach 2005 i 2006 przeprowadził operacje, w ramach której chciano dowiedzieć się kto dokonuje przecieków do prasy.

Obok wskazanych wyżej przypadków - poszukiwania przecieków w firmach i analizowanie danych było też przedmiotem skandali i kar w innych korporacjach/krajach: w firmie Hewlett-Packard (gdzie doszło do zawarcia ugody z władzami stanowymi) oraz w fińskiej Sonerze (której prezes szpiegował pracowników, aby znaleźć źródło przecieków do helsińskiego dziennika "Sanomat" i został ukarany pozbawienia wolności w zawieszeniu - ta historia chyba jest najbardziej podobna do tego, co wypłynęło właśnie w Niemczech, chociaż Kai-Uwe Ricke, prezes Deutsche Telekom w czasie, gdy doszło do bezprawnego - jak przyznaje dziś spółka - "wykorzystywania rozmów telefonicznych", twierdzi, że nie wiedział o tym procederze).

TVN24 w tekście Dziennikarze i menedżerowie na podsłuchu pisze:

Dziennikarze, menedżerowie oraz członkowie rad nadzorczych przez ponad rok byli podsłuchiwani przez największy niemiecki koncern telekomunikacyjny Deutsche Telekom - ujawnił w sobotę niemiecki tygodnik "Der Spiegel" na swoich stronach internetowych.

Skoro mowa tu o tygodniku "Der Spigel", to wypada podlinkować do tego tekstu, który zainteresował TVN: Telekom bespitzelte Aufsichtsräte, Manager und Journalisten.

Wiadomo, że gromadzone dane przekazywane były następnie do zewnętrznej spółki doradczej, która analizowała je, porównując różne numery telefonów z wykorzystywanymi przez dziennikarzy.

O sprawie czytaj również w następujących źródłach:

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Nie chodzi o podsluchy, ale o analize danych o polaczeniach

Nie chodzi o podsluchy, ale o analize danych o polaczeniach komunikacyjnych... tzw. traffic data - ktore nawiasem mowiac sa przedmiotem unijnej dyrektywy 2006/24 o retencji danych. Roznica subtelna, ale znaczaca. Rowniez dlatego, ze ta sprawa dowodzi, ze czesto wcale nie trzeba podsluchiwac rozmow, zeby wyciagnac interesujace nas wnioski, wystarczy przeanalizowac kto, kiedy i do kogo dzwonil...

Generalnie tak, ale

Jeśli chodzi o analizy bilingów - tu zgoda. We wszystkich podlinkowanych tekstach mowa jest o tym, że rozmowy nie były nagrywane i, że doradcza spółka porównywała numery telefonów (a więc, że doszło do niezgodnego - być może - z prawem udostępnienia danych bilingowych nieuprawnionym). Jednak jest też wątek drugi, czyli zatrudniani w redakcjach ludzie, którzy przekazywali informacje kierownictwu DT. W tym sensie już można mówić o "podsłuchiwaniu" (chociażby jedynie w "potocznym" tego słowa znaczeniu). Innymi słowy - wedle dostępnych danych proceder nie ograniczał się do porównywania numerów telefonów, a operacja "Clipper" i operacja "Rheingold" miały szerszy zasięg.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

To nie jest podsłuchiwanie

To nie jest podsłuchiwanie - to jedynie analiza danych billingowych, do których legalnie każdy abonent ma dostęp (tutaj abonentem - niejako sam dla siebie - był DT). I w mojej ocenie, takie działanie może być pod pewnymi warunkami legalne. Otóż nie różni się to niczym od kontroli aktywności pracowników w sieci, czy monitorowania służbowej poczty elektronicznej. Stąd warunek jest taki, aby monitoring był prowadzony w pewnym jasno określonym celu, a działania były proporcjonalne do zagrożeń (wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Copland przeciwko Zjednoczonemu Królestwu). Co więcej, moim zdaniem w tym przypadku nawet monitoring ukryty byłby możliwy do obrony (ukryty, czyli bez informowania pracowników). Przemawia za tym charakter całej sprawy i w mojej ocenie brak możliwości prowadzenia monitoringu jawnego.

Idąc dalej, także korzystanie z firmy doradczej jest legalne - bo abonent może ujawnić swoje dane komu chce. Czyli DT mógł przekazać dane firmie zewnętrznej. A ta z kolei mogła je porównywać z innymi danymi, oczywiście pod warunkiem, że były jawne (ale w Niemczech ogólnokrajowy spis abonentów już dawno istnieje, więc raczej były to legalnie pozyskane dane).

PS
Zapomniałem hasła do serwisu, więc się nie loguję ;-)

Przeniosłem dyskusję

Przeniosłem tę dyskusję do sąsiedniego wątku.

rp: Niemcy w ukrytej kamerze

W Rzeczpospolitej ukazał się felieton Piotra Jendroszczyka starający się podsumować Niemieckie problemy z ochroną prywatności. Dotyka zarówno sprawy DT, jak i innych firm, ale również planów rządowych, włączając wspominane na tych łamach pomysły używania trojanów do skanowania komputerów obywateli.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>