Odpowiedzialność "platformy społecznościowej" za "fałszywe profile" i inne "kradzieże tożsamości"

Temat nie jest nowy, bo wyrok sądu z Sao Paulo zapadł w listopadzie 2009 roku, ale warto go chociaż odnotować: Google został przez sąd zobowiązany do zapłaty pół miliona dolarów odszkodowania na rzecz Rubensa Barrichellego, kierowcy Formuły 1, a to w związku z tym, że w prowadzonym przez korporację serwisie społecznościowym Orkut dopuszczono do zakładania fałszywych profili, rzekomo należących do tego kierowcy. Przypuszczam, że - podobnie jak to było w przypadku wyroków związanych ze zdjęciami w Naszej Klasie i ochroną danych osobowych - również w Polsce zapadną wyroki związane z naruszeniem dóbr osobistych przez podszywanie się w serwisach społecznościowych pod inne osoby. Tym bardziej, że również w Polsce zapadały już wyroki związane z podszywaniem się pod inne osoby, przez zakładanie "fałszywych profili" w serwisach społecznościowych.

O wyroku brazylijskiego sądu pisało wiele źródeł: Breaking: Google ordered to pay Barrichello $500,000, Google ordered to pay 500,000 dlrs to F1 racer Barrichello, F1 Racing Driver Barrichello Wins $500,000 Libel Suit Against Google, Google zapłaci Barrichello odszkodowanie, albo Google przegrał z Barrichello. Z tych źródeł dowiadujemy się, że w serwisie Orkut było ponad 300 różnych profili, których twócy podszywali się pod znanego kierowcę. Wiemy również, że pozew został złożony w 2006 roku. Wiemy również, że sąd zagroził Google dodatkową grzywną w wysokości 590 dolarów za każdy dzień zwłoki w wykonaniu obowiązku usunięcia fałszywych profili. Odszkodowanie zasądzone przez brazylijski sąd jest podobno najwyższym z odszkodowań w historii, zasądzonych w związku z podszywaniem się pod tożsamość (por. phishing) innej osoby. Kierowca ogłosił, że w całej sprawie nie chodzi o pieniądze, a o poszanowanie godności (komentując wyrok Barrichello cytował słowa szwajcarskiego filozofa Henriego Frédérica Amiela: "There is no respect for others without humility in one's self". Zasądzone odszkodowanie ma przeznaczyć na rzecz założonej przez siebie wcześniej organizacji non-for-profit: Barrichello Kanaan Institute.

Nie mogę dotrzeć do treści samego wyroku. Kiedy media relacjonowały jego wydanie pisano również, że wyrok nie jest prawomocny, a spółka Google mogła się od niego odwołać. Nie wiemy dziś, czy spółka Google taką apelcję wniosła.

W 2008 roku zapadł wyrok w sprawie fałszywego profilu założonego w serwisie Facebook. Wówczas sąd miał zasądzić 22 tys. funtów odszkodowania na rzecz pokrzywdzonego (pisał o tym serwis webinside.pl: Pozew za podszywanie się w Facebooku, chociaż o sprawie Mathew Firsht vs. Grant Raphael pisały również inne źródła, np. BBC: Payout for false Facebook profile, albo Channel 4 News: Matthew Firsht wins libel case over Facebook group; sam wyrok The England and Wales High Court, Queen's Bench Division dostępny jest online). O fałszywym profilu w serwisie Facebook pisałem również w tekście Trzy lata i grzywna za profil księcia, kiedy relacjonowałem wyrok przeciwko 26-letniemu informatykowi, który "dla żartu" założył fałszywy profil księcia Maroka.

Również profile w serwisach społecznościowych Yahoo są przedmiotem zainteresowania sądów. O jednej z takich spraw można przeczytać w tekstach: Yahoo sued over failing to delete false profile, lub Court reinstates Yahoo lawsuit over fake profiles. W tej sprawie, której przyglądał się amerykański The Ninth U.S. Circuit Court of Appeals, chodzi o fałszywe profile pewnej kobiety z Oregonu, które spółka Yahoo zobowiązała się usunąć, ale tego nie zrobiła. Sąd zdecydował, że kobieta może w związku z tym pozwać spółkę.

O fałszywych profilach w serwisie LinkedIn pisał serwis ZDNet: Bogus LinkedIn profiles serving malware wskazując, że obok naruszenia dóbr osobistych przy okazji może dochodzić do zagrożeń użytkowników internetu, a to przez zainfekowanie się szkodliwym oprogramowaniem, dystrybuowanym za pośrednictwem takich profili (zob. również Bogus LinkedIn Profiles Harbor Malicious Content).

Marta Klimowicz w 2007 roku zastanawiała się nad konsekwencjami usuwania fałszywych profili przez platformy społecznościowe w tekście Fałszywe profile w społecznościach internetowych. Autorka postawiła tezę, że usuwanie fałszywych profili to błąd:

Jak pokazuje historia Friendstera tego typu zabiegi przynoszą skutki odwrotne od zamierzonych. Zamiast zaprowadzić domniemanie pożądany ład w obrębie społeczności i umożliwiając jej użytkownikom kontakty z samymi "prawdziwymi" ludźmi, serwis ten zgarnął sporą krytykę, niechęć swoich użytkowników (złośliwie zakładających jeszcze więcej fałszywych profili), wreszcie - ich odpływanie.

Rozważania te jednak nie były czynione na gruncie zasad, którymi kierują się współczesne systemy prawne, w których chroni się dane osobowe osób fizycznych (por. doniesienia o przegranej kasacji związanej ze sporem o zdjęcie w serwisie Nasza-klasa), a także dobra osobiste takich osób (por. Zapadają wyroki w sporach o ochronę dóbr osobistych naruszanych w internecie, Wyrok ETPCz: prawo dochodzenia roszczeń w przypadku naruszenia prywatności, czy Przeprosiny online: co można zrobić z domenami, czyli jak Super Express przeprasza Kotecką i Fałszywy blog krakowskiej poetki).

31 lipca 2009 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał wyrok, zgodnie z którym spółka prowadząca serwis internetowy Nasza-klasa ma opublikować przeprosiny i zapłacić 5 tys. zł zadośćuczynienia mężczyźnie, "w imieniu którego" ktoś założył w serwisie profil na jego nazwisko i niejako w "jego imieniu" rozesłał do internautów obraźliwe komunikaty (por. 5 tys. zadośćuczynienia za fałszywy profil w Naszej-klasie). Pokazuje to, że w pewnych sytuacjach utrzymujący infrastrukturę społecznościową podmiot może ponosić prawną odpowiedzialność za przechowywane przez siebie treści, opublikowane - w ramach tej infrastruktury - przez swoich użytkowników...

Zgodnie z art 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną:

Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.

Moim zdaniem nie może być wątpliwości, że w przypadku uzyskania "wiarygodnej wiadomości" i wobec braku reakcji "serwis społecznościowy" może ponosić odpowiedzialność cywilnoprawną również za zagrożenie lub naruszenie dóbr osobistych, o których traktują przepisy art 23 i 24 Kodeksu cywilnego, w przypadku gdy rozważamy wykorzystanie cudzej "tożsamości" w "fałszywym profilu":

Art. 23.
Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach.

Art. 24.
§ 1. Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.

§ 2. Jeżeli wskutek naruszenia dobra osobistego została wyrządzona szkoda majątkowa, poszkodowany może żądać jej naprawienia na zasadach ogólnych.

§ 3. Przepisy powyższe nie uchybiają uprawnieniom przewidzianym w innych przepisach, w szczególności w prawie autorskim oraz w prawie wynalazczym.

Oczywiście są tu również pewne problemy, gdyż czasem nie wiadomo, kto prowadzi dany serwis.

W Polsce toczy się proces, w którym Arnold Buzdygan domaga się ochrony swoich dóbr osobistych, naruszanych - jego zdaniem - przez Zarząd Stowarzyszenia Wikimedia Polska. Ponieważ stowarzyszenie to nie ma wpływu na to, co piszą - w ramach projektów Wikipedia - internauci (stowarzyszenie jest całkowicie odrębnym bytem, wobec Wikimedia Foundation Inc. z siedzią w Tampa na Florydzie) - sądy w dwóch instancjach uznały, że członkowie zarządu tego stowarzyszenia nie mogą ponosić odpowiedzialności za opublikowane w Wikipedii treści (por. Ogłoszono wyrok w sprawie Arnold Buzdygan vs. Stowarzyszenie Wikimedia Polska i Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podtrzymał wcześniejszy wyrok w sprawie przeciwko Wikipedii). Powód zamierza złożyć kasację od ostatniego z wyroków, tak więc sprawa jeszcze nie jest zakończona.

Chociaż w tej ostatniej sprawie nie chodzi o podszywanie się pod tożsamość powoda przez założenie i wykorzystywanie jego "fałszywego profilu", to jednak podstawy prawne dochodzenia roszczeń w takim przypadku są takie, jakie mogłyby zostać wykorzystane w przypadku podszycia się kogoś pod tożsamość innej osoby w serwisie społecznościowym (por. również Rynek domenowy: czy już zarejestrowali twoje nazwisko?).

Wydaje się, że takich procesów będzie coraz więcej.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

To jak uwiarygadniać?

Znaczy się, to nie dobrze, jeśli serwis społecznościowy pozwala na zakładanie „fałszywych profili”. W takim razie powinien lepiej uwierzytelniać użytkowników? Może do założenia konta powinien wymagać ksera dowodu osobistego, a dodatkowo weryfikować podany adres „fizyczny” (listem pocztowym) i numer telefonu? Wtedy dane w serwisie będą wiarygodne, ale co z prywatnością? A może powinien utrzymywać listę „znanych osób” i nie pozwalać zakładać kont z danym imieniem i nazwiskiem?
Póki oczekujemy od takich serwisów poszanowania prywatności i pewnego stopnia anonimowości, to nie można traktować żadnych profilów jako „wiarygodnych” i IMHO rozliczanie z tego serwisów, przynajmniej dopóki ktoś nie wskaże jawnego oszustwa, nie ma sensu. Jednocześnie widzę miejsce na osobne, „potwierdzone” profile. Na życzenie użytkownika, w szczególności „celebryty” serwis mógłby prowadzić odpowiednio oznaczone, „oficjalne” konto. I wtedy by za to odpowiadał.

Uwaga

"Wikimedia Foundation Inc. z siedzią w Tampa na Florydzie" - nie do końca tak jest... Od kilku lat siedziba znajduje się w San Francisco (Kalifornia), natomiast podlega prawu stanu Floryda (miejsce rejestracji).

Jest! Jest! nareszcie jest

Nasze władze pwoinny sie powołać na to dobre i sprawdzone rozwiązanie: Białoruś - kraj bez pedofilów i terrorystów!
Slashdot: Net Users In Belarus May Soon Have To Register

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>