dobra osobiste

Algorytm z (czyjąś) ludzką twarzą, a może i tożsamością

To jest fascynujący temat. Komputer, który przeszedł test Turinga. W tym przypadku, o którym myślę, chodziło o to, że komputer przekonał 59,3 % spośród 1334 rozmówców, że jest człowiekiem. To było w 2011 roku. Dziś zaś jest połowa 2013 roku. No i jesteśmy w nieco innym miejscu dyskusji na temat "społeczeństwa informacyjnego", niż byliśmy 3 lata temu. Komputer, który przeszedł test Turinga. Dla mnie zaś fascynujące w tym są problemy prawne związane z oceną naruszenia dóbr osobistych innych osób ewentualnie dokonywane przez taką konwersacyjną maszynę, albo pomówienia, albo ujawnienie tajemnic prawnie chronionych, albo naruszenie zasad ochrony danych osobowych, manipulacje giełdowe i szereg innych aspektów prawnych, które są istotne ze względu na ocenę obiegu informacji...

Czekamy na wolterskluwer.gov.pl

Miesza się. Miesza się to, co publiczne, z tym, co prywatne. Dochodzi do swoistej "prywatyzacji" publicznej "publicystyki". Wcześniej był to opisywany tu Biuletyn Skarbowy, który został "puszczony" w prywatne ręce Wydawnictwa Infor, teraz Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, która nadal jest "wydawcą" Przeglądu Legislacyjnego, oddała konfitury jego prenumeraty prywatnemu wydawcy - Wolters Kluwer Polska S.A..
Aktualizacja w górę osi czasu: Korespondencja w sprawie "Przeglądu Legislacyjnego".

Przyzwolenie na przejaskrawione opinie? Czekamy na udostępnienie treści wyroku SN

Wczoraj Rzeczpospolita opublikowała informację na temat wyroku Sądu Najwyższego (sygn. IV CSK 270/12), w którym SN miał wypowiedzieć się o dyskursie na forach internetowych oraz o ochronie dóbr osobistych osób wykonujących zawody "zaufania publicznego". Na stronie Sądu Najwyższego nie widzę jeszcze treści tego orzeczenia, zatem pozostaje nam jedynie odnotować tezę przywołaną przez prasę. Otóż SN miał ponoć powiedzieć, że "jeżeli ktoś wykonuje zawód zaufania publicznego, nie może żądać milczenia" i "musi się zgodzić na poddanie swej aktywności jawnej krytyce". Gorzej, że SN miał też stwierdzić, że chociaż godność i poczucie wartości powoda zostały naruszone, a nawet komentarze naraziły go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu, to jednak w tej sprawie powód nie mógł domagać się od właściciela serwisu usunięcia komentarza.

Drodzy stali użytkownicy: sadzę Wam ciastka. Nowi mają zakaz wstępu.

foto ciastka na klawiaturzePrzesłanie w tytule tej notatki jest adresowane tylko i wyłącznie do stałych użytkowników serwisów VaGla.pl. No i od dziś stanowczo zabraniam ewentualnym nowym użytkownikom wchodzić do tego serwisu. Jak ktoś nowy, kto tu nigdy nie był i - siłą rzeczy - nie bywa regularnie, wejdzie tu w przyszłości, to złamie zakaz, który teraz może sobie przeczytać. Niech dobrze go przeczyta, zanim tu wejdzie. Później już nie będzie mógł przeczytać bez złamania tego stanowczego zakazu. A stali użytkownicy powinni wiedzieć (i wiedzą doskonale), że sadzę Wam cookiesy, bo Drupal tak ma. W ten sposób wie, kto jest zalogowany, a kto nie. Jak nie chcecie cookiesów - wyłączcie w przeglądarce. I nadal będziecie mogli korzystać, chociaż się nie zalogujecie. Zresztą chyba niepotrzebnie piszę co należy zrobić, bo stali użytkownicy serwisu dokładnie wiedzą, co to są ciastka i jak je gryźć. A nowym użytkownikom stanowczo zakazuję odwiedzania tego serwisu. Niech nie odwiedzają. Szlaban.

Cisco: sieci reklamy online sieją wirusami bardziej niż serwisy porno

Czytam sobie "2013 Cisco Annual Security Report". To drugi dziś raport, obok sygnalizowanego przed chwilą raportu Wspólnego Centrum Badawczego przy Komisji Europejskiej, który proponowałbym jako wkład do badań związanych z socjologią prawa internetu. Raport Cisco wykorzystuje dane zgromadzone przez tą firmę w roku 2012. Poświęcony jest szeroko pojętym problemom bezpieczeństwa informacji. Znaleźć tam można fragmenty poświęcone kwestiom "Big Data", używania exploitów, dane dotyczące spamu, czy ataków DDoS...

W Sejmie trwają prace dot. zmiany zasad dostępu do informacji z ksiąg wieczystych i hipoteki

kamera komputera HAL 9000 z ekranizacji 2001: Odyseja kosmiczna Arthura C. ClarkeaW styczniu w Sejmie znalazł się rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o księgach wieczystych i hipotece. W krótkim opisie tego projektu można przeczytać m.in., że "dotyczy zagwarantowania ustawowego dostępu do jawnej księgi wieczystej, przy uwzględnieniu aktualnych możliwości technicznych, w szczególności za pośrednictwem Internetu...". Dostęp do ksiąg wieczystych i do informacji hipotecznych był przedmiotem pewnej niszowej dyskusji na temat "jawności formalnej". Generalnie są to informacje, które stanowią informację publiczną i dziś - jak się wydaje - dostęp do takich informacji gwarantuje ustawa o dostępie do informacji publicznej (z ograniczeniami, np. związanymi z ochroną prywatności). Oznacza to też, że tych informacji dotyczą przepisy dot. ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego, które w ustawie o dostępie do informacji publicznej się jakiś czas temu pojawiły. Nowe podejście stworzy szczególny tryb dostępu i ponownego wykorzystania takich informacji.

GIODO rezygnuje z Google Analytics na swojej (mojej, bo "urzędowej") stronie

Pamiętacie Państwo może tekst Administracja publiczna w Polsce pomaga budować Google profile obywateli? Jeśli nie - zachęcam do ponownej lektury. Natomiast dziś niejako dalszy ciąg tej historii. Trudno to uchwycić, ale warto odnotować: otóż z serwisu internetowego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych zniknął skrypt Google Analytics.

Odwróćmy bieguny dyskusji o lobbingu w kontekście kopiowania nadesłanych stanowisk

Zacznę od tego, że uważam, że lobbing jest dobry. Lobbing rozumiany w taki sposób, że ktoś zabiega o swoje interesy w systemach prawnym, politycznym, społecznym, gospodarczym. Ktoś, kto nie zabiega o swoje interesy jest skazany na to, że ktoś inny mu coś w swojej łaskawości podaruje. Jest zatem jak liść, który rzucany jest po spienionym nurcie potoku historii, rzucany to w jedną, to w drugą stronę porywami fal. Raz zatonie, raz zostanie wypchnięty na brzeg. Dla żeglarza niesterowna łódź, którą płynie, tworzy sytuację wielkiego zagrożenia. Dlatego żeglarz zabiega o to, by mieć chociaż minimalną prędkość, by móc wykonywać jakiekolwiek manewry. Lobbysta jest takim sternikiem wynajętym przez właściciela ładunku. Są i tacy sternicy, którzy kierują własnymi łodziami, troszcząc się o własny ładunek. Nie mamy pretensji do sterników, że kierują swoimi okrętami w celu dowiezienia ładunku do portu docelowego. O co możemy mieć pretensję? O to, że odpowiedzialny za akwen nie zatroszczył się o jego oznaczenie, że nie ustalił zasad kotwiczenia. Lobbing jest OK. Z rywalizacji lobbystów społeczeństwo może wynosić wiele korzyści. O ile zasady gry będą jasne, efekt pracy lobbystów będzie przejrzysty, a sami lobbyści nie będą stygmatyzowani w dyskursie publicznym.

Europejskie prace nad rozporządzeniem zmieniającym przepisy o ochronie danych osobowych

W Parlamencie Europejskim trwają prace dotyczące europejskiej reformy ochrony danych osobowych, co m.in. oznacza głosowania w komisjach Parlamentu nad projektem rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych i swobodnego przepływu tych danych (por. MAiC konsultuje projekt unijnych przepisów dotyczących ochrony danych osobowych).

Wniosek RPO o stwierdzenie niezgodności penalizacji zniesławienia z Konstytucją

Warto odnotować, że Rzecznik Praw Obywatelskich skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek w sprawie przepisów przewidujących karę pozbawienia wolności za przestępstwo zniesławienia, jako niezgodnych z Konstytucją i Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Generalnie RPO w swoim wniosku argumentuje, że 212 § 2 k.k. w zakresie, w jakim w katalogu sankcji karnych za przestępstwo zniesławienia przewiduje karę pozbawienia wolności jest niezgodny z art. 54 ust. 1 w zw. z art. 31 ust. 3 Konstytucji oraz z art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.