crowdfunding

Przy okazji dyskusji o ACTA okazuje się, że król rządzący prawem autorskim jednak jest nagi

Oglądam sobie nagranie dyskusji na temat ACTA, które odbyło się dwa dni temu w Gdańsku, w Sali BHP Stoczni Gdańskiej (byłem wówczas na Improwizowanym Kongresie Wolnego Internetu i dzięki nagraniom odrabiam teraz zaległości, by znać dokładnie przebieg wszelkich dyskusji o ACTA). Pierwsza uwaga jest taka, że - zgodne z przewidywaniem (por. Medialna konstytucyjność ACTA) - pojawiło się odniesienie do udzielonej mediom wypowiedzi Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Minister Piotr Żuchowski wsparł się tym, co w Radio Zet powiedział prof. Rzepliński. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że sędziowie konstytucyjni powinni powstrzymywać się przed wypowiedziami na temat spraw, które mogą kiedyś trafić formalnie pod ich osąd. Druga sprawa zaś jest taka, że tenże sam minister ze smutkiem przyznał dwa dni temu, że prowadzone jakiś czas temu konsultacje społeczne związane z nowelizacją prawa autorskiego nie przewidywały udziału strony "społecznej", koncentrując się na "twórcach", organizacjach zbiorowego zarządzania oraz "użytkownikach" rozumianych jako pośrednicy, tj. szeroko pojętych mediach korzystających z dzieł chronionych. A ja znów mogę udowadniać swoją tezę o konieczności samodzielnego pilnowania biegu spraw oraz reagowania, chociaż często bez nadziei na powodzenie, bo byłem na publicznym wysłuchaniu w Sejmie wówczas, gdy podnoszono temat m.in. Komisji Prawa Autorskiego i ustalaniu tabel wynagrodzeń i podnosiłem wówczas, że konieczne jest uwzględnienie tego czynnika "użytkowników" (rozumianych, jako końcowi użytkownicy, odbiorcy, konsumenci) w tamtych pracach. Mówiłem wówczas o tym, że jestem twórcą. Ktoś wówczas, mniejsza z tym kto, z pewną pogardą zapytał mnie na sali sejmowej: A czego pan jest autorem?

Dlaczego jestem spokojny, czyli koza i gruszki a sprawa polska

Tym, którzy usiłują mnie na siłę wciskać w świat polityki odpowiadam, że reprezentuję głównie siebie. Oczywiście potrafiłbym wykorzystać jakieś sprytnie skrojone, inżynieryjno-społeczne skojarzenia, a to "You can call me V." w nawiązaniu do V for VaGla, a to fakt, że urodziłem się 17 maja, a więc akurat - tak jakoś wyszło - w Światowy Dzień Społeczeństwa Informacyjnego. Gdyby nie to, że piszę zdaniami zbyt wielokrotnie złożonymi i umieszczam je w za długich tekstach, przez które niewielu daje rade przebrnąć, to niemal byłbym idealną twarzą rewolucji (łysy karku, pewnie bandyta). Ale rola animatora ruchu społecznego "Ctrl+V" jakoś kłóci się z tym, w jaki sposób postrzegam rzeczywistość. Może impuls do takiego postrzegania dał mi nawet sam premier. Bo przecież On właśnie, na jednym ze spotkań rządu z internautami i organizacjami społecznymi, powiedział: "Nie szukajmy kiczu porozumienia, każdy zna swoją rolę". I ja też tak uważam. Każdy zna swoją rolę. Trzeba robić swoje. Dlatego po jednej z debat napisałem, kierując te słowa do czytelników: wszystko zależy od Was. Każdy niech robi swoje i nie ogląda się na innych. System prawny jedynie powinien dawać narzędzia, dzięki którym obywatele będą mogli sprawować władzę zwierzchnią w Rzeczpospolitej Polskiej i kontrolować swoich przedstawicieli.

Trzy "komitety", czyli elementy konstruktywnej agendy dla "postpolitycznego społeczeństwa informacyjnego"

Znane są słowa Jacka Kuronia, który rzucił kiedyś hasło: "nie palcie komitetów, ale zakładajcie własne". To, co - moim zdaniem - się dzieje obecnie, to to, że proces stanowienia prawa odrywa się od woli obywateli (sygnalizowałem tą obserwację na przykładzie ACTA w listopadzie 2009 roku). Wiele osób nie wie, co ma myśleć o zamieszaniu związanym z ACTA. Ja postuluję, by myśleli samodzielnie. A gdyby ktoś chciał znać moje zdanie, to uważam, że istotą tego wszystkiego nie jest prawo autorskie, "piractwo", czy ściganie złodziei, a dojrzewający spór o kierunek rozwoju cywilizacyjnego. Żeby mieli o czym rozmawiać i by nie przyszedł im do głowy pomysł spalenia z nudów jakiegoś kiosku ruchu - dzielę się pomysłem na trzy elementy pozytywnej agendy, które mogą - jeśli będą chcieli - wykorzystać ludzie deklarujący w tych dniach wymarsz na miasto pod hasłami "Nie dla ACTA".

Powraca pomysł na opłatę kompensacyjną

Z drobnym poślizgiem wynikającym z przeprowadzki: Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami p. Skubikowskiego - przekonał on senatora Cugowskiego do swojego pomysłu opłaty kompensacyjnej. Teraz senator Cugowski lobbuje za nim w Parlamencie.