Demokracja w dobie Internetu, czyli po Kongresie Praw Obywatelskich
W trakcie Kongresu Praw Obywatelskich (25 -27 marca 2010 r.) odbyło się szereg dyskusji związanych z problemami obserwowanymi przez organizacje społeczne, a dotyczącymi naszej polskiej rzeczywistości. Prawo do uczestniczenia w stanowieniu prawa, prawo do wyrażania sprzeciwu, prawo do informacji publicznej, do współdecydowania, prawo do wiedzy, prawo do kontroli nad wydatkami publicznymi, prawo do prywatności, do pomocy prawnej, prawo do debaty publicznej - to niektóre z poruszanych w trakcie Kongresu zagadnień. "Strona społeczna" zaprosiła również stronę rządową do udziału w tej dyskusji, a zaproszenie zostało przyjęte. Czy coś z tego wszystkiego wynika? Zachęcam do zapoznania się z udostępnianymi systematycznie nagraniami i komentarzami. Wydaje się, że przygotowujemy się teraz do "pilotażowego" procesu wzorcowych konsultacji społecznych, a potem do Szczytu Społeczeństwa Informacyjnego, w trakcie którego dokonamy ewaluacji tych konsultacji.
Poszczególne punkty programu Kongresu gromadziły od kilku do kilkudziesięciu osób. To niezbyt dużo. Być może dlatego, że Kongres odbywał się w godzinach, w których zwykle należy być obecnym w pracy, być może powodem było to, że nagrania z tego typu konferencji publikowane są w internecie, więc zainteresowani mogą potem obejrzeć ich przebieg, nie wychodząc z domu. Inna sprawa, że tylko kilka procent społeczeństwa (4%?) bierze bardziej aktywny udział w życiu społecznym w formie udziału w pracach organizacji społecznych. Reszta zajmuje się "prozą życia".
Kamil Śliwowski z Fundacji Nowe Media opublikował już część kongresowych nagrań w ramach ofop.blip.tv. Zapowiedział, że pojawią się kolejne. Ja zaś w serwisie Vimeo opublikowałem nagranie z panelu Demokracja w dobie Internetu:
Nagranie dyskusji pt. Demokracja w dobie Internetu. Na obejrzenie nagrania należy przeznaczyć 109 minut.
Jarosław Lipszyc od pewnego czasu promuje tezy książki "The Starfish and the Spider: The Unstoppable Power of Leaderless Organizations", tłumacząc w ten sposób problem komunikacyjny między rządem a organizacjami społecznymi: "pająk to grupa scenatralizowana, o jasnej hierarchi, wiadomo kto rządzi; rozgwiazda to grupa nieformalna, bez centrum i lidera, działająca metodą dobrze skomunikowanej współpracy, czyli tak jak my". Odwołuje się do tej obserwacji podczas swoich wystąpień. Jeśli organizacje społeczne, które pisały listy do Pana Premiera w sprawie potrzeby szanowania praw podstawowych, istotnie działają jak "rozgwiazda", to tym należy tłumaczyć pewnie ogólną niechęć takich organizacji do uznania się za "przedstawicieli społeczeństwa" w dyskusji z rządem (por. Czy "grupa inicjatywna" mogłaby również liczyć na ministerialne pensje?). W systemie demokracji pośredniej społeczeństwo ma już przecież swoich przedstawicieli - są nimi wybierani w powszechnych wyborach posłowie i senatorowie, a - w dalszej konsekwencji - wyłaniany przez ciała przedstawicielskie rząd. Jeśli zatem rząd - pośrednio reprezentujący społeczeństwo - szuka dialogu z... przedstawicielami społeczeństwa, to może to być kolejny przyczynek do pochylenia się nad problemami współczesnej demokracji. Z mojego punktu widzenia jest tak, że gdybym chciał wziąć ster władzy w swoje ręce, to skrzyknąłbym ludzi i poszlibyśmy po władzę w wyborach. Skoro już pewna grupa ludzi do tej władzy doszła - oczekiwałbym, że będą rządzili, a więc również ponosili odpowiedzialność za to rządzenie. Jako pojedynczy atom społeczeństwa komentuje działania władzy publicznej.
Przebieg dyskusji w trakcie Kongresu relacjonuje TVN24.pl w tekście Internetowa rozgwiazda kontra rządowy pająk: "Internetowa rozgwiazda kontra rządowy pająk, czyli czy można przeprowadzić konsultacje społeczne z całym społeczeństwem? Organizacje pozarządowe twierdzą, że nikogo wykluczać nie można, zwłaszcza że temat dotyczy zwiększenia wpływu obywateli na proces tworzenia prawa. Rząd odpowiada: ale z kim mamy rozmawiać?"
Wydaje się jednak, że sam rząd działa jak rozgwiazda, nie zaś jak pająk. Wynika to z resortowości rządu. Czasem jeden departament w jednym ministerstwie nie wie, co robi inny departament w tym samym ministerstwie, a gdy zacząć analizować przebieg informacji w większej strukturze, w strukturze rządowej, to okazać się może, że sposób działania rządu bardziej nawet przypomina rozgwiazdę, niż dynamiczne koalicje zawiązywane przez organizacje społeczne w dyskusji nad konkretnymi społecznymi problemami (rozgwiazdy mogą przybierać różne kształty, kolory i rozmiary). Co zrobić, by taką resortowość zlikwidować? Potrzebna jest tu duża dyskusja z udziałem samego rządu. Podobno to bardzo obszerny i trudny temat. Trzeba podjąć również tą rękawicę, ponieważ bez tego nie przejdziemy dalej, do dyskusji na temat lepszej koordynacji w ramach innych niż rząd organów władzy publicznej. A - z mojej perspektywy - istotne jest, by Rząd, Prezydent, Sejm, Senat i wymiar sprawiedliwości reprezentowały jakąś wspólną rację stanu, by działały zgodnie i wspólnie dla dobra społecznego.
Wydaje się, że na chwilę obecną udało się chociaż nawiązać jakiś dialog między odnóżami różnych rozgwiazd. Przynajmniej częściowo dyskusja zapoczątkowana przez masy obywateli korzystających z internetu pod hasłami "walki z cenzurą" została przeformułowana w debatę nad bardziej systemowymi problemami:
- racjonalność i przejrzystość działania państwa,
- kontrola wydatków publicznych przeznaczanych na budowę infrastruktury teleinformatycznej, obsługującej e-government w Polsce oraz
- celowość ich ponoszenia w poszczególnych przypadkach
Oczywiście to tylko zbliżenie na jeden z elementów toczącej się debaty. Inne nie tracą na znaczeniu.
Internet stał się medium do dyskusji ogólnospołecznej. Można sięgnąć do tekstu Przy kawie i herbacie obmyślają rewolucję, by wzbogacić analizę struktury takiej dyskusji w USA. W Polsce - jak się wydaje - przejrzystość działań państwa oraz aktywność społeczna nie jest jeszcze tak duża, ale wraz ze zdobywaniem umiejętności korzystania z nowych form komunikacji oraz wraz z upowszechnianiem się narzędzi do takiej komunikacji szybko kopiujemy trendy światowe. Również w Polsce powstaje "społeczeństwo obywatelskie".
Obok narzędzi i świadomości ich użytkowników są również instrumenty systemowe, do których można sięgnąć. Do takich instrumentów systemowych zaliczyłbym "Europejski Kodeks dobrych praktyk partycypacji obywatelskiej" (Code of Good Practice for Civil participation in the Decision-Making Process), który powstaje pod patronatem Rady Europy i może stać się instrumentem prawnym tej Rady.
Po panelu dyskusyjnym, którego nagranie podlinkowałem powyżej, odbyło się bardziej kameralne spotkanie robocze. Przy stole, nad filiżankami z kawą, usiedli przedstawiciele niektórych organizacji oraz Podsekretarz Stanu w MSWiA, p. Piotr Kołodziejczyk, dwóch doradców strategicznych premiera: mec. Igor Ostrowski oraz dr Alek Tarkowski oraz p. Grzegorz Szymański, który odpowiedzialny jest za dostęp do informacji publicznej reprezentując Centrum Informacyjne Rządu.
Po dyskusji panelowej odbyło się spotkanie robocze przy kawie...
Co wynika z tego spotkania? Ponieważ Pan Premier w dniu 5 lutego zobowiązał się, do przeprowadzenia rzetelnych konsultacji społecznych projektów ustaw związanych z rozwojem "społeczeństwa informacyjnego" w Polsce - wskazano takie projekty, które - jak się wydaje - mają najistotniejsze dziś znaczenie dla rozwoju tego społeczeństwa. Wśród tych projektów wymienić można ustawę, która dokona transpozycji dyrektywy unijnej o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego (por. Re-use), konsultować będziemy ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną (por. MSWiA: konsultacje projektu założeń noweli ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną), ponieważ właśnie znowelizowano ustawę o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne, a tam pojawiła się delegacja ustawowa do wydania rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie Krajowych Ram Interoperacyjności - również projekt tego rozporządzenia powinien być poddany konsultacjom społecznym. Nowelizacje w sferze prawa autorskiego i prawa prasowego oraz transpozycja dyrektywy audiowizualnej, a także nowelizacje związane z przyjętym w UE Pakietem telekomunikacyjnym, również należą do pakietu "istotnych dla społeczeństwa informacyjnego" procesów legislacyjnych. Temat skutecznego realizowania wprowadzonych przepisów zakazujących działalności hazardowej w Sieci jest również aktualny. Skoro polski Sejm zdecydował się wprowadzić jedną z najbardziej restrykcyjnych regulacji tego typu w Europie, to rząd usiłuje szukać rozwiązań pozwalających na egzekwowanie prawa. W trakcie rozmów zauważyłem, że nie skonsultowano właściwie ustawy hazardowej, która takie restrykcje wprowadza (nie zapytano, czy rzeczywiście potrzebujemy takich ograniczeń w polskim systemie prawnym), ale dowiedziałem się, że ustawa już jest i należy teraz się zastanowić, jak ją egzekwować. No, cóż. Zatem opisane w tekście "Alternatywne rozwiązanie" kwestii "blokowania adresów stron internetowych" zagadnienie nie traci na aktualności.
Jak prowadzić konsultacje? Poza wspomnianym Kodeksem dobrych praktyk partycypacji obywatelskiej aktualne jest stanowisko organizacji społecznych w tej sprawie:
...konsultacje społeczne można i należy prowadzić przy użyciu już dziś istniejących narzędzi i rozwiązań prawnych, w pełni przestrzegając zasady otwartej publikacji wszystkich dokumentów (w sposób pozwalający zapoznanie się z treścią takich dokumentów również przez osoby obarczone niepełnosprawnością, co wyklucza np. publikowanie zeskanowanych dokumentów tekstowych zapisanych w formacie map bitowych, zamiast plików z możliwym do zautomatyzowanego odczytania tekstem), otwartego procesu konsultacji (a nie ograniczonego do zaproszonych podmiotów), zaplanowania odpowiedniej ilości czasu na przygotowanie uwag, przygotowania rzetelnych OSR oraz przeprowadzania konsultacji na wszystkich etapach procesu legislacyjnego, a więc także np. na poziomie konstruowania założeń do ustawy.
Powinny również być przeprowadzane "publiczne wysłuchania" w powyższych sprawach.
Ważne jest przy tym, by "strona urzędowa" (to ukłon w kierunku ministra Kołodziejczyka, który stwierdził, że podział na "stronę rządową" i "stronę społeczną" jest nieadekwatny, gdyż przedstawiciele rządu również uczestniczą w różnych aktywnościach społecznych), wskazała konkretną osobę, która odpowiedzialna byłaby za cały proces konsultacji.
Podchwycono pomysł zorganizowania "Szczytu Społeczeństwa Informacyjnego". O ile pomysł na powołanie "grupy inicjatywnej", z którą rząd konsultowałby projekty ustaw, nie zasługuje - moim zdaniem - na wsparcie (organizacje społeczne w liście do Pana Premiera podsumowały tą propozycję słowami: "nie sposób wyłonić przedstawicieli społeczeństwa informacyjnego, by w ten sposób ograniczyć liczbę podmiotów biorących udział w dyskusji"), to utworzenie komitetu organizacyjnego "Szczytu Społeczeństwa Informacyjnego" może być już pomysłem zasługującym na akceptację. W trakcie takiego "szczytu" można by przedstawić case study z przeprowadzonych konsultacji. Jakie były cele do osiągnięcia, jakie podjęto działania, jak przebiegał proces. W rezultacie, na przykładzie wybranych jako priorytetowe sfer aktywności legislacyjnej pokazać i przeanalizować doświadczenia z konsultacji otwartych.
Co jest do zrobienia? Po pierwsze należy przeczytać Europejski Kodeks dobrych praktyk partycypacji obywatelskiej.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
pewna grupa ludzi - odpowiedzialność
Vagla: "...Skoro już pewna grupa ludzi do tej władzy doszła - oczekiwałbym, że będą rządzili, a więc również ponosili odpowiedzialność za to rządzenie..."
Mam wrażenie że główny problem właśnie tu występuje...
czy ktoś widział we współczesnej "demokracji" by ktoś "reprezentujący" społeczeństwo ponosił odpowiedzialność za działanie na szkodę tego społeczeństwa jako całości oraz na szkodę wyborców którzy na niego zagłosowali pojedynczo?
Jeżeli już musi być demokracja to pod warunkiem że wszelkie głosowania są w pełni jawne - dorosły człowiek świadomie podejmujący decyzję potrafi się do niej przyznać a jeśli popełni błąd i da się zwieść namowom różnych naciągaczy to ma prawo się do niego przyznać i pokazać że to pomyłka zmieniając w następnych wyborach beneficjenta swojego głosu.
Oczywiście do tego wybory musiały by być adekwatne do ilości głosów na poszczególnych kandydatów (kandydat z największą ilością głosów w okręgu wchodzi) a nie do progów procentowych czy innych tego typu wynalazków.
Wtedy dałoby się w pełni realizować odpowiedzialność i wyciągać konsekwencje włącznie z odwołaniem takiego przedstawiciela wystarczyło by bowiem zebrać odpowiednią pulę ludzi która na niego zagłosowała a których zwiódł obietnicami i zgłosić wycofanie iluś głosów z tej kandydatury a przekazanie ich na inną w ten sposób poseł/senator/itp miałby zawsze bat nad głową i wiedziałby kogo przed głosowaniem musi pójść zapytać o zdanie.
ps: Tak w ogóle to jestem monarchistą ale jeśli ma być demokracja to w pełni otwarta i w pełni jawna tak żeby zawsze było wiadomo kogo ścigać za dowolną błędną/głupią decyzję na dowolnym szczeblu (jak w monarchii).