Ogłoszono wyrok w sprawie Arnold Buzdygan vs. Stowarzyszenie Wikimedia Polska

fragment logo Wikipedii i znak uwaga trollZgodnie z zapowiedzią - dziś został ogłoszony wyrok w sprawie Arnold Buzdygan przeciwko Zarząd Stowarzyszenia Wikimedia Polska o naruszenie dóbr osobistych (por. "Polska Wikipedia" a ochrona dóbr osobistych). Po dwóch latach procesu wrocławski sąd w całości oddalił powództwo uznając, że zarząd stowarzyszenia wikipedystów nie powinien odpowiadać za ewentualne naruszenie dóbr osobistych, związane z treściami opublikowanymi w wikipedystycznym haśle poświęconemu powodowi. Przy okazji sąd odniósł się do relacji pomiędzy Prawem prasowym i ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną w kontekście prowadzenia serwisów internetowych... Pytanie o sposób dochodzenia roszczeń w przypadku, gdy ktoś kogoś w internecie nazwie trollem, pozostaje na razie nierozstrzygnięte.

Precyzyjnych szczegółów tej sprawy można spodziewać się w kolejnej aktualizacji (albo w komentarzach), na razie piszę jedynie o samym oddaleniu powództwa - o czym dowiedziałem się od pełnomocnika jednej ze stron. Jakie były konkretne argumenty prawne - dowiem się tak szybko, jak będzie to możliwe.

Pan Buzdygan opublikował w swoim serwisie notatkę, która jednak jest dość nieprecyzyjna, a autor niejako sam przyznaje, że nie do końca zrozumiał stanowisko sądu (pisząc: "Tyle mniej więcej zrozumiałem z dzisiejszej słownej dość długiej sentencji wyroku"). Treść notatki dostępna jest pod tytułem: Twórzcie Słowo piekła nie ma! Czyli Wikipedia narusza moje dobra…. Wedle słów powoda:

Sąd uznał dziś, że artykuł w Wikipedii na mój temat łamie prawo naruszając moje dobra osobiste - także w kwestii przypisywania mi “zachowań o pejoratywnym odbiorze tzw. trollowania” - ale jednocześnie uznał Pozwanych za podmiot świadczący usługi drogą elektroniczną. Czyli nie ponoszący odpowiedzialności za “przesyłane” treści, a nie za podmiot prowadzący tytuł prasowy.
Tyle mniej więcej zrozumiałem z dzisiejszej słownej dość długiej sentencji wyroku.

W tej sprawie istotne są szczegóły prawne, których powód nam jednak nie dostarcza.

Kluczowe w tej sprawie jest to, że Stowarzyszenia Wikimedia Polska nie jest związane funkcjonalnie z samym serwisem internetowym Wikipedia, ponieważ jest to stowarzyszenie użytkowników serwisu, a z wydawcą serwisu, tj. z Wikimedia Foundation Inc. z siedzią w Tampa (Floryda, USA), stowarzyszenie to związane jest porozumieniem dotyczącym reprezentowania Wikimiedia Foundation Inc. w zakresie znaków towarowych, zastrzeżonych na rzecz tej fundacji. Stowarzyszenia Wikimedia Polska jest po prostu niezależną od fundacji osobą prawną, której nazwa jednak może kogoś zmylić. Stąd ciekawa jest teza relacji p. Buzdygana, że sąd miał uznać to stowarzyszenie za "podmiot świadczący usługi drogą elektroniczną". Jednak wstrzymam się przed komentowaniem rozstrzygnięcia do czasu, gdy zapoznam się z dokładnym brzmieniem stanowiska Sądu, albo przynajmniej do czasu, gdy usłyszę relację prawników, którzy usłyszeli ogłoszone dziś, ustne motywy stanowiska sądu.

W sprawie będziemy wiedzieli więcej, ponieważ powód zapowiedział, że wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku. Takie uzasadnienie jest potrzebne, jeśli myśli się o ewentualnej apelacji.

Przed sądem w Warszawie toczy się jeszcze inna sprawa, w której oskarżycielem jest p. Arnold Buzdygan, a która również dotyczy hasła w Wikipedii. Tu również szczegółów nie mogę w tej chwili podać.

PS
We wrocławskiej sprawie sąd zobowiązał powoda do pokrycia kosztów procesu.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Media zaczynają pisać o wyroku (chociaż nieprecyzyjnie)

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), a za nią Gazeta.pl, publikuje krótką informację na temat stanowiska sądu, która można przeczytać pod tytułem Pozew o "trolla" w Wikipedii odrzucony. W tytule powinno być słowo "oddalony" (co świadczy o tym, że dziennikarze nie przejmują się takimi niuansami). Jest różnica między oddaleniem powództwa a odrzuceniem pozwu. Oddalenie powództwa (co, jak wynika z otrzymanych wstępnie relacji, miało miejsce w przypadku relacjonowanego sporu) to rozstrzygnięcie sądu co do istoty dochodzonej w sprawie ochrony - sąd oddalając powództwo stwierdza bezzasadność zgłoszonego w pozwie roszczenia, ale sam pozew rozpoznaje. Natomiast "odrzucenie pozwu" to sytuacja inna i w takiej sytuacji sąd nie rozstrzyga o powództwie. W sprawie Arnold Buzdygan vs. Stowarzyszenie Wikimedia Polska doszło - wedle dostępnych mi informacji - do oddalenia powództwa, nie zaś do odrzucenia pozwu.

Chociaż relacja dziennikarska jest obarczona takim błędem, to zacytuję fragment:

Sędzia Adam Maciński uznał jednak, że za wpisy nie odpowiada Wikimedia i nie ma wpływu na ich treść. Jednocześnie przyznał, że niektóre sformułowania są wobec Adama Buzdygana obraźliwe.

Nadal czekamy na precyzyjne relacje z dzisiejszego ogłoszenia.

Inny artykuł w Gazeta.pl

Trochę obszerniej Gazeta pisze tutaj: Wikimedia nie zapłaci Buzdyganowi za "trolla"

Stwierdzenie sędziego: "Nie można też traktować Wikipedii jako prasy i stosować wobec niej reguł prawa prasowego" może stanowić ważny głos w kwestii tego, kiedy strona internetowa jest prasą.

Jako uznanie, że doszło do naruszenia prawa powód pewnie uznał to, że "Sędzia przyznał, że Buzdygan mógł się poczuć znieważony sformułowaniem nazywającym go ''trollem'' czy też przypisywaniem mu wulgaryzmów lub gróźb karalnych". Od poczucia się znieważonym do zniesławienia lub innego naruszenia dóbr jednak daleka droga...

Buzdygan pokazuje istotny problem

Uważam, że Arnold Buzdygan pokazuje na przykładzie wytaczanych przez siebie powództw i oskarżeń dość istotny problem, który należy brać pod uwagę przy rozważaniach relacji w "społeczeństwie informacyjnym". Chodzi o problem odpowiedzialności za słowo. To jest dokładnie ten sam problem, który opisałem w tekście Wyrok ETPCz: prawo dochodzenia roszczeń w przypadku naruszenia prywatności. I chociaż w sprawie przeciwko Stowarzyszeniu Wikimedia Polska powód pozwał - jak uważam - nie ten podmiot, który powinien, to nadal aktualne jest pytanie: jak w takich sytuacjach powinien postępować procesowo pokrzywdzony.

Uważam również, że Gazeta.pl reklamując swoje teksty słowami "Wikipedia wygrała proces z "trollem"" dopuszcza się pewnego nadużycia. O ile znamy stanowiska sądów w sprawie nazwania kogoś "notorycznym spamerem" (por. Notoryczny spamer: dziś posiedzenie oraz Apelacyjny odrzuca wniosek Komitetu), to nazwanie kogoś "trollem" może nadal być uznane za zniesławiające i pomawiające, a także naruszające dobra osobiste (ew. zagrażające tym dobrom). Tym bardziej, że do zareklamowania swoich tekstów Gazeta.pl wykorzystała - jako ilustrację pytania "dlaczego" - wizerunek powoda. W przypadku stron Wikipedii powód nie ma zamiaru - jak pisze Gazeta.pl - pozywać Wikimedia Foundation Inc., ale w przypadku tekstu Gazeta.pl może teraz spróbować dochodzić roszczeń wobec spółki Agora SA, wydawcy serwisu Gazeta.pl.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

I kolejne komentarze

W kolejnym komentarzu, tym razem w serwisie Piąta Władza, opublikowanym pod tytułem Arnold Buzdygan kontra Wikimedia 0-1, w którym niestety również błędnie mowa o "odrzuceniu pozwu" znalazła się wypowiedź Michała Bernaczyka, który reprezentował w tej sprawie jedną z pozwanych (bo obok stowarzyszenia powód pozwał również imiennie jedną z osób z władz stowarzyszenia). Przywołam tą wypowiedź Michała:

Mimo naszej doskonałej pracy i naszej wygranej z formalno-prawnego punktu widzenia chyba wszyscy przegraliśmy. Moja klientka i Stowarzyszenie zostali uwikłani w proces, w którym w ogóle nie powinni stawać. Sąd na marginesie dokonał pewnej oceny stwierdził, że są tam elementy naruszające dobra osobiste powoda. I w ten oto sposób eksces kilku osób, które nie zdają sobie sprawy gdzie są granice wolności słowa, wolności wypowiedzi, skompromitował szlachetną ideę naszych mocodawców - ideę dzielenia się wiedzą. Wiedzą encyklopedyczną. Pan powód powinien wystąpić do administratora - Wikimedii Fundation Corporation na Florydzie. Nie ma prawnych przeszkód aby zwrócić się do nich o usunięcie tych treści, o ile udowodni, że naruszają one jego dobra osobiste

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Dziwi mnie stwierdzenie

Dziwi mnie stwierdzenie "Sędzia uznał, że autorzy artykułów nie mieli dowodów na taką działalność przedsiębiorcy." Czy mógł to uznać bez przeprowadzania postępowania dowodowego w tej sprawie? Jak dokładnie na rozprawie analizowano przebieg edycji hasła? A może sądowi chodziło o to, że pozwani nie przedstawili na to dowodów: wtedy to by miało sens...

Wiedza encyklopedyczna?

I w ten oto sposób eksces kilku osób, które nie zdają sobie sprawy gdzie są granice wolności słowa, wolności wypowiedzi, skompromitował szlachetną ideę naszych mocodawców - ideę dzielenia się wiedzą. Wiedzą encyklopedyczną.

Patrzę na tę wypowiedź i zaczynam się zastanawiać nad definicją wiedzy encyklopedycznej. Oraz nad tym, czy rozwinięcie tej definicji w sposób maksymalnie szeroki oznacza pisanie o wszystkim i wszystkich.

To wątek poboczny, ale w pewnej perspektywie bardzo ważny. Bowiem wychodząc z założenia, że wszystko podpada pod definicję wiedzy encyklopedycznej, w Wikipedii da się napisać dowolną rzecz o dowolnej osobie i będzie to hasło nieusuwalne. Pal licho, gdy będzie to laurka, gorzej gdy będzie to treść teoretycznie neutralna, a w praktyce będąca częścią czarnego PR przeciwko osobie / firmie. Wszak każdy materiał da się spreparować, łącznie ze źródłami...

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Wikipedia = Internet?

Czy powyższa wypowiedź straci sens, gdyby zamiast słowa "Wikipedia" pojawiło się tam "Internet"? Czy jedynie Wikipedia jest takim siedliskiem "anarchii"?.

Sądzę, że nie. W Wikipedii jak w soczewce skupiają się po prostu wszystkie problemy związane z tym, że nad Internetem jako całością nie ma centralnej kontroli, mimo że teoretycznie każdy z jego składników (łącza, serwery, domeny, numery IP) mają swojego przypisanego "właściciela".

I póki co Wikipedia wychodzi z tego obronną ręką. Gdyby prawdą było wszystko to, co piszą jej krytycy, afery takie jak Henryk Batuta wybuchałyby tam codziennie, a nie raz na sezon ogórkowy.

To jednak nie to samo...

Wiele osób nie ma zaufania do "tego całego Internetu", ale ulegają sugestiom / propagandzie (potrzebne dopisać) mówiącej o wysokiej wiarygodności Wikipedii. W związku z tym informacja pojawiająca się na nieznanej stronie będzie traktowana z powątpiewaniem, ale już umieszczenie jej na Wikipedii czyni ją wiarygodną -> pewną.

Nie chodzi tu o bycie siedliskiem anarchii, ale o postrzeganą wiarygodność tego medium. Plus konsekwencje wynikające z kopiowania treści Wikipedii przez szereg mniejszych i większych serwisów. Bardzo często skopiowana treść nie jest aktualizowana, więc informacje nieprawdziwe mogą żyć własnym życiem.
Wyobraźmy sobie dzień, w którym VaGla zdecydował się ulec lobbystom i zamiast obiektywnego komentarza w treści wpisu umieszcza sugestie sprzyjające jednej ze stron jakiegoś sporu. Także i w tym przypadku zadziałałby podobny mechanizm -- wiarygodne rozpowszechnia nie do końca prawdziwe informacje.

Last but not least afery nie wybuchają na Wikipedii codziennie, bo mało komu chce się dowodzić już raz dowiedzionego. Jest szereg kategorii, w których spokojnie można wprowadzić fałszywy artykuł z fałszywymi źródłami i nikt tego przez długi czas nie zdemaskuje. Przyczyna jest prosta - brak wystarczającej liczby fachowców, znających się na danej tematyce i mających czas na nieustanną weryfikację treści.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Ja cały czas ulegam

Ja cały czas ulegam lobbystom, ale staram się cały czas przekonywać tych, którzy czytają (piszę dla siebie, więc nie nazywam ich czytelnikami), by mi nie wierzyli w ani jedno moje słowo i samodzielnie sprawdzali źródła.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

No OK, ale...

OK, ulegasz lobbystom, ale przynajmniej linkujesz do różnych źródeł, gdzie można poczytać więcej / w oryginale. Nie będę zdradzał, że wszystkie te linki i tak są serwisami jednej wielkiej organizacji lobbystycznej ;o)

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Idąc drogą Buzdygana

A mnie osobiście kusi złożenie pozwu przeciwko Redaktorowi Krasowskiemu, skoro operował w swoim Liście dużym kwantyfikatorem mogłem się czuć osobiście dotknięty?

Pytanie do prawników

A co by się stało, gdyby pojawiły się jakieś dowody na to, że Wikimedia Polska tak naprawdę może mieć wpływ na zawartość, czyli że w praktyce zarządza polską wersją serwisu Wikipedia przez zaufane grono osób? Nie wiem co to by było, ale na przykład archiwa list dyskusyjnych, hierarchia członków, którym nadawane są pewne funkcje w zależności od głosowań organizowanych przez polską Wikimedię, i tak dalej?

Chodzi mi już nie tylko o tą sprawę, ale o to, czy u nas można zawiązywać stowarzyszenia i fundacje, które są operacyjnie powiązane z jakimiś firmami czy organizacjami w Polsce albo za granicą, chociaż oficjalnie i statutowo są od nich niezależne?

Co tu mają do rzeczy

Co tu mają do rzeczy prawnicy? Mogą kreować rzeczywistość? Dowody się nie pojawią, bo nie ma faktów.

Pzdr., Ency, szeregowy uczestnik plwiki i członek stowarzyszenia

Takie dowody

Takie dowody nie pojawią się nigdy i nigdzie, ponieważ Stowarzyszenie Wikimedia Polska nie ma bezpośredniego wpływu na treść haseł publikowanych w którymkolwiek z projektów Fundacji Wikimedia. Oczywiście może wspierać inicjatywy użytkowników (np. poprzez granty na książki potrzebne do pisania haseł), ale bezpośredniego wpływu nie ma.

Osobiście nie widzę też powodu, dla którego takich stowarzyszeń nie można byłoby zawiązywać. Zauważ, że Stowarzyszenie podpisało z Fundacją specjalną umowę, dzięki której może ono posługiwać się należącymi do niej znakami towarowymi (jak logo Wikipedii).

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>