wolność słowa

Ile i kogo będzie kosztował system re-use w Polsce?

Na wczorajszej komisji uzgodnieniowej w MSWiA, w czasie której ocenialiśmy drugą już wersję założeń do ustawy mającej dokonać implementacji dyrektywy 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego (a więc dyrektywy re-use), pojawił się problem "utrzymania systemu re-use". Reprezentując Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji wyraziłem obawę, że ciężar finansowania projektowanego systemu może zostać złożony na barki podmiotów gospodarczych. Tym bardziej, że w projekcie założeń ustawy, w części "Ocena przewidywanych skutków (kosztów i korzyści) społecznogospodarczych regulacji", czytamy: "Projektowana ustawa nie wpłynie istotnie na sektor finansów publicznych". I tyle. Nie ma tam analizy kosztów, które miałaby ponieść administracja publiczna w związku z uruchomieniem mechanizmów ponownego wykorzystania informacji. Ale w dyskusji pojawiły się też takie motywy, z których wynikałoby, że projektodawcy chcieliby tak zaprojektować system, by można było "różnicować" warunki w zależności od tego, czy informację do ponownego wykorzystania będzie chciał pozyskać podmiot działający na rynku komercyjnie lub niekomercyjnie.

Szybki wybór uwag do projektu założeń do projektu ustawy o re-use (nie mówicie potem, że nikt o tym nie pisał)

To tylko 31 stron tekstu, a zawiera zestawienie uwag zgłoszonych w czasie konsultacji dot. Założeń do projektu ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej (chodzi o re-use). Zastanawia mnie to, że w trakcie konsultacji uwagi zgłosiły tylko dwie organizacje społeczne. Czytelników zaś prawdopodobnie zaciekawią uwagi zgłaszane przez poszczególnych ministrów i inne instytucje publiczne, które postanowiły swoje uwagi MSWiA przedstawić. W piątek ma się odbyć komisja uzgodnieniowa, w trakcie której będą omawiane opublikowane niedawno (w postaci tabeli) uwagi. To niezwykle interesująca lektura.

Precyzyjna wiarygodna wiadomość i notice and takedown w hiszpańskim rozstrzygnięciu w sprawie Telecinco vs. YouTube

23 września sąd w Madrycie (Hiszpania) wydał interesujący wyrok w sprawie potencjalnego naruszenia prawa autorskiego przez YouTube. Sprawa zaczęła się od tego, że hiszpański nadawca Telecinco podniósł, że spółka prowadząca YouTube powinna ponosić odpowiedzialność za umieszczanie przez użytkowników chronione prawem autorskim (i prawami pokrewnymi) materiały. Sąd uznał, że YouTube nie ponosi odpowiedzialności za takie działania użytkowników. Jednym z powodów było to, że YouTube dostarcza dysponentom praw stosowne narzędzia do raportowania i usuwania takich materiałów. Fakt, że narzędzia te są mało wygodne dla posiadaczy praw nie zmienia zasad warunkowej nieodpowiedzialności świadczących usługi drogą elektroniczną w europejskich przepisach o handlu elektronicznym. W efekcie decyzja sądu oznacza, że to na dysponentach praw, którzy chcą je chronić, spoczywa ciężar monitorowania Sieci w poszukiwaniu naruszeń oraz precyzyjnego, nie zaś ogólnego, wskazywania konkretnych przypadków naruszeń. Jest to zatem sprawa dotycząca procedur notice and takedown...

Z uzasadnienia wyroku w sprawie o naruszenie dóbr osobistych przez nieudostępnienie danych

zakładanie konta w serwisie NKW jednym z wcześniejszych tekstów sygnalizowałem wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu z dnia 23 lipca 2010 roku (sygn. I C 144/10): powództwo wytoczył mężczyzna, którego dane, w tym wizerunek, zostały wykorzystane do stworzenia w serwisie Nasza-klasa.pl fałszywego profilu, przy czym dodatkowo w profilu pojawiły się określenia, które - w oczach powoda - stanowiły naruszenie jego dóbr osobistych. Pisałem wówczas również: "Czekamy na uzasadnienie wyroku, gdyż może ono być niezwykle interesujące". Dziś znam już uzasadnienie wyroku. Wiem również, czego domagał się powód, a domagał się m.in.: "przeprosin i zapłaty w związku z naruszeniem jego dóbr osobistych poprzez to, że strona pozwana odmówiła powodowi udostępnienia danych osobowych osoby, która założyła fałszywy profil, a ponadto dopuściła do powstania takiego profilu, który został zlikwidowany dopiero po kilku prośbach powoda...". Lektura uzasadnienia stwarza kolejne pytania dotyczące zasad ochrony dóbr osobistych na gruncie przepisów Kodeksu cywilnego, ale nie tylko takie pytania się pojawiają...

O przygotowywanych założeniach ustawy "o otwartym dostępie do Internetu"

"Potrzebujemy ustawy o otwartym dostępie do Internetu. W sieci powinny się znaleźć bezpłatne treści kulturowe, edukacyjne czy naukowe. Musimy odpowiadać na potrzeby społeczeństwa sieciowego"

Rezolucja PE w sprawie pełnego ukształtowania rynku wewnętrznego w e-handlu...

Wczoraj w Parlamencie Europejskim przyjęto rezolucję w sprawie "pełnego ukształtowania rynku wewnętrznego w handlu elektronicznym". Poza tym, że ten fakt powinien zainteresować wszystkich działających w Sieci przedsiębiorców, to również chyba jest on ciekawy dla innych osób, również konsumentów. Dlaczego? Ano dlatego, że już we wstępie rezolucji Parlament Europejski przywołuje wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawach Google (sprawy połączone od C-236/08 do C-238/08, wyrok z dnia 23 marca 2010 r.) oraz BergSpechte (sprawa C-278/08, wyrok z dnia 25 marca 2010 r.), które definiują typowego konsumenta w Internecie jako „właściwie poinformowanego, dostatecznie uważnego i rozsądnego internautę”. Są też i inne powody dla zainteresowania się tematem. Na przykład kwestie "otwartych formatów wymiany dokumentów w elektronicznej interoperacyjności przedsiębiorstw".

Wysłuchanie na temat blokowania stron w LIBE

Komisja Parlamentu Europejskiego ds. Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) organizuje w dniach 28-29 września wysłuchanie publiczne na temat "Zwalczania seksualnego wykorzystania dzieci i pornografii z udziałem dzieci". Temat już był sygnalizowany na łamach tego serwisu, gdy m.in. w marcu br. opublikowałem materiał: Teraz Komisja Europejska proponuje blokowanie treści z pornografią dziecięcą. Rozwiązania proponowane w projekcie zmian obejmują m.in. "zobowiązane do zagwarantowania możliwości blokowania dostępu do stron internetowych zawierających pornografię dziecięcą, ponieważ bardzo trudno jest usuwać takie strony u źródeł...".

"Operation Payback" - brutalizacja bez celu

Zastanawiam się, do czego doprowadzi nas eskalacja działań po jednej i po drugiej stronie sporu "dysponenci praw autorskich - użytkownicy dóbr kultury". Mamy teraz taki przykład eskalacji, tj. przeprowadzoną w sobotę akcję pn. "Operation Payback". Międzynarodowe organizacje zrzeszające dysponentów praw (pośredników) stanęły przed wizją walki z cieniem. Ludzie niczym dym, niczym partyzanci strzelający z lasu, skrzykują się w ramach rozproszonych kanałów dystrybucji informacji i jeśli uda im się przyjąć wspólny schemat działania - dokonują kolejnego aktu komunikacji... W tym konkretnym przypadku aktem tym był rozproszony atak DDoS (Distributed Denial of Service) na infrastrukturę stanowiącą zaplecze witryn internetowych RIAA i MPAA. Jeśli to kolejny etap (zbrojnej) rewolucji, to kto na tym najwięcej straci?

Będzie w Polsce kara pozbawienia wolności za spam? Na razie jest tymczasowy areszt

Tablica wskazująca pomieszczenia dla zatrzymanychPisałem w ostatnim tekście, że będzie konferencja prasowa i taka się odbyła. Co prawda inne wydarzenia zajęły bardziej media, ale nic nie szkodzi. Warto przybliżyć czytelnikom czego konferencja dotyczyła, gdyż oto bodaj pierwszy raz w Polsce człowiek pod zarzutami związanymi ze spamem został tymczasowo aresztowany. I nie chodzi o spam mailowy, tylko o przesyłanie komunikatów użytkownikom serwisu społecznościowego. Przedstawicieli Naszej Klasy na konferencji prasowej nie było, ale za to dolnośląska Policja poradziła sobie całkiem nieźle z przekazaniem informacji: ogłoszono, że rozpracowano i zatrzymano grupę, która wyłudziła co najmniej 2 miliony złotych od kilkudziesięciu tysięcy osób z terenu całego kraju. Na czym polegał proceder i dlaczego za spam (a raczej w związku z nim) jeden z młodych i - jak się wydaje - świeżo wykształconych sprawców został aresztowany, a łącznie z dwoma innymi usłyszał zarzuty?

O tych hakerach ściganych z urzędu i o programie ochrony cyberprzestrzeni

W mediach pojawił się temat ścigania z urzędu tych, którzy atakują infrastrukturę teleinformatyczną państwa. Dokładniej zaś cytowany jest fragment rządowego programu ochrony cyberprzestrzeni na lata 2011 – 2016. Temat się pojawił, gdyż 10 września pojawiły się w BIP MSWiA nowe dokumenty na ten temat. W każdym razie w głównym dokumencie programu (noszącym datę "czerwiec 2010"), w części 3.3.1 pt. "Program w zakresie działań legislacyjnych", czytamy postulat: "wprowadzenia ścigania z urzędu naruszeń bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni, które miały miejsce w odniesieniu do podmiotów administracji publicznej oraz infrastruktury krytycznej ujawnionej w wykazie. Wprowadzenie ścigania na wniosek pokrzywdzonego w przypadku wykrycia incydentu bezpieczeństwa w obszarze cyberprzestrzeni RP". Pomyślmy o konsekwencjach takiego rozwiązania legislacyjnego. Czy oznacza ono, że teraz z urzędu będzie się ścigać również posłów?