Mechanizm macierzy demokratycznej na przykładzie sporu o standardy dokumentów

Wiele osób uznało, że felieton Demokracja bezpośrednia, bez zdobywania większości jest "dziwny". Już dziś można zaobserwować wiele różnych sfer, w których zlewają się wzajemne relacje między przeróżnymi korporacjami, stowarzyszeniami, agendami rządowymi i pozarządowymi, a także organizacjami na poziomie międzynarodowym. Można to chyba pokazac na przykładzie aktualnego sporu o standard dokumentu elektronicznego.

Uwaga: upraszczam nieco sytuacje. Pod wpływem argumentacji na rzecz otwartości i w duchu standaryzacyjnym wiele państw zaczęło (trochę wbrew sobie, bo zawsze lepiej "nie myśleć") stawiać na otwarte standardy w procesie budowy infrastruktury publicznej. Jednym z postulowanych elementów, jakie format czy inne rozwiązanie musi spełnić, by ktoś mógł je uznać za otwarty standard, jest to, by był przyjęty i rozwijany przez organizacje standaryzacyjną. Takim rozwiązaniem w zakresie formatu dokumentów jest ODF, czyli The Open Document Format, który stał się również standardem organizacji ISO (por. ISO 26300). Nie ma co ukrywać, że toczy się bitwa o standardy. Bo jeśli Microsoft w swoich aplikacjach korzysta ze swojego rozwiązania i nie jest to ODF, to jeśli państwa i inne organizacje z powodów formalnych (lub z powodu nacisku opinii publicznej) nie mogę wybrać czegoś, co nie jest standardem, to nie wybiorą również narzędzi Microsoftu. To się przekłada na sprzedaż, na pozycję, na zadowolenie udziałowców, etc...

Ale ktoś wpadł na pomysł, iż przecież można doprowadzić do tego, że rozwiązanie rozwijane przez MS również zostanie uznane za standard przez jakaś organizacje, a wówczas wytrąci się krytykom argumenty. Dlatego też (proszę pamiętać, że upraszczam) w pierwszej kolejności MS zainicjował proces uznawania swojego rozwiązania OOXML za standard w organizacji ECMA (stowarzyszenie przedsiębiorców - Ecma International, czyli European association for standardizing information and communication systems) jako standard Ecma-376. Krytycy podnoszą, że organizacja ta, zależna od podmiotów tworzących organizację, po prostu stanowi czapkę Microsoftu i przyjęcie przez nią rozwiązania za standard niewiele mówi o faktycznej sile standardu i o tym, że inne podmioty mogą wykorzystywać to rozwiązanie w swoich aplikacjach.

W kolejnym ruchu postanowiono doprowadzić do tego, by również organizacja ISO uznała OOXML za swój standard. W głosowaniu ISO biorą udział wszystkie kraje członkowskie. Na szczeblu lokalnym (krajowym) decyzje podejmują krajowe organizacje standaryzacyjne. Taką organizacją w Polsce jest Polski Komitet Normalizacyjny (por. Szykuje się poważna nowelizacja ustawy o normalizacji). Ale też przecież nie cały PKN jest uwikłany w dyskusje na temat rekomendowania lub sprzeciwienia się wprowadzenia danego rozwiązania jako standard. W istocie wewnątrz PKN zajmują się tym dwa komitety techniczne: KT 171 i KT 182.

Toczy się pewna przepychanka, w którą uwikłane są zarówno korporacje (i to nie tylko Microsoft, ale też inne, które np. konkurują z Microsoftem na rynkach), przeróżne stowarzyszenia i fundacje, izby gospodarcze i agendy rządowe i ponadnarodowe (por. Wokół standardów dokumentów elektronicznych). Na tym przykładzie widać właśnie tę macierz decyzyjną, o której w swoich pracach pisał Toffler (jak wyjaśniłem w komentarzy do "dziwnego" felietonu - jestem aktualnie pod chwilowym wpływem świeżo przeczytanej książki, więc wszystko mi się kojarzy).

Jak to działa w praktyce? Skoro decyzje na najniższym etapie podejmuje mały komitet techniczny, to czemu by nie można było zrobić tak, że zgłosi się tam swoich przedstawicieli? Albo takich, którzy są już przekonani co do słuszności podjęcia takiej lub innej decyzji. I nagle może się okazać, że do małego komitetu technicznego, który liczył 16 osób, dołączy 14 nowych. Mylił się będzie ten, kto uzna, iż tylko jedna z ewentualnych stron zamieszania potrafi wpaść na taki pomysł...

Konkretne działania można śledzić w serwisie 7thGuard.net. Oto np. list z PKN, który otrzymał Maciej Grela w odpowiedzi na swoje pytania:

Szanowny Panie!
Decyzję KT dotyczącą głosowania w sprawie ISO DIS 29500, PKN prześle w terminie. Stanowisko to jest aktualnie wypracowywane wspólnie w KT 171 i KT 182.

PKN otrzymał znaczną ilość listów popierających wprowadzenie normy, przy niewielkiej liczbie będących przeciw. Cała dokumentacja przychodząca do PKN jest na bieżąco przekazywana do KT, gdzie jest przygotowywane stanowisko Komitetu Technicznego (z uwagami, bo takie są rzygotowywane), Polski Komitet Normalizacyjny przekaże je do ISO/IEC JTC1/SC34 jako stanowisko Polski.

Z poważaniem
Marek Kaliński
Dyrektor ZIT

W kolejnym tekście zaś opublikowano list Pani rzecznik PKN:

Szanowny Panie,

We wszystkich sprawach merytorycznych decyzje są suwerennym przywilejem KT i PKN nie może i nie wtrąca się do tego. To nie PKN wypracowuje stanowisko. Opinie instytucji, których przedstawiciele *nie biorą* udziału w pracach KT, skierowane do PKN, zostały przekazane właściwemu KT, który mógł, ale nie musiał, brać ich pod uwagę.

W głosowaniu ISO biorą udział wszystkie kraje członkowskie, jeśli ich wolą jest wprowadzić standard niezgodny z dotychczasowymi, to jest to ich suwerenna decyzja. Gdyby to nie było możliwe, to nie wprowadzalibyśmy postępu technicznego...

Poza tym, najistotniejsze jest to, że Polskie Normy są do dobrowolnego stosowania,

PKN nie tworzy norm, bo: normy tworzą zainteresowani na własne potrzeby i z własnych środków... a jeśli Ux Systems i OpenOffice Polska nie biorą udziału w pracach KT, to niestety pretensje mogą mieć tylko do siebie, bo to oznacza, że normalizacja nie leży w spektrum ich zainteresowania.

Z wyrazami szacunku
Irena Jagielska
rzecznik

W nastęnym tekście 7thGuard.net czytamy: "W najbliższych dniach Polski Komitet Normalizacyjny będzie zajmował się sprawą ewentualnego poparcia OO XMLa jako formatu ISO. Jak wynika z korespondencji z PKN, Microsoft wraz z sojusznikami rozpoczął kampanię promującą swój nie-otwarty format w polskiej organizacji standaryzacyjnej".

Ja zaś przypomnę o akcji, jaka rozpoczęła się niedawno z inicjatywy Free Software Foundation Europe, o której to akcji pisałem m.in. w tekście Co z tą informatyzacją? Robi się coraz ciekawiej. Mam na myśli "Sześć pytań do państwowych ciał standaryzacyjnych". Ale też w tym samym tekście przywołałem akcję "Kayak Award to defeat OOXML in your country", w której zaoferowano 2,5 tys euro dla krajowego zespołu, który najskuteczniej będzie walczył przeciwko staraniom Microsoftu, zabiegającego o uznanie przez krajowe organizacje standaryzacyjne rozwiązania korporacji za standard.

Na wszystkich szczeblach decyzyjnych mogą toczyć się procesy demokratyczne. Już nie ma jednego ośrodka władzy. Kierunek, w którym podążamy kształtowany jest przez wzajemną przepychankę stowarzyszeń, fundacji, korporacji, izb gospodarczych, agend rządowych i pozarządowych, i to na szczeblu lokalnym, krajowym i ponadnarodowym.

Na liście Internet Society Poland, gdzie również toczy się dyskusja na temat form demokracji bezpośredniej w kontekście e-votingu (tam też posłałem pierwszy szkic tekstu, z którego potem powstał "dziwny" felieton podlinkowany we wstępie tego tekstu) Marcin 'Saper' Cieślak, Prezes Internet Society Poland, napisał:

(...)
Ciekaw jestem, czy potwierdziłyby się ad-hoc wymysły:

1. Demokracja bezpośrednia niesie za sobą inne technicznie inne, ale w efekcie podobne formy manipulacji i nacisku na grupę;

2. Być może dojdzie do tego, że podejmowanie decyzji będzie bardzo sfragmentowane - np. niektórzy będą uczestniczyć w jednym wąskim obszarze i zaniedbywać inne, za które wezmą się z kolei inni; może dać się odczuć problem "milczącej większości", która nawet nie będzie wiedziała, że decyzja grupy siedzącej w temacie uderza w jej interesy.

3. Być może dojdzie do tego, że po nastaniu demokracji bezpośredniej zrezygnujemy z "agentów" - przedstawicieli-parlamentarzystów.

Ale wówczas - np. z braku czasu - będę zatrudniał "brokera" - na podobnej zasadzie jak dziś mam biuro księgowe. Ustalamy ogólny zakres interesów i generalne wytyczne, broker śledzi za mnie życie polityczne, w sprawach istotnych kontaktując się ze mną. Tak jak mój księgowy nie zawraca mi głowy zmianami zasad księgowości majątku trwałego holdingów, ale o zmianach przepisów w rozliczeniach międzyunijnych powiadamia mnie natychmiast i mogę podjąć odpowiednie decyzje (z wyprzedzeniem).

Jest coś na rzeczy w kontekście takich działań jak te, związane ze standardem formatu dokumentu? Zwłaszcza, jeśli na chwilę przyjmie się tezy głoszone ostatnio przez wielu, że "kod informatyczny zastępuje prawo"...

gadżety reklamowe to istotny element kampanii

Kampania społeczna popierana jest w wielu przypadkach kampanią reklamową. To biznes. Gadżety są tylko jednym z elementów, które wpływają na społeczne zainteresowanie, sympatie, antypatie. Kampania zaś nie toczy się tylko dookoła Komitetu Technicznego PKN. Są sponsoringi imprez, są porozumienia między korporacją a rządem, są rozmowy z przedstawicielami samorządów lokalnych. To oni potem będą budowali swoje systemy w oparciu o któreś z rozwiązań technicznych. Warto ich przekonać, chociaż oni woleliby pewnie, by żadnego zamieszania nie było, by po prostu można było kupić raz jakiś system, by nie trzeba było myśleć, wybierać, kombinować jak nie narazić się na strzał z różnych stron...

A to przecież tylko jeden z etapów. Wybór standardu daje dopiero początek wszelkich implikacji związanych z prawami i wolnościami obywatelskimi, wpływa na konkretne rozwiązania przyjmowane w trybie zamówień publicznych. Ma wpływ na otoczenie, w którym można oceniać czy mamy do czynienia z uczciwą konkurencją (czy doszło czy nie, do uzależnienia państwa od jednego z rozwiązań?). Wpływa na pozycje konsumentów, na dostęność zasobów (też accessibility), edukację, obieg dóbr kultury...

Jeden, maksymalnie trzydziestoosobowy komitet, w którym pojawiło się ostatnio kilka nowych twarzy, a jaka odpowiedzialność? A jednak ktoś potrafi toczyć spór w tak zmiennym i zróżnicowanym środowisku, ktoś (i to nawet wiele podmiotów) potrafi koordynować działania...

Podobne mechanizmy macierzowe można zaobserwować już w sferach własności intelektualnej (szkolenia sędziów i prokuratorów, akcje policji, sponsoring, publikacje w mediach, lobbing na szczeblu krajowym i międzynarodowym), ale też w innych dziedzinach: prawo konkurencji, telekomunikacja, spam, retencja danych, wyszukiwanie, etc...

Powyższy tekst chyba może stanowić odpowiedź na pytanie, które postawiłem w tytule jednego z blogowych wpisów: Czy wielopłaszczyznowa samorealizacja jest legalna? Zaangażowanie się w przeróżne, przenikające się inicjatywy jest już dziś koniecznością, o ile ktoś faktycznie chce brać aktywny udział w publicznej debacie. Być może właśnie tak wygląda alternatywa do skostniałego i niedającego rady sprostać oczekiwaniom systemu, w którym raz na jakiś czas dokonuje się wyborów przedstawicieli.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Układanka zaczyna się układać

VaGla's picture

Fakt, że niektórym znane są już odpowiedzi na interpelacje opublikowane w tekstach Interpelacja w sprawie e-Poltax oraz Interpelacja w sprawie wyboru oprogramowania, chociaż nie są one opublikowane w taki sposób, że każdy może mieć do nich dostęp w serwisie internetowym Sejmu RP może stanowić poparcie tez spisanych w tekście Plebejusze a dostęp do informacji o działalności organów władzy publicznej. Wszystko nagle zaczyna się wiązać w jedną całość. Zmiany społeczne, macierz demokratyczna i postulat równej i jednoczesnej dostępności do informacji... Czas w którym "publiczność" ma dostęp do informacji (drobne poślizgi, etc..) mają istotne znaczenie w toczącej się przepychance. Jeśli jeden ma dostęp wcześniej niż inny - może szybciej reagować, więc jest w lepszej sytuacji. A państwo wszystkich powinno traktować równo. Również w sferze dostępu (czasu dostępu) do informacji.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>