A jak uporać się z "nieuczciwą konkurencją" państwa oraz "zbiorowymi interesami" obywateli?
To interesujące: "Wykorzystanie elementów charakterystycznych dla akcji Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji mogło sugerować konsumentom, że komercyjna oferta Samsung jest częścią rządowej kampanii informacyjnej." Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznała, że spółka Samsung Electronics Polska naruszyła zbiorowe interesu konsumentów i nałożył na nią karę finansową w wysokości 2 mln 288 tys. zł. Dla mnie interesujące jest to, że do dyskursu na temat prawnych aspektów społeczeństwa informacyjnego trzeba teraz dodać taką kategorię działań, jak "rządowa kampania informacyjna". Oczywiście jestem zdania, że trzeba oddzielać to, co publiczne, od tego, co prywatne, ale też z tym założeniem, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, a przedsiębiorcy kierują się inną zasadą: co nie jest zakazane jest dozwolone (a obowiązkiem jest to, co przepis nakazuje). Przedsiębiorcy powinni powstrzymywać się przed dokonywaniem deliktów nieuczciwej konkurencji i działaniami naruszającymi interesy konsumentów. OK. Teraz mamy nową wskazówkę w tym zakazie - nie można działać tak, by sugerować swoim przekazem publiczny (państwowy) charakter przekazu. UOKiK pogroził palcem spółce. Kto jednak będzie pilnował państwa, by - w sferze informacyjnej - nie posuwało się za daleko? Innymi słowy - kto jest regulatorem aktywności informacyjnej państwa i może podjąć analogiczne działania wobec organów państwa, jak te, które UOKiK właśnie podjął wobec spółki, a to gdy "rządowa kampania informacyjna" będzie, na przykład, wprowadzała obywateli w błąd?
Informację na temat nałożonej przez UOKiK kary finansowej można znaleźć na stronach urzędu: Cyfryzacja - Samsung wprowadzał w błąd. Tam też znajduje się treść Decyzji Prezesa UOKiK z dn. 2 maja 2013 roku nr DDK- 2/2013 (PDF). Zgodnie z tą decyzją:
Na podstawie art. 27 ust. 1 i 2 w związku z art. 24 ust. 1 i 2 pkt 3 ustawy z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz. U. z 2007 r. Nr 50, poz. 331 ze zm.), po przeprowadzeniu wszczętego z urzędu postępowania w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznaje za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów działanie „Samsung Electronics Polska” Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Warszawie, polegające na kierowaniu do konsumentów przekazu reklamowego w okresie od października 2012 r. do lutego 2013 r., za pomocą następujących materiałów reklamowych:
- spot video emitowany w telewizji oraz w Internecie,
- reklama w prasie ogólnopolskiej i regionalnej,
- materiały reklamowe oferowane w miejscach sprzedaży – standy, broszury, naklejki na telewizory,
- banery internetowe,
dotyczącego oferowanych do sprzedaży telewizorów w formie naśladującej reklamę społeczną będącą częścią przygotowanej przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji kampanii informacyjnej dotyczącej cyfryzacji telewizji naziemnej, poprzez wykorzystanie elementów charakterystycznych pojawiających się w kampanii Ministerstwa (postać babci Lodzi ze spotów Ministerstwa pt. „Babcia Lodzia”, podobnych dialogów oraz haseł), a tym samym sugerującego, że reklama telewizorów Samsung jest jednym z elementów rządowej kampanii informacyjnej, co jest działaniem bezprawnym stanowiącym nieuczciwą praktykę rynkową w rozumieniu art. 5 ust. 1 w zw. z art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz. U. nr 171, poz. 1206) oraz godzi
w zbiorowe interesy konsumentów i stwierdza zaniechanie jej stosowania z dniem 6 lutego 2013 r.II. Na podstawie art. 106 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz. U. z 2007 r. Nr 50, poz. 331 ze zm.), Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nakłada na „Samsung Electronics Polska” Spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Warszawie karę pieniężną w wysokości 2.288.665 (słownie: dwa miliony dwieście osiemdziesiąt osiem tysięcy sześćset sześćdziesiąt pięć złotych) płatną do budżetu państwa, z tytułu naruszenia zakazu, o którym mowa w art. 24 ust. 1 i 2 pkt 3 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, w zakresie określonym w punkcie I sentencji decyzji.
III. Na podstawie art. 77 ust. 1 w związku z art. 80 ustawy z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz. U. z 2007 r. Nr 50, poz. 331 ze zm.) w zw. z art. 264 § 1 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (tekst jedn. Dz. U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071 ze zm.) w związku z art. 83 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów obciąża „Samsung Electronics Polska” Spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Warszawie kosztami opisanego na wstępie postępowania w sprawie stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów oraz zobowiązuje tego przedsiębiorcę do zwrotu Prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów kosztów postępowania w kwocie 39,85 zł (słownie złotych: trzydzieści dziewięć złotych i 85/100), w terminie 14 dni od dnia uprawomocnienia się niniejszej decyzji.
Samsung może jeszcze odwołać się od decyzji Prezesa UOKiK.
Dla mnie niezwykle interesująca byłaby lektura stanowiska Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w tej sprawie.
Tak czy inaczej - nie od dziś wiadomo, że aktywność informacyjna państwa wchodzi "ciałem" w sferę wolności komunikacyjnych obywateli (w tym przedsiębiorców). I o ile mogę się oczywiście zgodzić, że "podszywanie się pod państwo" może być dla obywateli zagrożeniem, to wiem również, że UOKiK nie sięgnie np. Prezesa Rady Ministrów za to, że na stronie premier.gov.pl umieścił reklamę fabryki samochodów, chociaż - zgodnie z konstytucją - powinien wszystkich traktować równo i nikogo nie dyskryminować (a więc albo reklamować wszystkich, albo nikogo, poza tym, że powinien przestrzegać prawa, a prawo nie przewiduje, że rząd prowadzi sobie publicystykę internetową - rząd powinien zwyczajnie publikować informacje w Biuletynie Informacji Publicznej, który jest urzędowym publikatorem; por. również: Czekamy na wolterskluwer.gov.pl).
Kampania reklamowa kampanii informacyjnej nie równa, jak i państwo nie świadczy żadnych "usług drogą elektroniczną", bo to domena przedsiębiorców. Ale czasem łatwo pomylić "państwową" stronę internetową ze stronami prowadzonymi przez przedsiębiorców. No i weźmy takie cookiesy - w swojej aktywności państwo je również wykorzystuje tak, jak przedsiębiorcy na swoich stronach i był z tym pewien problem w trakcie prac legislacyjnych, kiedy uświadamiałem organom władzy publicznej, że same będą też musiały przestrzegać przepisów, które "szyte" były dla przedsiębiorców.
UOKiK ocenił kampanię reklamową przedsiębiorcy. Kto i na jakich zasadach oceni kampanię informacyjną rządu, z którą porównywano kampanię reklamową przedsiębiorcy? Przedsiębiorca może dostać baty od UOKiK. Od kogo może dostać "analogiczne" baty sam... UOKiK, gdyby przekroczył ramy prawnej swojej informacyjnej aktywności? A przypominam na przykład, że w 2010 roku pytałem: Logotyp cyfryzacji telewizji naziemnej - kto ma do niego prawa?.
Wyobrażam sobie, że spółka w opisywanej sprawie chciała się podczepić pod informacyjne działania innych. Ale kto ochroni obywateli - konsumentów np. przed takimi działaniami państwa, jak te, które nakładają na nich obowiązek korzystania z odbiorników wykorzystujących standardy kodowania MPEG-4, co do których są przedsiębiorstwa uważające, że mogą pobierać opłaty licencyjne związane z ochroną własności intelektualnej "technologii" takiego kodowania (por. Drobni importerzy z Chin, cyfryzacja telewizji i patenty na implementacje MPEG). Tu UOKiK nie sięga, a nie ma kogoś innego, kto by pilnował, by obywatele-konsumenci nie byli wpychani mocą powszechnie obowiązującego prawa na ścieżkę uzależnienia od prywatnych rozwiązań. Jeśli MPEG-4 jest "prywatnym" formatem, to informacyjna kampania rządu, która ten standard wspiera, stanowi w istocie naruszenie zbiorowych interesów konsumentów i działanie naruszające zasady konkurencji. Tylko, że tak zostało przyjęte powszechnie obowiązujące prawo...
Chodzi mi o to, że brakuje skutecznych rozwiązań prawnych chroniących obywateli przed działaniem państwa w sferze informacyjnej. Rozwiązań analogicznych do tych, które istnieją w sferze gospodarczej na linii "konsument-przdsiębiorca". Jasne. Są przepisy, które mówią o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków przez urzędników. Jasne, że istnieje procedura w Najwyższej Izbie Kontroli oraz procedury związane z przekroczeniem dyscypliny finansów publicznych. Jasne, że istnieją przepisy mówiące o kontroli i nadzorze. Ale czy są skuteczne?
Państwo działa w sferze publicznego monopolu i władztwa. Przyjmujemy istnienie takiego monopolu niemal naturalnie. Ale to nie znaczy, że państwo może robić wszystko, co mu się podoba. Jeśli UOKiK ocenia kampanie reklamowe przedsiębiorców i wydaje decyzje oraz może nałożyć karę finansową, to kto i w jakim trybie może oceniać "informacyjne akcje rządu"? Zwłaszcza wobec stanowiska doktryny, zgodnie z którym zasada legalizmu i praworządności dotyczy tylko "władczych" form aktywności organów władzy publicznej...
PS
Swoją drogą zastanawiam się właśnie, czy skoro kampanie reklamowe przedsiębiorców nie mogą podszywać się pod "rządowe akcje informacyjne", to czy na gruncie tych samych zasad nie należałoby ocenić wykorzystywania w kampanii reklamowej nawiązań do symboli państwowych i prywatnej celebracji świąt państwowych, nawet jeśli pod patronatem prezydenta (por. Walka o nowoczesny branding narodowy a zarzut sztywniactwa i ponuractwa)?
Przeczytaj również:
- Ministerialny projekt formalno-prawnych podstaw wyłączenia analogowej telewizji naziemnej
- Strategia i program działania Rządu w zakresie wprowadzania naziemnej telewizji cyfrowej
- Umedialnienie problemu nieneutralnej i płatnej telewizji publicznej
- Cyfryzacja telewizji naziemnej - jak to jest z "otwartym standardem" emisji?
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Dyskusja z 2012 roku
Tu jest wątek dyskusji, w której poruszono problem "babci Lodzi" w reklamach Samsunga w 2012 roku :)
Swoją drogą - jaki jest charakter prawny "rządowych reklam"? Czy to "materiały urzędowe"? A jeśli nie, to kto ma do nich prawa autorskie i prawa pokrewne, skoro to była "informacyjna kampania rządowa"? Co z wizerunkiem aktorki grającej wówczas "babcię Lodzię", która poznawała świat cyfrowej telewizji naziemnej?
Poniżej klatka z rządowego spotu reklamowego z udziałem "Babci Lodzi":
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
"Jeśli MPEG-4 jest
"Jeśli MPEG-4 jest "prywatnym" formatem, to informacyjna kampania rządu, która ten standard wspiera, stanowi w istocie naruszenie zbiorowych interesów konsumentów "
Można na to spojrzeć z drugiej strony...
"Informacyjna kampania rządu, która ten standard wspiera, jest błogosławieństwem, ponieważ przyjęcie standardu TVP-15 skazywałoby nas na oglądanie Reksia i Tygodnia na działce na okrągło, jako że dostawcy treści nie mają w zwyczaju zgadzać się na transkodowanie (które wiązałoby się przy okazji z utratą jakości)".
A jak ukarać jakiś
A jak ukarać jakiś państwowy urząd za jego działanie?
Przecież nie finansowo, bo to będzie tylko przelanie z jednego państwowego konta na drugie państwowe konto, ewentualne braki w związku z tym zostaną po prostu uzupełnione znowu z budżetu.
No chyba, że kara miałaby iść nie do budżetu, a do poszkodowanych.
Mnie to się jednak nie podoba - nie dość, że urząd nie robi tego co powinien, to jeszcze drugi raz straci moje(podatnika) pieniądze na wypłaty dla prywatnych firm.
Wypadałoby karać konkretne osoby. Finansowo. A niech wykupią odpowiednie ubezpieczenie. Tak jak policjanci, którzy odpowiadają do wysokości 3-miesięcznych zarobków i jak np. rozbiją radiowóz, to muszą płacić. Wykupują sobie ubezpieczenie do wysokości tych 3-miesięcznych zarobków i załatwione.
Na urzędnicze absurdy tylko zmiana władzy
Co rozumiesz przez "państwo"? Zdaje się, że miał to być organ reprezentujący wspólne interesy narodu. Osobiście nie widzę powodu, aby pod tym pojęciem występowały grupy lub osoby, które za pomocą państwowych instytucji załatwiają swoje własne interesy. Nawet wówczas, gdyby stanowiły większość.
Podstawowym problemem występującym obecnie w Polsce jest to, że nie bardzo wiadomo kto jest kim i czyje interesy reprezentuje. Funkcję informacyjną pełnić miały media publiczne, jednak z ich przekazu wynika, że:
- dziennikarz nie powinien ponosić odpowiedzialności za prawdziwość informacji, które przekazuje
- osoba pełniąca ważną funkcję państwową osobiście podlega kontroli finansowej, jednak bez problemu może być cudzym utrzymankiem (np. kolegi zza granicy)
- fałszowanie wyników wyborów nie jest poważnym przestępstwem (niskie kary, brak długotrwałych reperkusji politycznych)
Te trzy przekazy stanowią chyba dostateczne podsumowanie tego, jaki bałagan panuje w Polsce. Rozwiązywanie absurdów urzędniczych wymaga istnienia skutecznych władz, służących interesom zbiorowości. To nie jest wyłącznie kwestia doboru osób, ale również istnienia mechanizmów zapewniających takie rządy. Raczej nie widzę na to perspektyw - nawet w razie obalenia obecnego układu, oprócz powrotu obecnego stanu rzeczy, grozi nam jeszcze "demokracja bezpośrednia" w formie dyktatu mediów. Mało tego, zaprowadzenie w Polsce skutecznych rządów mogłoby wzbudzić niepokój na arenie międzynarodowej.
.
.
Proponuję następujące rozwiązanie:
1. Zapomnieć o stwierdzeniu "Jest źle, bo rząd jest zły."
2. Uświadomić sobie, że demokracja to hasło, za którym kryją się określone rozwiązania i mechanizmy - złe lub dobre, korzystne lub nie.
3. Myśleć i dyskutować o drobnych zmianach obecnego lub innego sprawdzonego systemu władzy. Porzucić popularne utopijne rojenia.
4. Pamiętać, że każdy ma wady i słabości, większość w pierwszej kolejności dba o dobro własne i swojego otoczenia.
5. Rozważyć celowość proponowanych zmian, możliwe skutki uboczne. Przeanalizować zagrożenia związane z możliwym oszustwem lub nadużyciem.
6. Dążyć do wprowadzenia zmian, które w analizach wypadły pozytywnie.
.
.
"Król musiał być idiotą, by działać na szkodę własnego kraju. Poseł nie musi..."
To niekoniecznie znaczy, że monarchia jest dobra. Wskazuje natomiast na istotną wadę demokracji.