Remont dla ulegalnienia i zamanifestowanie studenckich obaw

Wyłączyli huba DC na AGH. Oficjalnie - trafił do remontu (a więc nie został wyłączony "na zawsze"). Efektem remontu mają być "zabezpieczenia", które uniemożliwią przesyłanie "nielegalnych" plików. Warto odnotować (ale nie przeceniając zbytnio tej informacji), że kilkuset studentów w Krakowie protestowało, a relacje wskazują na "obawy" studentów związane z ewentualnymi działaniami Policji (dla odmiany niedawno pisałem o grupie tłumaczy napisów do filmów w tekście Nie boją się; nastroje - jak widać - są różne).

Serwis Krakownews.pl w tekście Nocna demonstracja studentów kilka dni temu relacjonował: "Nawet tysiąc osób mogło brać udział w demonstracji w nocy z 24 na 25 maja. Około godziny 00:40 studenci wyszli na ulice po tym, jak administratorzy sieci Miasteczka Studenckiego AGH zamknęli hub DC z obawy przed działaniami policji". Temat podchwyciła Gazeta.pl i w tekście Studenci boją się nalotów policji do relacji Krakownews.pl dodała komentarz Policji. Na pytanie czy studenci mają się czego obawiać padła odpowiedź p. Dariusza Nowaka z zespołu prasowego małopolskiej Policji:

- Policja nie ostrzega o swoich zamiarach - ucina Nowak. Podkreśla jednak, że nie ma mowy o powtórce wydarzeń z Koszalina. - Aby wejść do akademika, muszą być powody, np. nakaz prokuratorski. Poza tym obowiązuje zasada autonomiczności uczelni. Przed wejściem do miasteczka musimy mieć zgodę rektora. Od lat współpracujemy z uczelniami i myślę, że pewne standardy są wypracowane - dodaje Nowak.

Dziennikarz nie pociągnął wątku. Nie wiemy zatem czy Policja sama w sobie ocenia pozytywnie czy negatywnie "akcję w Koszalinie" (por. Policja zatrzymała 3 studentów w Koszalinie). Wiadomo jednak, że zdaniem Policji w "proteście" (czy jak nazwać akcję studentów w Krakowie) wzięło udział nie tysiąc a trzysta osób...

Może kogoś zainteresuje, że w sprawie niedawno zatrzymanych studentów w Poznaniu (por. Studenci w akademikach zatrzymani) doszło do ustanowienia pełnomocnika (nota bene - zastanawiam się poważnie, czy nie zorganizować takiej "giełdy adwokatów pro bono", w wyniku której, a zorganizowanej w tym przypadku incydentalnie, pojawił się obrońca studentów; Nie wiem czy to uprawniona teza, ale wydaje mi się, że coraz więcej jest sytuacji, w której warto przyglądać się, czy nie doszło do zagrożenia wartego ochrony interesu społecznego). Z chwilą ustanowienia pełnomocnika informacje na temat toczącego się postępowania będą nieco reglamentowane. Adwokata obowiązuje tajemnica adwokacka.

Jednocześnie toczy się debata środowiskowa. W kontekście informacji o oddaniu do "remontu" huba w Krakowie warto przywołać wypowiedź Szymona Sokoła z Centrum Komputerowego AGH, który na liscie dyskusyjnej Internet Society Poland napisał:

AGH ma umowę z policją dotyczącą zwalczania przestępczości na Miasteczku Studenckim - chodzi jednak przede wszystkim o handel narkotykami i akty wandalizmu. Jeśli natomiast chodzi o ściganie piractwa i innych nadużyć związanych z siecią komputerową, właśnie został przyjęty dokument określający właściwą procedurę postępowania w takich przypadkach. Pierwszym krokiem jest zgłoszenie problemu pracownikom upoważnionym przez rektora, a nie bezpośrednia interwencja policji na uczelni...

Swoją drogą: wyjście na ulice, atak na serwery Policji (por. Ewentualny atak serwerów Policji uważam za głupotę i nieodpowiedzialność)... Podobne sytuacje działy się w Szwecji (por. Rewolucje i strzały ze statków). Czy to "koincydencja", czy też układa się to w jakiś bardziej regularny wzór, który nadaje się już do wspólnego analizowania?

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Operative Little Duck reports: MISSION UNDERWAY ;-)

Ja bym to wiązał z niedawną publikacją listy krajów, które "podpadły" USA w kontekście "własności" intelektualnej. Polska tez tam była, na niezbyt eksponowanym miejscu - ale była.
Nasz rząd, gotów w interesie USA wykazać się wzorcowym serwilizmem pewnie dostał już wytyczne, żeby coś z tym zrobić - to pogonił Policję do łapania tłumaczy, studentów i innych podobnych zbrodniarzy.
Złodzieje, mordercy i gwałciciele będą mieli trochę więcej luzu...

Anomia

Obawiam się że nie tylko nadaje się do analizowania, ale nawet należy mu się przyjrzeć z bliska. Nawet nie pod kątem prawnym, ale jako pewnego zjawiska społecznego, które może mieć bardzo nieprzyjemne skutki. Zapewne tylko przejadę się w komentarzu po powierzchni problemu i jedynie zasygnalizuje pewne zjawiska, ale nie chciał bym nikogo zanudzić zbyt rozbudowaną analizą.

Mam nadzieje że czytelnikom znane jest pojęcie anomii wprowadzone przez Emila Durkheima. Właśnie z tym zjawiskiem mamy do czynienia w chwili obecnej jeżeli chodzi o kwestie praw autorskich czy ogólnie pojęte kwestie swobody wymiany informacji w sieci. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do tego, niech przyjrzy się jak różni się podejście sądów i prokuratury od odbioru społecznego zachowań które obecnie znalazły się "na celowniku". Dodatkowo efekt potęguje nieznajomość i niejasność prawa w kwestiach o których rozmawiamy oraz działania środków przekazu oraz instytucji państwowych i prywatnych które w najlepszym razie można nazwać dezinformacją. Nie będę tutaj nawet wnikał w to że zachowania którym nadano nazwe "piractwa" są racjonalne z punktu widzenia jednostki, gdyż realizuje ona powszechnie pochwalane cele (samorozwój, nauka, wzbogacanie i propagowanie szeroko rozumianej kultury) w sposób, który nie przynosi społeczeństwu szkody (choć oczywiście można tutaj dyskutować nad kwestią moralną, przekonanie o nieumniejszaniu zasobów twórcy w przypadku wykonania kopii utworu jest na tyle silne w społeczeństwie iż normy prawne zabraniające tego procederu nie będą podlegać szerokiej internalizacji). Proszę wybaczyć skrótowość ale nie jest moim zamiarem opis samego zjawisko, ale jedynie jego skutków.

Otóż jeżeli w społeczeństwie dochodzi do wystąpienia anomii (nie musi ona dotyczyć całego systemu normatywnego), mamy do czynienia z niebezpiecznymi następstwami. Tym bardziej niebezpiecznymi że nie mówimy tu o jednostkach ale o grupie społecznej, dość licznej i w dodatku ważnej dla społeczeństwa w obliczu dokonujących się obecnie przemian (proszę sobie porównać kto korzysta z internetu, kto protestuje przeciwko działaniom policji i prokuratury - to nie są już podrostki z blokowisk, ale młodzież która będzie lub już wpływa znacząco na kształt i zamożność całego kraju). Według Mertona w momencie wystąpienia długotrwałej anomii i braku możliwości jej przełamania poprzez wprowadzenie jednoznacznego systemu normatywnego poddającego się internalizacji, grupa społeczna przystosuje się do istniejącej sytuacji na jeden z dwóch sposobów - wycofanie lub bunt. Wycofanie można od razu odrzucić z kilku powodów - po pierwsze nasz wspomniany już, polski zapał do tego typu rozwiązań, po drugie - jako że mamy grupę, działania będą miały bardziej radykalny charakter niż w przypadku jednostek, po trzecie trudno spodziewać się wycofania w przypadku "inwazyjnego" charakteru norm narzucanych przez państwo.

Trzeba teraz dobrze zrozumieć co kryje się pod pojęciem buntu. Nikt nie będzie wznosił barykad ani szedł z butelką na czołgi. Nastąpi coś innego. Jako że normy które są powodem wystąpienia anomii nie są związane ze społeczeństwem tylko z systemem prawnym, państwo i jego instytucje stają się tu "wrogiem" i zapewne nie dojdzie do odrzucenia norm społecznych i moralnych. Dojdzie za to do rozszerzenia negacji systemu prawnego jako takiego i dozwolonych dróg realizacji celów. W skrócie, młode pokolenie, które miało już wychowywać się we "własnym" państwie (w odróżnieniu od PRL), spychane jest w kierunku postawy przeciw państwu, której skutki są opłakane. Jeżeli do tego dodamy teorie labelingu (złodzieje, przestępcy, "piraci") to moim skromnym zdaniem wszystko to wygląda bardzo źle.

Jak zapewne państwo zauważyli nie odniosłem się tutaj do sytuacji politycznej, która obecnie panuje w Polsce, gdyż nie ma to większego znaczenia. Dodam jedynie że w moim przekonaniu działania rządu mogą potęgować efekt, o którym wspomniałem wcześniej, choć to już sprawa światopoglądowa i nie mająca istotnego znaczenia dla całości opisanego procesu.

Pozdrawiam

Taki jest "trynd"

Kiedy prawo jest pisane pod dyktando i w wyłącznym interesie pewnej zamkniętej grupy, wszyscy spoza tej grupy moga się czuć wykorzystani, odrzuceni itp. Tak jest obecnie (m.in.) z prawem autorskim. Nic więc dziwnego, że wiele osób ma do tego prawa stosunek głęboko negatywny, co w połączeniu z postrzeganą jako nadmierna jego egzekucją wywołuje wspomniane efekty. A będzie gorzej, bo beneficjenci tego prawa nie ustają w wysiłkach dla uzyskania kolejnych przywilejów.

Jakiekolwiek szczytne były idee wprowadzenia prawa autorskiego, to obecna jego postać jest szkodliwa. Zamiast tworzyć sytuację korzystną dla twórcy (autora) kosztem rozsądnych[1] ograniczeń pozostałych osób, autorzy dostali niewiele ale za to z poważnym kosztem dla społeczeństwa, zaś przysłowiową śmietankę spijają pośrednicy.

Proces na przykładzie prawa amerykańskiego opisał w bardzo przystępny sposób prof. Lessig i można (jesli ktoś jeszcze nie zna) przeczytać za darmo pod adresem http://www.futrega.org/wk/

Osobiście uważam, że bardzo dobrze się stanie, jeśli "przeginanie pały" będzie postępować dalej, bowiem w obecnej sytuacji jedyną możliwością naprawienia sytuacji jest powszechny bunt społeczny (barykady i koktajle Mołotowa ściśle opcjonalne ;-)). Pojawia się tylko pytanie, czy nie lepiej byłoby dla beneficjentów tego prawa odpuścić trochę dziś, bo kiedy nadejdzie rewolucja to może się okazać że stracą wszystko...

(Sytuacja polityczna w ostatnich latach nie ma tu istotnego wpływu, bowiem poprzednie rządy w tej kwestii nie różniły się od siebie w znaczący sposób.)

fn1. rozsądnych to niekoniecznie znaczy małych i nieistotnych

jak tak połączyć fakty to zaczyna być niepokojąco...

http://www.mafiapress.pl/d_300_Korupcja_w_swiecie_polityki_czX_5b.html

Coraz częściej padają sugestie, że niektórych posłów można po prostu przekupić. W 2000 roku w raporcie Banku Światowego na temat korupcji stwierdzono, że w 1992 roku w Polsce opłata za zablokowanie nowelizacji ustawy o kasynach gry kosztowała 500 tysięcy dolarów. Według szacunków Banku obecnie zmianę ustawy można załatwić za trzy miliony dolarów. Lobbyści są najbardziej aktywni w podkomisjach. Do przekonania jest wtedy nieduża liczba posłów. Po drugie - zainteresowanie mediów pracami podkomisji jest znacznie mniejsze. Po trzecie - posiedzenia podkomisji nie są protokołowane i ich przebieg pozostaje na zawsze tajemnicą wąskiego grona uczestników. Niektórzy z lobbystów na spotkaniach komisji i podkomisji pojawiają się jawnie jako oficjalni przedstawiciele swoich mocodawców. Zdarza się też, że dziennikarz jest jednocześnie lobbystą i wtedy jego artykuł na dany temat w rzeczywistości jest materiałem sponsorowanym, choć nikt o tym nie wie.

Opór wielu urzędników przed ustawowym uregulowaniem lobbingu bierze się stąd, że nie chcą utracić premii od zaprzyjaźnionych biznesmenów za konkretne rozstrzygnięcia. W parlamencie przegłosowano wiele ustaw, w których można dostrzec specjalnie pozostawione furtki.

http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4141123.html

Z badań firmy IPSOS przeprowadzonych na zlecenie dystrybutorów wynika, że

połowa dostępnych kopii jest nielegalna (?????)

, a straty z tego tytułu wynoszą 380 mln zł. - Lwią część powoduje właśnie wymiana filmów przez internet - uważa Mariusz Kaczmarek, dyrektor generalny Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej (FOTA).

Prędzej czy później

Prędzej czy później podczas policyjno-OZZetowego wjazdu "w obronie praw autorskich" komuś mogą puścić nerwy i ktoś użyje broni, ktoś wyjmie ją z szafki w łazience, ktoś..... Potrzebne to będzie? Widać tak, abyśmy doczekali się w końcu otwartej debaty na ten temat w głównych mediach (a nie tylko w internecie). Bo na razie główne media tylko podają "policja zatrzymała". Jakim kosztem i jakie są wątpliwości, to już cisza. Gdy wybuchnie jakaś sprawa dotykająca odpowiedzialności ministrów, tak jak sprawa p. Blidy, może być ciekawie.

Ilu było studentów?

Już wiem, skąd (przynajmniej w części przypadków) biorą się tak znaczne różnice w liczbie osób biorących udział w danym wydarzeniu, podawanej przez policję i samych uczestników.

Z Miasteczka Studenckiego wyruszyło około 1000 studentów i szli oni w kierunku rynku. Na wysokości szpitala Dietla policja urządziła pierwszą blokadę, na widok czego około 2/3 studentów od razu zawróciła. Tak więc w dalszym toku wydarzeń (ominięcie blokady, kolejna blokada koło Bagateli, ominięcie blokady i w końcu otoczenie studentów w uliczkach z 3 stron) brało udział rzeczywiście jedynie około 300 studentów.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>