Czy Warszawiacy będą się uśmiechać na ulicach?

twarz  kobieca wymodelowana w 3dMedia donoszą za Dziennikiem, że "Władze Warszawy chcą w przyszłym roku wypróbować, a potem kupić system rozpoznający twarze przechodniów, na podstawie nagrań kamer monitoringu". Warszawski Ratusz planuje inwestycje w bezpieczeństwo. Z doniesień wynika, że animatorzy inicjatywy zdają sobie sprawę z tego, że system można oszukać, ale i tak - ich zdaniem - jest potrzebny do usprawnienia "setek kamer monitoringu". Co można zrobić z systemem monitoringu polska opinia publiczna dowiedziała się niedawno na konferencji prasowej prokuratury (por. Prokuratura medialna i prezentacja materiału). Techniki biometryczne są coraz bardziej skomplikowane i coraz bardziej efektywne, ale warto też mieć w pamięci zagrożenia związane z ich wykorzystaniem

Inwigilacja obywateli idzie coraz dalej - z jednej strony De'billing i wsparcie analizy danych bilingowych, związanych z rozmowami telefonicznymi, z drugiej strony testy systemów, które - korzystając z mikrofonów kierunkowych - miałyby "wychwytywać agresję w głosach mieszkańców miasta" (por. Miejski system monitoringu dźwiękowego - to doniesienie z Holandii). Ale jak mantrę warto zadawać sobie pytanie o to, kto ma dostęp do gromadzonych i analizowanych danych i kto kontroluje osoby, które kontrolują innych. Jeśli chodzi o monitoring miejski, to oczywiście odnotowuje się przypadki wskazania sprawcy, albo nawet zabiegnięcia popełnienia przestępstwa (np. Teksańczyk dostrzegł włamanie w Liverpoolu). Są też sytuacje związane z nagraniami ludzi, które są niewyjaśnione do dziś - warszawski bombiarz sprzed dwóch lat (którego twarz pojawiła się we wszystkich mediach - por. Pudełka po butach w społeczeństwie informacyjnym, Jeden skazany "dowcipniś bombowy" z Warszawy, Coś drgnęło w sprawie pudełek po butach: zatrzymano Romana W. - jednak w tej ostatniej notatce chodziło nie o tego człowieka, który pojawił się na filmie z supermarketu). Są też takie sytuacje, gdy niewiadomo jak są wykorzystywane materiały z monitoringu (por. Śledztwo w sprawie nagrania - w jaki sposób nagranie samobójstwa młodego człowieka znalazło sie w serwisie oferującym pornografię?). Wiele zależy od procedur, a w Polsce problem można pokazać to na przykładzie notatki: Spytaj policjanta, on ci prawdę powie (nie chcę generalizować i na jednym przykładzie konstruować wnioski na temat ogólnej sytuacji, ale warto o tej notatce pamiętać)...

"Permanentna inwigilacja" to nie tylko kamery i mikrofony na ulicach. Są pomysły (jak w Wielkiej Brytanii) by każdy musiał ujawnić odpowiednim władzom sposób szyfrowania przez siebie danych (por. Szyfrujesz? Ujawnij klucz, albo więzienie.), w Niemczech trwa wielka dyskusja na temat stosowania przez organa ścigania technik "normalnie" uznawanych za przestępcze - Koń jaki jest, nie każdy widzi, czyli niemieckie prace nad projektem "Federal trojan". Pojawia się też coraz więcej wyroków.

Sądy żmudnie starają się wskazać linię demarkacyjną między tym co można, a tym co już stanowi inwazję w sferę prywatności (por. Konflikt: czynności operacyjne policji – prawa zasadnicze jednostki, Sąd Najwyższy o podsłuchach: tylko konkretnych ludzi i tylko przy najcięższych przestępstwach, ETPCz o inwigilacji obywateli, prawach człowieka i bułgarskiej ustawie, USA: bitwa o informacje o skrytym podsłuchiwaniu obywateli czy 7,36 miliona euro grzywny dla Ericssona za aferę podsłuchową - to tylko niektóre z doniesień zebranych w dziale retencja danych niejszego serwisu). A spraw - również w Polsce - będzie coraz więcej - Kontrola operacyjna bez zgody sądu powinna trafić do TK. A - jak stwierdził w 2006 roku Peter Hustinx, Europejski Inspektor Ochrony Danych Osobowych: "Walka z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością nie może być wymówką dla wprowadzania prawa naruszającego prywatność obywateli". W dyskusji publicznej pojawia się też postulat, by obywatel miał prawo i możliwość sprawdzenia, jakie informacje na jego temat znajdują się w bazach danych (np. Informacyjny matrix z przebiciami).

Rozpoznawanie twarzy jest jednym z elementów dziedziny przetwarzania i analizy obrazów dotyczącej rozpoznawania obiektów. Pomimo, iż właściwie każda ludzka twarz złożona jest z tych samych elementów somatycznych, to jednak zagadnienie jej skutecznego rozpoznawania nie należy do najprostszych i wielokrotnie poruszane jest przez specjalistów tej dyscypliny...

To fragment referatu Agnieszki Pieczyńskiej-Kuchtiak i Janusza Sobeckiego, pt. Rozpoznawanie osób na podstawie obrazów cyfrowych zawierających ich twarze, przyjętego na II Krajową Konferencję MISSI w 2000 roku. Tam można znaleźć różne wzory matematyczne i algorytmy wykorzystane w procesie rozpoznawania twarzy. W ciągu 7 lat wiele się zmieniło w tej dziedzinie. Dziś już pod strzechy trafiają produkty, które wykorzystują dorobek naukowców - np. Sony rozwija produkt, cyfrowy aparat fotograficzny, który automatycznie rozpoznaje uśmiech fotografowanego człowieka, a więc "robi zdjęcia uśmiechniętych ludzi" (por. Aparat dla uśmiechniętych.

Co do systemu rozpoznawania twarzy w Warszawie - w tekście Elektroniczny łowca głów w Polsce, poza ogólna charakterystyką tego, jak działa system rozpoznawania twarzy, Dziennik pisze:

Przyszłoroczny test systemu w Warszawie ma odpowiedzieć na pytanie, co tak naprawdę komputery potrafią i ile będą kosztować. Władze Warszawy zwróciły się do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego o wsparcie z unijnych funduszy. Na kilka projektów związanych z bezpieczeństwem - w tym rozpoznawanie twarzy - urzędnicy chcą 230 milionów złotych.

Jeszcze warto zacytować jedną z wypowiedzi Johna Bienkowskiego, oficera łącznikowego FBI w Polsce, który dla Dziennika odpowiedział na pytanie jak można wykorzystać tę najnowszą technologię:

Prowadzimy wiele spraw o ekstradycję i zawsze największą trudnością jest zlokalizowanie poszukiwanych osób. Taki system mógłby w tym pomóc. Wyobraźmy sobie, ile czasu zajęłoby funkcjonariuszom odnalezienie w nagraniach z kamer monitoringu twarzy poszukiwanego, np. Johna Bienkowskiego. Trwałoby bardzo długo, nim ktoś by mnie rozpoznał i wydał rozkaz: zabieramy go. A tak tę żmudną pracę wykona komputer. Pozwoli zaoszczędzić czas policjantom, a przez to i pieniądze podatników.

Ale skąd system będzie wiedział, by nagrywać tylko poszukiwanych przez wymiar sprawiedliwości przestępców? Nie będzie wiedział. Dlatego będzie gromadził dane na temat wszystkich.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Tworzy się nowy rynek i nowa moda...

Wytwórcy masek do dzieła! Będę pierwszy, który sobie coś takiego kupi. A jakie pole do popisu dla kreatorów mody: maski sportowe, wieczorowe, spacerowe, do pracy, na spotkanie ze znajomymi (tylko jak się rozpoznają?). To może wyglądać na jakiś kiepski dowcip. Niestety, tak nie jest. Ograbiają nas z prywatności na każdym kroku.

Przeraża mnie w tym wszystkim, że w książkach SF, które pisano jeszcze kilka lat temu, odnajduję coraz więcej science, a coraz mniej fiction. Żeby nie szukać daleko: Światło minionych dni - Arthur C. Clarke, Stephen Baxter.

--
Jarek Witkowski | Linux user #136162 | http://www.jerry.prv.pl
This posting is covered by PPL - http://ppl.7thGuard.net

Raport mniejszości ante portas

W pierwszej chwili myślałem, że tekst o analizowaniu twarzy w czasie pracy monitoringu to żart. Po przeczytaniu artykułu wizja Raportu Mniejszości nabrała rzeczywistych kolorów.

NIKT w Polsce nie wie co dzieje się z wiedzą zdobywaną "ubocznie" podczas monitoringu. Kto zatem i czy w ogóle będzie wiedział gdzie i w jakim celu trafi wiedza zdobywana z monitoringu wzmocnionego analizą twarzy? Już harcerskie pogrywki z kamerą umieszczoną ekstra na korytarzu pokazały, że NIKT nawet się nie zastanawia nad prawem do prywatności, a cel uświęca środki. Jakoś nikt publicznie nie zadał pytania o postawę ludzi zarządzających owym Hotelem. Po prostu - powiedzcie na kogo, a materiał "się" zorganizuje.

Realną wizją w takim świecie wielkiego brata staje się reklama indywidualna czyli taka co to celuje w konkretnego osobnika przechadzającego się deptakiem w celach bynamniej nie rekreacyjnych. Dla tego przypadku łatwo też wyobrazić sobie negatyw tej sytuacji kiedy osobnik wzięty na cel analizatora jest prowokowany do takiej czy innej czynności, żeby nie powiedzieć jest krok po kroku wciągany promocją adresowaną właśnie do niego do misternie zastawionej prowokacji (chyba słyszę już pomruki zadowolenia co najmniej jednej z agend anty-coś-tam).

Dziś mówi się o analizowaniu twarzy w przestrzeniach publicznych, jutro każdy Hotel, każdy szalet miejski (czy tylko korytarz?), każda klatka schodowa i przecinka w lesie (wiadomo przecież, że do lasu ludziska chodzą spiskować, a nie na przykład na jagody), a pojutrze każde mieszkanie. Nie wierzę, żeby sądy miały jakiekolwiek wyobrażenie o tym co się szykuje, bo przecież autorzy tych pomysłow na bezpieczeństwo nic strasznego w nich nie dostrzegają.

A tak już zupełnie na marginesie, to nie dostrzegam prawie żadnej refleksji u "czujnych" dziennikarzy, co to rozpisują się o smaku barszczyku na stole Premiera i takich tam innych dyrdymałach. Krzyk o zagrożeniu wolności pojawia się odpowiednio głośny tylko wtedy, gdy któregoś z klanu stawia się przed sądem za to, za co każdego innego "zyczajnego" obywatela ciupasem się skazuje czyli za pomówienie, znieważenie czy też minięcie się z prawdą. Dziennikarze wiedzą tylko tyle o nowym wspaniałym cyfrowym świecie ile pomaga im w zdobywaniu materiałow do publikacji, ułatwia komunikowanie się i pisanie na ekranie.

tommy
_____ http://www.put.poznan.pl/~tommy

dom prywatny versus... dom nieprywatny

Nie popadajmy w przesadę. Korytarz hotelowy nie jest miejscem prywatnym. Równie dobrze można by rozpaczać, że policja ma na ulicy tajniaków. Jest mnóstwo miejsc, w których zostawiamy nasze dane: płacąc kartą w sklepie, wykupując abonament na telefon komórkowy, nawet jeśli chcę kupić bilet kolejowy ważny na całą trasę na cały weekend to muszę podać imię i nazwisko. Nie widzę zagrożenia mojej prywatności póki te dane nie zostają upublicznione i póki nikt mnie nie rejestruje w domu czy toalecie.

Heh, po części chodzi

Heh, po części chodzi również o niepohamowane "zawłaszczanie" przestrzeni publicznej przez monitoring i pochodne instalacje. Idąc tropem rozumowania o korytarzu można by przyjąć, że przestrzenią publiczną jest też klatka schodowa i tym podobne miesca. Stąd jest tylko krok do zawłaszczenia prywatności. Mały krok.

Pewnie, że zostawiamy swoje "ślady" w wielu miejscach. Pytanie tylko czy we wszystkich musimy ich zostawiać aż tyle. Interesuje mnie też kwestia retencji tych danych i dostępu w czasie retencji. Nie wystarcza mi, że ochroną mojej prywatności jest tylko nieupublicznienie "moich śladów".

tommy
_____ http://www.put.poznan.pl/~tommy

Inwigilacja a ELS

Od razu chciałbym się spytać u źródła, czy przez interfejs RFID ELSek wydawanych w Poznaniu można odczytać moje dane osobowe i czy jest to odbicie informacji dostępnych przez interfejs stykowy czy może coś więcej/mniej? (Tak, wiem o możliwościach zabezpieczania sesji karta<>czytnik w przypadku Mifare)

Przy okazji życzę wesołych i spokojnych Świąt.

Jeśli standard Mifare

Jeśli standard Mifare nazwiemy RFID to tak, ELS ma taki interfejs (klasycznie RFID oznacza interfejsy bezkontaktowe o zasięgu do 70-80cm podczas, gdy Mifare do 10cm).

Nie tylko ELS wydawany w Poznaniu posiadają interfejs bezkontaktowy Mifare. To opcja przewidziana w Rozporządzeniu dotyczącym ELS.

Standard formatu i dostępności danych określony w Rozporządzeniu dotyczącym ELS przewiduje status 'READ-ALL' czyli możliwość odczytania przez każdego. Na nic zdały się dyskusje o słabości takiego rozwiązania polegającą na tym, że Rozporządzenie mówi ogólnikowo o tym kto jest odpowiedzialny za dane na ELS, ale nic o szczelności systemu zarządzania cyklem życia ELS. Co z tego wynika? Nie wypada mi pisać...

Trick na "zabetonowanie" ELS polega na umieszczeniu jej w metalowej papierośnicy lub wizytowniku. Ostatecznie Mifare nie daje się też zczytać jeśli ELS umieścimy za metalową płytką (w kieszeni).

tommy
_____ http://www.put.poznan.pl/~tommy

Funkcjonalność uboczna

Ale skąd system będzie wiedział, by nagrywać tylko poszukiwanych przez wymiar sprawiedliwości przestępców?

Zbieranie danych o wszystkich i o wszystkim to tylko funkcjonalność uboczna. Najpierw przyjrzyjmy się jak taki system mniej więcej powinien działać:

1. kamera łapie klatkę obrazu

2. przydzielony do kamery procesor szuka twarzy i oblicza dla nich sygnatury (zbiór liczb opisujących twarz, np. proporcja nosa do rozstawu brwi itp.)

3. sygnatura jest przesyłana wraz z informacją o położeniu i ustawieniu kamery (trzeba wiedzieć w którą stronę patrzymy) do serwera centralnego i porównywana z poszukiwanymi sygnaturami

To jest czysty model, ale niskim kosztem można zapisywać wszystkie dane przesyłane do serwera centralnego, tak samo po dodaniu pamięci cache do kamery serwer centralny mógłby prosić kamery o kilka klatek z daną twarzą, po dodaniu kilku TB pamięci masowej z każdą twarzą itd.

Projektant systemu wrzuca całą tą dodatkową funkcjonalność w opcje (nie każdego stać na gigantyczny bank danych) i najgorsze jest to, że wykorzystywanie tych opcji nie jest regulowane żadną ustawą.

Policja może, i będzie, tłumaczyć się, że system wykorzystują zgodnie z punktami 1, 2 i 3, a zapisywanie dodatkowych informacji włączyli sobie przy okazji. O ile wcześniej zbieranie informacji o osobach, które nie są powiązane z jakąkolwiek prowadzoną sprawą było tylko stratą zasobów, a informacji i tak nie miałby kto przeszukiwać (w związku z tym nie było potrzeby tego regulować). To w przypadku takiego systemu sprowadza się do zakupienia odpowiedniej ilości pamięci i jest już bardziej opłacalne, można sprawdzić czy ktoś był na danej ulicy za jednym kliknięciem.

Zastanawiam się czy dałoby się to naciągnąć na ochronę wizerunku, ale nikt przecież nie publikuje tych zdjęć, tylko je przetwarza. A co z przetwarzaniem informacji o moim wizerunku... niby prawo do prywatności, ale byłem przecież w publicznym miejscu. Znów prawo goni codzienność i nie nadąża, tylko czy chce nadążać?

Kod zamiast prawa

Wydaje mi się, że to jest ta sama tendencja i ten sam sposób myślenia co w przypadku DRM, "zabezpieczania" stron internetowych czy "ścigania piractwa" -- rozwiązywanie problemów społecznych za pomocą techniki.

Ale społeczeństwo nie podlega takiej kontroli jak wytwory techniczne, zatem należy ten "błąd" naprawić kontrolę wprowadzając. A jak czegoś się nie da kontrolować, to należy zakazać.

Efekt jest taki, że wszyscy ponoszą koszty ograniczonej w tej sposób wydajności, poza może kilkoma "wtajemniczonymi", którzy wiedzą jak system oszukać -- ci są bezkarni, bo nawet jeśli zauważy się oczywiste nadużycia, to nie można się przed nimi bronić -- bo system kontroli na to nie pozwoli. Dochodzi wtedy do absurdalnych sytuacji godzących w zdrowy rozsądek.

Coś mi się wydaję...

... że próba wprowadzenia takiego systemu w USA zakończyła się wielką klapą. Dużo milionów $ a efekty mizerne. Systemy się myliły i nie mogły rozpoznać przestępców wprowadzonych do systemów. Takie rozwiązania były stosowane na lotniskach. Tylko nie moge sobie przypomnieć w której gazecie.

Przewiduję w ciągu dekady pełen sukces

Niestety nie wydaje mi się, aby to było mrzonką.

1. Analiza obrazu w czasie rzeczywistym, dzięki stałemu wzrostowi geometrycznemu mocy komputerów, jest coraz doskonalsza.

2. Paszporty zawierające dane biometryczne twarzy są już obecnie obowiązkowe w Polsce dla nowych dokumentów, stąd w ciągu 10 lat rządowy system informacyjny będzie dysponował danymi wszystkich obywateli.

3. Służby specjalne chcą zachować monopol na poważne biznesy narkotykowo-zbrojeniowe, stąd będą kładły nacisk, aby resztę społeczeństwa wykluczyć z konkurencji w tym zakresie. Ten system na pewno im pomoże.

4. Ludzie nie zaczną chodzić w maskach, gdyż nawet w najbardziej stylowej masce np. nie poderwiesz żadnej dziewczyny na ulicy. Do tego ruszy zapewne kampania w mediach, że w masce chodzą tylko TERRORYŚCI.

5. System jest w pełni zgodny z ustawą o GIODO, gdyż wychwytuje w czasie rzeczywistym jedynie twarze poszukiwanych, żaden inny obraz nie jest rejestrowany w archiwach.

Podsumowując: te 250 mln pójdzie na testy systemu pierwszej generacji, w końcu gdzieś trzeba się nauczyć technologii w praktyce. Ale już kolejne wersje będą raczej działały. Oczywiście nie pomoże to w zwalczaniu zwykłej przestępczości, która nie interesuje służb specjalnych, bo zwykła przestępczość służy raczej do trzymania społeczeństwa za mordę, czyli jest de facto przydatna rządowi.

Przewiduję w ciągu dekady pełen sukces we wdrażaniu systemu, spowoduje on utwierdzenie długoletniego, niezagrożonego przejęcia władzy przez służby.

I spróbujcie im podskoczyć - możecie sobie tylko cichutko jęczeć i postękiwać.

Proszę czytelników o wybaczenie :)

Proszę mi wybaczyć, że ten komentarz przepuściłem w moderacji, chociaż nie spełnia do końca "vaglowych" zasad, którymi przy moderacji się kieruję :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

prywatnosc to nie anonimowosc

Anonimowość jest jednym ze sposobów zapewnienia prywatnosci, ale nie jedynym. Człowiek ma prawo do prywatności (zachowania pewnych informacji o sobie poza sferą publiczną) chocby na mocy deklaracji praw człowieka (o konstytucji RP nie wspominając) ale nie ma prawa do anonimowości. Nie jest naruszaniem prawa, że ktoś (dajmy na to tajniak albo kamera) widział mnie na przykład w meczecie w towarzystwie rabina na seansie czytania "Mein Kampf" przez mnichów budddyjskich. Robiąc cokolwiek w miejscu publicznym jestem zauważany przez wiele osób (a czasami i urządzeń) i nie narusza to mojej prywatności (co innego, gdyby mi mieli wstawić kamerę do sypialni). Zbieranie informacji na temat tego gdzie jestem (co przecież robi choćby GSM albo monitoring miejski) nie narusza mojej prywatności jak długo ktoś nie zacznie sie zabawiać robieniem (i publikowaniem/wykorzystywaniem) analiz jakie zestawy telefonów bywają razem w różnych miejscach o dziwnych porach. Póki to sobie leży przez określony czas gdzieś na dysku a dostęp do tego jest zabezpieczony określonymi przepisami, to jest warte mniej-więcej tyle samo co informacja o tym, że widziano mnie na Marszałkowskiej zapisana w głowach kilkuset naocznych świadków. A jeśli ktoś będzie chciał toto oszukać to i tak oszuka. W końcu można założyć nieprzezroczyste okulary i perukę, przykleić sobie brodę etc. Poza tym - choć niektórzy mogą myśleć inaczej - Wawa to nie cały kraj. U mnie na wsi nie ma nawet przewodowych linii telefonicznych (to jest dostępnych, bo podobno jakieś są ale wszystkie zajęte), nie mówiąc już o tym że prąd wyłączają kilka razy do roku a do najbliższego asfaltu mam 2 kilometry. A mieszkam nie w Bieszczadach tylko 22 kilometry od Łodzi. Gdzie mi tu, Panie, jakieś komputery czy monitoringi założą i co z tego będą mieli - widok na sołtysa orzącego pole...

Testy były przeprowadzane

Testy były przeprowadzane na kilku lotniskach, np: w Bostonie, Palm Beach. Zakończyły się całkowitą klapą.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>