Poruszenie związane ze zmianą regulaminu nk.pl

Zmiany w regulaminie serwisu nk.pl (już nie Nasza-klasa) nie są jakoś szczególnie odległe od komentowanych już w tym serwisie problemów regulaminowych w serwisie Blip.pl, czy Facebook. Odnotuję jednak temat, który porusza w tych dniach czytelników, odsyłając do materiałów źródłowych i do komentarzy szanownych kolegów.

Moje komentarz związane z serwisem Blip.pl wzbudziły swego czasu wiele emocji: Nieblipowy blip o Twitterze i ewentualnych sporach prawnych ery "beta", Regulamin korzystania z Serwisu blip.pl. Odnotowywałem również problemy regulaminu serwisu Facebook (por. Duży może (chcieć) więcej - o regulaminie Facebook, Jest generalny problem z prywatnością w społeczeństwie "informacyjnym")... Ponieważ teraz internauci zaczęli dostrzegać problem zmian regulaminu serwisu nk.pl, to wypada chociaż odnotować to, o co chodzi, pamiętając jednocześnie o deklaracjach serwisu, zgodnie z którym "nowego regulaminu serwisu nie zaakceptowało do tej pory mniej niż 1 proc. jego użytkowników". Olgierd Rudak słusznie stwierdza w swoim komentarzu pt. Co się stało z Naszym Regulaminem? ;-), że "korzystanie z usług Naszej Klasy, cokolwiek się komukolwiek wydaje, nie jest obowiązkiem konstytucyjnym każdego obywatela". Mec. Rafał Cisek w swoim tekście NaszaKlasa.pl => nk.pl = nasza własność? opisuje swoje perypetie z próbą odznaczania check boxów, a wywód kwituje stwierdzeniem:

Mamy więc wyraźne odniesienie zarówno co do wyłączenia lub ograniczania odpowiedzialności, jak i do uzależniania zawarcia mowy od zawarcia innej umowy (którą w przypadku nk.pl i jej wianuszka "zgód" możemy kolokwialnie określić "sprzedanie marketingowcom całego siebie" - a przynajmniej swojego alter ego na nk.pl). Takie postanowienia mogą zostać moim zdaniem skutecznie zaskarżone w Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Oczywiście sprawa nadaje się też do zgłoszenia do UOKiK. Zwłaszcza, że znakomita większość użytkowników nk.pl to konsumenci w rozumieniu Kodeksu cywilnego.

Jak działają w praktyce wskazywane przez Rafała instytucje opisywałem przy okazji regulaminów muzealnych (por. Regulaminowy zakaz fotografowania w muzeach to klauzula abuzywna (sygn. XVII Amc 1145/09), "Zakaz fotografowania w muzeach" już wpisany do Rejestru). Chodzi dokładnie o te same przepisy i procedury.

Oczywiście jest dyskusja, której niektóre elementy można prześledzić w tekście Gazety Wyborczej, pt. Nie chcesz nowego regulaminu Naszej Klasy? Jest furtka prawna. Tam również o klauzulach abuzywnych, kodeksie cywilnym i wzorcach umownych z konsumentami, ale też pojawia się pytanie "czy serwis nie nadużywa dominującej pozycji na rynku"...

Nowy regulamin nk.pl dostępny jest online. Istotnie nie widać tam ani wersji, ani daty obowiązywania, nie ma też wcześniejszych wersji, by porównać. To co wzbudza kontrowersje, to m.in. problematyka zakresu przetwarzania danych osobowych, kwestie prawno-autorskie związane z publikowaną przez użytkowników serwisu twórczością (ale również problem wykorzystania wizerunku, co również regulowane jest przepisami prawno-autorskimi). Pojawia się również wątek odpowiedzialności serwisu.

Jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś więcej o dyskusji, to zachęcam do lektury następujących tekstów:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

wynagrodzenie dla użytkowników NK

Nie jestem użytkownikiem NK, więc mogę nie mieć dostępu do pełnej treści zgód wyrażanych przez użytkowników. W treści regulaminu oraz formularza rejestracyjnego (https://nk.pl/register) nie ma jednak wzmianki, że licencja udzielana przez użytkownika dla "Nasza Klasa Sp. z o.o." jest NIEODPŁATNA.

W braku takiego zastrzeżenia twórcy (licencjodawcy) należy się wynagrodzenie - art. 43 prawa autorskiego. Wobec tego wszyscy Ci, którzy udowodnią, że ich materiały stanowią utwory mogą domagać się od NK wynagrodzenia za udzielenie licencji. Art. 43 pr. aut. określa jak ustalić wysokość tego wynagrodzenia, co nie musi być łatwe w konkretnych sytuacjach. Z pomocą mogą jednak przyjść tabele wynagrodzeń właściwych organizacji zbiorowego zarządzania (choć w zasadzie jedynie posiłkowo, gdyż obecnie nie ma prawomocnych tabel).

Dokładnie rzecz biorąc, według moich ustaleń zastrzeżenie o nieodpłatności pojawia się tylko w formularzu rejestracyjnym (a nie w regulaminie!). Nie dotyczy ono jednak wszystkich Danych (w rozumieniu definicji regulaminowych), lecz tylko zdjęcia głównego (w tym wizerunku). Licencja na pozostałe Dane ("treści, w szczególności informacje, zdjęcia, wpisy, komentarze, które Użytkownik dobrowolnie umieszcza w Serwisie") nie zawiera wyraźnego zastrzeżenia o nieodpłatności - więc będą one objęte regulacją z art. 43.

Ciekaw jestem, czy istotnie takie zastrzeżenie nie pojawia się w żadnym innym miejscu. Ale nawet jeżeli, to jego brak w regulaminie uważam za spore niedopatrzenie - w myśl ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną usługodawca świadczy usługi zgodnie z regulaminem, a nie z jakimiś dodatkowymi oświadczeniami i postanowieniami, a zwłaszcza tak istotnymi jak te o nieodpłatności licencji.

Istnieje teoria, że serwisy takie jak NK nie potrzebują licencji na korzystanie z materiałów, które umieszczają w nich ich użytkownicy. Niektórzy prawnicy twierdzą, że te serwisy wykonują umowę na przechowywanie treści zawartą z użytkownikiem, a korzystającym (publicznie udostępniającym) jest sam użytkownik. Wobec tego niektórzy prawnicy doradzają swoim klientom, żeby nie wpisywali do swoich regulaminów żadnych licencji (ew. wzmiankę o przechowywaniu treści na zlecenie użytkownika).

Nie jestem jednak do końca przekonany, że każdy serwis jest tylko przechowawcą treści. Po pierwsze, wiele serwisów dokleja do treści użytkownika reklamy, za które dostają wynagrodzenie, co może uzasadniać wniosek, że korzystają oni z tych materiałów we własnym zakresie (poza ich przechowywaniem i udostępnianiem na rzecz użytkownika). Po drugie, coraz częściej pojawiają się pomysły o wykorzystaniu "user generated content" poza jego pierwotnym kontekstem (tak jak np. wykorzystanie zdjęć użytkowników w reklamach). Im bardziej się nad tym zastanowić, tym bardziej uzasadniony jest wniosek, że wiele serwisów wkracza w monopol autorski swoich użytkowników w sposób wymagający uzyskania licencji.

Licencja ta może być oczywiście dorozumiana. Pojawi się wtedy jednak problem z ustaleniem pól eksploatacji (lub nawet głosy o jej nieważności z powodu niewymienienia tych pól w sposób wyraźny). Poza tym, jak to już wyżej napisałem, w braku wyraźnego postanowienia o nieodpłatności, użytkownikowi będzie przysługiwało wynagrodzenie.

Ale serwisy, które zdecydują się wpisać licencję do swych regulaminów w sposób wyraźny stają przed kolejnym dylematem. Jeżeli w postanowieniach regulaminu znajdzie się wyraźne stwierdzenie o nieodpłatności, to organy podatkowe mogłyby uznać, że serwis wykazuje przychód z tytułu nieodpłatnego świadczenia i zaniża podatek dochodowy - temat wywołał ostatnio poruszenie w związku z publikacją DGP.

Być może najlepszym rozwiązaniem byłoby jednak wyraźne przyznanie użytkownikowi wynagrodzenia za umieszczane przez niego utwory. Mogłoby się jednak wtedy okazać, że prowadzenie różnego rodzaju serwisów to działanie deficytowe. Niemniej jednak, udział użytkownika w przychodach z reklam generowanych bądź co bądź w dużej mierze dzięki atrakcyjności "contentu" wprowadzanego przez tego użytkownika wydaje się rozwiązaniem sprawiedliwym.

Mówiąc o sprawiedliwości, dla uzyskania pełnego obrazu warto byłoby może też zastanowić się nad świadczeniami serwisu dla użytkownika. Mogłoby się wtedy okazać, że udostępnienie serwisu użytkownikowi jest również możliwym do wycenienia świadczeniem, a jego nieodpłatne otrzymanie mogłoby narazić użytkownika na kłopoty podatkowe...

Skutki licencji

Moim zdaniem wpisanie licencji do regulaminu serwisu typu nasza-klasa ma jeszcze jeden skutek - stawia pod znakiem zapytania status administratora jako host providera wymienionego w art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, a zatem wpływa bardzo istotnie na zakres jego odpowiedzialności. Administrator takiego serwisu może zacząć odpowiadać za wszystkie treści użytkowników niezależnie od tego, czy o nich wie i czy zdaje sobie sprawę z ich ewentualnie bezprawnego charakteru.

przyczyna leży w stanie faktycznym

Moim zdaniem zastosowanie art. 14 zależy od stanu faktycznego, a nie od zawarcia takiej lub innej umowy. Chodzi mi o to, że nawet jeżeli regulamin serwisu nie zawiera postanowień o udzieleniu licencji przez użytkownika, to serwis ten może nie mieścić się w "bezpiecznej przystani" art. 14 jeżeli faktycznie jego działanie wykracza poza przechowywanie treści. Wpisanie takiej licencji w sytuacji, w której działalność nie wykracza poza przechowywanie nie powoduje moim zdaniem utraty statusu "przechowawcy", o ile nie zacznie on korzystać z materiałów we własnym zakresie.

Zastanawiam się natomiast nad dwiema kwestiami. Po pierwsze, jakie działania powodują utratę statusu "przechowawcy"? Czy będzie to wyświetlanie przy materiałach użytkownika reklam, z których przychód w całości zatrzymywany jest przez serwis? Stosując logikę prawa autorskiego, działanie takie jest przecież korzystaniem z utworu przez prowadzącego serwis (przychód z reklam jest możliwy dzięki utworowi, bez którego nikt nie wszedłby na stronę z reklamami...).

Poza tym, jest też argument celowościowy. Art. 14 i utworzona za jego pomocą "bezpieczna przystań" miały na celu umożliwienie rozwoju określonego rodzaju usług. Jego wykorzystanie przez serwisy typu "Web 2.0" (cokolwiek to miałoby znaczyć) niewątpliwie przyczynia się do rozwoju tych serwisów (ryzyko odpowiedzialności istotnie ograniczałoby chęć do prowadzenia tych serwisów). Wobec tego druga kwestia, nad którą się zastanawiam to, czy ewentualne zmiany art. 14 nie powinny iść w stronę wyraźnego objęcia nim wszelkiego rodzaju usług związanych z przechowywaniem i udostępnianiem treści w Internecie, czy też raczej w stronę przeciwną.

Moim zdaniem różnica

Moim zdaniem różnica pomiędzy NK a FB jest zasadnicza bo w FB: "...wyrażasz zgodę, zgodnie z Twoimi ustawieniami prywatności..." natomiast na NK wyrażasz absolutną zgodę w pełnym zakresie na który nie masz żadnego wpływu.
Użytkownik FB ma te ustawienia w:
Facebook -> Konto -> Ustawienia prywatności -> Informacje profilowe
- gdzie ma możliwość ustawień np. takich kto może zobaczyć: "Zdjęcia i Filmy ze mną" etc.

No i na FB są "aplikacje"

NK tłumaczy wprowadzenie radykalnych zapisów regulaminowych wprowadzaniem nowych usług, jak np. gier gdzie chcą prezentować wizerunek współgraczy. Na FB każdy zawsze jest pytany czy wyraża zgodę aby dana aplikacja uzyskała dostęp do jego danych i lista tych danych jest wymieniona. Proste i intuicyjne. Oczywiście można być lemingiem i zgadzać się na wszystko, ale można też mieć dzięki temu dodatkowe ostrzeżenie i się nie zgodzić - ja np. nie zgodziłem się na żadną aplikację i dobrze mi z tym :-)

Umowy i "umowy"...

A mnie jako anarchiście z ducha ;) nasunął się tu taki komentarz.
Z formalnego punktu widzenia, NK wypowiedziała poprzednią umowę z użytkownikiem i zaproponowała mu nową, na nowych warunkach, którą ten może przyjąć albo nie. Niby OK.
Tylko że chyba każdy czuje, że czym innym jest faktyczna umowa, zawierana między w miarę równymi partnerami, z których każdy może miec cos do powiedzenia w sprawie warunków umowy i te warunki można negocjować, a czym innym (choć się tak samo nazywa) "umowa" między dużą firmą a klientem jej usług - w tej sytuacji treść "umowy" jest z góry narzucona przez strone silniejszą (czyli usługodawcę) i klient może jedynie przyjąc te warunki w całej rozciągłości lub zrezygnowac z usługi.
Dlatego marzy mi się, żeby prawo jakos różnicowało te dwa przypadki i przyznawało inny status prawdziwym umowom (prawdziwym, czyli wynikającym z rzeczywistego umówienia się), a inny "umowom" bedącym efektem narzucenia swoich warunków stronie słabszej przez silniejszą.
Po częsci takie zróżnicowanie istnieje, ale na moje odczucie jest ono wciąż zbyt słabe... Nie mam oczywiście żadnego konkretnego pomysłu jak powinno to być zmienione, ale moim zdaniem w przypadku tych drugich "umów" prawo powinno znacznie bardziej wzmacniac pozycję strony słabszej...

a mnie zastanawia

jak się ma zapis deklaracji zgody na i świadomości odnośne do udostępniania danych osobowych w internecie
http://blog.maciej.szmit.info/index.php?d=28&m=06&y=10

Odpowiedziałem na Pana

Odpowiedziałem na Pana blogu. W skrócie - taka amerykanizacja prawa, żeby użytkownicy wiedzieli, co robią. Oczywiście w sensie prawnym wiedzieli ;-)

Well ja tez odpowiedzialem na swoim blogu...

...w skrócie: poparzenie się gorącą herbatą z kubka w McDonald's to nie to samo co domyślne upublicznienie wszelkich swoich danych w serwisie o ograniczonym dostępie. Sklep internetowy na przykład moich danych nie ma prawa upublicznić, mimo e jest internetowy.

Nie rozumiem tylko o co tyle

Nie rozumiem tylko o co tyle szumu. Czy serwis w tym przypadku NK musi przy każdej zmianie regulaminu uzyskać akceptację od każdego usera? Wydaje mi się, że nie bo na wielu serwisach przeprowadzane są zmiany i jakoś nikt od usera nie wymaga "odptaszkowania", że wyraża zgodę na zmiany....

Działanie NK jest jak

Działanie NK jest jak najbardziej prawidłowe od strony formalnej: jest wyraźna komunikacja o zmianie regulaminu i konieczności wyrażenia zgody na nowe reguły. Osoby, które nie zgadzają się na nowe postanowienia mogą skorzystać z możliwości rozwiązania umowy z NK i usunięcia swojego profilu - mówi Olgierd Rudak-prawnik. - Dodam, że czytając o standardach Facebooka mam wrażenie, że użytkownicy tego serwisu mogliby tylko być wniebowzięci, jakby serwis zaczął stosować takie same zasady załatwiania takich spraw.

Co sie stalo z nasza klasa

Odnoszę wrażenie, że do dyskusji włączyli się pracownicy nk. Działania tzw. organów bezpieczeństwa państwa w latach 44-90 w tym cenzury też były zgodne z obowiązującym prawem.
Obecnie w Polsce prawo własności powinno być prawem świętym. Otóż uczestnicy nk zgromadzili w portalu różne swoje dobra takie jak wypowiedzi czy zdjęcia. Zgromadzili je w dobrej wierze ponieważ nie byli wcześniej ostrzegani, że właściciel portalu (spółka jakaś tam) w przyszłości może chcieć zawłaszczyć sobie różne prawa do tych dóbr czy wartości.
Zastanówmy się nad takim przykładem. Pan X wynajmuje mieszkanie rodzinie Y. Nagle zmienia umowę, w której zastrzega sobie prawo do wykorzystywania ubrań, mebli i sprzętów rodziny Y, a także udostępniania tego swoim znajomym. Ładne?

Wracając do nk, zaryzykuję stwierdzenie, że wprowadzenie nowego regulaminu nosi znamiona wymuszenia rozbójniczego ponieważ wprowadza szantaż pod postacią sankcji za nie wyrażenie zgody.
Gdyby portal dopiero startował i nie było by w nim zgromadzonych zdjęć ani wypowiedzi taki regulamin można by traktować inaczej. Każdy godzący się na niego robiłby to w sposób świadomy i nieprzymuszony. Zastanawiam się nawet czy nie należałoby zgłosić jako przestępstwa.

Inne:
Na jaki czas udzielana jest licencja? Co dzieje się z dobrami uczestnika (wypowiedziami i zdjęciami), które nk przekaże dalej np. udostępni w sieci Internet?
Co dzieje się z nimi gdy uczestnik nk kasuje te dane ze swojego konta w portalu? a co gdy całkowicie usuwa konto?

Już wiemy, że nk nie usuwa danych osobowych, a jedynie je "anonimizuje" czyli dalej posiada je w swojej bazie. Czy zdjęcia i wypowiedzi uczestników nk też nie są usuwane a jedynie anonimizowane? Czy powiązania między danymi osobowymi, a zdjęciami i wypowiedziami też są anonimizowane czy w dalszym ciągu pozostają przywiązane do "zanonimizowanych" danych osobowych (łatwa możliwość odwrócenia anonimizacji)
itd. itp.

Permanentne usunięcie konta z nk

[blockquote]Już wiemy, że nk nie usuwa danych osobowych, a jedynie je "anonimizuje" czyli dalej posiada je w swojej bazie.[/blockquote]

Teoretycznie, gdybyś wysłał do nich maila z adresu, na którym się rejestrowałeś z oświadczeniem, iż cofasz swoją zgodę na przetwarzanie danych powinni wszystkie dane na Twój temat usunąć. Jeżeli tego nie zrobią mógłbyś dochodzić swoich praw w sądzie. Oświadczenie woli złożone przy zapisywaniu się do serwisu można zawsze cofnąć i żaden punkt regulaminu tego nie zmieni.
Oni pewnie będę starali się wymigać i znajdować w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną punkty, które każą im przechowywać dane.

Ale np. w ustawie znajduje się punkt, który mówi, że po zaprzestaniu świadczenia usługi
"Usługodawca nie może zestawiać danych osobowych usługobiorcy z przybranym przez niego pseudonimem"

Możesz poczytać Art. 18-21 ustawy. Art. 19 zawiera informacji, co i na jakich zasadach z Twoich danych może być przetwarzane.

Pizza z Twoją fotką.

Pisałem do pana Piotra zaraz po ukazaniu się nowego regulaminu by zwrócić uwagę na temat, szczególnie wykorzystania wizerunku. Wymieniłem dosyć szeroką korespondencje z NK i w pewnym momencie redakcja rozłożyła mnie argumentacją. Pozwolę sobie zacytować:

Dane te mogą zostać wykorzystane do wyświetlenia Panu bannera naszego kontrahenta w nk.pl. Dla przykładu - wykorzystując informację, którą wpisał Pan w edycji profilu, w polu miejscowość, będziemy mogli wyświetlić Panu reklamę pizzerii z Pana miejscowości. Jeśli chodzi zaś o fragment "poza serwisem", to mówimy tu np. o reklamach, które mogą pojawić się w tzw. widżetach. Jeśli termin jest Panu obcy, to wyjaśniam, że są to specjalne ramki, które część informacji z jeden strony wyświetlają w ramach innej. Gdyby np. Pana znajomy chciał na swojej prywatnej stronie umieścić taką ramkę z podobiznami osób, które zaczęły go ostatnio obserwować na Śledziku w ramach nk.pl, potrzebna jest do tego odpowiednia zgoda. W samej tej ramce znowu może być wyświetlana reklama, np. znowu baner pizzerii.

Nie, żebym był jakoś specjalnie przystojny albo co, ale jakoś mi się nie podoba, żeby moja podobizna na czyjejś prywatnej stronie była wyświetlana z reklamą pizzy. Poza tym czy to nie jest trochę za szeroka intepretacja? Owszem, Facebook wysyła powiadomienia na maila z fotkami, zaproszenia do społeczności itd. ale publikacja na stronach bliżej mi nawet nie znanych osób to chyba lekka przesada...
O ile rozumiem sens "ptaszkowania" niektórych zapisów bez których NK nie mogłoby formalnie działać, to wszystkie rzeczy związane z udostępnianiem wizerunku są delikatnie mówiąc naciągane.
Osobiście za dwa tygodnie żegnam się z NK, nie zaakceptuje tego regulaminu. Portal się tym specjalnie nie przejmie, bo jak twierdzi rzecznik prasowy jest to raptem 1 procent czyli "tyle co zwykle". Tylko skoro "nic sie nie stało" i "tyle co zwykle" to skąd tłumaczenia i zaklinania rzecznika prasowego? Ciekawe...

Maciej

A czy zaakceptowanie

A czy zaakceptowanie regulaminu przez młodocianego (poniżej 18 lat) jest prawnie wiążące w tym przypadku? Czy przypadkiem rodzic nie musi wyrazić zgody na wykorzystanie danych znajdujących się w profilu dziecka, np. wizerunek dziecka, rodzica i innych członków rodziny, które pewnie dziecko ma na swoich zdjęciach?

KT

A jak interpretować taki oto przykład: Ja i moje żona mamy osobne konta na NK. Oboje umieszczamy na nich zdjęcia swoich dzieci. Ja na nowy regulamin się nie godzę i NK usuwa mi konto. Żona się zgadza i konto jest aktywne. Jak w tym przypadku sprawa ma się do wykorzystania wizerunku dzieci które znajdują się na zdjęciach umieszczonych w profilu mojej żony, zakładając że ja zgody na to nie wyrażam? Co w przypadku kiedy dodatkowo jestem autorem zdjęć?

Do czego są przyciski wyboru

Do czego są przyciski wyboru przy wyrażaniach zgód skoro wszystkie zgody są przymusowe?
Czy nie zachodzi casus celowego wprowadzania w błąd konsumenta co do dobrowolności jego decyzji przez nadanie zgodom pozoru wybieralności z zastosowaniem tzw. checkbox
http://pl.wikipedia.org/wiki/Przycisk_wyboru)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>