Wielkiej Brytanii tradycja grodzenia, a więc o BBC i IPlayerze

BBC Iplayer LibraryPod koniec czerwca BBC uruchomiło serwis IPlayer (wersja beta). To, ale także ogłoszone stanowiska władz BBC wywołało spore zamieszanie, które warto odnotować. BBC, czyli British Broadcasting Corporation, Brytyjska Korporacja Nadawcza działa na zasadzie abonamentu. Produkuje programy i ludzie je oglądają, słuchają, etc... Uruchomiony serwis działa jedynie na platformie Windows. W tym problem i zamieszanie. Ale przecież nie tylko w tym.

Jeśli Brytyjczyk skorzysta z IPlayer, to może pobrać program telewizyjny na dysk, ale po 30 dniach jego komputer działający pod systemem operacyjnym wyposażonym w mechanizmy DRM usunie pobrany materiał z dysku. "Ograniczenia czasowe są wymuszone przez Microsoft DRM, co spowodowało protesty zwolenników oprogramowania open source oraz użytkowników komputerów Mac, którzy będą pozbawieni możliwości korzystania z serwisu. BBC utrzymuje, że pracuje nad jak najszybszym rozwiązaniem tego problemu" - można przeczytać w notatce Będzie można ściągać programy BBC, w serwisie media2.pl. Sergiusz Pawłowicz, który aktualnie na Wyspach jest blisko BBC, napisał na liście dyskusyjnej Internet Society Poland: "Działanie jest proste, zaznacza się ptaszkiem to, co się chce ściągnąć, na programie telewizyjnym - poza windą z szybkim łączem nic więcej do szczęścia nie potrzeba". Nazwa technologii sugerowałaby, że program można pobrać też na Macach, ale nie. Na Makówkach nie działa, a to - jak tłumaczy Sergiusz - ze względu na brak przymusowego DRM w tym systemie.

Polacy z Polski nie będą mogli specjalnie cieszyć się materiałami z BBC, gdyż system pozwala na korzystanie z niego jedynie tym użytkownikom, którzy korzystają z numerów IP z puli Wielkiej Brytanii.

Czyli mamy kilka problemów już w tej notatce: kwestia ograniczenia geograficznego globalnej sieci, kwestia ograniczenia do oprogramowania konkretnego producenta (w tym brak interoperacyjności), kwestia czasowego dostępu do materiałów cyfrowych już raz pobranych na dysk. Nieźle? Ano właśnie tego typu historie przed nami w rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Po prostu internet na swoim wczesnym etapie jest zbyt otwarty i trzeba go nieco przyciąć.

Oczywiście pojawiają się głosy różnych wichrzycieli, którzy zgłaszają protesty, głośno gardłują na rzecz wolności słowa, na rzecz obiegu dóbr kultury... Nawet swoimi podniesionymi głosami chcą zwrócić uwagę europejskiego regulatora, adresując do Komisji Europejskiej skargę. Skarga jeszcze nie została chyba wysłana, ale dyskusja jest ożywiona, a rozpoczęła się już miesiąc wcześniej, gdy bodajże w maju BBC Trust (czyli organ zarządczy BBC) zaakceptowała plan uruchomienia IPlayera. I to właśnie BBC Trust zdecydowało w swojej decyzji, aby zrezygnować z wcześniej formułowanych warunków technicznych, zgodnie z którymi narzędzie to miałoby działać na platformie Apple i w systemach open source'owych. Warunek ten głosił, że program byłby dostępny na te platfory w ciągu dwóch lat. Zrezygnowano z niego, a BBC ogłosiło, że co sześć miesięcy będzie się przyglądało możliwościom uruchomienia usługi również na innych platformach. Można spekulować, że chodzi o to, czy Apple oraz inne platformy zaczną obsługiwać DRMy czy nie.

W dorocznym raporcie BBC (Annual Report and Accounts 2006/2007 - część pierwsza tego raportu to stanowiska BBC Trust, część druga to stanowiska BBC Executive) można znaleźć:

We will launch the review in early summer 2007 with a period of public consultation on the current scope and performance of bbc.co.uk.We will seek responses from the public and from the BBC’s other stakeholders, including commercial operators, and we will commission research where necessary.We will also ask the BBC Executive to submit a public response to the review.

Na razie The Open Source Consortium napisało list do the Office of Fair Trading - czyli brytyjskiego regulatora opiekującego się konkurencją, w którym to liście autorzy twierdzą, iż BBC wykorzystuje pieniądze płatników abonamentu w celu budowania nieuczciwego polepszania pozycji na konkurencyjnym rynku jednego z producentów systemów operacyjnych. Nie ma to wiele wspólnego - jak mówią krzykliwi oponenci przyjętego rozwiązania - z uczciwą konkurencją, a i prawa konsumentów są naruszane. Tego nie doczytałem, ale sądzę, że tego typu dyskusja bez odwoływania się również do praw człowieka byłaby niepełna. Na pewno ktoś do praw człowieka się odniósł, a jeśli nie, to w tej polskiej notatce to nawiązanie się znalazło.

I tak oto po raz kolejny dyskusja na temat prawa autorskiego, swobodnego przepływu informacji i kultury w formie cyfrowej odwołuje się do argumentacji związanej z konkurencją i konsumentami. Niedawno było tak z branży internetowych sklepów z muzyką (por. Komisja Europejska przygląda się praktykom internetowych sklepów z muzyką). U nas też głośno, ale głównie w związku z zamówieniami publicznymi i szeroko pojętym e-government, nie zapominając o informatyzacji. Na stronie BBC jest też promocyjne video nowej usługi, ale mój Firefox nie jest w stanie tego uruchomić. To zaś kolejny przyczynek do dyskusji o kwestiach dostępności i - ściślej - accessibility publicznych zasobów. I cóż, że one są publiczne dla Brytyjczyków, a ja nie mam tyle praw do tych materiałów co oni?

Już dużo wymieniłem działów niniejszego serwisu, linkując do wcześniej tu opublikowanych zasobów, a przecież problem jest coraz szerszy. W WIPO ugrzęzły prace nad traktatem zmierzającym do nadania specjalnych praw organizacjom nadawczym (por. Zawał WIPO Broadcasting Treaty), trwa ewidentne "grodzenie gruntów wspólnych". Od czasów XVII i XVIII wieku, czyli początków rewolucji przemysłowej Wielka Brytania ma spore doświadczenia w tym względzie (enclosure w Wikipedii). Rewolucja informacyjna nie stanie się jednak w konkretnym kraju. Mamy do czynienia ze zjawiskiem globalnym i nie tylko w sferze prawa autorskiego (odnośnie grodzenia mogę zaproponować w tym serwisie jeszcze: Grodzenie Sieci pod hasłem obrony dzieci - globalna dyskusja o przyszłości, Grodzenie kultury, DADVSI po rozstrzygnięciu Trybunału - najostrzejsza ustawa na świecie czy felieton Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji; o różnicach w prezentacji treści w różnych krajach: Autocenzura czy przestrzeganie wybranych praw krajowych?)... Na temat grodzenia wypowiedziałem się kiedyś również do tekstu Macieja Gałeckiego (por. Rynek obiegu informacji przygląda się prawu):

Jeśli prawdą jest, że czeka nas informacyjna rewolucja, to poważnie obawiam się tego, komu będziemy płacić za posługiwanie się językiem mówionym, czy pisanym. Na razie można zaobserwować proces podobny do grodzenia gruntów wspólnych, co poprzedzało rewolucję przemysłową w Anglii. Dziś próbuje się gromadzić informacje, informacje rozumiane przez wielu jako wartość ekonomiczną. Warto jednak pamiętać, że nie wszystko można i trzeba przeliczać na pieniądze. W czasie, gdy na niespotykaną do tej pory skalę informacja oderwała się od nośnika i przekracza granice państw, a tym samym systemów prawnych, coraz bardziej aktualnym problemem jest ustalenie linii demarkacyjnej pomiędzy prawem do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Te dwie wolności i prawa chronione przez konstytucje demokratycznych państw są sobie równoważne.

A na koniec chciałem jeszcze odnotować, że polska telewizja publiczna ostatnio zaczęła korzystać z YouTube:

screen serwisu youtube.com/itvp

Na powyższej stronie można przeczytać: "Telewizja interaktywna iTVP to prawie 5 tysięcy programów telewizji Polskiej dostępnych na żądanie oraz codzienne transmisje na żywo - to największy katalog audycji w polskim internecie. iTVP to telewizja, w której to widzowie decydują o tym co i kiedy chcą oglądać, mają także dostęp do treści dodatkowych i interaktywnych". W ramach YouTube jest tylko kilka wideoklipów. Ma to raczej charakter i wydźwięk reklamowy. Jeśli chce się dostać do innych materiałów - tu już linki prowadzą poza YouTube...

Coraz częściej mówi się o uwolnieniu archiwów, ale to nie jest takie proste. Oczywiście i my mamy problem z prawem autorskim i u nas DRM kładziony jest na szali w toczącej się debacie.

Przeczytaj również

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

iTVP

Cała sprawa jakby kojarzy mi się z polskim iTVP (http://www.itvp.pl/)

Cytuję wymagania techniczne serwisu naszej kochanej telewizji, pełniącej misję i utrzymywanej, przynajmniej częściowo, z abonamentu:
"Do odbioru transmisji telewizyjnych i odtwarzania plików filmowych udostępnianych w iTVP niezbędna jest aktualna wersja programu Windows Media Player."

"Niektóre materiały archiwalne i transmisje iTVP (np. przekazy ograniczone terytorialnie) emitowana są z tzw. ochroną licencyjną. Do ich odtworzenia niezbędne jest pobranie i uruchomienie zintegrowanej z przekazem licencji DRM.

Aby móc poprawnie odtwarzać materiały szyfrowane (z licencją DRM) w systemie Windows XP, należy upewnić się, że są zainstalowane niezbędne aktualizacje: Service Pack 2 oraz komponenty KB891122 i KB902344."

Szkoda tylko, że w Polsce taka sytuacja nie "wywołuje sporego zamieszania".

Pozostawie bez komentarza

Pozostawię bez komentarza kwestie wymuszenia posiadania IE do poprawnego działania iTVP. Niepokoi mnie co innego. Widzę że tradycyjni nadawcy zmieniając medium na internet zmieniają również możliwości archiwizacji danych przez odbiorców. Jak dotąd nie było to możliwe z uwagi na sposób przekazu i odbioru programów. Obecnie technologia cyfrowa a w zasadzie zabezpieczenia znajdujące się w systemach operacyjnych pozbawiają nas praw, które są dla nas jak mi się wydaje oczywiste (chodzi mi o zapis utworu audiowizualnego do prywatnego użytku). Zastanawia mnie również czy skoro telewizja publiczna "udostępnia" nam nową platformę do odbioru programów nie zostaniemy przypadkiem zmuszeni do płacenia nowej formy abonamentu. Tym razem od komputera.

Zapomniałem jeszcze o Beethovenie

Zapomniałbym jeszcze o tekście Natarcie uszu za rozdawanie muzyki, który wiąże się zarówno z BBC jak i dostępnością, jak i innymi kwestiami (w tym problemem jaki związany jest z relacją między udostępnianiem treści a pozycją rynkową tych, którzy z takiego udostępniania żyją).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

I jeszcze podział dziennikarzy

Doszedłem do wniosku, ze jest jeszcze jeden kontekst grodzenia: Plebejusze a dostęp do informacji o działalności organów władzy publicznej... Takich kontekstów jest pewnie znacznie więcej.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

TVP robi wszystko, żeby

TVP robi wszystko, żeby jednak nie udostępniać archiwów. Najczęściej zasłaniają się prawem autorskim, że niby milionów widzów nie można traktować jako "krąg osób pozostających w związku". Nawet jeżeli podmiotem tych praw autorskich jest... sama telewizja (i jej etatowi pracownicy).

Zastanawia mnie tylko czym

Zastanawia mnie tylko czym różni się nadawanie programu drogą radiową od udostępnienia archiwów w internecie? Jeżeli chodzi o obszar "nadawania" to przecież istnieje możliwość sprawdzenia IP komputera. Co do DRM to również nie całkiem rozumie po co używać tego zabezpieczenia w tym przypadku. Program emitowany w sposób tradycyjny moge sobie zapisać na magnetowidzie czy nawet na komputerze mając odpowiednią karte. Przy pobieraniu z internetu mam zostać pozbawiony tej możliwości. Ciekawe czemu?

Na marginesie dodam jeszcze że coraz więcej transmisji pojawiających się w internecie wymusza na userach posidanie IE, bez względu na to czy pobierana zawartość jest zabezpieczona przez DRM czy nie. Przykładem niech będą odbywające się właśnie mistrzostwa świata U-20 w piłce nożnej. Bardzo fajnie że bez łaski "publicznej" telewizji mogę sobie obejrzeć mecze naszej reprezentacji. Szkoda tylko że w tym celu musze przekonfigurować firewalla i odpalać zapomnianego IExplorera.

Najwięcej na ten temat

Najwięcej na ten temat mają do powiedzenia walczący o uwolnienie ocalałych wydań programu "Sonda" (strona główna, odpowiedni dział jest olinkowany mniej więcej w środku strony). W przypadku tego programu pojawia się sprawa rzekomego braku możliwości dystrybucji internetowej ze względu na zagraniczne materiały filmowe, które w tamtych czasach autorzy "Sondy" otrzymywali wyłącznie do wykorzystania lokalnego w polskiej telewizji. Teraz te materiały (sprzed 20-30 lat) byłyby dostępne "world wide", co powoduje u TVP strach przed roszczeniami.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>