Próba wrobienia w pornografię dziecięcą

Pewnemu mężczyźnie spodobała się koleżanka z pracy. Był jednak problem - koleżanka miała (i ma nadal) męża. Mężczyzna postanowił rozwiązać problem, a sposobem na jego rozwiązanie miało być wrobienie męża ukochanej w posiadanie pornografii z udziałem dzieci. Mężczyzna włamał się do mieszkania małżeństwa. Małżeństwo wraz z dziećmi pogrążeni byli we śnie. Sprawca skorzystał z domowego komputera rodziny, by za jego pomocą pobrać z internetu materiały, których posiadanie jest zagrożone karą... Następnie wymontował twardy dysk i przesłał go - anonimowo - policji...

Times Online w dniu 31 marca opublikował tekst Jail for man who broke into woman's home to frame husband for child porn, z którego dowiadujemy się, że czterdziestoośmioletni sprawca próby "wrobienia" został osądzony i skazany. Wcześniej jednak policja zareagowała na jego anonimowy donos, odwiedziła mieszkanie małżeństwa i zatrzymała mężczyznę - męża kobiety. Mąż kobiety stał się podejrzanym o popełnienie przestępstwa - pozyskiwanie i posiadania materiałów zakazanych przez prawo...

Z doniesień Times-a wynika, że sprawca włamał się do mieszkania rodziny przynajmniej dwa razy. W trakcie jednego z takich włamań sfotografował kalendarz zawierający informacje na temat tego, kiedy mąż kobiety (w tej sprawie również ofiary) będzie w pracy; sfotografował również dziecięcą sypialnie. Prawdopodobnie te zdjęcia, które mógł przechowywać następnie w swoim komputerze (zawartość tego komputer poddano analizie), mogły przyczynić się do wyroku skazującego. Chociaż nie przyznawał się do winy został skazany na cztery i pół roku pozbawienia wolności. Otrzymał również sądowy zakaz zbliżania się do członków rodziny oraz został umieszczony w rejestrze przestępców na tle seksualnym.

Relacje w mediach nie przynoszą zbyt wielu informacji na temat szczegółów sprawy, w szczególności, w jaki sposób wskazano kolegę z pracy kobiety jako potencjalnego dręczyciela rodziny. Jeśli dobrze rozumiem całą sytuację - mąż kobiety został oczyszczony z zarzutów.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Mieli cholerne szczęście,

Mieli cholerne szczęście, że sprawca spartaczył sprawę.

Co prawda w kraju Orwella rosną totalitarne zapędy policji, ale tylko idiota mógł liczyć że łyknie ona bezmyślnie tego rodzaju "dowód" wystawiony na wędce i owinięty kokardką. Zapewne zostawił jeszcze na nim odciski palców. Również szczęście że sprawca był dość głupi by trzymać we własnym pececie dowody przestępstwa.

Osoba biegła informatycznie zadbałaby, żeby komputer sam pobierał kompromitujące materiały wtedy kiedy ofiara była w domu, lub po prostu w trakcie używania. Jeszcze odrobina finezji, żeby zamaskować ingerencję w system i voila, pedofil jak ta lala. Dyskretny donosik i dane z retencji zaraz doprowadziłyby do niego organa nie zadające zbędnych pytań.

W artykule nie napisano jak długo młócili tego niedoszłego pedofila, ale wygląda na to, że porządnie.

retencja

Jak daleko sięga retencja? Przecie chyba każdego nawiązania połączenia TCP niepodobna logować, jeszcze gorzej w całej stercie UDP śmigającej przy wymianie utworów chronionych prawem autorskim. ;) Z moich dotychczasowych dociekań wynika, że retencja Ci powie, że urządzenie na jakiejś linii było kiedyś wpięte do Internetu (być może nawet jego adres MAC) i że kiedyś tam dostało jakiś adres IP. Śledztwo, co było robione w tym Internecie, to już bazuje na istnieniu wiarygodnych logów (zrzutu pamięci, innych danych…) po jednej czy drugiej stronie połączenia. PC czy jakiś NAT-ujący router do przebadania można wytypować na podstawie różnych poszlak.

A po co włamywać się do

A po co włamywać się do mieszkania.
Wystarczy odpowiednio napisany i podsadzony zombie i zlecenie ściągania wskazanych materiałów.

Ważna kwestia

W obecnym czasie, tak mocnego nacisku na ściganie przejawów pedofilii, pornografii dziecięcej wrobienie kogoś staje się bardzo łatwe. Przy odpowiednio przeprowadzonej akcji, podejrzany ma na prawdę niewielkie szanse na obronę.
Ktokolwiek ma takowe materiały na swoim twardym dysku automatycznie staje się przestępcą. Nikt nawet nie patrzy, że treści te mogą się znaleźć na dysku z powodu wysłanej przez kogoś wiadomości e-mail, czy poprzez bannery reklamowe stron z treścią pornograficzną. Są treści - winny.
Ten przypadek jest chyba tylko wyjątkiem od normy. Prawdopodobnie nikt jeszcze nie prowadzi badań, ile osądzonych jest wrobionych, bądź posądzonych błędnie...

Może jakby rozesłać takie materiały stanowiącym prawo, z odpowiednimi załącznikami, z potwierdzeniem przeczytania. W momencie otrzymania raportu przeczytania wysłać anonimowe zawiadomienie...

Re: Ważna kwestia

Ba... wystarczy takie pliki zapakować do jakiegoś zipa czy rara z prostym hasłem. Ofierze nie będzie się chciało bawić w łamanie hasła ale służbom jak najbardziej (na co potrzeba dla prostego hasła dosłownie sekund).

Można jeszcze wymyślić wiele mutacji tego "dowcipu", pewnie dużo bardziej skutecznych. I w ten oto sposób kwestia cyfrowych dowodów, wyjątkowo skomplikowana staje się do bólu prosta, jeśli tylko chodzi o pedofilię czy polowanie na Złote Blachy.

Wszak dowodem może być wszystko co sąd za dowód uzna a pojedynek na biegłych czyli batalię z pociskami w postaci informatycznego żargonu, subtelności systemów operacyjnych i języków programowania, dziur i poprawek, hackingu, crackingu, technologii transmisji i protokołów mógłby zanudzić sędziego.

Cały czas mam w pamięci sprawę motorniczego co Cyganów nie lubił i sądowi tak się tym naraził, że zdania (haniebne swoją drogą) wypowiedziane via komunikator stały się, cudem ignorancji technologicznej sądu zdaniami wypowiedzianymi publicznie.

Ba... wystarczy takie pliki

Ba... wystarczy takie pliki zapakować do jakiegoś zipa czy rara z prostym hasłem. Ofierze nie będzie się chciało bawić w łamanie hasła

A jak ofiara nie poda hasła, to pójdzie siedzieć za niepodanie hasła... Nieufny wobec władz piroman skazany za nieujawnienie zaszyfrowanych danych

skakanie palcem po mapie

Od tego skakania palcem po mapie zakręciło mi się w głowie. Niniejszy artykuł Vagli - Wielka Brytania; przestrogi o podrzucaniu komuś świni - Polskie trendy ustawodawcze; obserwacje nt. technik aparatu sprawiedliwości - z polskiego podwórka; hasło do rozszyforwywania - znów Wielka Brytania. O ile o obyczajach i prawie w Polsce jako Polacy możemy dużo wiedzieć i agitować przeciw danym rozwiązaniom prawnym, o tyle nie rzucałbym się tak prędko do oceny realności ryzyk krzywdzenia niewinnych obywateli w jurysdykcji Wielkiej Brytanii na podstawie kilku docierających sensacyjnych artykułów. Inne prawo, inne zagrożenia, inne techniki śledcze, doświadczenia, wiedza, inny budżet wymiaru sprawiedliwości. Chyba że za realny uznajemy scenariusz namówienia Polaka na wycieczkę do UK z zaszyfrowanym plikiem + donos. To już może od razu samolotem posłać go do Zimbabwe. ;>

Nikt nawet nie

Maciej_Szmit's picture

Nikt nawet nie patrzy

Zapewniam, że ja patrzę. I nie ja jeden. Polecam poczytać artykuły prok. Gieniasa z konferencji TAPT (nie pomnę której)

Nie potrzeba się wcale

Nie potrzeba się wcale włamywać do komputera ofiary.

Z tego co wiem że istnieją policyjne(policji jednego z europejskich krajów -nie polskie) strony pułapki z pornografią dziecięcą.
No więc - przygotowujemy stronę www z śmiesznym filmikiem
o kotach(czy czymkolwiek co może zainteresować ofiarę). Z tym że po otwarciu strona zasysa pornografię z tej policyjnej strony(albo zasysa całą stronę do niewidocznego iframe - to są banalne a skuteczne rozwiązania) do obiektów niewidocznych dla użytkownika. Obrazki, rzecz jasna, lądują w tempie na komputerze ofiary.
Jeśli znamy IP ofiary, to widzimy kiedy odwiedził naszą stronę z śmiesznym kotkiem. No to możemy naszą witrynę zdemontować czy zmodyfikować. Użycie jakiegoś dajmy na to "chińskiego hostingu" zabezpieczy nas przed zbyt dociekliwymi śledczymi którzy mogliby szukać poprzedniej wersji naszej strony(gdyby udało im się złapać naszą stronę jako referera) w backupach(gdybyśmy założyli stronę u polskiego hostingodawcy).

A ofiara jest ugotowana podwójnie - raz że ma trefne pliki na komputerze, dwa że na logach stron pułapek jest jego IP.

kotek bez Referera

Stawiasz kotka za HTTPS i już nie wysyła Refererów. Zagadnienie rozpracowywane przez affiliate marketerów przy okazji cookie stuffing. Niech zgadnę, że to operacją sting zajmują się Niemcy. ;)

Dawaj linka do tego gotowania ofiary, jak masz. ;)))

A ile pedofili da się zrobić dzięki popularnym lukom XSS. ;>

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>