Utrata pliku z "licencją" a prawa konsumenta

Jeden z czytelników zwrócił mi uwagę na interesujący problem związany z "techniczną obsługą licencji prawnoautorskich". Chodzi o DRM i o udostępnianie strumienia danych po dokonaniu opłaty. Do obsługi takiej usługi przekazuje się usługobiorcy "plik z licencją". Sytuacja się komplikuje, gdy użytkownik z jakiegoś powodu utraci plik. A w pliku znajdują się informacje dotyczące jego uprawnień. Opisana przez czytelnika sytuacja dotyczy serwisu TVN24, ale równie dobrze może dotyczyć każdego innego serwisu, który na podobnej zasadzie zarządza dostępem do swoich zasobów. Kod zastępuje prawo?

Informacje na temat digital rights management gromadzę w dziale DRM niniejszego serwisu, jednak w tej sprawie istotne są również prawa konsumentów i ocena postanowień regulaminów działania serwisów internetowych wykorzystujących DRM. Zresztą jest to nie tylko problem regulaminów, gdyż na przykładzie tego typu sygnałów widać już, że techniczne rozwiązania (m.in. kryptografia) zastępują istnienie prawa (kod informatyczny zastępuje prawo - jak głosi prof. Lawrence Lessig: coraz częściej "the code is law"). A przecież prawo do korzystania z treści oraz przysługująca komuś licencja (prawo) nie koniecznie musi być związana z faktem istnienia pliku na twardym dysku komputera.

Tym razem oddaję łamy serwisu p. Michałowi Drozdowi, który napisał do mnie następujący list:

Zwracam się z osobistym problemem, który chciałem nagłośnić, jednak potencjalnie dotyczy on każdego użytkownika.

Otóż, tvn24.pl (ze strony technicznej - Onet.pl) udostępnia usługę 'na żywo', gdzie po wniesieniu opłaty udostępniają strumień tvn24 (zabezpieczony drm).

Sam byłem zadowolonym użytkownikiem - niedawno po raz drugi wykupiłem abonament na kwartał (cena jest dosyć wysoka!). Jednak problem zaczyna się, jak to zwykle bywa, kiedy w jakiś sposób plik licencji (który Windows Media Player pobiera automatycznie) zostanie przez użytkownika utracony (czy to awaria sprzętu/systemu operacyjnego - trzeba przeinstalować system itp).

Zgodnie z regulaminem Onetu utrata licencji jest nieodwracalna, odpowiedź jaką dostałem od biura obsługi:

Udostępniona na podstawie zrealizowanej transakcji licencja jest pobierana i zapisywana na Pana komputerze. Reinstalacja systemu powoduje usunięcie danych zapisanych na dysku komputera, w tym również licencji.

Zgodnie z Regulaminem usługi (pkt. 3.8.2):

Utrata licencji np. na skutek zmiany systemu operacyjnego (reinstalacja, formatowanie) lub jego składników jest nieodwracalna.

"4.4 Grupa Onet.pl S.A nie ponosi odpowiedzialności za: (...)
f) utratę danych spowodowanych awarią sprzętu, systemu lub też innymi okolicznościami niezależnymi od Grupa Onet.pl S.A."

Pomimo moich wyjaśnień, iż nie ma możliwości zrobienia kopii licencji (pomoc Onetu nic na ten temat nie mówi) oraz faktu, iż użytkownik de facto kupuje określoną usługę na określony czas, a nie plik licencji, nic nie wskórałem.

Zastanawiam się nad zgłoszeniem tej sprawy do UOKiK, gdyż wydaję mi się, że konsument jest tutaj wyraźnie poszkodowany, ale nie jestem tego pewny.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Licencja jak ciepłe bułeczki.

piper's picture

Na wstępie chciałbym wyrazić swoje zdziwienie, iż Pan Michał w ogóle skorzystał z tej usługi. Bynajmniej nie dlatego, że korzysta ona z technologii Microsoftu (większość serwisów video z tego korzysta), czy dlatego, że to TVN (o gustach się nie dyskutuje). Głównym powodem mojego zdziwienia jest witryna tvn24 - nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat warunków świadczenia dostępu płatnego (poza informacją, iż istnieje). Być może po "zalogowaniu się" pojawiłyby się jakieś bardziej szczegółowe informacje, nie mniej w przypadku sklepów internetowych i większości innych usługodawców w sieci, taka witryna(a dokładnie brak ogólnodostępnych informacji) karze mieć wątpliwości co do rzetelności podmiotu oferującego usługę(lub, że dany podmiot nie specjalizuje się w świadczeniu usług osobom prywatnym i/lub przez sieć). Utrudnia mi to analizę tego przypadku (nie mam regulaminu), sama materia też do prostych nie należy, pozwolę sobie więc jedynie zasugerować by oprócz UOKiK Pan Michał skontaktował się z Federacją Konsumentów (szybsza i wygodniejsza reakcja).

Przypadek Pana Michała jest bardzo dobrą ilustracją problemów jakie istnieją na rynku przy zakupie/sprzedaży licencji (proszę jednak nie brać go dosłownie - w tym wypadku istotą problemu jest świadczenie usługi dostępu do materiałów, nie zaś sama licencja). Dostawcy chyba sami nie mogą się zdecydować na jakich zasadach i w jaki sposób oferować swoje produkty, gdyż najczęściej starają się sprzedawać je jak ciepłe bułeczki - jako towar do szybkiej konsumpcji. Zupełnie nie przystaje to do regulacji prawnej - świadczenia usługi połączonej ze sprzedażą licencji. Wydaje mi się iż najbardziej widoczną różnicą miedzy oboma podejściami jest czas, po sprzedaży zarówno producent jak i pośrednik zapominają o istnieniu bułeczki (upraszczając: sprzedaj i zapomnij). Jak pokazuje przypadek Pana Michała starają się dostosować oferowany produkt do tego nastawienia (sprowadzając usługę i licencje do pliku z licencją).

Jogurt = Sprzedaj i zapomnij

Dostawcy chyba sami nie mogą się zdecydować na jakich zasadach i w jaki sposób oferować swoje produkty, gdyż najczęściej starają się sprzedawać je jak ciepłe bułeczki - jako towar do szybkiej konsumpcji.

Branża IT (a przynajmniej grupa dyskusyjna pl.comp.sieci) posługuje się terminem "jogurt" przy opisywaniu usług sprzedawanych jak produkt spożywczy o krótkiej dacie przydatności do spożycia lub firm które są zarządzane jak zakłady produkujące właśnie takie produkty.

"Dostęp warunkowy" a "licencja"

VaGla's picture

Ja w tytule notatki umieściłem słowo "licencja" w cudzysłowie. Zrobiłem to celowo. Dopełnieniem powyższego niech będzie odesłanie do innej notatki: mija już pięć lat od wejścia w życie ustawy, o której pisałem w tekście Dostęp warunkowy - dziwna ustawa obowiązująca od 3 lat.... Oczywiście chodzi o ustawie z dnia 5 lipca 2002 r. o ochronie niektórych usług świadczonych drogą elektroniczną opartych lub polegających na dostępie warunkowym.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

niedozwolone klauzule

Ja bym Pana Michała namawiała żeby walczył. Skoro wykupił czasowy dostęp do usługi, to w czasie obowiązywania umowy powinien mieć możliwość korzystania z usługi. Przedsiębiorca powinien w taki sposób zorganizować swoją działalność aby po weryfikacji tożsamości p. Michała móc mu udostępnić ponowne pobranie danych umożliwiających dostęp do usługi. Pewnie można się starać zainteresować sprawą UOKiK, tylko że w indywidualnej sprawie p. Michała nic to nie da. Prezes UOKiK nie ma bowiem uprawnień do występowania w indywidualnych sprawach. Uprawnienia takie mają natomiast rzecznicy konsumentów (a ich listę można znaleźć na stronie uokik). Myślę, wiec że z taką sprawą można udać się do rzecznika.

A merytorycznie, to ja bym szukała zahaczenia w przepisach konsumenckich w kodeksie cywilnym. Po pierwsze art. 385(1) kc – definicja niedozwolonych postanowień umownych. Postanowienia zawarte z konsumentem, indywidualnie z nim nie uzgodnione nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy. Dla mnie osobiście zacytowane postanowienie pkt. 3.8.2 regulaminu, zgodnie z którym “utrata licencji (w rozumieniu pliku – dodane Just) np. na skutek zmiany systemu operacyjnego (reinstalacja, formatowanie) lub jego składników jest nieodwracalna” kształtuje prawa konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i narusza interesy konsumenta. I na tej podstawie starałabym unieważnić ten zapis. Wychodząc z tego założenia uznałabym za nienależyte wykonanie zobowiązania, odmówienie konsumentowi ponownego świadczenia usługi w czasie obowiązywania umowy licencyjnej, gdyby ta odmowa była podyktowana tylko utratą pliku z danymi dostępowymi. A trzeba też pamiętać, że niedozwolonym postanowieniem umownym jest postanowienie które wyłącza lub istotnie ogranicza odpowiedzialność względem konsumenta za niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania art. 385(3) ust. 2 kc.
Reasumując, imho są podstawy do walczenia:)

J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting

moje zdroworozsadkowe podejscie

toper's picture

Witam,

dziekuje za komentarze i zanteresowanie.

Z mojego punktu widzenia (jestem lajkonikiem jesli chodzi o prawo), czysto zdroworozsadkowego, fakt ze wykupilem i zaplacilem za USLUGE jest dla mnie tutaj najbardziej istotny.

Uslugowawca, ktory w jakis sposob zabezpiecza swoja usluge (ma do tego prawo), musi mi zapewnic swobodne (nie mowie nieograniczone) z niej korzystanie w czasie wynikajacym z umowy.

Po moim telefonicznym kontaktcie z biurem obslugi mialem identyczna odpowiedz (cytat z regulaminu), jaka zostala zacytowana w newsie, i pomimo prob i tlumaczen zostalem odprawiony z kwitkiem.

Poczulem sie doslownie jakby mnie ktos okradl w imieniu prawa (tutaj, regulaminu).

W poprzednim komentarzu padla sugestia aby sie skontaktowac z federacja konsumentow - i zamierzam sie do nich wlasnie skierowac.

Mam nadzieje na minimum formalnosci z tym zwiazane, bo mam pewne utrudniania (mieszkam za granica..).

pozdrawiam i czekam na inne pomocne komentarze!
Michal Drozd

Panie Michale, wiem że

Panie Michale, wiem że minęło sporo czasu ale właśnie miałem ten sam problem z tą samą firmą... , czy może Pan napisać jak spraw się skończyła? Czy warto zgłaszać sprawę do rzecznika konsumenta? Proszę o odpowiedź
Tomek

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>