Kto jeszcze ma dostęp do kamer monitoringu miejskiego?

"Dyrektor Gniadek ma dostęp do wszystkich kamer. Ja mam dostęp do wszystkich kamer. Dyżurny Komendy Stołecznej ma taki dostęp. W każdej chwili możemy włączyć podgląd i sprawdzić, czy operator pracuje kamerą, czy tylko śpi przed monitorem".

- Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Miasta Stołecznego Warszawy w tekście opublikowanym przez Gazetę Stołeczną pt. Nie czekamy na gwałt - zapewniają urzędnicy.

To jedna z reakcji na opublikowanie w tym serwisie tekstu Monitoring miejski w Warszawie: 15 pkt za gwałt, 0 pkt za przeciwdziałanie gwałtom. Kolejny tekst na ten temat opublikowałem pt. Monitoring miejski w Warszawie po dzisiejszym dniu (Aktualizacja 2) - tu opublikowałem pełną treść oświadczenia p. Gniadka, która udostępniona była również mediom na stronie Miasta. Powyżej cytuję p. Gawor za relacją opublikowaną przez dziennikarzy; nie wiem, czy ta wypowiedź była autoryzowana, czy nie była. Tak czy inaczej zastanawiam się teraz (po raz kolejny): kto jeszcze ma dostęp do kamer i na jakich (formalnych) zasadach ten dostęp do kamer się odbywa? Czy jest jakiś regulamin dostępu do kamer, czy dostęp do kamer odnotowywany jest w jakichś dokumentach (kto, kiedy włączył podgląd, jak długo patrzył, etc.)? Czy jeśli Pani Gawor "w każdej chwili włączy podgląd", to ten fakt będzie gdzieś odnotowany? Czy są jakieś sytuacje, w których, jeśli Pani Gawor włączy "podgląd", to przekroczy zakres swoich uprawnień, czy też ma "po prostu" taki dostęp, a przyjęte zasady nie przewidują możliwości "przekroczenia uprawnień"? Nie chodzi mi konkretnie o Panią Gawor, chodzi mi o zakres uprawnień (i odpowiedzialności) dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Miasta (kimkolwiek on by był), a także innych osób, które w jakikolwiek sposób zaangażowane są w rozwój i działanie monitoringu miejskiego w Warszawie.

Z cytatu umieszczonego we wstępie tej notatki wynika, że poza operatorami (a jest ich podobno aktualnie 191, "śledzących codziennie obraz przekazywany przez 493 kamery zainstalowane na stołecznych ulicach"), do kamer ma dostęp (nie chcę, by ktoś uznał, że się czepiam, ale - jak rozumiem materiał prasowy - chodzi o bezpośredni dostęp z możliwością przeglądania obrazu z kamery) również dyrektor Zakładu Obsługi Systemu Monitoringu m. st. Warszawy oraz dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m. st. Warszawy (czy tylko dyrektorzy, czy również kierownicy zespołów (jest ich bodaj dwóch), nadzorujący kierowników sekcji oglądowych (tych zdaje się jest 17stu)? Kierownicy pewnie też?), mają do niego dostęp również dyżurni Komendy Stołecznej Policji. Jest jeszcze telewizja TVN (na jakich zasadach formalnych?). Kto jeszcze? Usiłuję ustalić listę osób, które patrzą lub mogą patrzeć przez kamery monitoringu miejskiego. Gdzie znajdę taką pełną listę osób?

Jak się ma powyższe, to opublikowanego przed kilku dniami (dokładnie 15 grudnia) tekstu Życia Warszawy, pt. Czy policja może pokazywać golasów (wytłuszczenie moje, VaGla):

Zasady korzystania ze zdjęć z monitoringu miejskiego są nieuregulowane. – Jedyną regulacją jest porozumienie, jakie miasto podpisało z policją – przyznaje Jacek Gniadek, dyrektor Zakładu Obsługi Systemu Monitoringu. Wynika z niego, że właścicielem obrazu z kamer jest policja. Jest on archiwizowany przez 30 dni. – Tylko policjant ma do niego dostęp – dodaje Gniadek.

Gdzie znajdę treść "porozumienia", o którym mowa? W przywołanym wyżej źródle jest również wypowiedź p. Marcina Szyndlera, rzecznika stołecznej policji:

Nagrania z monitoringu nie są jednak udostępniane osobom fizycznym, np. tym, które chcą mieć dowód, że ktoś uszkodził im samochód. – Możemy wykorzystać ten materiał dopiero wtedy, gdy zostanie zgłoszone konkretne przestępstwo – tłumaczy Szyndler.

Czy precyzyjna jest ostatnia wypowiedź p. Gawor, która do listy uprawnionych do przeglądania "w każdej chwili" dołączyła również "ewentualnie prokuratora"? Cytat za relacją opublikowaną w Gazeta.pl (wytłuszczenie moje, VaGla):

- Zarówno pan Gniadek, jak i ja, jak i dyżurni policji, a ewentualnie także prokurator mogą w każdej chwili sprawdzić co robi operator. Czy interesuje się przestępstwem, ukierunkowując na nie kamerę i czy natychmiast zawiadamia policję. Jeśli tego nie zrobi natychmiast to ten człowiek jest u nas skończony

Co to znaczy, że "jest skończony"? "Jest skończony" w jakim trybie? Gdzie znajdę zasady rekrutacji, awansów, zasady odpowiedzialności operatorów monitoringu wizyjnego, kierowników sekcji oglądowych, kierowników zespołów i dyrekcji monitoringu działającego w stolicy (chociaż jeśli chodzi o dyrekcję, to jest tu statut zakładu)? Jak to jest, że dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Miasta Stołecznego Warszawy, które to biuro prowadzi nadzór nad Zakładem Obsługi Systemu Monitoringu, ma również "stały dostęp do kamer"?

Nie rozumiem trochę tego stwierdzenia o "własności obrazów", które wyżej zacytowałem za dyr. Gniadkiem, a które też ładnie przywołała gazeta "Systemy alarmowe" na początku 2008 roku (nr 1, styczeń-luty 2008), w reportażu Z wizytą na Brackiej (PDF) (wytłuszczenie moje, VaGla):

W niektórych miastach były spory, kto ma obsługiwać miejskie kamery, kto ma płacić operatorom, ponosić koszty napraw, wymian i rozbudowy – niekiedy niejasne są kompetencje pomiędzy służbami. W stolicy te sprawy są uregulowane czytelnie. Właścicielem infrastruktury technicznej monitoringu i pracodawcą operatorów jest samorząd. Właścicielem obrazów i ich dysponentem jest policja.

Co to znaczy "właścicielem obrazów"? Czy konserwatorzy infrastruktury mają dostęp do transmitowanych informacji, czy nie? Nie potrafię uchwycić tej subtelnej różnicy w dostępie do materiałów, która tak gładko opisana jest w przywołanym źródle słowami:

O ile jednak pracownicy zakładu, będącego centrum technicznym, kontrolują sprawność eksploatacyjną systemu, o tyle komenda wykorzystuje obrazy do pracy operacyjnej.

Skoro zastanawiam się kto ma dostęp do kamer, to wypada przywołać opublikowaną w dzisiejszej Gazecie Stołecznej wypowiedź p. Gawor (wytłuszczenie moje, VaGla):

- Każdy operator śledzi obraz z ośmiu kamer. Zarabia nie największe pieniądze. System premii ma ich motywować do lepszej pracy...

W 2003 roku zastępca Prezydenta m. st. Warszawy p. W. Stasiak miał powiedzieć (cytat za Protokołem Nr IX/2003 obrad IX Sesji Rady Miasta Stołecznego Warszawy, która odbyła się 27 marca 2003 r.; wytłuszczenie moje, VaGla):

(...) Zarząd wolałby przeszkolonych, umundurowanych oraz odpowiednio wyposażonych funkcjonariuszy Straży mieć na ulicach Warszawy, aby tam realizowali swoje zadania. Natomiast zadania oglądowe, przed monitorami powinni realizować pracownicy cywilni, których zatrudnienie jest zdecydowanie tańsze.

Cytowane wyżej "Systemy alarmowe" dodają:

Budowa warszawskiego systemu monitoringu wizyjnego miejsc szczególnie zagrożonych kosztowała dotąd ponad 53 mln zł. Na jego roczne utrzymanie przeznacza się 13 mln zł i są to koszty głównie osobowe.

Ile przeciętnie zarabia operator śledzący obraz z ośmiu kamer? (Mówiąc nawiasem: bardzo niewyraźny jest ten PDF z oświadczeniem majątkowym na stronach Miasta, albo ja mam jakieś kłopoty ze wzrokiem i widzę w sposób mało ostry; Nie, nie chodzi mi o sprowokowanie "nagonki na urzędnika". Skoro - jak czytam - osoby zatrudnione przy monitoringu "zarabiają nie największe pieniądze", to chciałem dowiedzieć się czegoś na ten temat, sprawdzając informacje dotarłem do tego dokumentu, którego "wizualna postać" jest niewyraźna, co utrudnia mi dostęp do tej informacji).

Moje "źródło" pisze na temat predyspozycji operatorów monitoringu:

Do tej pracy potrzebna jest spostrzegawczość i wrażliwość na ludzki los. Jeśli ktoś ma poczucie sprawiedliwości to może wykonywać tę pracę. Nie potrzeba być policjantem czy strażnikiem, oni są potrzebni do reagowania na zgłoszenia. A już w tej chwili jest brak ludzi do podejmowania interwencji zgłaszanych przez operatorów.

Dodaje również, że przy kamerach nie są zatrudniane osoby z orzeczoną niepełnosprawnością.

Skoro już interesuję się tym, kto ogląda widok z kamer monitoringu miejskiego, to wypada przywołać fragment notatki prasowej, zawierającej oświadczenie p. Gniadka:

Operatorzy Centrów Oglądowych odbywają, raz na kwartał, szkolenia przez specjalistów z Komendy Stołecznej Policji z zakresu prewencji, w tym umiejętności rozpoznawania zachowań nietypowych i niezgodnych z prawem.

Potwierdza to również moje, anonimowe źródło (które też posługuje się enigmatycznym dla mnie stwierdzeniem dot. "własności materiałów"):

Materiał ze zdarzeń jest własnością policji. Operator nie ma możliwości przeglądania, przegrywania materiału. Nie ma też dostępu do danych osobowych osób biorących udział w zdarzeniu. Do materiałów ma dostęp administrator systemu - policjant. Wszyscy operatorzy są przeszkolenie z zakresu tajności i mają poświadczenie bezpieczeństwa wydane przez Prezydenta Miasta Warszawy. Okresowo odbywają się kursy z zakresu bezpieczeństwa, współpracy z policją, strażą miejską, wybranych zagadnień prawnych itp.

Operator nie ma możliwości "przegrywania". Ale na stanowisku operatorskim rejestruje się obraz. Piszą o tym "Systemy alarmowe", które cytują Jacka Łukomskiego, naczelnika Działu Technicznego ZOSM (wytłuszczenie moje, VaGla):

Nagrania od II etapu rozbudowy monitoringu rejestrują rejestratory cyfrowe, a archiwizuje się je na macierzach dyskowych (na 16 kamer 7 TB). Czas przechowywania obrazów z kamer analogowych wynosi 30 dni, z systemu radiowego – 21 dni. Zaprojektowaliśmy 4 rodzaje rejestracji – mówi naczelnik Jacek Łukomski. – Rejestracja podstawowa, ciągła, ma zapis 4–6 kl./s. Obrazy po upływie 30 (21) dni są nadpisywane. Jest także rejestracja obrazów z głównego monitora na stanowisku operatorskim. Obraz zapisuje się większą płynnością 12 kl./s i jest nadpisywany po 3 dniach.

"Systemy alarmowe" uzupełniają też informacje o poświadczeniach bezpieczeństwa operatorów (wytłuszczenie moje, VaGla):

Warszawscy operatorzy mają poświadczenia bezpieczeństwa do klauzuli: „zastrzeżone”. Pracownicy techniczni ZOSM mają poświadczenia do klauzuli „poufne”. Trwają starania o podwyższenie klauzul tajności dla cywilnych kierowników sekcji operatorskich, aby mogli np. brać udział w naradach policyjnych dotyczących pracy miejskich
kamer.

Jak te "starania" wyglądają? Kto o tym zdecyduje, że "kierownicy sekcji operatorskich" będą brali udział w naradach policyjnych? Jak się zostaje kierownikiem sekcji operatorskiej? Kto kontroluje kierowników tych sekcji?

***

Przeskanowałem Sieć, by dowiedzieć się co się stało na oś. Kobielska, ale nie znalazłem informacji. Czy ktoś może zna więcej faktów dotyczących przywołanego enigmatycznie w podlinkowanym komentarzu wydarzenia? Czy to jest ta sytuacja, o której napisał Alert24 w tekście
"Osoba leżąca: 1 pkt, Pobicie: 15 pkt", czyli jak zmotywować operatora monitoringu
, po konferencji prasowej Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Miasta Stołecznego Warszawy:

Rzeczywiście: do sytuacji, gdy wykryto przestępstwo pod okiem kamery, a operator go nie zauważył doszło raz. Wówczas operator miejskiego monitoringu nie zgłosił gwałtu i morderstwa, które rozgrywało się pod okiem kamery.

I znów: nie czepiam się. Usiłuję ustalić fakty. Kiedy doszło do tego zdarzenia, o którym mowa w tym cytacie? Jakie były okoliczności "niezauważenia gwałtu i morderstwa", które odbywało się "pod okiem kamery"? Czy ta sprawa miała jakiś "ciąg dalszy"?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czy jest pan prawnikiem?

Podobno tak. A jeśli już to powinien znac procedury procesowe. Dlaczego pon tego nie napisze. Oczywiście że do materiałów z monitoringu ma dostęp prokuratot, ma sędzia a nawet w toczącym się postępowaniu adwokat . Bo tak stanowi polskie prawo. Dlaczego więc jako prawnik tek strasznie pon się temu dziwi. Kręci pon tego loda mimo że sam pon nie wie czego się jeszcze czepnąć. Zachowuje się pon trochę jak były minister ..... Zatrzymanie rozbudowy monitorinu to przyzwolenie na działalność przestępczą tam gdzie można by ją ograniczyć. Ale niekturych to zupełnie nie obchodzi

Moje intencje są inne

Moje intencje są inne - chcę, by Zakład opublikował dokładne zasady swojego działania (oraz działania monitoringu) w BIP Zakładu (a jeśli nie ma zasad, by takie zasady powstały). Uważa Pan, że opublikowanie takich zasad, które dziś obowiązują, w istocie spowoduje "zatrzymanie rozbudowy monitoringu"? Na jakiej podstawie Pan tak uważa?

Nie chodzi mi o "czepianie się", chociaż to istotnie proste. Proszę bardzo - cytat ze strony Zakładu Obsługi Systemu Monitoringu (wytłuszczenie moje, VaGla):

Skuteczność monitoringu wizyjnego w walce z przestępczością nie budzi żadnych wątpliwości. Według danych z Komendy Stołecznej Policji, w miejscach objętych monitoringiem, po zainstalowaniu kamer przestępczość spadła o 50-60%.

Cytat ten skonfrontuję z innym, z Życia Warszawy, które 5 listopada 2008 r. opublikowało artykuł "Monitoring nie zwiększa bezpieczeństwa?" (tekst ukazał się m.in. wydaniu papierowym, aktualnie jego tekst nie jest dostępny już online pod poprzednim adresem, ale dostępny jest wciąż przez kopie Google):

– Ten system się przydaje, ale do odtwarzania przebiegu zdarzeń. Działa już po fakcie – twierdzi Paweł Waszkiewicz, doktor z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. – Przeprowadziliśmy badania, z których jasno wynika, że nie ma statystycznych zależności między zainstalowaniem kamer a zmniejszeniem ilości przestępstw – wyjaśnia.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Hmm...

"Dodaje również, że przy kamerach nie są zatrudniane osoby z orzeczoną niepełnosprawnością."
A dlaczego nie są zatrudniane? Czy nie jest to dyskryminacja?

to ze zadna inwigilacja ogolowi nie sluzy jez az nadto oczywiste

tylko inwigilujacy moze takie klamstwa opowiadac

zalosne jest tylko to, ze spora czesc inwigilowanych na prawde wierzy w te klamstwa i woli zyc w zaklamaniu wywolujacym u nich falszywe poczucie bezpieczenstwa niz zaakceptowac prawde, ze koszty inwigilacji beda rosly odwrotnie proporcjonalnie do jej efektow w zakresie o jakim mowimy (prewencja)

to jest identycznie jak z obowiazkowymi badaniami potencjaklnych pracownikow w USA (nie tylko w administracji) na obecnosci narkotykow w organizmie - malo kto wie np. ze tylko najmniej szkodliwe uzywki (jak np. marichuana) mozna wykryc takimi testami po czasie dluzyszym niz kilka dni - efekty kazdy inteligentny czlowiek sobie moze dopowiedzec sam

oczywiscie firmy ktore zarabiaja na testach sa bardzo zadowolone, tylko ze biedniejszych kandydatow do pracy na nie czasem nie stac (a maja one tylko potwierdzic ich niewinnosc) koszty zatrudnienia rosna (bo np. w agencjach rzadowych panstwo za nie placi a najczesciej tylko po to by potwierdzic niewinnosc) a nadto w sektorze pywatnym jest to kolejna bariera dla wyrwania sie z bezrobocia

z monitoringiem jest podobnie - 99% kosztow systemu to oplaty za nieprzydane nagrania, nadpisywane (oby jak najszybciej!) po tym jak stana sie przeszloscia

Profesorskie komentarze na temat regulaminu premiowania

Metro przywołuje w swoim tekście Dostają premię za oglądanie przestępstw wypowiedzi m.in. prof. Wiktora Osiatyńskiego oraz prof. Mariana Filara, którzy odnieśli się do premiowania na podstawie przedstawionego w tym serwisie regulaminu premiowania pracowników monitoringu w Warszawie:

Prof. Wiktor Osiatyński, prawnik, wykładowca m.in. Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Budapeszcie
Jeśli operatorzy wynagradzani są na podstawie tego regulaminu, jest to zupełnie bez sensu. To marnotrawienie pieniędzy podatników. Po pierwsze, regulamin nie służy zwiększeniu bezpieczeństwa w mieście. Po drugie, nie motywuje do pracy w służbie mieszkańcom. Należy go natychmiast zmienić - premie powinny być przyznawane za zapobieganie przestępstwom, i to nie tylko operatorom, ale całej grupie ludzi, a więc również interweniującym policjantom i strażnikom miejskim.

Prof. Marian Filar, kierownik Katedry Prawa Karnego i Polityki Kryminalnej UMK w Toruniu
Takie konstruowanie regulaminu wynagradzania operatorów jest wysoce wątpliwe, przecież w monitoringu chodzi głównie o prewencję, liczy się przede wszystkim szybkość reakcji. Punkty za zdarzenie nie wydają się dobrą metodą motywacji. Tłumaczenia ratusza nie są przekonujące - skoro władze nie chcą wpisać wprost do regulaminu premii za zapobieganie, trzeba wymyślić inny system motywacji.

Tam również wypowiedź p. Joanny Piotrowskiej z fundacji Feminoteka, która zapowiedziała, że prawnik fundacji przejrzy regulamin i jeśli fundacja uzna, że istnieje ryzyko - będzie interweniować w Mieście.

Wcześniej w tym serwisie przywoływałem inną wypowiedź prof. Filara, a to przy okazji prac nad nowelizacją Kodeksu karnego (por. Tak, tak, nowelizują kodeks karny... wizerunki małoletnich, hacking, 269b...):

Wiem, że nie będzie to eleganckie, ale muszę to powiedzieć, żeby pozostało to w protokole, ponieważ nie chcę, aby po latach koledzy zmyli mi głowę. Chciałbym powiedzieć, że to, co dzisiaj uchwalamy jest dalekie od doskonałości. Ale nie wszystko musi być doskonałe. Jeżeli nie można mieć czegoś doskonałego, to trzeba się cieszyć tym co się ma. Dzisiejsza propozycja nie jest nie do przyjęcia, a ponieważ prowadzone są generalne prace na nowelizacją Kodeksu karnego, to będzie jeszcze czas na to, aby to systemowo poprawić. Potraktujmy te rozwiązania jako tymczasowe. Zobaczymy, jak będą funkcjonowały w praktyce. Jeżeli zajdzie taka konieczność, to poprawimy je w trakcie uchwalania kompleksowej kodyfikacji. Chcę o tym wspomnieć dla potomności. Oczywiście będę głosował za przyjęciem tych zmian, ponieważ mam świadomość, że taka konieczność wynika z rzeczywistości.

Przeczytaj również 18 grudnia 2008 - potwierdzenie delegalizacji internetu w Polsce.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Udostepnienie

Witam,mam takie pytanie a zarazem propozycje.Dlaczegoby nie udostepnic podgladu z kamer publicznych w sieci,przeciez jest napewno duzo ludzi ktozy napewno zglaszali by jakiegokolwiek rodzaju przestepstwa.Oczywiscie dostep moglby byc po odpowiednij rejestracji uzytkownika I na pewnych zasadach,majac na mysli oczywiscie dane osoby rowniez z miejscem zamieszkania oraz zasady ktore panowie na wyzszych stolkach by sobie ustalili.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>