Wiosna, puszczają lody, by za jakiś czas powrócić: retencja danych i kwestie reglamentacji wiary

Dyrektywa retencyjna upadła przed Trybunałem Sprawiedliwości. Latający Potwór Spaghetti wygrał przed WSA w Warszawie (na razie tylko uchylenie decyzji, nie zaś stwierdzenie ich nieważności, zatem sprawa wraca do MAiC i jeszcze raz będą wydawać decyzje, ale jednak jakaś wygrana). Chyba powoli zaczynamy żyć w nieco innych czasach. Nadal "walka o swoje" wymaga gigantycznego wysiłku. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Ale chyba coraz więcej osób zaczyna walczyć o swoje w sferze obiegu informacji (również tych, które są tylko w głowie i którym daje się wiarę lub w nie nie wierzy). Ponad 15 lat obserwuję prace nad retencją. Wiem, że to nie koniec. Teraz ruch z drugiej strony. Pewnie jeszcze raz powstanie dyrektywa retencyjna, pewnie za chwilę ktoś wpadnie na pomysł zmiany przepisów związanych z państwowym reglamentowaniem związków wyznaniowych. Da capo al fine. Tymczasem można czytać uzasadnienia rozstrzygnięć. A właściwie - czekać na ich opublikowanie. I tak jest dziś lepiej niż było, bo udało się doprowadzić do tego, by orzeczenia były jednak publikowane, a nie zawsze tak było i nie zawsze tak musi być.

Na razie zachęcam do lektury komunikatu prasowego po wyroku Trybunału Sprawiedliwości w sprawach połączonych C-293/12 i C-594/12 (PDF) Jest komentarz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka: TSUE: Dyrektywa o retencji danych jest nieważna.

Wyroku jeszcze nie widzę, ale zaraz się pojawi. Jest za to opinia Rzecznika Generalnego z 12 grudnia zeszłego roku. W tej sprawie, chodziło m.in. o odpowiedź na pytanie prejudycjalne:

W niniejszych sprawach Trybunałowi przedstawiono podwójne pytanie prejudycjalne w zakresie oceny ważności dyrektywy 2006/24/WE, które daje mu okazję do wypowiedzenia się na temat przesłanek konstytucyjnej dopuszczalności wprowadzenia przez Unię Europejską ograniczenia w korzystaniu z praw podstawowych w szczególnym rozumieniu art. 52 ust. 1 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej za pomocą dyrektywy oraz krajowych przepisów transponujących tę dyrektywę. Przedmiotowe ograniczenie przybiera formę obowiązku wymagającego od podmiotów gospodarczych zbierania i przechowywania przez pewien określony czas znacznych ilości danych generowanych lub przetwarzanych w ramach połączeń elektronicznych wykonywanych przez obywateli na całym obszarze Unii w celu zapewnienia dostępności wspomnianych danych do celów dochodzenia i ścigania poważnych przestępstw oraz zapewnienia prawidłowego funkcjonowania rynku wewnętrznego.

Generalnie Trybunał zauważył, że retencja danych telekomunikacyjnych może głęboko ingerować w prawo do prywatności oraz prawo do ochrony danych osobowych. Oczywiście wcześniej ktoś musiał zainicjować postępowanie. Kto to zrobił? Digital Rights Ireland Ltd. To obecnie spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, której przedmiotem działalności, określonym w jej akcie założycielskim, jest promowanie i ochrona praw obywatelskich i praw człowieka, w szczególności w kontekście nowoczesnych technologii łączności. Jak zauważono w komunikacie prasowym: Trybunał nie ograniczył skutków wyroku w czasie, uznanie nieważności staje się skuteczne z dniem wejścia w życie dyrektywy 2006/24/WE.

O aktywności aktywności DGI pisałem w 2006 roku w tekście Irlandzka próba podważenia europejskiego prawa inwigilacji obywateli. Nie odpuścili, chociaż ponosili porażki. Retencja danych wiąże się z filtrowaniem treści Sieci. Nie da się blokować dostępu, jeśli nie będzie się kontrolowało tego, co w Sieci się przesyła. To zatem wiąże się z tzw. neutralnością Sieci. I tak, jak toczy się wojna o infrastrukturę, tak też toczy się wojna systemowa o dostępność informacji o samym państwie. Tu również DGI się zaangażowało (por. Filtrowanie w Irlandii: czego się można dowiedzieć z odmowy udzielenia informacji publicznej).

A przecież nie tylko w Irlandii opór przed dyrektywą retencyjną był silny. W kolejnych odsłonach padały szańce:

A w Polsce? W Polsce czekamy na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego. W pewnym momencie udało się przekonać Rzecznika Praw Obywatelskich do przyjrzenia się tematowi (por. RPO skarży przepisy ingerujące w tajemnicę komunikowania się oraz RPO skarży do TK przepisy inwigilacyjne - oba z 2011 roku). Do wniosku RPO przychylił się Prokurator Generalny (por. Retencja danych: Prokurator Generalny wspiera argumentacją skargi konstytucyjne RPO). Żarna mielą wolno. Mamy rok 2014. Aby żarna mogły zmielić, ktoś wcześniej musi zasadzić ziarno, ono musi trafić na podatny grunt, muszą pojawić się dogodne warunki wzrostu. To wszystko trwa i samo się nie robi. A przecież było i tak: PiS: oczekujemy przechowywania bilingów przez 15 lat...

W dużym skrócie pokazałem wyżej proces walki z dyrektywą retencyjną. Całą jej historię można prześledzić w kolejnych notatkach w dziale retencja danych. Jest tam ponad 500 tekstów na ten temat.

Ktoś może uznać, że połączenie retencji danych i Latającego Potwora Spaghetti jest całkowicie bez sensu, bo to dwie odrębne sprawy. Ja uważam, że odrębność jest pozorna i obie sprawy mają ze sobą związek. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji odmówiło rejestracji Kościoła Latającego Potwora Spaghetti i nawet posiłkowało się w tej sprawie opiniami biegłych, którzy oceniali, czy ten Potwór to religia, czy nie. Ale przecież w sprawie LPS chodzi również o podstawowe wolności człowieka. Chodzi o testowanie systemu prawnego, w którym obok prawa do prywatności czy wolności słowa gwarantuje się - jako podstawową wolności człowieka - wolność wyznania i wolność przekonań. Przy czym - jak czytamy w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka: "Każdy człowiek jest uprawniony do korzystania z wszystkich praw i wolności wyłożonych w niniejszej Deklaracji, bez względu na różnice rasy, koloru skóry, płci, języka, religii, poglądów politycznych lub innych przekonań, narodowości, pochodzenia społecznego, majątku, urodzenia lub jakiekolwiek inne różnice." Testowanie zatem obejmować może też konstytucyjną zasadę równego traktowania wszystkich przez władze publiczne. Osobiście uważam, że państwo nie powinno reglamentować tego, w co wierzę. I tak, jak państwo nie powinno (nie może) gromadzić na mój temat zbyt wielu informacji (tylko tyle, ile niezbędne w demokratycznym państwie prawnym), a ograniczenie wolności i praw może następować jedynie dla bezpieczeństwa tego demokratycznego państwa prawnego lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób, tak też - jak uważam - państwo nie może mocą decyzji reglamentować tego, czy sfera wiary (a zatem stan wewnętrzny człowieka) jest lub nie jest wart tego, by ów człowiek, lub grupa ludzi, była uprzywilejowana lub dyskryminowana.

Jednak nie ma co czarować. Pierwsza wzmianka w dziale retencja danych w tym serwisie pojawiła się w 2000 roku. Wówczas niewiele osób rozumiało, co to za dziwne słowo. Pamiętam swój udział uzgodnieniach międzyresortowych (reprezentowałem tam wówczas Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji), gdy przedstawiciele resortów zastanawiali się, jak zmienić rozporządzenie wykonawcze do KPA (bo retencja danych telekomunikacyjnych istniała przed dyrektywą unijną). Rozważano pojęcie "ujmowanie sygnałów". Ktoś nawet uznał, że to dobry pomysł, by zapisać ujmowanie sygnałów w sieciach telekomunikacyjnych w rozumieniu Prawa telekomunikacyjnego. Wówczas ta ustawa nie przewidywała definicji takiej sieci telekomunikacyjnej. Zatem zwrot "w rozumieniu Prawa telekomunikacyjnego" był bez sensu. Zwrócenie uwagi na to wywołało konsternacje i półgodzinne wpatrywanie się w kartki z wydrukami. W kompletnej ciszy. Dlatego tak ważne jest zwrócenie uwagi na przygotowanie prawa opartego na dowodach, na solidne przygotowywanie Oceny Skutków Regulacji (por. Kolejne kamienie milowe w walce z anomią...).

Potem były kolejne prace legislacyjne. Przyjęto o rozporządzenie w sprawie wypełniania przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych zadań i obowiązków na rzecz obronności, bezpieczeństwa państwa oraz bezpieczeństwa i porządku publicznego. Pisałem wówczas: "być może bardziej restrykcyjne regulacje unijne zmuszą nas do nowelizacji polskich przepisów". A było to 10 lat temu.

Dziś więcej oczu przygląda się temu, co dzieje się w sferze obiegu i reglamentacji informacji. Natomiast czytając o uchyleniu dyrektywy retencyjnej, mam dziwne wrażenie obserwowania historii. Historii dziejącej się coraz szybciej, bo przecież mam dopiero 40 lat, a widziałem przygotowania do poczęcia, samo poczęcie, narodziny, rozwój i śmierć dyrektywy. Dziś obieg informacji jest szybszy, zatem i w kwestii reglamentacji wiary pewnie żarna będą mogły mieliły szybciej. Mam dopiero 40 lat, ale dotychczasowe obserwacje podpowiadają mi, że każdej akcji towarzyszy reakcja i za chwilę pojawią się kolejne projekty, będą wdrażane kolejne dyrektywy, kolejne przepisy. I znów grupy dziwnych obywateli będą zabiegały o swoje interesy, a inne grupy będą zabiegały o poszanowanie zasad. Inne zaś będą temu przeciwdziałały. Cykl życia społecznego, który nie zakończy się w nadającej się przewidzieć przyszłości.

Dzisiejsze rozstrzygnięcia sądów i trybunałów są tylko etapem na drodze bez końca. Skoro jest trochę cieplej, to znaczy, że idzie zima. Warto się przygotować. Nikt za obywateli nie odśnieży, nikt im w zimie opału nie przyniesie, jeśli sami się o to nie zatroszczą.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

VaGla kazał zbierać opał

Można mieć nadzieję, że będzie tak jak w starym dowcipie:

Nadchodzi dyktatura, bo obywatele zbierają opał już dziesiąty rok...

--
[S.A.P.E.R.] Synthetic Android Programmed for Exploration and Repair

Nawet jeśli religia w

Nawet jeśli religia w momencie założenia miała być "joke religion", to nie sposób wykluczyć przekształcenia w "serious one". Nie wiadomo, czy nie istnieją ludzie, którzy szczerze wierzą w LPS, a przecież religię tworzą tak założyciele, jak i członkowie.

Oczywiście nie ma to wielkiego znaczenia wobec faktu, że stan prawny nie pozwala na ocenę prawdziwości religii. Jak widać wpływy kościoła katolickiego w organach władzy państwowej są duże i może dochodzić do działań bezprawnych dla ochrony dominującej grupy wyznaniowej.

planowane zmiany w dokumentacji spólek

Witam,

Mam takie pytanie , może mi ktoś odpowie.

Co konkretnie w związku z tymi wyrokami zmieni się w prawie Polskim?

Jakie sa planowane zmiany w przepisach i konieczne zmiany w dokumentacji spółek i sposobie przetwarzania danych w spółkach?

Pisemne uzasadnienie w sprawie makaronu

VaGla's picture

Pisemne uzasadnienie wyroku WSA w sprawie rejestracji KLPS
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>