dobra osobiste

O tym, jak w telewizji można przeprosić za naruszenie dóbr osobistych

W telewizjach ukazały się przeprosiny o treści: "W wykonaniu orzeczenia sądu: Ja Zbigniew Ziobro przepraszam Pana dr Mirosława Garlickiego za wypowiedzenie pod jego adresem słów - już nikt nigdy przez tego Pana życia pozbawiony nie będzie - które naruszyły cześć Pana dr Mirosława Garlickiego." Małe literki na zielonym tle. Bez jakiegokolwiek dźwięku. Dodaję te przeprosiny do kolekcji wcześniejszych, w której już m.in. są przeprosiny Super Expressu (por. Przeprosiny online: co można zrobić z domenami, czyli jak Super Express przeprasza Kotecką).

Odpowiedzialność "platformy społecznościowej" za "fałszywe profile" i inne "kradzieże tożsamości"

Temat nie jest nowy, bo wyrok sądu z Sao Paulo zapadł w listopadzie 2009 roku, ale warto go chociaż odnotować: Google został przez sąd zobowiązany do zapłaty pół miliona dolarów odszkodowania na rzecz Rubensa Barrichellego, kierowcy Formuły 1, a to w związku z tym, że w prowadzonym przez korporację serwisie społecznościowym Orkut dopuszczono do zakładania fałszywych profili, rzekomo należących do tego kierowcy. Przypuszczam, że - podobnie jak to było w przypadku wyroków związanych ze zdjęciami w Naszej Klasie i ochroną danych osobowych - również w Polsce zapadną wyroki związane z naruszeniem dóbr osobistych przez podszywanie się w serwisach społecznościowych pod inne osoby. Tym bardziej, że również w Polsce zapadały już wyroki związane z podszywaniem się pod inne osoby, przez zakładanie "fałszywych profili" w serwisach społecznościowych.

Rynek domenowy: czy już zarejestrowali twoje nazwisko?

Przyglądając się sytuacji na rynku domenowym w Polsce spodziewam się niebawem kilku interesujących doniesień na temat spraw o ochronę dóbr osobistych, w szczególności z ochroną nazwiska. W środowisku domenowym ktoś wpadł na pomysł, by hurtowo zarejestrować domeny z możliwymi, występującymi w Polsce nazwiskami. Wydaje się, że powodem, dla którego ktoś chciałby podjąć takie działania, jest łatwości z jaką dziś można rejestrować domeny i niskie koszty takiej "inwestycji" (w spamboxie mam nawet ofertę rejestracji "bez opłat"). Być może ktoś również zakłada, że osoby noszące dane nazwisko nie będą miały ochoty domagać się przed sądem jego ochrony. Takie osoby mają jednak instrumenty prawne, np. przepisy o ochronie dóbr osobistych znajdujące się w art 23 i 24 Kodeksu cywilnego. Środowisko domenowe bierze prawdopodobnie pod uwagę ewentualne działania prawne i niektórzy przygotowują się do obrony, gubiąc - jak się wydaje - tropy kontaktowe...

Zdjęcie w Naszej-klasie: GIODO przegrał kasację (Naszej-klasy) w NSA

NSA i GIODONaczelny Sąd Administracyjny rozstrzygnął w sprawie skargi kasacyjnej, złożonej przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych w imieniu Naszej-klasy od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a który dotyczył uznania danych opublikowanych w serwisie Nasza-klasa.pl za dane osobowe (por. Podpis pod zdjęciem w NK - uzasadnienie wyroku WSA w Warszawie (sygn. II SA/Wa 1495/08)). Dziś skarga kasacyjna GIODO Naszej-klasy została przez NSA oddalona (sygn. OSK 667/09), a w uzasadnieniu Sędzia sprawozdawca stwierdziła, że zdjęcia na portalu wraz z informacją o szkole, klasie, itp., stanowią dane osobowe, zwłaszcza zaś w odniesieniu do innych uczniów szkoły. Czekamy zatem na ogłoszenie uzasadnienia dzisiejszego wyroku oraz - co będzie równie ciekawe - na kolejną decyzję GIODO w tej sprawie.

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podtrzymał wcześniejszy wyrok w sprawie przeciwko Wikipedii

Zgodnie z zapowiedzią - ogłoszono dziś stanowisko Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu do którego apelował powód od wyroku w sprawie, którą dla potrzeb tego serwisu nazwałem "Arnold Buzdygan przeciwko Zarząd Stowarzyszenia Wikimedia Polska", a w której powód domagał się ochrony naruszanych - jego zdaniem - dóbr osobistych w jednym z haseł opublikowanych w Wikipedii. Sąd Apelacyjny nie przychylił się do tez apelacji, co oznacza, że zarząd Stowarzyszenia Wikimedia Polska nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane przez wikipedystów w Wikipedii. Przed sądem w Warszawie toczy się jeszcze inna sprawa, w której oskarżycielem jest p. Buzdygan, a która również dotyczy hasła w Wikipedii.

"Zatarcie skazania" a prawo do wiedzy o sprawcy morderstwa

Głośno się zrobiło o kolejnych problem niemieckiej Wikipedii. Wcześniej pisałem o Tronie (por. Wikipedia i kult zmarłej osoby i Na razie Wikipedia może publikować nazwisko Trona), gdzie chodziło o ochronę dóbr osobistych. Teraz zaś chodzi o podawanie danych osoby, która w 1990 roku zamordowała aktora Waltera Sedlmayra. Skazany za to morderstwo domaga się - za pośrednictwem kancelarii prawnej - aby jego nazwisko nie pojawiało się w Wikipedii. Ma mu to pomóc w powrocie na łono społeczeństwa. Oczywiście wiąże się to z pewnym kłopotem, któremu przyglądają się ludzie z różnych stron świata i z różnych organizacji, w tym z EFF. A więc w Niemczech zapowiada się kolejny proces.

Wielka Brytania i wyroki w sprawach o internetowe zniesławienia

Onet publikuje potencjalnie interesujący - z perspektywy ostatnich doniesień na temat wyroku w sprawie publikacji tygodnika Wprost (por. O amerykańskim wyroku, zasądzającym 5 milionów dolarów zadośćuczynienia od Wprost) - artykuł z The Sunday Times. Mowa tam o "turystyce sądowej" oraz o tym, że "Londyn stał się sądową stolicą świata w sprawach o zniesławienie, a tutejsze sądy gotowe są przyjmować pozwy w sprawach w znikomym stopniu związanych z Wielką Brytanią". Ale czy istotnie powinno to szokować?

Przeprosiny online: co można zrobić z domenami, czyli jak Super Express przeprasza Kotecką

Skoro już się pojawił temat wyroków polskich sądów, w których sądy zobowiązują wydawców i autorów, a także redaktorów naczelnych, do przeproszenia kogoś za publikowane słowa (por. I pomyłka w osobie przepraszanego i zniknięcie notatki z salonowego "bloga"), to warto odnotować również niedawne przeprosiny, do których zobowiązał sąd wydawcę gazety Super Express. Sprawa zaczęła się od opublikowania w 2007 roku przez Super Express obnażonego zdjęcia obnażonej p. Patrycji Koteckiej. Ciekawostką jest sposób, w jaki ówczesny wydawca Super Expressu postanowił zrealizować wyrok sądu. Są przeprosiny, ale opublikowane jako bitmapa (co - jeśli dobrze rozumiem - ma przeciwdziałać automatycznej archiwizacji tych treści przez wyszukiwarki). Przeprosiny wiszą również na byłej głównej stronie internetowej dziennika. Dziś zaś wszystkie strony SE z jakimikolwiek treściami dla czytelników wskazują na inny adres... Inną ciekawostką są przeprosiny SE wobec p. Kożuchowskiej.

I pomyłka w osobie przepraszanego i zniknięcie notatki z salonowego "bloga"

Jan Pospieszalski ma przeprosić Andrzeja Morozowskiego za swoje komentarze na temat rzekomej aktywności dziennikarza TVN, który miał - jak twierdził Pospieszalski - uprzedzać Zbigniewa Siemiątkowskiego o planowanych publikacjach na temat kontaktów Aleksandra Kwaśniewskiego z Władimirem Ałganowem. Dlaczego? Morozowski pozwał Pospieszalskiego, a Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że przeprosiny się należą i, że mają ukazać się "w blogu". Potem jeszcze rozstrzygał Sąd Apelacyjny w Warszawie i ten uznał, że Pospieszalski ma przeprosić nie tylko "w blogu", ale i na łamach dwóch gazet. Ciekawostka jest taka, że przeprosiny "w blogu" się ukazały, ale z przekręconym nazwiskiem, a niedługo po opublikowaniu tekst z Salon24.pl zniknął.

O amerykańskim wyroku, zasądzającym 5 milionów dolarów zadośćuczynienia od Wprost

"To jest matrix. Nie uczestniczyliśmy w procesie, nie mamy wyroku. Słyszymy, że sąd w dalekim kraju, stosując standardy dalekie od europejskich kanonów, orzekł sankcje nieznane w naszym systemie prawa. Wydał orzeczenie, o którym dowiedziałem się z internetu, a które może doprowadzić do ekonomicznego unicestwienia podmiotu gospodarczego"