Megapixele i imprezy masowe

Dostałem sygnał na temat warunków, na jakich można wejść na festiwal Open'er. Chodzi o to, że zgodnie z regulaminem imprezy Open'er Festival - zabrania się wnoszenia i posiadania w trakcie imprezy różnych przedmiotów, takich jak materiały wybuchowe, wyroby pirotechniczne, materiały "pożarowo niebezpieczne", czy "srodki odurzające lub substancje psychotropowe". Wśród wymienionych tam przedmiotów, których wnoszenie i posiadanie jest w trakcie imprezy zabronione przez organizatora, znajdują się też "profesjonalne aparaty fotograficzne, kamery, sprzęt nagrywający audio-video"...

Chodzi o przepisy regulaminu, w którym wyjaśniono m.in. (to pkt 19), że "Na teren festiwalu można wnieść amatorskie aparaty cyfrowe o matrycy do 3.2 MPix oraz tradycyjne amatorskie aparaty kompaktowe. Niedozwolone jest wnoszenie sprzętu foto mogącego mieć profesjonalne zastosowanie, np. lustrzanek małoobrazkowych, lustrzanek cyfrowych, aparatów średnio- i wielkoformatowych itd."

Coraz częściej tego typu postanowienia pojawiają się w regulaminach przyjmowanych przez organizatorów imprez masowych. Niedawno opublikowałem dwa teksty na temat planowanych regulacji związanych z Euro 2012: Euro 2012: zaplecze przyszłej ustawy chroniącej własność intelektualną UEFA. Czy obywatele mają coś do powiedzenia? i Własność intelektualna dla kibiców piłki nożnej. Obok robienia zdjęć pojawia się też kontrowersja dotycząca publikowania relacji z imprez (por. Sportowe relacje blogowe na cenzurowanym). Temat ograniczeń robienia zdjęć jest aktualny nie tylko w przypadku imprez masowych (por. Wawel chroni prawa fotografów??? i Ministerstwo Kultury chowa głowę w faktury). W kinach od dawna widać znaki sugerujące zakaz wnoszenia przeróżnych urządzeń rejestrujących, a organy ścigania wykazują aktywność związaną ze ściganiem osób, które używają urządzeń rejestrujących (por. FBI przeciwko twórcom bootlegów).

Jednocześnie mamy takie rozstrzygnięcia, jak postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (II SA/Wa 1885/07), w którym mowa o "akredytacji", a konkretnie dowiadujemy się z niego, że Prawo prasowe nie reguluje kwestii "akredytacji" i dlatego sąd administracyjny nie jest uprawniony do kontrolowania odmowy jej udzielenia.

Od jednego z czytelników otrzymałem list, w którym pisze:

Sprawa dotyczy festiwalu Open'er i przedziwnego zapisu w regulaminie tej imprezy. Patronem festiwalu jest program trzeci Polskiego Radia w związku z czym na antenie Trójki często pojawiają się organizatorzy. Podczas jednego z ostatnich takich spotkań usłyszałem - i byłem pewien, że się przesłyszałem - iż na teren festiwalu wolno wchodzić tylko z aparatami fotograficznymi których matryca jest "mniejsza" niż 3.2 Mega pixeli.
(...)
Podczas audycji dowiedziałem się też, że to tak na prawdę nie jest pomysł organizatorów festiwalu a wymóg artystów występujących na scenie, którzy to w kontraktach zastrzegli, że nie życzą sobie aby ich koncerty były rejestrowane.

Temat wywołał zresztą słuchacz, który zapytał (cytuję z pamięci) "Czy podczas tegorocznej edycji festiwalu odbierane będą widzom telefony komórkowe wyposażone w aparat foto o matrycy "większej" niż rzeczone 3,2Mpix". Odpowiedź była wymijająca i sprowadziła się do stwierdzenia, iż to faktycznie problem oraz opisania powyżej wspomnianych wymogów artystów.

A ja się zastanawiam co by było gdyby się uprzeć. Bo przecież artysta występujący na scenie o ile mi wiadomo nie może odmówić robienia sobie zdjęć ot tak. A jedyny sposób aby wyegzekwować taki zapis regulaminu to dać go do podpisu każdemu kto kupi bilet na koncert - a nie wierzę, aby był taki wymóg. Wydaje mi się, że nawet jeśli na bilecie be?zie napisane, że kupując go zgodziłem się na regulamin to w przypadku takiego zapisu to nie koniecznie musi być skuteczne, w końcu człowiek spodziewa się pewnych standardowych zapisów w regulaminach imprez masowych. Przepisów które mają charakter porządkowy, a tu taki kwiatek leżący raczej gdzieś na pograniczu ochrony zysk^W praw artystów.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Co do listu czytelnika

grizz's picture

Co do listu czytelnika piszącego:

"a tu taki kwiatek leżący raczej gdzieś na pograniczu ochrony zysk^W praw artystów "

Tutaj nie chodzi o ewentualną utratę zysku artystów, ale o image ;) Najzwyczajniej w świecie po 10 - 15 minutach artysta na zdjęciu nie wygląda hmm zachęcająco.
--
http://grizz.pl/ || http://chiny2009.pl/

Dlaczego oni to robią...

antygon's picture

Nic mnie tak nie irytuje, jak zapis w regulaminie: "drogi widzu z aparatem, wal się". Liczę na to, że albo zrezygnują z tych zapisów, albo zostaną prawnie zabronione, no bo dlaczego nie mogę uwiecznić na zdjęciach koncertu/wydarzenia sportowego na które idę....

Proponuję głosowanie

kravietz's picture

Proponuję głosowanie nogami i nie chodzenie na koncerty, na których wprowadza się takie obostrzenia.

Mam przy tym cichą nadzieję, że nikt nie wpadnie w najbliższej przyszłości na pomysł by wpisać "słuchanie czyjegoś koncertu" na listę praw człowieka, które są gwarantowane ustawowo.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Głosowanie nogami

Proponuję głosowanie nogami i nie chodzenie na koncerty, na których wprowadza się takie obostrzenia.

Jak długo te koncerty (imprezy sportowe) nie są dotowane z publicznych pieniędzy, to jest to doskonały pomysł.

I w ten oto sposób

VaGla's picture

Z samej dotacji nie

kravietz's picture

Z samej dotacji nie wyżyją, więc jeśli znaczna liczba osób powstrzyma się od oglądania danego koncertu to będzie to dobry sygnał dla organizatora i gwiazdy.

Jeśli zaś większość widzów zignoruje to ograniczenie i kupi bilety to widocznie możliwość słuchania uszami jest dla nich istotniejsza od możliwości rejestrowania aparatem.

A z tym UEFA to faktycznie dość kosmiczna sprawa. Przypuszczam, że państwo liczy na znaczne wpływy podatkowe z tytułu igrzysk skoro zgodziło się na tak daleko idące wsparcie finansowe (ulgi) i legislacyjne. A organizator wie, że oni wiedzą i dlatego bez skrępowania żąda i domaga się.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

:)

sprawa jest interesujaca z jeszcze jedengo aspektu czy nawet jesli wniose taki sprzet to czy ochrona (najczesciej bez kwalifikacji i/lub licencji) moze mi go zabrac?

Wydaje mi się, że albo

wariat's picture

Wydaje mi się, że albo odbierze, albo poprosi o złożenie sprzętu w depozycie. Tak chyba działo się podczas wcześniejszych edycji festiwalu.

No i co jeśli ktoś jednak zrobi zdjęcia - obojętnie czy przemyconą lustrzanką, czy wysokiej klasy aparatem wbudowanym w komórkę, a później je gdzieś opublikuje (na blogu, w publicznej galerii, gdziekolwiek). Z jednej strony przecież artysta ma kontrakt gdzie sobie nie życzy, z drugiej widz nic takiego nie podpisywał.
Jeśli faktycznie jest tak, że widz może te zdjęcia robić bo żadnej zgody na podporządkowanie się regulaminowi nie podpisał, to wydaje się, że jedyny "zły" w tej sytuacji to organizator, który wobec artysty zobowiązał się do czegoś czego dotrzymać nie mógł.

Robi się jak z Wawelem. Regulamin zabrania, ludzie zdjęcia robią, a teraz jeszcze Góglarka pewnie zamek obfotografuje i ... i nic.

Jeśli faktycznie jest tak,

Jeśli faktycznie jest tak, że widz może te zdjęcia robić bo żadnej zgody na podporządkowanie się regulaminowi nie podpisał, to wydaje się, że jedyny "zły" w tej sytuacji to organizator, który wobec artysty zobowiązał się do czegoś czego dotrzymać nie mógł.

Zgadzasz się na regulamin kupując bilet - podobnie jak kupując bilet na tramwaj zgadzasz się na regulamin przewoźnika.

Najprostszym sposobem niegodzenia z regulaminem jest po prostu nie kupowanie biletów (ja tak robię). Ale skoro jest wystarczająco dużo chętnych na takie koncerty, pomimo obostrzeń, to organizator nic z tego sobie nie będzie robił.

są kapele które lubia bootlegi - cenią swoich fanów

np U2, a organizator (ciągle zmienia nazwy) do kwestii sprzętu rejestrującego podchodzi rygorystycznie - a depozytów nie było (2005), na podstawie zapisu regulaminowego (kontraktu?) na bilecie zatrzymany przez ochronę widz miał wybór:
-nie pójść na koncert
-postąpić ze swoim sprzętem foto, itp jak z butelką PET z wodą mineralną (kosz przed wejściem)

Jakość wyprodukowanej płyty HD-DVD z koncertu przez zespół/jego producentów i tak jest nieporównywalna z fotkami, mp3, filmikami fanów. Jakość produktu (mulitmedia) jako płaszczyzna kompromisu twórcy/wykonawcy a twórcy/widza?
Czyli np bilet za 350zł z licencją na amatorską rejestrację dźwięku i obrazu. Ja mam amatorski zestaw Pentax K100Dsuper+optykę300mm/f2.8 ;)

Jest to bardzo ciekawe

Więc jakim cudem fotoreporterzy mogą wnosić na takie imprezy sprzęt rejestrujący skoro przecież materiały przez nich rejestrowane nie będą podlegać kontroli przez organizatorów - a więc jeśli przykładowo fotograf pracujący dla takiego "Faktu" zrobi serię dość kompromitujących ujęć i puści je w gazecie, oraz może odsprzeda innym mediom to wszystko jest ok ? :)

Wyjaśniam tajemnicę ekosystemu

Ponieważ odwiedzam takie imprezy od lat, a ciekawych imprez muzycznych jest co najmniej kilka do roku, podzielę się z wami tą tajemnicą :)

Faktycznie, praktycznie przy każdej imprezie, czasem na bilecie, czasem na stronie, w regulaminie jest o zakazie wnoszenia profesjonalnego sprzętu nagrywającego audio/video.

W praktyce na bramkach sprawdzają jedynie, czy ktoś nie wnosi wielogabarytowych lustrzanej albo kamer video, a zwykle da się wnieść kompakty, a tym bardziej dowolną komórkę. Chyba nie sądziliście, że ochrona jest przeszkolona do wykrywania ilości megapikseli w sprzęcie elektronicznym?

Na każdej imprezie jednak organizator daje możliwość zarejestrowania się prasie, telewizji, portalom społecznościowym, itp., i przedstawiciel takowych posiadając specjalną wejściówkę ma prawo wnieść dowolny sprzęt i robić nagrania/fotografie wg ustalonej polityki (wejść wolno wszędzie albo np. tylko na główną scenę, ale za kulisy już nie). Nie słyszałem aby ktokolwiek sprawdzał materiał :)

Część takich wejściówek dla prasy dostają fotografowie serwisów, które specjalizują się w tego typu imprezach. Tacy fotografowie kręcą się w tłumie i gdy się poprosi, to robią za darmo fotki z imprezy, wręczają wizytówkę, a fotki później można odnaleźć na jakimś portalu. Czasem fotki w lepszej jakości można otrzymać dopiero za opłatą, więc nic dziwnego, że te serwisy nie życzą sobie darmowej konkurencji w postaci "zwykłych" uczestników imprezy.

Pomimo restrykcji na wejściu nagrania audio-wideo, często w zaskakująco dobrej jakości, są dostępne zaraz po imprezie gdzieś na Rapidshare albo innym serwisie do pobierania plików, a linki udostępniane na forum któregoś z portali muzycznych. Czasem ktoś na forum zareklamuje się, że wyśle płyty z nagraniem imprezy dopiero po tym jak dostanie pieniądze. Wydaje się, że źródeł takich nieautoryzowanych nagrań jest wiele. Część nagrywających osób być może pochodzi nawet z tych dziennikarskich akredytacji, ale należy zauważyć, że ochrona zwykle jest dziurawa jak sito, i trudno jest upilnować kogoś, kto ma dostateczną determinację, aby wnieść profesjonalny sprzęt na teren imprezy.

Jak widać z imprezami muzycznymi wiąże się cały ekosystem, zarówno ten jawny, jak i ten "podziemny", a regulamin na biletach to tylko czubek góry lodowej.

--
dexter

Jedna mała ciekawostka.

Jedna mała ciekawostka. Zajrzyjcie w regulaminy festiwali na zachodzie Europy. Czy są tam takie zapisy? :D

Artysta nie życzy sobie...

Przypomniało mi to pewną sytuacje, sprzed bodajże 3 lat, gdy podczas imprezy organizowanej przez miasto za publiczne pieniądze, przed występem artystki na scenę wstąpiła jedna z osób prowadzących całą imprezę i zaskoczonej publiczności powiedziała iż "artystka nie życzy sobie by jej robić zdjęcia". Podobno tak miała zapisane w kontrakcie. Większość ludzi oczywiście nic sobie z tego nie robiła i błyskało się aż miło...

No i właśnie. Jeśli

wariat's picture

No i właśnie. Jeśli dobrze wszystko rozumiem ten punkt regulaminu festiwalu open'er istnieje od dawna, a internet jest pełen fotek z koncertów.

Jest wiele miejsc na

Jest wiele miejsc na open'erze poza zamkniętą strefą, z których można robić niezłe zdjęcia temu co na scenie. wystarczy obiektyw 500 mm, a na to przecież można nakręcić jeszcze niezłe szkła x2 czy x4.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>