Dozwolony użytek i "legalność" źródła
Trybunał Sprawiedliwości zinterpretował art. 5 dyrektywy 2001/29/WE w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. W sentencji pojawiło się określenie "legalnego źródła". Wyrok w tej sprawie został wydany jako odpowiedź na pytanie prejudycjalne. Pytanie, czy tego typu rozstrzygnięcia będą z czasem napędzały dyskusje o zmianie przepisów obowiązujących w Unii Europejskiej i czy przyczynią się np. do zarysowania się jakichś wyraźnych różnic w programach politycznych. A zmiana przepisów związanych z prawem autorskim będzie coraz trudniejsza, a to m.in. ze względu na "cebulowy" sposób jego tworzenia. Trzystopniowy test jest uregulowany w Polsce w art. 35 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, na poziomie unijnym jest regulowany wskazanym przepisem dyrektywy, a do tego jeszcze art. 9 ust 2 konwencji berneńskiej (1886) w redakcji paryskiej (1971), a przecież także art. 13 TRIPS. Czy przepisy wspierające konieczność oceny "legalności" źródła pojawią się w TTIP - w kolejnej cebulowej warstwie? Dowiemy się, gdy obywatele będą mogli zapoznać się z propozycjami. Na razie wiemy o nich jedynie z wycieków, zatem pewnie z "nielegalnego" źródła. W takiej dyskusji argumentuję, że nikt nie jest wstanie oceniać "legalności" źródła informacji, argumentuję, że informacja, podobnie jak kultura, nie może być legalna lub nielegalna. Tymczasem mamy rozstrzygnięcie idące w przeciwnym kierunku.
Przyjmuje się, że "trzystopniowy test" był inspirowany anglosaskim modelem ekonomicznej ochrony copyright, pozostającym „w konflikcie” z kontynentalnym modelem droit d’auteur. Górę zatem bierze dziś pierwszy sposób myślenia o informacji.
W każdym razie - dokładnie ten problem starałem się kiedyś testować pytając o pobieranie plików mp3 opublikowanych na stronach Prezydenta RP: eMPe-trójki od władzy publicznej w Newsweeku.
Zachęcam do lektury uzasadnienie wyroku z dnia 10 kwietnia 2014 r. w sprawie C?435/12, którego konkluzją jest:
1) Prawo Unii, a w szczególności art. 5 ust. 2 lit. b) dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym w związku z art. 5 ust. 5 tego aktu, należy interpretować w ten sposób, że stoi ono na przeszkodzie obowiązywaniu uregulowania krajowego takiego jak omawiane w postępowaniu głównym, które nie rozróżnia sytuacji, w której źródło służące za podstawę sporządzenia kopii na użytek prywatny jest legalne, od sytuacji, w której źródło to jest nielegalne.
2) Dyrektywę 2004/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej należy interpretować w ten sposób, że nie znajduje ona zastosowania do sporu takiego jak ten w postępowaniu głównym, w którym podmioty zobowiązane do zapłaty godziwej rekompensaty wnoszą do sądu odsyłającego o wydanie orzeczenia deklaratoryjnego przeciwko broniącej się przed tym wnioskiem organizacji zobowiązanej do pobierania i rozdziału tego wynagrodzenia pomiędzy podmioty praw autorskich.
Przeczytaj również: Trzystopniowy test - notatki i spostrzeżenia dnia drugiego oraz Kolejne głosy dotyczące dozwolonego użytku osobistego (czy ma znaczenie skąd wzięliśmy utwór?).
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
No to kicha, nasze prawo
No to kicha, nasze prawo autorskie jest niezgodne z duchem dyrektywy.
Problem polega na tym, że z
Problem polega na tym, że z uwagi na przyjęty system regulacji dozwolonego użytku osobistego w prawie polskim może okazać się, że samo prawo jest zgodne z duchem dyrektywy, a jedynie dotychczasowe jego interpretacje (doktrynalne, sądowe) są z nim niezgodne.
Każdą licencję ustawową oceniamy przez pryzmat art. 35 pr. aut. (rozwiązanie krytykowane i niesłusznie IMHO jednokierunkowe - może prowadzić jedynie do wyłączenia dozwolonego użytku).
Wykładnia prodyrektywalna (obowiązek organów stosujących prawo) może prowadzić w tym przypadku do interpretacji zgodnej z prawem UE (takim, jakim widzi je TSUE). Niestety, istnieje duże ryzyko, że tak właśnie będzie.
Czyli ograniczenie dozwolonego użytku nie wymaga zmiany prawa. Jednocześnie stawia to wszystkich dotychczas "ściągających" i "kserujących" w pozycji naruszycieli praw autorskich (zmiana interpretacji prawa krajowego nic tu nie zmienia), zwłaszcza wobec faktu, że odpowiedzialność w prawie autorskim przybiera obiektywny charakter (jest niezależna od winy).
T
A tam od razu trzystopniowy
Pobieżna lektura (jest taka wykładnia) art. 35 upapp sugeruje iż rzeczony artykuł zawiera dwa z trzech stopni testu z konwencji berneńskiej.
Więc to kwestia interpretacji. Pytanie na ile wyjątkowy jest obecnie dostęp do utworów realizowany ze źródeł "niedozwolonych" (cokolwiek to znaczy). Na pewno obecnie kopiowanie nabytych w sklepie płyt CD / DVD itp. koledze lub stryjkowi (i sąsiadom) nie zdarza się często.
Ponieważ Polska jest stroną konwencji, obowiązuje też pierwszy punkt testu. Tu z kolei z pomocą w rozstrzygnięciu przychodzi art. 5 KC, który pełni funkcje obezwładniającą wobec art. 23 upapp, będącej lex specialis względem KC.
Sądzę iż przebiegłość polskiego ustawodawcy pozwoliła jednak zachować zgodność norm wobec zawężającej interpretacji ETS.
W literaturze, jaką znam,
W literaturze, jaką znam, dość powszechnie przyjmuje się, że korzystanie z utworu w ramach dozwolonego użytku nie ma oparcia w jakimkolwiek prawie podmiotowym. Niezależnie od trafności tej oceny, to właśnie ie art. 35 służy obecnie w wielu przypadkach do uzgadniania prawa krajowego z prawem UE. Zgadzam się, że tak nie powinno być, bo art. 35 powinien stanowić jedynie instrukcje dla prawodawcy krajowego. Nie zmienia to faktu, że uzgadnianie
przepisów z prawem UE w oparciu o 5 k.c. (jak postulujesz) jest całkowicie nieuprawnionym zabiegiem interpretacyjnym, z wielu względów.
Ja niczego takiego nie postuluję
Proszę ponownie przeczytać moją wypowiedź.
Napisałem tylko iż skoro art. 35 zawiera dwa punkty z trzystopniowego testu z konwencji berneńskiej, można przyjąć iż pierwszy warunek realizowany jest - systemowo - przez zastosowanie art. 5 KC.
Podjąłem się także konkluzji iż obecny stan prawny na postawie w/w interpretacji można uznać za zgodny z orzeczeniem ETS, na tej samej zresztą zasadzie co argumentacja przywołana wcześniej pod artykułem.
Co do zależności dozwolonego użytku od prawa podmiotowego to oczywiście ma on ścisły związek z prawem podmiotowym. Jest to swoista licencja ustawowa, więc należy posiadać prawo (nemo plus iuris) by móc je licencjonować. Podobnie zresztą jak licencje na patenty; jeśli prawo wyłączne jest unieważniane, również nie ważne są licencje, ze skutkiem ex tunc. Podobnie dozwolony użytek z upapp.
Powyższe stwierdzenie to także argument przemawiający za ratio legis zastosowania zawężającej interpretacji ETS oraz wskazanie na "legalność" jako czynnik warunkujący licencję ustawową (jako analogia, nieważna jest licencja na korzystanie z wynalazku jeśli licencjodawca nie posiada praw majątkowych lub UP odmówił udzielenia prawa wyłącznego z jakichkolwiek przyczyn).