Premier śle listy do internautów, zapowiada "debatę" w przyszłym tygodniu

W opublikowanym na stronach internetowych Centrum Prasowego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów można wyczytać wiadomość, że Premier śledzi komentarze i proponuje spotkanie "w przyszłym tygodniu". Wiemy, że jedno spotkanie ma się odbyć w środę, chociaż Minister Boni wybrał sobie niektórych tylko partnerów do dyskusji. Wiem również, że Kancelaria Prezydenta RP organizuje spotkanie ze środowiskiem internetowym w piątek. Jeśli teraz Pan Premier we własnej osobie ogłasza kolejne spotkanie z internautami (z kim?), to wynika z tego, że kwestia Rejestru Stron i Usług Internetowych na dobre weszła do publicznej dyskusji. Gorzej, że może też być elementem kampanii wyborczej. ...Chociaż może nie będzie to "spotkanie", gdyż Pan Premier zaprasza "do debaty".

List znajduje się na stronach KPRM, tymczasem w sąsiedniej notatce opublikowałem odpowiedź w sprawie ACTA, którą przesłało Stowarzyszeniu Internet Society Poland Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Z tej odpowiedzi wynika, że generalnie za różne kwestie dotyczące ACTA w polskim rządzie odpowiada MKiDN, ale jest jedna sprawa, za którą odpowiada... Ministerstwo Finansów. Być może w uzyskanej odpowiedzi jest klucz do ostatnich działań legislacyjnych rządu?

Tymczasem oddaję głos Prezesowi Rady Ministrów:

List premiera D. Tuska do Internautów

Moi drodzy! Fakt, że tak wielu z Was zdecydowało się zabrać głos w sprawie ustawy wprowadzającej rejestr stron niedozwolonych to znak, że trzeba się spotkać i porozmawiać na ten temat.

Uważnie śledzę Wasze opinie, komentarze, pytania i wątpliwości. Zdecydowałem, że jeszcze raz przyjrzę się projektowanej ustawie. Intencją mojego rządu jest zapobieganie wykorzystywania Internetu do rozpowszechniania pornografii dziecięcej, oszustw finansowych czy nielegalnych gier hazardowych, a nie ograniczanie wolności w sieci. Spróbujmy to razem pogodzić. W związku z tym zapraszam Was do debaty, która odbędzie się w przyszłym tygodniu.

Donald Tusk

Nie dostałem szczególnych pozdrowień, ale wiem, że służby prasowe Kancelarii Prezesa Rady Ministrów czytają dyskusje na tym forum. Dlatego pozdrawiam je serdecznie.

Ktokolwiek będzie uczestniczył w zapowiadanym przez Premiera spotkaniu (ewentualnie "debacie", gdyby miało się okazać, że to nie to samo), może przeczytać sobie pytania, które sformułowałem w tej dyskusji: Pytania, na które można by poszukać odpowiedzi na środowym spotkaniu u Ministra Boniego. Być może będzie potrafił odpowiedzieć na nie również Pan Premier.

Przeczytaj również:

A (mam nadzieję) merytorycznie:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Kancelaria Premiera czeka na propozycje

Kancelaria Premiera czeka na propozycje dotyczące debaty:

O szczegółach debaty poinformujemy w najbliższych dniach. Chcemy, żeby Internauci i blogerzy mieli wpływ na wybór formuły spotkania. Dlatego czekamy na Wasze propozycje.

Skoro tak, pozwoliłem sobie na kilka propozycji. Ponieważ jest tam wymieniony także ten serwis oraz osoby w nim komentujące, pozwolę sobie na wklejenie komentarza:

Bloggerzy to też Internauci, więc specjalnie bym ich nie wyróżniał. A skoro mowa o propozycjach, to jeśli spotkanie ma dać jakieś realne efekty, powinna to być bezpośrednia debata z równoczesną rejestracją udostępnioną później w Internecie oraz z transmisją na żywo. To zapewni czyste zasady gry i równość obu spotykających się stron.

Czat odpada ze względu na jego niską wiarygodność. Można nim manipulować, pomijając trudne pytania i zadając tylko te łatwe. Ponadto czat jest dość chaotyczny, a przy tego typu spotkaniu będzie najzwyczajniej w świecie nieefektywny. Za to czat powinien być dodatkiem do transmisji online ze spotkania na żywo. Warto też pomyśleć o przekazywaniu tych pytań, które nie padły ze strony osób zaproszonych na spotkanie.

Jeśli o tym mowa, moim zdaniem zaproszenie do dyskusji powinno być skierowane do:... Zobacz więcej

  1. Piotra "VaGla" Waglowskiego, bez którego spotkanie na temat RSiUN nie ma większego sensu. To on sprawę nagłośnił i konsekwentnie monitorował.
  2. Części osób komentujących pomysł RSiUN w serwisie http://prawo.vagla.pl. Ponieważ śledzicie tamtejszą debatę, z pewnością jesteście zorientowani, kto z komentujących będzie trudnym przeciwnikiem. Właśnie tacy powinni się na spotkaniu pojawić jeżeli spotkanie ma mieć sens.
  3. Przedstawicieli organizacji społecznych (fundacji, stowarzyszeń etc.), które zostały pominięte we wcześniejszych konsultacjach.
  4. Macieja Budzicha, który cieszy się dużym zaufaniem społecznym z racji przeprowadzania transmisji oraz nagrywania i późniejszego udostępniania szeregu konferencji i spotkań dotyczących szeroko pojętego Internetu.

Niech mi przedstawiciele organizacji wybaczą, że nie wymieniłem ich z nazwy, ale nie mogłem odnaleźć zdjęcia z podpisami pod listem do Premiera, a luki w pamięci z pewnością spowodowałyby pominięcie kilku z nich. Poza tym organizacji, z którymi warto przedyskutować pomysł RSiUN jest pewnie więcej, niż sygnatariuszy listu.

Osoby posiadające konto na Facebooku zachęcam do podrzucania własnych pomysłów na debatę. Jeśli ktoś konta nie ma, komentarze publikowane tutaj z pewnością zostaną przez przedstawicieli KPRM przeczytane.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Link do listu

Służę pomocą, oto link do treści listu, jest też skan.

Lista synatariuszy:

1. Jarosław Lipszyc, prezes, *Fundacja Nowoczesna Polska* ul.Marszałkowska 84/92 lok 125; 00-514 Warszawa

2. Piotr Waglowski, członek zarządu, *ISOC POLSKA Internet Society Poland* ; ul. Pasteura 7; 02-693 Warszawa

3. Katarzyn Batko -- Tołuć, prezeska, Iryna Matiyenko, członkini zarządu, *Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich*, ul. Ursynowska 22/2; 02-605 Warszawa

4. Jacek Zadrożny, dyrektor oddziału w Warszawie, *Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego*; ul Wybickiego 3a; 31-261 Kraków

5. Katarzyna Szymielewicz, dyrektorka *Fundacji Panoptykon*; ul Królewska 2 lok.1U25B; 00-065 Warszawa

6. Adam Bodnar, sekretarz zarządu , *Helsińska Fundacja Praw Człowieka*; ul. ul. Zgoda 11, 00-018 Warszawa

7. Kamil Wiszowaty, prezes zarządu, *Fundacja Projekt Polska;* ul Krakowskie Przedmiescie 13/158; 00-071 Warszawa

8. Agata Wacławik -- Wejman, prezes *INPRIS -- Instytut Prawa i Społeczeństwa*; ul Szpitalna 5/5; 00-031 Warszawa

9. Piotr Kowalczyk, prezes zarządu, Jarosław Sobolewski, dyrektor generalny, *Związek Pracodawców Branży Internetowej*; ul Targowa 34 lok 43; 03-733 Warszawa

10. Paweł Zienowicz, z upoważnienia zarządu rzecznik prasowy *Stowarzyszenia Wikimedia Polska*; ul. Tuwima 95, pok. 15; 90-031 Łódź

1% na Fundację Nowoczesna Polska, KRS: 0000070056;

dyskusja o debacie na facebooku

Formuła debaty jest podobno dyskutowana "Na profilu Kancelarii Premiera w serwisie Facebook".

VaGla pytał kiedyś dlaczego (na jakiej podstawie prawnej) Prezydent promuje Google. Ja mógłbym też teraz zapytać dlaczego Premier promuje Facebooka, a konkretnie dlaczego o formule debaty Kancelaria Premiera dyskutuje właśnie tam. Jak rozumiem głosy osób nieposiadających kont na tym serwisie nie zostaną usłyszane albo dojdą do Premiera zbyt późno (bo przecież debata już za kilka dni).

Mam wrażenie, że grzech pierworodny projektu RSUiN (wprowadzenie projektu do ustawy o innej tematyce na chybcika bez odpowiednich konsultacji społecznych) usiłuje się teraz naprawić w dokładnie taki sam sposób - zaproponowanie debaty za parę dni i ustalanie tej debaty w sposób mający mało wspólnego z otwartymi procedurami.

Może warto by było jednak zastanowić się nad powołaniem bardziej adekwatnej do powagi sytuacji platformy publicznych konsultacji niż "profil w serwisie Facebook"?

Nie przesadzajmy,

Nie przesadzajmy, analogicznie można uznać, że jeśli premier udziela wywiadu dajmy na to w Wyborczej, to wyklucza osoby nie czytające gazet?

Facebook jest obecnie najbardziej chyba na topie, nie znam sytuacji na NK, bo konta nigdy nie miałem, ale sądząc z tego ile osób pojawiło się na FB w ciągu ostatniego roku, to przejął on sporą liczbę osób. Fakt, że KPRP używa takich środków kontaktu raczej zaliczyłbym im na plus, świadczy to o tym, że jest to przykład wychodzenie w stronę obywateli.

Osobną sprawą jest, na jakich zasadach wybierany jest dany serwis, jeżeli istnieje kilka równorzędnych. Ale na boga, nie próbujmy wszystkiego ująć w przepisy i rozporządzenia, bo skończymy w biurokratycznym koszmarze. Zdefiniowanie jakiejś polityki wyboru czy zwyczaju, elastycznej ale opartej na obiektywnych przesłankach (np. najpopularniejszy serwis, specjalne możliwości) w tej sytuacji zupełnie by wystarczyło.

nie przesadzam

Jeżeli premier udziela wywiadu Wyborczej to dokonuje komunikacji z natury rzeczy jednostronnej. Niczego z nikim nie ustala, ale komunikuje. Komunikat taki zresztą nikogo nie wiąże.

Jeżeli premier zakłada sobie konto na Facebooku to istotną różnicą jest to, że Facebook służy do wielostronnej komunikacji. Przy czym uczestnikiem tej komunikacji może być tylko osoba, która zawrze umowę z wydawcą Facebooka i zaakceptuje ich regulamin czy inne terms and conditions.

Nie dopatruję się specjalnego problemu w samym fakcie założenia przez kancelarię konta na Facebooku (choć można pytać dlaczego właśnie Facebook, o którym cicho w ustawach a nie Biuletyn Informacji Publicznej, o którym w ustawie w szczegółach wyłożono). Problem widzę raczej w tym, że premier zdaje się traktować Facebook jako jakieś preferowane medium do ustalania szczegółów debaty na temat istotnego dla całego ogółu obywateli aktu prawnego.

Warto też mieć świadomość różnicy w zasobie danych jaką sprzedawca/wydawca gazety uzyskuje od osób, które ją kupią aby przeczytać wywiad z premierem a zasobie danych osobowych, jakie uzyskuje wydawca serwisu społecznościowego od osób, które zdecydują się jednak coś tam z premierem poustalać za pomocą tego serwisu.

Podzielam to zdanie

Podzielam to zdanie. Ale mam również pomysł następujący. Skoro Kancelaria Prezesa Rady Ministrów i Kancelaria Prezydenta RP, a także Rzecznik Praw Obywatelskich i inne jeszcze organy państwa, zakładają konta i publikują treści w takich serwisach, to przygotuję i wyślę do nich prośbę/(wniosek?) o założenie konta w VaGla.pl i regularne aktualizowanie danych o swojej działalności. Jestem ciekawy, jaką otrzymam odpowiedź.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

prawo jest sztuką

Tworzysz VaGla nową kategorię sztuki, którą określiłbym jako "prawniczy performance".

politycy

Jakbyś tak nie strofował ludzi za politycznie nacechowane wypowiedzi, że "to serwis o prawie" i nie ucinał trollowania w zarodku ;), to może i jacyś politycy by się tu zalęgli i debatowali. Może byś pilotażowo uruchomił firmowany przez siebie serwis polityczny albo niemoderowane forum "VaGla po godzinach". ;)) No a może bujam w obłokach, bo są już jakieś tego typu polskie platformy blogowe, a premier i tak wybiera amerykańską Mordoksiążkę.

Rozumiem, że Facebook...

Rozumiem, że Facebook został wybrany dlatego, że to tam pojawiły się inicjatywy oprotestowujące RSiUN, a posiadacze kont na Facebooku rozpoczęli bombardowanie wpisów na stronie Kancelarii Premiera komentarzami dotyczącymi cenzury w Internecie.

Natomiast co do platformy publicznych konsultacji... jestem za, tyle że takiej platformy nie ma i długo nie będzie. Dlatego chyba jednak lepsze konsultacje teraz na Facebooku, niż za X lat na owej platformie.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

chodzi o zasady

Na VaGla.pl też pojawiły się "inicjatywy oprotestowujące RSiUN" ale jakoś Kancelaria Premiera nie założyła tu sobie konta (chyba?)

Możemy się domyślać, dlaczego został wybrany Facebook, ale z prawnego punktu widzenia nie jest istotne dlaczego, ale jaka jest podstawa prawna tego wyboru. Ja takiej podstawy prawnej nie widzę. Przy czym istotą problemu nie jest to, że kancelaria korzysta z jakiegoś konkretnego serwisu, bo buty premier też musi kupić w jakimś konkretnym sklepie. Moim zdaniem doniosłość prawną ma fakt, że w celu (ułatwienia) kontaktu z premierem konieczne jest zawarcie umowy z konkretnym podmiotem prywatnym (tu: wydawcą Facebooka).

Ale nie chcę o tym teraz dyskutować. Istotne jest faktycznie to, że nie wprowadzono otwartej i publicznej platformy do konsultowania projektów aktów prawnych. Bez takiej platformy wszelkie "konsultacje" prowadzone za pomocą jakichś prywatnych serwisów to będzie raczej budowanie PR, a nie budowanie otwartego społeczeństwa przy wsparciu nowoczesnych technologii.

Zasady zasadami...

...a życie życiem. Oczywiście zgadzam się, że powinnna być taka platforma, że powinnny na niej właśnie być przeprowadzane konsultacje społeczne i że jej stosowanie powinnno być obowiązkowe dla administracji państwowej (i samorządowej). Sęk w tym, że kończy się na "powinno" i to jest właśnie miejsce styku teorii z praktyką.

Wydaje mi się, że przy okazji takiego spotkania warto byłoby poruszyć zarówno temat konsultacji społecznych z prawdziwego zdarzenia, jak i stworzenia tego typu platformy.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

zatem porzućmy zasady

To po co w ogóle dyskutować o RSiUN? Przy przygotowaniu tego projektu też teoria spotkała się z praktyką i dość swobodnie potraktowano szereg zasad procedury prawotwórczej.

Moment, moment...

Nie mieszajmy "dwóch systemów walutowych". Projekt ustawy o RSiUN można było zrobić przyzwoicie, ale nie było do tego chyba nawet minimalnych chęci. To mogę wnioskować po podejściu do zastrzeżeń zgłaszanych przez szereg organizacji pozarządowych.

Z kolei debaty, o której mówimy, nie da się zrealizować w ten "przyzwoity sposób" mimo najszczerszych chęci obu stron. Po prostu nie mamy tej neutralnej platformy, o której mowa. A która, oczywiście, funkcjonować powinna od ładnych paru lat.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Platforma

Można zorganizować spotkanie, na które zaprosi się dziennikarzy, w której będzie mogła wziąć udział również publiczność - na takich samych prawach, jak dziennikarze. Spotkanie takie mogłoby się odbyć w miejscu, w którym będzie dostęp do Sieci i każdy, kto będzie chciał przysłuchiwać się dyskusji, będzie mógł również rejestrować jej przebieg (zarówno jeśli chodzi o dźwięk, ale i obraz) i relacjonować go na dowolnie wybranej przez siebie platformie...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

paradoks

Tak, oczywiście, że można zorganizować spotkanie na otwartych zasadach zamiast proponować dyskusję o "formule debaty" na konkretnym prywatnym serwisie, nawet jeżeli czas nas goni. Poza tym nie jest bynajmniej tak, że musimy się gdzieś spieszyć - nie ma przecież jakiegoś terminu na wdrożenie RSiUN, który musielibyśmy dotrzymać.

Paradoksalnie przenoszenie dyskusji na Facebook wpisuje się w trend, który wspomagają - w zamierzony lub przypadkowy sposób - regulacje takie jak RSiUN i inne podobne pomysły, które się ostatnio pojawiają (np. nowelizacja art. 14 uśude, o czym pisali np. prof. Barta i Markiewicz).

Takim trendem mianowicie jest stopniowe podwyższanie barier wejścia dla publikujących w Internecie i kanalizowanie tych publikacji w konkretnych dużych serwisach. Na końcu tej drogi otrzymamy sytuację podobną do telewizji - nadawcą/publikującym nie będzie mógł być każdy, i nie każdy będzie mógł opublikować w Internecie co będzie chciał.

Internet w ten sposób może powrócić do swoich początków, do sieci takich jak AOL lub Compuserve, w których każda publikacja była moderowana uprzednio przez administratora zatrudnionego przez ISP.

Być może nadinterpretuję poczynania Kancelarii Premiera, ale moim zdaniem zaproszenie do dyskusji na Facebooku świadczy albo o lekceważeniu dobrodziejstw, jakie dla społeczeństwa niesie otwarty Internet, albo po prostu o braku świadomości jak działa to medium.

Jedno i drugie

Być może nadinterpretuję poczynania Kancelarii Premiera, ale moim zdaniem zaproszenie do dyskusji na Facebooku świadczy albo o lekceważeniu dobrodziejstw, jakie dla społeczeństwa niesie otwarty Internet, albo po prostu o braku świadomości jak działa to medium.

Mam wrażenie, że jedno i drugie. Osoby publiczne, rzadko korzystające z Internetu, widzą w nim przede wszystkim obelgi pod własnym adresem oraz serwisy publikowane przez duże firmy. Ot, elektroniczne gazety + śmietnik który należy jakoś posprzątać. To widać w zapędach regulacyjnych, było tez widać w ubiegłorocznej dyskusji o "chamstwie w Internecie". Właśnie w tej chwili w radiowej "Trójce" leci audycja na temat Internetu, podczas której też słychać sporo stereotypów.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Brak świadomości raczej

Mój osobisty typ jest taki, że to brak świadomości specyfiki medium, i to zdanie nie wynika jedynie z zakładania dobrej woli (choć to zawsze warto tak zaczynać dyskusję). Powszechna świadomość - sądzę, że władza też tu nie odstaje - jest obecnie taka, że internet to dobro przede wszystkim komercyjno-rozrywkowo-towarzyskie: można w nim czytać różne rzeczy, pobierać multimedia, bawić się, robić zakupy, a przy okazji też pogadać, no i oczywiście prezentować się jak na słupie ogłoszeniowym.

Dopiero gdy pewne serwisy stają się powszechnie znane, to pokazują co jeszcze może to medium - skoro Nasza Klasa ma taką nazwę i taką strukturę, to sugeruje, że służy tylko do pogaduszek o starych czasach, choć de facto siedzi w nim pół Polski. FaceBook sugeruje kontakty ogólne - i tak jest też rozumiany.

Moja teza jest taka: dopóki nie pojawi się jakiś niezwykle popularny serwis, który ilustruje jakąś właściwość lub możliwości Internetu, to ta właściwość jest dla ogółu ludzi "niewidzialna", jakby jej nie było, choć potencjalnie tkwi tam cały czas.

Gdy internauci organizują petycje i protesty, to dopiero widać, że internet to także przestrzeń aktywności społecznej. Wcześniej też można było pisać elektroniczne petycje, ale nie były widzialne, bo to była najwyżej bardziej wygodna forma protestu w zwykłych sprawach, albo dotyczyła wąskich środowisk żyjących w sieci. Obecnie protesty są organizowane elektronicznie i dotyczą sfery elektronicznej komunikacji na poziomie całego państwa, więc nagle okazuje się, że internet to nie jest tylko wspomagacz różnych rzeczy, ale też autonomiczna część rzeczywistości.

Kilka lat temu widziałem fajną instalację multimedialną pod tytułem w rodzaju "powieść na ekranie" (nie jestem pewien tytułu, ale to było w muzeum sztuki współczesnej w Berlinie). Na ekranie widać było tylko książkę, której ktoś powoli przewracał kartki. Przewrotny żart artysty? Oczywiście, ale też refleksja, że dopiero gdy się przyzwyczaimy do pewnych konwencji, to wydają się nam oczywiste - wszyscy wiemy, co to jest "ekranizacja powieści", i tylko dlatego taka instalacja śmieszy.

Na razie MSZ internet jest powszechnie widziany jako proste odzwierciedlenie życia społecznego, taka właśnie książka na ekranie, a nie miejsce, w którym pewne treści znane już z życia społecznego istnieją _inaczej_, a także pojawiają się nowe zjawiska społeczne. Trochę potrwa, zanim to dotrze do mainstreamu.

Brak świadomości - c.d.

I akurat mam niezły przykład, który trudno tłumaczyć inaczej niż brakiem zrozumienia specyfiki medium - Shira Perlmutter (International Federation of the Phonographic Industry, IFPI) twierdzi mianowicie, że można odcinać dostęp do Internetu selektywnie, dla poszczególnych osób. Jak? - "in most cases, Internet access would be suspended to only one account and may not affect a whole family."

To nie jest lekceważenie Internetu (IFPI z pewnością widzi w nim bardzo poważne zagrożenie dla swoich interesów), tylko złożony system przekonań, że istnieją personalne konta internetowe na poziomie dostępu do ISP, przez które nikt inny się nie łączy, a zarazem że nie korzysta się z innych sposobów połączenia, w tym publicznych czy anonimowych (np. telefon na kartę w roli modemu) - co jest oczywiście bzdurą.

Nie wierzę, żeby to było świadome oszukiwanie. MSZ to sposób myślenia, że obecność w internecie odzwierciedla cielesną obecność w skali 1:1 - ciała przecież nie można sobie wymienić, odstąpić ani użyczyć i jest ono ściśle związane z daną osobą.

Tylko, że

Wcześniej planowano spotkanie premiera z blogerami (to było planowane już od jakichś 2 tygodni), te plany pod wpływem "zamieszek" zmieniły się w debatę nad rejestrem.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ponad miesiąc temu...

Ponad miesiąc temu Maciek Budzich opublikował informację o planach organizacji takiego spotkania. Przy czym niewiele było wiadomo o tematyce spotkania, więc w pewnym sensie pojawienie się RSiUN rozwiązało problem tematu spotkania. Cieszy mnie to o tyle, że zamiast spotkania czysto PR-owego jest szansa na spotkanie dotyczące konkretnego zagadnienia.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

tu macie projekt nowelizacji

tu macie projekt nowelizacji z 07.12.2009

jakby ktos szukal.
tu jeszcze wiecej dokumentow

a dla najbardziej leniwych:
http://www.google.pl/search?as_q=hazardowych&hl=pl&num=10&btnG=Szukaj+w+Google&as_epq=&as_oq=&as_eq=&lr=&cr=&as_ft=i&as_filetype=&as_qdr=all&as_occt=any&as_dt=i&as_sitesearch=http%3A%2F%2Fwww.mf.gov.pl&as_rights=&safe=images

Po uważnej lekturze proponowanych zapisów

Na liście zabronionych stron znalazły się te zawierające:

treści, które umożliwiają uzyskanie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych przez, dokonywane bez upoważnienia, wpływanie na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych lub zmianę, usuwanie albo wprowadzanie nowego zapisu takich danych, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej,

Mam już kilka wstęnych propozycji stron spełniających to kryterium:

Strona a URL

Przykład z hasłem z Wikipedii przypomina mi o tym, że między technicznym określeniem a określeniami potocznymi zieje przepaść - zasadniczo to jest adres URL pewnej strony WWW w jakiejś domenie, tymczasem dla kogoś strona to może być cała domena, a ten adres to np. "podstrona serwisu" (albo "portalu"), albo nawet "głęboki link".

Jest niestety duża szansa, że prawo będzie formułowane właśnie w tym potocznym, nieprecyzyjnym języku. Przy tego typu sformułowaniach może się zdarzyć na przykład, że z powodu hasła "SQL injection" zostanie zablokowana "strona" http://pl.wikipedia.org/ ze wszystkimi "podstronami" - a kto wie, może nawet http://wikipedia.org/ ze wszystkimi adresami w subdomenach językowych?

clara non sunt interpretanda

"treści, które umożliwiają uzyskanie informacji..."
przykładów ciąg dalszy w kategorii informacji/wiedzy ogólnej tzw niezbędnego wprowadzenia:
1. http://www.securitystandard.pl/artykuly/352490/Raport.z.cyberprzestepczego.podziemia.html
2. http://di.com.pl/news/29003,0,123456_-_najpopularniejsze_haslo_w_Hotmail.html

mam zacząć szukać stron rządowych instytucji, szkół wyższych, itd
itp ;) no to proszę ta jest źródłem bardzo miłym, prawie doskonałym... dla mnie to 100% źródło informacji i w tym raporty z ochrony cyberprzestrzeni włamywacz to i owo o przeciwniku powinien wiedzieć

dokonując interpretacji rozszerzającej także e-podręczniki psychologii, socjologii, informatyki, etc podpadną pod "przepis"

Dobre intencje

Intencją mojego rządu jest zapobieganie wykorzystywania Internetu do rozpowszechniania pornografii dziecięcej, oszustw finansowych czy nielegalnych gier hazardowych, a nie ograniczanie wolności w sieci.

Argument, że intencje wprowadzenia cenzury są dobre, jakoś mnie nie przekonuje. Nieodparcie przypomina mi się powiedzonko, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane.

Gdzie jest granica działań, które można w ten sposób usprawiedliwiać? Czy "Ustawa o ochronie krwi niemieckiej i niemieckiej czci" z 1935 roku też miała dobre intencje? Pewnie tak, bo została przyjęta przez parlament...

Na zakończenie cytat a propos twierdzenia, że warto zrzec się wolności dla wyższych celów. Rok 1984 Orwella ma już ponad 60 lat, a wydaje się coraz bardziej aktualny:

Z twarzy O'Briena znów bił maniakalny entuzjazm. Winston z góry wiedział, co tamten mu powie. Że Partia nie pragnie władzy dla własnych celów, lecz dla dobra ogółu. Że sięgnęła po władzę tylko dlatego, iż większość ludzi to słabe, tchórzliwe jednostki, które nie potrafią radzić sobie z wolnością i z prawdą, a zatem muszą być rządzone i systematycznie oszukiwane przez innych, znacznie od nich silniejszych.

Że należy wybierać między wolnością a szczęściem, a dla szerokich mas szczęście jest sprawą ważniejszą. Że partia to odwieczny opiekun słabych, sekta z samozaparciem czyniąca zło dla dobra ogółu, poświęcająca własne szczęście dla korzyści innych. Ale najbardziej przerażała Winstona świadomość, iż O'Brien wierzy w te brednie. Tę wiarę miał wypisaną na twarzy. A przecież wiedział wszystko. Orientował się tysiąc razy lepiej od niego, Winstona, jak naprawdę wygląda świat, w jakim poniżeniu żyje niemal cała ludzkość i do jakich kłamstw oraz jakiego barbarzyństwa ucieka się Partia, aby nie pozwolić się podźwignąć rządzonym.

Czy debata będzie

Czy debata będzie transmitowana na żywo w TV tak jak obecna i wcześniejsze komisje śledcze ?

Powstał projekt ZapytajPremiera.pl

Powstał projekt / inicjatywa / pomysł (potrzebne dopisać) "Zapytaj Premiera". Adres ZapytajPremiera.pl przekierowuje do strony w serwisie Facebook. Całość jest widoczna dla osób niezalogowanych, ale nie mogą one się na niej wypowiadać.

Idea projektu została opisana we wpisie Debata, spotkanie, konfrontacja?. Założenia tam opublikowane rozwiewają moim zdaniem wszelkie nadzieje na profesjonalną debatę na temat RSiUN czy ACTA.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

nie tylko Facebook

Postaram się odpowiedzieć na kilka kwestii związanych z debatą - zostałem poproszony o jej organizowanie i koordynacje ze strony internautów. Strona rządowa nie miesza się gdzie i na jakich serwisach będzie się toczyć dyskusja o tym spotkaniu,
ja zdecydowałem, że dyskusja jak i pytania do Premiera można zadawać:
- na Facebooku – zapytajpremiera.pl
- ale również na GoldenLine (http://www.goldenline.pl/spotkanie/zapytaj-premiera-debata-premiera-donalda-tuska-z-internautami-na-zywo-w-internecie)
- jak odpowiedzi video do tego filmu na YouTube (http://www.youtube.com/watch?v=LdVxmBPOIDE)
- na Blipie, Flakerze orz Twitterze (tagując pytanie #zapytajpremiera)
- lub pisząc do mnie (maciekMAUPAmediafun.pl) maila
- w komentarzach pod tym wpisem http://www.blog.mediafun.pl/index.php/2010/01/27/zapytajpremiera-pl-%E2%80%93-debata-premiera-z-internautami-jednak-sie-odbedzie/
Serwis prawo.vagla to również dobre miejsce na zadawanie pytań, więc pytania i kwestie tutaj się pojawiające będą brane pod uwagę,
pewnie dojdą jeszcze jakiejś miejsca gdzie można zadawać pytania, jak się znajdą merytoryczne wypowiedzi to i komentarze z onetu będą uwzględnianie.
Nie ma więc jednego, preferowanego serwisu i jestem otwarty na inne sugestie.

Pytanie o pytania

Czy w takim razie możemy liczyć na przekazanie premierowi pytań z różnych artykułów na prawo.vagla.pl (np. jednym z wielu jest "Pytania, na które można by poszukać odpowiedzi na środowym spotkaniu u Ministra Boniego")? Czy dzień przed wystąpieniem pojawi się lista pytań, które zostaną ostatecznie zadane premierowi? Nie ma chyba sensu crosspostować pytań wszędzie...

Szambelan - cóż za

Szambelan - cóż za niespodziewany renesans tej zapomnianej już instytucji...

Nie o debatę o RSiUN czy ACTA tu chodzi

Tylko o rozmowę o problemach nurtujących internautów :)

Jak napisałem na tamtej stronie, rozmowa o wszystkim to rozmowa o niczym.

Uważam, że jeśli chodzi o RSiUN i ACTA - należy trzymać się tylko ścieżki formalnej, bo tylko taka ma znaczenie. Debata w tej formule nie przyniesie żadnych efektów.

Sądzę, że nadal najskuteczniejszą metodą wyjaśniania tych kwestii będzie prowadzone m.in. przez Vaglę - wysyłanie pism do odpowiednich urzędów. To wymusza na nich jakiekolwiek działanie.

Pytania laika

Z zainteresowaniem czytam dyskusję. Jednak w tym przypadku odczuwam zdziwienie. Nie jestem prawnikiem, więc pytanie, które mnie nurtuje jest być może naiwne, ale z mojego punktu widzenia istotne. Chodzi mi mianowicie o to, czy ustawa, a której mowa była procedowana zgodnie z prawem i regułami? Czy teraz konsultacje społeczne zastąpi zwoływana przez Premiera ad hoc "debata" tylko wtedy, gdy obywatele zorientują się, że planowany jest zamach na swobody obywatelskie?

Premier jest urzędnikiem, wynajętym przez wyborców, którego zadaniem jest takie kierowanie sprawami państwa, by to państwo sprawnie działało i rozwijało się, a obywatele nie przymierali głodem. Wybranemu rządowi obywatele płacą oczekując w zamian, że w pierwszym rzędzie, i we wszystkich pozostałych, będzie kierował się ich interesem i interesem państwa, którym kieruje. Skoro więc taka "debata" ma się odbyć, chciałbym wiedzieć, o czym Prezes Rady Ministrów chce "debatować"? O rodzaju knebla i długości knuta?

Bo chciałbym zrozumieć, w jaki sposób blokowanie stron w sieci "zapobieganie wykorzystywaniu Internetu do rozpowszechniania pornografii dziecięcej, oszustw finansowych czy nielegalnych gier hazardowych"? Jeśli blokada okaże się nieskuteczna, to kto poniesie odpowiedzialność - obywatel, bo zobaczył, czego nie powinien, czy dostawca, bo nie dopilnował? W jaki sposób blokowanie zapobiegnie oszustwom finansowym? Co należy zablokować, żeby uniemożliwić oszustwo finansowe? I wreszcie najważniejsze - jak szybko "zapobieganie wykorzystywaniu Internetu do rozpowszechniania pornografii dziecięcej, oszustw finansowych czy nielegalnych gier hazardowych" przekształci się w zapobieganie rozpowszechniania informacji o pornografii dziecięcej, oszustwach finansowych czy nielegalnych grach hazardowych?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>