Archiwum - 2012

Izba Skarbowa we Wrocławiu zamawia usługę dostępu do baz danych z Allegro

Zwrócono mi właśnie uwagę na interesujący przetarg. Otóż Izba Skarbowa we Wrocławiu postanowiła zamówić usługę polegającą na "dostępie do bazy danych wraz z narzędziem do wyszukiwania archiwalnych danych z platformy aukcyjnej Allegro oraz serwisów ogłoszeniowych". Zastanawiam się nad dwoma sprawami. Pierwsza, to ochrona sui generis baz danych, która przysługuje producentowi bazy danych (w tym przypadku najpewniej wydawcy serwisu Allegro oraz innym wydawcom serwisów ogłoszeniowych). Druga kwestia zaś to art. 51 ust. 2 Konstytucji RP, zgodnie z którym "Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym". Jest jeszcze kwestia ochrony danych osobowych.

Dyrektywa przeciwko stronom internetowym zawierającym lub rozpowszechniającym pornografię dziecięcą

W Dzienniku Urzędowym UE z 17 grudnia 2011 roku (L 335/1) opublikowano treść Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/92/UE z dnia 13 grudnia 2011 r. w sprawie zwalczania niegodziwego traktowania w celach seksualnych i wykorzystywania seksualnego dzieci oraz pornografii dziecięcej, zastępująca decyzję ramową Rady 2004/68/WSiSW. W preambule tej dyrektywy napisano m.in, że pomimo wysiłków "usuwanie u źródła treści zawierających pornografię dziecięcą jest często niemożliwe...", "Można zatem ustanowić także mechanizmy blokowania dostępu z terytorium Unii do stron internetowych, w odniesieniu do których ustalono, że zawierają pornografię dziecięcą lub służą do jej rozpowszechniania". Dyrektywa weszła w życie z dniem jej opublikowania w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej. Państwa członkowskie mają wprowadzić w życie przepisy ustawowe, wykonawcze i administracyjne niezbędne do wykonania tej dyrektywy w terminie do dnia 18 grudnia 2013 r.

Przedwojenne kino polskie: "domena publiczna" i domena publiczna

Warto dopytać ministra Zdrojewskiego o szczegóły, kiedy mówi o "domenie publicznej" w kontekście przedwojennych filmów polskich. Czy rzeczywiście zakłada on, że wykorzystywanie takich filmów nie będzie związane z żadnymi warunkami i opłatami. No bo przecież te "adresy digitalizacyjne" jakieś nakłady poniosły na rekonstrukcję. Ktoś mógłby powiedzieć, że przeniesienie filmu z celuloidu do postaci cyfrowej musiało się wiązać z twórczą działalnością (naprawy, rekonstrukcje klatek, przycinanie, montaż, obróbka), zatem - to konsekwencja - odrestaurowany film wcale nie jest taki nietwórczy. A zatem - ktoś tak może argumentować - od momentu jego renowacji znów został objęty ochroną. W takim przypadku nazywanie czegoś "domeną publiczną" byłoby jedynie zawłaszczaniem terminu dla nowego znaczenia. Takiego, które nie oznacza wcale domeny publicznej, a jest innym rodzajem działania w ramach monopolu. Ciekawie brzmi też zdanie zaczynające się od słów: "My wydaliśmy środki nie tylko na przeniesienie tych filmów do domeny publicznej...". Czy istnieje administracyjna droga do przeniesienia danego dzieła do domeny publicznej, czy też trzeba to rozumieć jedynie jako wydanie środków na faktyczne udostępnienie publiczności?