YouTube kasuje - to nie nowina

To przecież nic nadzwyczajnego. Dziś sporo serwisów na całym świecie odnotowało, że do YouTube trafiły żądania japońskiej organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi The Japanese Society for Rights of Authors, Composers and Publishers (JASRAC), która domagała się, by serwis usunął 29,549 videoklipów spośród tych, które użytkownicy opublikowali w tym popularnym serwisie. Chodzi o łamanie praw autorskich. Serwis YouTube skasował pliki, a przecież już zdarzały się przypadki bardziej radykalnych działań – przypadki składania pozwów przeciwko tej platformie (por. YouTube pozwane za naruszenie prawa autorskiego).

W kontekście skasowania plików pojawiają się dziwnie słowa o cenzurze (YouTube has already fallen prey to major entertainment cartel censorship - p2pnet.net), a przecież dochodzenie uprawnień wynikających z praw autorskich z cenzurą nie ma wiele wspólnego. W serwisie YouTube użytkownicy publikują przeróżne materiały video. Wiele z nich jest chroniona przez prawo autorskie. Są takie, które nie są utworami, są też takie, które są utworami, ale nie dochodzi do naruszenia. Publikujący je użytkownicy sami nagrali i zmontowali te klipy. Jednak nie ma co kryć, że wiele z opublikowanych "kawałków" narusza prawa autorskie.

Między innymi narusza je opublikowanie w YouTube materiałów produkowanych przez telewizje (w tym: wymienianą w doniesieniach Nippon Hoso Kyokai - NHK). Skoro JASRAC zażądało ich usunięcia, to przecież normalnym działaniem jest ich usunięcie. To może być istotne ze względu na amerykańską ustawę DMCA - w uproszczeniu chodzi o to, że operator infrastruktury teleinforamtycznej nie odpowiada za naruszanie prawa, na które nie ma wpływu, albo, o którym nie wiedział... Ale skoro się "dowiedział" (JASRAC przedstawiło listę konkretnych filmów), to operator platformy do udostępniania plików video musiał je usunąć.

Można sobie również wyobrazić dalsze konsekwencje. Zwłaszcza po wyroku w sprawie Grokstera, w którym amerykański Sąd Najwyższy uznał, że "kto rozpowszechnia produkt, jednocześnie promuje jego używanie w celu naruszenia prawa autorskiego, czy to przez jasne wskazanie takiego używania, czy też inne działania akceptujące naruszenia, jest odpowiedzialny za ostateczne działania naruszające prawo, podejmowane przez osoby trzecie". Na tym orzeczeniu zaczyna powstawać już pewna linia orzeczenia w USA (por. Sądowy strzał w Morpheusa), a przecież siedzibą YouTube jest Kalifornia.

Skąd pomysł, że usunięcie plików to cenzura? A czy cenzurą było również doprowadzenie do zaprzestania oferowania w USA programów z Polsatu i TVN (por. Internetowa dystrybucja polskich telewizji: spory i rozstrzygnięcia)?. Przecież wolność słowa ma też swoje granice, w szczególności są nimi prawa i wolności innych osób. Można się spierać o to, czy prawa autorskie trwają zbyt długo po śmierci twórcy, dyskutować o tym, czy ma sens kreowanie nowych praw własności intelektualnej, jak np. prawa organizacji nadawczych, można toczyć boje o DRM i granice stosowania takich technicznych zabezpieczeń, ale cenzura? Z drugiej strony cenzura (łac. censeo - "sądzić, uważać") to ograniczenie prawa do wypowiedzi jednej osoby przez inną. OK. W tym sensie z cenzurą spotykamy się na każdym kroku. Pytanie tylko, jak wyznaczyć ograniczenia wolności słowa (a przecież i prawa własności intelektualnej mają granice)?

Ostatnio kilka razy usunąłem tu jakiś komentarz, bo nie pasował do mojego ogólnego pomysłu na ten serwis. Czy każda redakcja ma obowiązek drukować każdy nadesłany do niej list? Pojawiły się potem próby pozostawienia komentarza na temat cenzury i wolności słowa. A przecież nie bez powodu powstają czasem „antyblogi” tam, gdzie działają blogi. Chcę przez to powiedzieć, że wolność słowa nie oznacza również publikowania tam gdzie się chce. W kontekście YouTube wolność słowa może być ograniczona również prawami autorskimi. Prawa własności intelektualnej (jako swoisty monopol) są w istocie ograniczeniem korzystania z informacji (w postaci chronionego utworu, albo elementów baz danych, albo innych dóbr niematerialnych). Pytanie zatem o kreowaną przez prawo treść tego monopolu, o to również, czy zakazuje się publikowania własnych dzieł (czy zakazuje się tworzenia własnych klipów video), etc... Być może zakaz tworzenia można by nazwać cenzurą, ale mówienie o cenzurze w przypadku roszczeń, z którymi występuje się w obronie przysługujących praw? Oczywiście ten temat jest bardziej skomplikowany, bo przecież Chiny blokują treści i wówczas mówi się o cenzurze, a tam rząd w oparciu o tamtejsze normy twierdzi, że działa zgodnie z prawem…

Jeśli chodzi o przypadek YouTube, to w moim odczuciu zainteresowanie mediów bierze się stąd, że - jak wiadomo - YouTube ma zostać przejęte przez Google. Google ma swój serwis tego typu, ale jednak korporacja postanowiła nabyć YouTube za rekordową kwotę 1,65 mld USD. Dlaczego postanowili kupić YouTube - na ten temat można by napisać pewnie sporo: bo widzą potencjał, bo YouTube wyprzedziło popularnością Google Video, bo kupuje się dziś użytkowników, a nie tytuły, bo silnik Google Video jest stworzony inaczej: jako wielki sklep z plikami video (chociaż jeszcze tej właściwości serwis nie wykorzystuje), a YouTube pozwala umieścić pliki bez większych ograniczeń, a przez to szybciej - tu zatem: i potencjał i potencjalna konkurencja w filozofii działania... W każdym razie usunięcie plików z YouTube to jakiś sygnał dla potencjalnego rynku. Dlatego piszą o tym najbardziej renomowane tytuły.

Na razie jest tu jakiś videoklip, który w swej treści odnosi się do kwestii usunięcia przez YouTube plików na żądanie JASRAC. Ciekawe co w tym miejscu będzie prezentowane za rok? Nie chodzi tylko o to, że być może narusza prawa autorskie w ten sposób, że autor klipu skorzystał w podkładzie muzycznym z chronionego przez prawo utworu. Rodzi się więcej pytań. Czy każdy, ktoś podlinkuje taki videoklip - tak jak ja w tym przypadku - również narusza prawa własności intelektualnej? Ciekawe kiedy ten konkretnie klip zniknie, a w tym miejscu pojawi się reklamowy przekaz? A czy autor klipu raz udostępnionego może skasować go potem z YouTube? Co się wówczas będzie świeciło w tym miejscu, tzn w niniejszym serwisie?

Tak, na marginesie - coraz częściej wspomina się ostatnio w różnych dyskusjach o drugim boom'ie internetowych (pierwszy zakończył się "pęknięciem internetowej bańki"). Ciekawe co będzie dalej? Aktualne wciąż jest stwierdzenie, że kto kontroluje infrastrukturę, ten kontroluje również treści w niej przepuszczane i ma wpływ na ich użytkowników (por. Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji). Dowiedziało się o tym ostatnio Gadu-Gadu, gdy kontrahent wyłączył serwery. A przecież ileż serwisów internetowych (głównie blogów) zakotwiczyło elementy z Google Video i YouTube na swoich stronach? Gdy się rozkręci machina, to potencjalnie będzie to potężne narzędzie dotarcia do widzów (serwisy te będą mogły w „miejscu zakotwiczenia” prezentować dowolne treści). W tym sensie toczy się też wojna o „peer-production”, „web 2.0”, „długi ogon kultury” i inne tego typu sprawy. Stąd lepiej chyba (i bezpieczniej) agregować we własnej infrastrukturze własne treści, niż bazować na treściach będących de facto pod kontrolą innych.

O skasowaniu plików:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

YouTube - link do teledysków na własnej stronie

Czy umieszczanie na własnej stronie linków do playlisty stworzonej w YouTube jest legalne, jeżeli nie wiem czy zostały one umieszczone w poszanowaniu praw autorskich? Nie umieszczam w YouTube żadnej muzyki, tylko stworzyłem playlistę (dając do ulubionych udostępnione w YouTube teledyski) i umieściłem na swojej stronie link do tej playlisty. Czy to jest legalne? Z góry dziękuję za odpowiedz.

Temat stary, ale pytanie:

Temat stary, ale pytanie: czy działanie YT typu "firma ABCXYZ nie wyraziła zgody na wykorzystanie ścieżki dźwiękowej użytej w tym filmie, ścieżka dźwiękowa została zablokowana", jest nowością czy też robią tak od dawna? Powstał problem np. z filmikami nagrywanymi przez kolekcjonerów starego sprzętu audio, w których odtwarza się fragmenty nagrań lub fragmenty audycji radiowych w celu zademonstrowania sprzętu.
Może nie mam większych (choć pewne mam) zastrzeżeń co do prawa firm do tropienia naruszeń swoich praw, jednak zastanawia mnie sposób namierzania ścieżek dźwiękowych w filmach "user-generated content", które nie są ani teledyskiem, ani fragmentem komercyjnego filmu, itp. Czyżby istniał już mechanizm automatycznego skanowania ścieżki dźwiękowej wszystkich filmów i porównywania wyników z bazą danych typu Tunatic, TrackID? Czy też zainteresowane podmioty robią to "na piechotę"?

Wybuchła afera z

Wybuchła afera z zachowaniem Kamila Durczoka przed jednym z wydań "Faktów" (przypomina się słynna musztarda w kabarecie "Tey"). No i oczywiście TVN żąda od serwisów i blogerów usunięcia filmu z tym zdarzeniem. Argument? "Kradzież materiału"...

To jeszcze ja (nick

To jeszcze ja (nick "Incognitus" :) ). Swego czasu w społecznościach internetowych dość głośno było o działaniach Viacomu (właściciel m.in. MTV), zmierzających do usunięcia z YouTube materiałów, których są właścielami. Nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby nie to, że "kosa" dotknęła także produkcje zupełnie niezależne: http://di.com.pl/news/22491,0,Viacom_usuwa_niezalezne_filmy_z_YouTube.html
Powód? Wystarczy, że choć raz dany clip pojawił się np. w MTV w relacji np. z festiwalu filmowego i już Viacom uważa się za właściciela praw.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>