Creative Commons i STOART Związek Artystów Wykonawców
Poproszono mnie o nagłośnienie sprawy jednego z czytelników, co niniejszym czynię. W liście do mnie czytelnik ów napisał: "W swoim lokalu puszczałem muzykę Creative Commons, bez ograniczenia do niekomercyjnego wykorzystania. Stoart grozi mi teraz sądem, twierdząc, że w świetle polskiego prawa autorskiego CC nie istnieje, a prawa autorskie są niezbywalne". Być może zaszła jakaś pomyłka - autorskie prawa majątkowe można przenosić (zbywać) - dlatego mamy umowy o przeniesienie praw autorskich lub możliwość udzielania licencji, a problem dostrzegłem w przypadku, gdyby ktoś chciał się ich zrzec. Nie można się zrzec autorskich praw osobistych...
Mój czytelnik odesłał mnie do tekstu opublikowanego w serwisie Jamendo, gdzie na forum, w wątku stoart, czyli "Jamendo jest stroną piracką"! opisał swoją sprawę. Dla dalszych dywagacji ważne jest, że nie prowadził "dyskoteki" ani "radiostacji". Muzykę puszczał dla przyjemności klientów. Kupił komputer PC, wydrukował i wywiesił ulotki promujące Creative Commons, ściągnął płyty z Jamendo, wypalił je, kupił wyświetlacz diodowy, podłączył do odtwarzacza mp3, "tak by przy każdym muzyku zachować obowiązek uznania autorstwa"...
Czytelnik opisuje w podlinkowanym wątku swoją rozmowę telefoniczną z "dyrektorem warszawskiego Stoart", w czasie której dowiedział się podobno od niego, że:
- Prawa autorskie są niezbywalne (podkreślając, że nie tylko według polskiego, ale i europejskiego prawa)
- Creative Commons nie ma znaczenia prawnego - jak to określił, Creative Commons Polska gada bzdury mówiąc, że na podstawie ich tekstów (które nie są dokumentem prawnym) ich muzyka nie podlega opłatom na rzecz Stoart
- Ustawa o prawie autorskim każe opłacać Stoart w przypadku odtwarzania publicznego jakiejkolwiek, zastrzeżonej muzyki (dyrektor Stoart powiedział, że według polskiego prawa autorskiego takie coś jak "Creative Commons" nie istnieje, tak więc "muzyka Creative Commons" jest tak naprawdę muzyką w pełni "wszystkie prawa zastrzeżone")
- Sprawa Creative Commons była wielokrotnie dyskutowana wewnątrz Stoart i ich prawnicy są jednomyślni: "licencja" Creative Commons to tak naprawdę nic nieznaczące słowa, bez żadnych podstaw prawnych
- Stoart, jako zatwierdzona przez ministra organizacja zbiorowego zarządzania ma obowiązek pobierać opłaty także w imieniu artystów nie będących członkami stowarzyszenia. Oni muszą pobierać opłaty dla muzyków z Jamendo, bo taki jest ich ustawowy obowiązek
- Trzeba wpłacać pieniądze na Stoart także w przypadku odtwarzania muzyki Creative Commons - jest to prosty wniosek z poprzednich punktów
- Odtwarzając muzykę Creative Commons, także bez NC, nie uiszczając opłat do Stoart łamałem prawa autorskie muzyków, którym według polskiego prawa należy się wynagrodzenie (JA: "nawet gdy sami muzycy i autorzy tego nie chcą?" Dyrektor (...): "powtarzam: prawa autorskie są niezbywalne a samozwańcza "licencja Creative Commons" nie ma mocy prawnej. Ci muzycy, w świetle polskiego prawa, są normalnie chronienie, więc Stoart ma obowiązek pobierać w ich imieniu opłaty")
- Creative Commons Polska oszukuje muzyków, twierdząc, że za ich muzykę nie są pobierane opłaty - pieniądze się im należą i czekają na nich w Stoart
- Jamendo jest de facto stroną piracką, bo rozpowszechnia zastrzeżoną prawnie muzykę i w zasadzie Stoart, jako instytucja stojąca na straży przestrzegania prawa autorskiego powinna złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez twórców Jamendo
No ładnie. Przytaczam te wypowiedzi, ale podkreślam niniejszym, że należy je jeszcze sprawdzić. Rozumiem, że w rozmowie telefonicznej bardzo łatwo używać określeń nieprecyzyjnych, a w relacji z takiej rozmowy dodatkowo zmienić ich sens. Ciekawy jestem, co na temat tych doniesień odpowie Stowarzyszenie Creative Commons Polska.
Wcześniej odnotowałem zderzenie nowego trendu (udzielanie licencji CC) z myśleniem niektórych pracowników ZAiKS:
Licencja to umowa, a nie każda umowa musi być na piśmie. Na piśmie - pod rygorem nieważności - należy zawrzeć umowę o przeniesienie autorskich praw majątkowych i umowę licencji wyłącznej. Możliwość zawarcia umów przenoszących autorskie prawa majątkowe samo w sobie obala zacytowaną tezę o "niezbywalności praw autorskich". Wypadałoby, aby dyrektor w organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi mniej więcej orientował się przedmiocie działalności stowarzyszenia, przy czym proszę pamiętać - relacje z rozmów telefonicznych, zwłaszcza gdy od jednej ze stron wymaga się płacenia, mogą być nieprecyzyjne.
A więc licencja to umowa, a jeśli ta umowa jest licencją niewyłączną - nie musi być zawarta na piśmie. Warto przypomnieć, że w Europie były już przypadki orzeczeń sądowych, które potwierdzają, że licencje CC mają doniosłość prawną (por. na temat orzeczenia holenderskiego sądu: Licencja Creative Commons ma znaczenie).
W Polsce twórcy i artyści wykonawcy występowali też przeciwko organizacjom zbiorowego zarządzania, by samodzielnie zarządzać przysługującymi im prawami na niektórych polach eksploatacji, co dla ZAiKS skończyło się prawomocną decyzją Prezesa UOKiK (potwierdzoną przez Sąd Antymonopolowy): Po trzech latach od decyzji - "Brathanki" prawomocne (ale również: I jeszcze o organizacjach zbiorowego zarządzania i monopolach na zarządzanie, OZZ'ty wciąż pod lupą UOKiK...)
Skoro już ten temat poruszamy, to może rzetelni dziennikarze przyjrzeliby się zagadnieniu bliżej i dopytali Stoart ilu artystom wykonawcom publikującym na licencjach CC ta organizacja wypłaciła jakiekolwiek pieniądze (por. Otrzymałem odpowiedź z KOPIPOL'u)? Być może odpowiedzą, że nie mogą wypłacić, bo są utrudnienia w ich zbieraniu, a może odpowiedzą - tak jak mnie odpowiedział KOPIPOL, że gdyby mnie, jako wszak twórcy i wydawcy, wypłacili pieniądze, to nastąpiłaby zbytnia atomizacja wynagrodzeń - od otrzymania odpowiedzi z KOPIPOLU twierdzę publicznie, że organizacje zbiorowego zarządzania nie reprezentują twórców; być może też nie reprezentują wykonawców).
Zwracam jednak uwagę na pewien problem - czasami w remixach i innych formach twórczości, wykorzystuje się fragmenty utworów wcześniej wykonanych przez kogoś. Całość staje się oddzielnym przedmiotem prawa autorskiego i twórca takiego utworu udziela nań licencji CC, jednak czasem wykracza on poza prawo cytatu, a czasem nie zdaje sobie sprawy z innych praw (np. prawa do artystycznego wykonania). Nie oznacza to, że wszystkie utwory udostępnione na licencji CC mają ten sam problem. Nie. Myślę jednak, że warto to odnotować.
Zgodnie z art. 85 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych "Każde artystyczne wykonanie utworu lub dzieła sztuki ludowej pozostaje pod ochroną niezależnie od jego wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia". Generalnie artyście wykonawcy przysługuje prawo do wskazania go jako wykonawcy, ale też przepis art. 86 ust. 1 pkt. 1) lit a) dopuszcza pominięcie tego wskazania, gdy "jest zwyczajowo przyjęte". Artystom wykonawcom przysługuje ochrona dóbr osobistych. Artyści wykonawcy mają również monopol na korzystania z artystycznego wykonania i rozporządzania prawami do niego (w art. 86 ustawy jest potwierdzenie, że można dysponować prawami do artystycznych wykonań; również w art. 87 ustawy) na określonych polach eksploatacji. Artyście wykonawcy służy też prawo do wynagrodzenia.
Do artystycznych wykonań stosuje się odpowiednio przepisy art. 8–10, 12, 18, 21, 211, 41–45, 47–49, 52–55, 57–59, 62–68, 71 i 78 ustawy.
Przywołany wyżej art. 21 stwierdza:
1. Organizacjom radiowym i telewizyjnym wolno nadawać opublikowane drobne utwory muzyczne, słowne i słowno-muzyczne wyłącznie na podstawie umowy zawartej z organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, chyba że prawo do nadania utworów zamówionych przez organizację radiową lub telewizyjną przysługuje jej na podstawie odrębnej umowy.
2. Twórca może w umowie z organizacją radiową lub telewizyjną zrzec się pośrednictwa organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, o którym mowa w ust. 1. Zrzeczenie to wymaga zachowania formy pisemnej pod rygorem nieważności.
21. Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się odpowiednio do publicznego udostępniania utworów w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym.
Dwa kolejne ustępy tego przepisu już są skreślone.
Kolejny przepis (art. 211) odnosi się do reemisji w sieciach kablowych, co - w opisanej sprawie - nie będzie miało znaczenia, ale warto wskazać, że również tu można reemitować "wyłącznie na podstawie umowy zawartej z właściwą organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi".
Cofnijmy się trochę do art. 18 (który również wymieniono w powyższym katalogu "odpowiedniego stosowania"). Przepis ten brzmi:
1. Autorskie prawa majątkowe nie podlegają egzekucji, dopóki służą twórcy. Nie dotyczy to wymagalnych wierzytelności.
2. Po śmierci twórcy, spadkobiercy mogą sprzeciwić się egzekucji z prawa autorskiego do utworu nieopublikowanego, chyba że sprzeciw byłby niezgodny z ujawnioną wolą twórcy co do rozpowszechniania utworu.
3. Prawo do wynagrodzenia, o którym mowa w art. 19 ust. 1, art. 191, art. 20 ust. 2–4, art. 201, art. 30 ust. 2 oraz art. 70 ust. 3, nie podlega zrzeczeniu się, zbyciu ani egzekucji. Nie dotyczy to wymagalnych wierzytelności.
A więc z art. 18 ust. 3 wynika niemożność zrzeczenia się określonych rodzajów wynagrodzenia (a nie brak możliwości przeniesienia praw autorskich!); Tu mogą pojawić się organizacje zbiorowego zarządzania, przy czym dotyczy to dokładnie określonych sytuacji, w tym tych, które wskazałem wyżej: dla artystów wykonawców będzie to nadawanie przez organizacje radiowe i telewizyjne oraz reemisja w sieciach kablowych, a także "odpowiednio" o "publicznym udostępnianiu utworów w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym" - co generalnie dotyczy internetu; art. 20 mówi jeszcze o opłacie od producentów i importerów urządzeń reprograficznych - copyright levies, a art. 201 mówi o "posiadaczach urządzeń reprograficznych, którzy prowadzą działalność gospodarczą w zakresie zwielokrotniania utworów dla własnego użytku osobistego osób trzecich" - co dotyczy zarówno punktów dokonywania fotokopii, ale też np. wypalania płyt na zlecenie).
Przepisy art. 41-45, 47-49, 52-55, 57-59, 62-68 znajdują się w rozdziale pt. "Przejście autorskich praw majątkowych" (czy nadal ktoś chce twierdzić, że autorskie prawa są nieprzenaszalne?). W tych przepisach mowa o możliwości udzielenia licencji wyłącznej i niewyłącznej. W przypadku niewyłącznej - forma pisemna nie jest wymagana.
Przepisy art. 71 ustawy znajduje się w rozdziale "Przepisy szczególne dotyczące utworów audiowizualnych", przy czym np. art. 71 stwierdza: "Producent może bez zgody twórców utworu audiowizualnego dokonywać tłumaczeń na różne wersje językowe", co dotyczy generalnie filmów.
Art. 78 zaś znajduje się w rozdziale "Ochrona autorskich praw osobistych" i zawiera paletę możliwości dochodzenia roszczeń z tytułu naruszenia praw.
Rozumiem, że to trochę musi boleć, jak się nagle okazuje, że są tacy, którzy nie chcą korzystać z gwarantowanego wcześniej przez ustawę pośrednictwa w niektórych obszarach, ale myślę, że sprawa szybko się wyjaśni. Musi. Tego wymaga zmiana relacji społecznych. Creative Commons istnieje (chociaż sam nie jestem zbytnio zwolennikiem tego modelu). Nawet jakby z niego korzystały tylko dwie osoby (a nawet jeśli jedna).
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
To w końcu jak?
To w końcu jak z tym jest, bo troche się zgubiłem w całym tym tekście? Licencje CC są prawnie ważne czy nie? Czy są ważne na całym świecie, ale nie w tym przebrzydłym kraju gdzie żyję?
Ja jako twórca
Zastanawiam się czy panom z STOARTu nie przyszło przez myśl że są ludzie (jak ja), którzy częścią swej twórczości chcą się dzielić z innymi bez żadnych opłat i skomplikowanych procedur? Że można cieszyć się jedynie z pozytywnych komentarzy i podziękowań od ludzi z którymi się podzieliliśmy naszymi utworami? Że nie można zabraniać twórcom decydowania o wykorzystaniu owoców ich ciężkiej pracy w taki sposób w jaki sobie tego życzą?
Widzę że panowie (i panie) w STOARcie stanęli wobec zagrożenia które może podważyć sens istnienia ich organizacji, więc próbują bronić swojego korytka wszystkimi dostępnymi środkami. Mam nadzieje że im sie to nie uda. Bo osobiście mierzi mnie fakt że grupka pasożytów zamierza nabijać własną kieszeń oraz kieszenie twórców stricte komercyjnych na utworach, które przekazałem nieodpłatnie wszystkim, którzy mają ochotę z nich korzystać. Czy nie da się z konstytucji wysnuć wniosku o bezprawności takich działań? Wszak naruszane są moje prawa do decydowania o własności i rozporządzaniu nią oraz ograniczany jest dostęp do dóbr kultury. Bardzo prosiłbym o radę czy mogę podjąć jakieś działania mające na celu ukrócenie praktyk stosowanych przez organizacje zbiorowego zarządzania w stosunku do utworów udostępnianych na licencjach CC.
A mnie w takich sytuacjach
A mnie w takich sytuacjach zawsze zastanawia jedna rzecz. Czy twórcy, którzy wydają swoje dzieła na licencji CC, poszkodowani przez różnego rodzaju OZZ, składają pozwy przeciwko tym organizacjom? Nie wiem ile razy dochodzi do takich sytuacji, że jakiś OZZ skutecznie wymusza pieniądze za np. publiczne odtwarzanie muzyki na (np.) CC-BY, ale jakoś do tej pory nie słyszałem, żeby ktoś im wytoczył proces w takiej sprawie. No ale nie wiem - może nigdy nie było takiej potrzeby - tak się tylko zastanawiam. Wie ktoś coś na ten temat?
kwestia założenia
rozchodzi się o to, czy licencja creative commons faktycznie w świetle polskiego prawa (nie)obowiązuje. Jeżeli obowiązuje, to stoart działa jak zwykła mafia. Jeżeli nie, ma pełną rację i w świetle prawa MUSI pobierać opłaty za muzykę CC.
Jeśli ja to dobrze
Jeśli ja to dobrze rozumiem, to pytanie nie ma sensu o tyle, że licencja nie może nie obowiązywać w tym zakresie. Tworzę sobie muzyczkę i zrzekam się kasy płynącej z OZZ. To mi wolno prawda? Używam w tym celu literek CC-BY bo wszyscy zainteresowani wiedzą co miałem na myśli, licencja de facto nie ma znaczenia.
Wydaje mi się, że OZZ chodzi o to, żeby każden jeden artysta który nie chce kasy przyszedł do nich i wypełnił druczek, że on się zrzeka kasy i prosi o nie pobieranie opłat, no ale wystarczy się nad tym zastanowić i chyba widać, że to bzdura.
Jak zatem maja sie
Jak zatem maja sie szczegolowe przepisy dot. zbiorowego zarzadzania prawami autorskimi i pokrewnymi do swobody ksztaltowania umow?
"Creative Commons istnieje
"Creative Commons istnieje (chociaż sam nie jestem zbytnio zwolennikiem tego modelu)."
Bardzo mnie interesuje twoja argumentacja, dlaczego nie jesteś zwolennikiem tego modelu. Dzięki za wyjaśnienia.
"Bardzo mnie interesuje
"Bardzo mnie interesuje twoja argumentacja, dlaczego nie jesteś zwolennikiem tego modelu. Dzięki za wyjaśnienia."
Mnie też. Akurat ten komentarz nie przejdzie przez cenzurę, ale nie to jest jego rolą — dołączam się do pytania (twierdzenia?).
Ja również proszę o
Ja również proszę o rozwinięcie tego intrygującego dla mnie stwierdzenia.
Vagla, to pytania jest do
Vagla, to pytania jest do Ciebie skierowane :)
Spokojnie, czytam wszystkie komentarze
Spokojnie, czytam wszystkie komentarze opublikowane w tym serwisie (jestem bodaj jedyną osobą, która przeczytała wszystkie 8535 komentarzy). Widzę te pytania, bo one przechodzą przez moderacje i je czytam przed puszczeniem. Wszystko w swoim czasie, piszę tyle ile mogę (a w międzyczasie robię jeszcze inne rzeczy, bo wbrew opinii niektórych - nie jestem cyborgiem ani botem). Aby odpowiedzieć tak, jak na to zasługują pytający - muszę chwilę ułożyć sobie w głowie to co chcę powiedzieć, bo przecież nie chcielibyście czytać wywodu niespójnego, co?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Heh...
Heh, czyli perfekcjonizm może mieć także dobre strony. =}
Sugeruję formę wpisu blogowego, bo w komentarzach taka wypowiedź zaginie, a jest duża szansa, że wyniknie z tego ciekawa dyskusja.
A co powiedziałoby prawo w takiej sytuacji?
Załóżmy, że jestem muzykiem, wykonałem utwór, nagrałem go i opublikowałem z następującą adnotacją:
"Niniejszym ZAKAZUJĘ organizacjom STOART i ZAIKS reprezentowania mnie w kontekście tego utworu i pobierania opłat z tytułu korzystania z niego w dowolnych celach."
Czy taki zapis, będący częścią licencji utworu, ma moc prawną? Czy pozew wniesiony do sądu w razie pobrania opłaty mimo tego zapisu, uzasadniony fałszywym utrzymywaniem przez ZAIKS/STOART że mnie reprezentują, szarganiem mojego dobrego imienia jako twórcy w oczach odbiorców i łamaniem licencji utworu, a więc de facto złamaniem prawa autorskiego, mógłby zostać rozpatrzony pozytywnie i doprowadzić do wygranej sprawy?
Gdyby to miało szansę działać - zaznaczenie wprost takiego zakazu, w odniesieniu do konkretnych, nazwanych w nim organizacji - to chyba byłaby najlepsza metoda walki z tą ohydą.
Jesteśmy w trakcie wyjaśniania sprawy
Kontaktowałem się ze Stoartem i jesteśmy w trakcie wyjaśniania tej sprawy, choć na wyniki będzie trzeba poczekać dwa tygodnie.
Mam nadzieję, że uda nam się uzyskać oficjalne stanowisko Stoartu w tej sprawie.
CC Polska (nadal) uważa, ze w opisanym powyżej przypadku artyści mogą, z pomocą licencji CC, zrzec się opłat pobieranych przez OZZ z tytułu odtwarzania muzyki w lokalu.
Warto przy okazji dodać, że polskie prawo rzeczywiście utrudnia / uniemożliwia zrzeczenie się opłat, co Vagla opisał powyżej, a co ma znaczenie przy licencjach bez warunku "Użycie niekomercyjne". Staramy się wyjaśnić te sprawy w ramach aktualizacji polskich licencji do wersji 3.0.
Dodam jeszcze na koniec, na wypadek, że nie jestem prawnikiem.
I że również jestem ciekaw, dlaczego nie jesteś zwolennikiem modelu CC - konstruktywna krytyka zawsze pomaga!
"Creative Commons Polska
Toż to oszukaństwo i złodziejstwo. Jakie pieniądze czekają na nich w stoart? Jeżeli im się należą, to Jamendo ma system opłat (dobrowolnych!) dlaczego stoart nie przekaże im tych pieniędzy? Może muzyk z Gwatemali musi przylecieć do Polski i złożyć czterdzieści dwa podania, zaświadczenia i wnioski, to może dostanie 'czekającą na niego' kasę?
Jedna organizacja
Jedna organizacja reprezentująca twórców i zbierająca w ich imieniu pieniądze miałaby te pieniądze przekazywać drugiej organizacji reprezentującej twórców i zbierającej w ich imieniu pieniądze? Po kilku jeszcze ogniwach można by ukryć pętlę.
Ja rozumiem, że jamendo jest pośrednikiem trochę przyzwoitszym (opiera się bardziej na swobodzie umów, niż na odpowiedniej ustawie), ale zawsze tylko pośrednikiem.
Nawiasem - ciekawe, czy jakieś traktaty międzynarodowe z IPO określają, że w przykładzie z artystą z Gwatemali STOART powinien właśnie w ten sposób postąpić, przekazać pieniądze odpowiedniemu pośrednikowie OZZ gwatemalskiemu.
Ostatni punkt sprawozdania z rozmowy telefonicznej jest paradny. Wszystkie wytwórnie płytowe robią dokładnie to samo, co jamendo - dystrybuują podlegające prawu autorskiemu utwory muzyczne.
Wniosek na przyszłość: znaleźć środki techniczne do nagrywania wszystkich rozmów telefonicznych. Na obecnym poziomie technologicznym nie powinno być trudne.
"Mgliste" tłumaczenia STOARTu...
Dziennik Internautów postanowił poprosić o komentarz drugą stronę. Artykuł jest spory i zachęcam do przeczytania całości, ale najbardziej spodobał mi się poniższy fragment:
Inny fragment tekstu
Tyle, ze jak to zostalo opisane w innej czesci tekstu, dzial licencyjny Stoartu zdolal nawet wyliczyc dokladna stawke, jaka nalezy zaplacic w przypadku odtwarzania muzyki CC w barze, w ktorym przebywac bedzie ok. stu osob.
dalszy ciąg sprawy: "Creative Commons to pic na wode"
Przedstawiciel STOART potwierdził w rozmowie telefonicznej, że "Creative Commons to pic na wodę". Tym razem dzwoniący nagrał przebieg rozmowy (rozmów) i internauci mają teraz możliwość wysłuchania tego, w jaki sposób takie rozmowy przebiegają (przestrzegam jednak przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków, a to ze względu na to, że w rozmowie telefonicznej nie ma się zwykle zbyt wiele czasu na przemyślenie pytania rozmówcy, czasem też trudno zrozumieć o co dokładnie może mu chodzić). Tak czy inaczej - zachęcam do odsłuchania:
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
głuchy telefon
Obawiam się, że te rozmowy to trochę pic na wodę;) Proponuję następnym razem spytać rozmówcę po stronie STOARTu, czy wie, na czym polegają licencje CC, bo, obawiam się, że rozmówcy mogli pomyśleć, że interesant pyta o konkretnego artystę.
Nota bene licencja licencji nie równa. Użycie muzyki z atrybutem Non-Commercial wymagałaby w tym przypadku umowy z artystą/OZZ.
no nie wiem
o ile drugi rozmówca ("w-wa i okolice") być może nie zrozumiał o co chodzi, o tyle przedstawiciel stoart z pierwszej rozmowy wiedział bardzo dobrze, co to jest Creative Commons...
@Cezio - szkoda, ze piszac
@Cezio - szkoda, ze piszac tekst do DI nie nagrywalem rozmowy. W przeciwienstwie do autora powyzszych nagran tlumaczylem, ze licencja CC ma rozne wersje, z czego czesc pozwala na wykorzystanie niekomercyjne. I trzeba to bylo powtorzyc jakies pięć razy, zeby rozmowczyni przyznala, ze musialaby przyjrzec sie licencji.
chochlik
> pozwala na wykorzystanie niekomercyjne
wkradł się chochlik -- cześć pozwala na wykorzystanie komercyjne (te bez NC), cześć zezwala tylko na wykorzystanie niekomercyjne (te z NC)
Zdaje się, że przedstawiciel STOART-u
zrozumiał, że chodzi o gatunek muzyki, a nawet nie pomyślał, że ma to coś wspólnego z prawami autorskimi. Z drugiej jednak strony, czy CC - to temat tabu, o którym tam pracujący nie wiedzą, nie są w tym zakresie szkoleni? Bo to też trochę dziwne.
Tak to jest, jak się nie przesłuchało drugiej części :) Ale dalej mam wrażenie, że interlokutor nie za bardzo wiedział co mówi i jakoś chciał wybrnąć.
Wojciech
Chyba nie ma sensu tworzyć
Chyba nie ma sensu tworzyć nowego wątku: Gazeta.pl w tekście Radio w sklepie? Słuchaj tylko w słuchawkach: "Jestem nękana przez związek artystów za tantiemy od publicznego odtwarzanie muzyki, bo słucham radia w małym kiosku z gazetami i chemią. I to tylko dlatego, że jako porządna obywatelka płacę abonament - dziwi się Czytelniczka". Czyli o tym jak Stoart zwrócił się do kioskarki. "Ustawa stanowi, że jeśli klient "coś" słyszy , to jest to jednoznaczne z publicznym odtwarzaniem" miała powiedzieć Renata Gruszecka, inspektor do spraw naruszeń ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych ze Stoartu.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Szukam kiosku z eReMeFem...
Abstrahując od przytoczonego pięknego cytatu, tak się zastanawiam zupełnie na marginesie. Gdzie (i czy w ogóle?) jest kres tej patologii? Czy ktoś z Szanownych Czytelników kupuje prasę w tym a nie innym kiosku dlatego, że kioskarka słucha eReMeFu, a nie radia ZET?
Już nękanie przykładowych fryzjerów było dyskusyjne nawet na bazie obowiązującego prawa, ale załóżmy na chwilę, że rzeczywiście są ludzie, którzy wybierają fryzjera z powodu podobnych gustów muzycznych. Ale co dalej? Żądanie opłat od właścicieli warsztatów samochodowych, bo muzyka z zaplecza przebija się przez drzwi do punktu obsługi klienta?
"Ustawa stanowi, że jeśli
"Ustawa stanowi, że jeśli klient "coś" słyszy , to jest to jednoznaczne z publicznym odtwarzaniem" miała powiedzieć Renata Gruszecka, inspektor do spraw naruszeń ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych ze Stoartu.
Hmmm... inaczej mówiąc:
"Ustawa stanowi, że trzeba płacić kasę Stoartowi" - mówi Renata Gruszecka, inspektor do spraw płacenia kasy Stoartowi ze Stoartu
W ogóle nie chodzi o jakieś "prawo", a o straszenie ludzi, którzy boją się, że z wielką korporacją mogą przegrać przed sądem. W sprawie publicznego odtwarzania, tego czym jest lub nie jest, można by pisać referaty, prace magisterskie, etc. - i nadal byłoby pole do wolnej oceny.
To taki sam przypadek, jak np. wysyłanie ludziom dawno przedawnionych długów przez firmy windykacyjne.
to nie kwestia publicznego odtwarzania
Tylko kwestia tego, czy przez to odtwarzanie kioskarka osiąga korzyści majątkowe.
dwa razy za to samo?
jeśli mnie pamięć nie myli, to od jakiegoś czasu OZZ musi dowieść, że ktoś w takiej sytuacji osiąga korzyści majątkowe.
Zastanawia mnie jeszcze podwójne ściąganie opłaty za to samo: nadawca radiowy płaci OZZom za wykorzystane utwory, więc dlaczego ktoś, kto korzysta z radia ma jeszcze raz płacić za korzystanie z tych utworów?
nie myli
nie, nie myli - ten obowiązek jest co najmniej od 1965 roku :)
Art. 6. k.c. Ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne.
A dlaczego nie?
Jonathan Coulton - Still alive - Portal OST
Czyli dlaczego nie pobierać, jeżeli płacą? A jak odmówią opłat to się ich nazwie piratami i można będzie się z nimi procesować. Pieniędzy na postępowanie OZZtom nie brakuje, więc nie mają wiele do stracenia. Tym bardziej, że nigdzie w ustawie nie jest napisane ilokrotnie i na jakim etapie opłata za dodatkowe pola eksploatacji ma być pobierana.
Jeżeli jakaś większa grupa osób miałaby przestać płacić to się zorganizuje jakieś złote smycze i poprosi kolegów z Policji Gospodarczej o pomoc.
Bogacze i biedni
W mojej opinii sytuacja wyglada nastepujaco. Popularne zespoly artysci i inni wykonawcy zarabiaja mnostwo pieniedzy na koncertach reklamach, sprzedazy plyt i innych przychodach zwiazanych z ich popularnoscia. Ci którzy zrzeszaja sie w organizacjach typu stoart sa albo wygaslymi albo malo popularnymi gwiazdkami ktore czerpia zyski z tych tak zwanych haraczy Stoartu gdyz zadnego innego zrodla dochodu nie maja. Nie wspominam juz o tym ile kosztuje utrzymanie calej tej organizacji i jej podobnych. Powiem tak: ostatnio rozmawialem ze znajomym ktory prowadzi zespol grywajacy glownie na weselach. Ten wlasnie znajomy ma kolege, o ktorym nigdy nie slyszalem, nie slyszalem nawet jednego jego utworu, ale ten jegomosc jest zarejestrowany w stoarcie i co roku za to dostaje tantiemy. Dziwne nieprawdaz? Ciekawy jestem jakie wymagania nalezy spelniac aby zapisac sie w kolejce po pieniazki? Moze ja cos zaspiewam nagram to, a potem bede sie ubiegal o tantiemy z tego tytulu choc wcale nie mam pewnosci, ze ktos to odtwarza. A czy wogole moge miec pewnosc ze jesli uiszcze takowa oplate to zaplace komus kogo faktycznie sluchalem (publicznie)? Moim zdaniem to kolejny juz w naszym kraju sprytny organ wyludzajacy pieniadze....
Legitymacja??
Zaraz, moment... Stoart straszy procesem a ja mam następujące pytanie: jak Stoart udowodni, że ma legitymację czynną do występowania w procesie cywilnym? Albo będą musieli wykazać (ciężar dowodu na nich spoczywa), że są właścicielami majątkowych praw autorskich do utworu (do przeniesienia wymagana forma pisemna) albo jakiś przepis ustawy by się przydał, który w sposób bezpośredni wskazuje na nich... Ja jakoś nie kojarzę żeby był ale nie szukałem za bardzo (na ich stronie nie ma szczególnej podstawy prawnej działalności, są zarejestrowani w KRS chyba jako stowarzyszenie). Więc jak go nie ma to Stoart będzie czekał jeden z najkrótszych procesów w jego historii.
quiz
Proponuję zatem mały quiz:
Domniemanie jest obalalne :)
W porządku, tyle że ja nie widzę możliwości utrzymania tego domniemania w sytuacji, kiedy potencjalny pozwany dołączy choćby szczątkowe wydruki z licencji cc albo z omawianej strony www. Domniemanie idzie nam wtedy do piachu i wracamy do początku.
Serio to takie trudne do zrobienia w procesie?
Udzielenie licencji CC
Udzielenie licencji CC moim zdaniem skutecznie wyłącza domniemanie z art. 105. Nie zapominajmy jednak, że wielu członków ZAiKSu i innych OZZ przenosi (powierza) swoje prawa na organizację.
Po przeniesieniu to OZZ, a nie twórca może dysponować tymi prawami. Twórca nie jest wobec tego uprawniony do udzielenia licencji (każdej, nie tylko CC), o ile przeniósł (powierzył) swoje prawa na organizację.
No więc wracamy do tego, że Stoart polegnie na legitymacji :)
No tak, tyle że wracamy do tego, co pisałem: Stoart będzie musiał dowodzić, że prawa zostały na niego przeniesione, a może to zrobić tylko przedstawiając umowy. Z tego co się orientuję, to jamendo jest projektem bardzo międzynarodowym - ja na przykład słuchałem przez tę witrynę fajnej kapeli metalowej z Japonii. Trochę mi się nie chce wierzyć, że ze wszystkich możliwych rozwiązań panowie zdecydowali się na oddanie praw Stoartowi ;>
Ale chyba nie to jest osią sporu. Stoart nie twierdzi, że chroni swoich członków wymienionych z imienia i nazwiska lub też że ma prawa do takiej a takiej piosenki wynikajace z takiej a takiej umowy - oni po prostu żądają pieniędzy "bo tak".
Poza tym z mojego niewielkiego doświadczenia wynika, że po licencję CC sięgają osoby dosyć mocno uświadomione "prawnie" i zdają sobie sprawę, że nie mając praw nie mogą nic przenosić.
Zresztą nie mamy informacji aby coś takiego w komentowanej sprawie miało miejsce.
umowy o wzajemnej reprezentacji
Generalnie się zgadzam, warto jednak pamiętać, że polskie OZZ są stronami umów z zagranicznymi OZZ, na mocy których stają się uprawnione do reprezentowania w Polsce ich repertuaru.
Nikt nie mówi, że nie są, ale to jest więcej dowodzenia
Na pewno mają umowy, tyle że będą musieli udowodnić to, że mają z jakąś OZZ umowę i to, że ta OZZ ma umowę z tym konkretnym artystą - jako że na świecie nie jest stosowana instytucja "domniemania legitymacji" (o czym chyba było dosyć szeroko w komentarzu do autorskiego pod redakcją Ćwiąkalskiego ale głowy nie dam).
Czyli Stoart wraca do punktu wyjścia (tym bardziej że sam przyznaje, że umów nie ma "a jak się zgłoszą to im zapłacimy").
nie mamy pańskiego płaszcza
No tak, a tymczasem STOART twierdzi, że licencje CC w ogóle nie obejmują praw pokrewnych. Wiem, że to trochę z innej beczki i oczywiście mam na ten temat swoje zdanie (PDF), ale co Pan na to?
Licencja to nic innego jak oświadczenie woli i umowa
Więc chyba powinno się najpierw zajrzeć do kc (w autorskim brak jest szczególnych przepisów):
Tak mi jeszcze przyszło do głowy
Że sprawę można załatwić jeszcze prościej. Otóż zdanie drugie art. 105 ust 1:
Wystarczy wysłać do np. ZAIKSu listę nagrań od których opłat domaga się Stoart z zapytaniem czy roszczą sobie jakieś prawa. Zakład, że będą sobie rościć? Następnie odpowiedź składamy w sądzie i po problemie.
zakres reprezentacji
W jednym przedmiocie może być kilka praw - autorskie, do artystycznych wykonań, do fonogramów. Proszę zapoznać się z zakresem reprezentacji poszczególnych organizacji (podpowiem: zezwolenia MKiDN) a później zastanowić się...
To nie ma znaczenia bo zakres przepisu jest inny :)
Przepis mówi tylko o sytuacji kiedy do jednego utworu lub wykonania rości sobie prawo więcej niż jedna organizacja! Domniemanie upadnie jednak już w momencie kiedy pola eksploatacji się rozdzielą.
Ma to zresztą sens, bo domniemanie to ma zachodzić w sytuacji totalnie niespornej, zaś kiedy mówimy o różnych polach i prawach to one mogą być już tylko dowodzone konkretnymi umowami - więc tutaj domniemanie będzie zbędne.
upadek domniemania
Pola eksploatacji to trochę co innego niż utwór i artystyczne wykonanie.
Moim zdaniem (i chyba większości prawników zajmujących się prawem autorskim) to "lub" odnosi się do trochę innej alternatywy. W danej sprawie będziemy mieli dochodzenie praw do utworu lub (a raczej albo) artystycznego wykonania. STOART reprezentuje artystów wykonawców, więc - jak mniemam - w ogóle nie będzie dochodził praw do utworu (do którego praw może dochodzić np. ZAiKS), tylko do artystycznego wykonania. Nie dojdzie wobec tego do konfliktu wyłączającego domniemanie z art. 105 na linii STOART-ZAiKS. Do takiego konfliktu może dojść, jeżeli obok STOART o to samo artystyczne wykonanie upomni się inna organizacja, która w zakresie reprezentacji określonym w zezwoleniu MKiDN ma artystyczne wykonania (a jest taka).
Jak już powiedziałem wyżej - udzielenie licencji CC moim zdaniem skutecznie wyłącza domniemanie. Problem w tym, czy członek OZZ może takiej licencji skutecznie udzielić. Problem być może marginalny (większość członków OZZ nie eksperymentuje z wolną kulturą, choć zdarzają się tacy i robią to chyba nieco po - nomen omen - partyzancku).
W sąsiednim wątku (ZAiKS i VAT) jest skarga ZAiKS do WSA, w której sam ZAiKS wskazuje, że pomimo powierniczego przeniesienia twórca może rozporządzić prawami z pominięciem OZZ. ZAiKS przywołuje orzeczenie sądu, który uznał, że w takiej sprawie nie stosuje się domniemania z art. 105. Ale generalnie domniemanie polega na tym, że to pozwany użytkownik będzie musiał coś udowadniać, a nie OZZ (OZZ dopiero, gdy użytkownik przedstawi coś obalającego domniemanie - np. skutecznie udzieloną licencję CC) i z tym się chyba wszyscy zgadzamy.
Tak w ogóle to jak to się stało, że znalazłem się na pozycji broniącego domniemania z art. 105? :)
Chyba jednak konflikt będzie :)
Z tego co widziałem na stronie Jamendo to tam najczęściej osoba autora pokrywa się z osobą wykonawcy:)
Ale przyszła mi do głowy jedna ciekawa rzecz. Strzelam teraz kompletnie w ciemno ale wydaje mi się, że skoro jest się OZZ to do obowiązków takiej organizacji należy nie tylko ściągnięcie tantiemów ale także przekazanie ich właścicielowi prawa. Nie mam pojęcia jakie statuty mają OZZ (a konkretnie STOART) ale jakoś tak nie bardzo mi pasuje podejście (wręcz zalatuje 284 kk w odniesieniu do pieniędzy) "ściągamy a jak się zgłoszą to im zapłacimy" w sytuacji, kiedy wykonawca:
a) jest łatwo identyfikowalny poprzez internet
b) nie ma pojęcia, że ściągnięto na jego rzecz pieniądze.
Biorąc to pod uwagę jako aspekt strony podmiotowej w karnym (przepraszam, że znowu na to zjeżdżam) należałoby się zastanowić, czy przypadkiem działanie Stoartu polegające na wprowadzaniu w błąd, iż zbiera pieniądze w imieniu artystów z Jamendo, którzy nic o tym nie wiedzą (i nie dowiedzą się nawet jak pieniądze spłyną bo OZZ nie czuje się w obowiązku informować) nie będzie z kolei zaczepiało o 286 par 1 kk...
To takie wieczorne przemyślenia :]
zaiks czy stoart a może jeszcze jakaś instytucja
Witam
Prowadzę małą pizzerię i mam podpisaną umowę z zaiksem na odtwarzanie publiczne utworów, w dodatku płacę abonament w polsacie, także wszystko mam w porządku (przynajmiej tak myślałem?). A tutaj dwa dni temu przyszedł do mojej firmy kontroler ze stoartu i zostawił mi wiadomość o konieczności zalegalizowania umowy z tą insytucją. Napisał mi w protokóle, iż bezumowne odtwarzanie publiczne nosi znamiona przestępstwa opisanego w art.116 ustawy.
Nie wiem jak mam się ustosunkować do takich działań, skoro płacę już jednej instytucji to dlaczego druga wyciąga rękę po to samo, to jakaś paranoja? Co można w taj sytuacji zrobić, jestem umówiony z tym inspektorem na rozmowę.
Proszę może mi ktoś poradzi co mam z tym fantem zrobić!
powinny się zgłosić cztery (przynajmniej)
Powinny się zgłosić przynajmniej cztery organizacje (ZAiKS, ZPAV, STOART oraz SAWP; por. Policja zabezpieczyła sprzęt i płyty w Rebelii), chociaż oczywiście organizacji zbiorowego zarządzania jest nieco więcej (por. Decyzje zezwalające na zbiorowe zarządzanie), ale nie wszystkie będą się interesowały muzyką, słowami, artystycznymi wykonaniami, etc.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
sąd
Czy do tej pory, a minęło trochę czasu od początku wątku zdarzyło się, że handlowiec przedstawiając licencję Creative Commons i puszczając tylko i wyłącznie muzykę na tej licencji w swoim sklepie odmówił płacenia "haraczu" na rzecz STOAR-u został pozwany do sądu?
odp
w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie:
nie nikt nie zostal do dnia dzisiejszego pozwany za CC. I raczej nie zostanie.
w razie jakiś ciekawych pytań proszę o kontakt chętnie odpowiem
porady_prawne@op.pl
A taka myśli mi wpadla do glowy
w wielu regionach kraju są dostępne tz. radia informacyjne gdzie muzyki się nie puszcza....... jak to się ma do Stoart?
pytanie
jaka jest kara za sluchanie radia internetowego zalozmy z Jamajki ? ;) oczywiscie w pracy
O ile dobrze rozumiem, to
O ile dobrze rozumiem, to OZZty są stowarzyszeniami. O ile dobrze pamiętam, to stowarzyszenie działa na rzecz swoich członków (i tylko ich). Czy więc nadawanie im prawa (jeśli dobrze rozumiem przepisy, bo jeśli nie to sobie to prawo po prostu uzurpują) do reprezentowania także osób nie będących ich członkami nie jest tworzeniem kolizji w prawie?
Pieniądze są wypłacane tylko członkom?
Bo jawi się mi to jeszcze poważnym naruszeniem praw i wolności autorów, a także działaniem na ich finansową szkodę [gdy OZZ de facto przywłaszcza sobie pieniądze zebrane w imieniu autora, który nigdy tych pieniędzy nie otrzyma, bo nie jest członkiem].
Witam!No tak temat rzeka i
Witam!
No tak temat rzeka i wzbudzający emocje.
Prowadzę karczmę i płacę do ZAIKSu oraz STOARTu, jednak kiedy naszedł mnie przedstawiciel numer 3 mocno się zdenerwowałam. Moja knajpka funkcjonuje w małym miasteczku, gdzie utrzymanie jej to duży wysiłek, często się zdarza, że wychodzę na 0,00 lub dorzucam do interesu. Kilkanaście razy w roku mam ochotę to rzucić, bo nerwów zjadają sporo te zastoje ale prowadzę ją od 1980 roku... Szukam i szukam opcji ominięcia tych opłat ale oczywiście legalnie, i mnóstwo informacji znajduję, z tym, że sprzecznych...
Z jednej strony widzę tu informacje o "bezprawiu" dotyczącym istnienia i uznania muzyki z licencjami CC, z drugiej wyszukawszy stronkę "legalna kultura" jest tam podana strona jemendo...? Nawet pofatygowałam się do Ministerstwa Kultury (nie ma co pisać bo odpowiedzą za najszybciej rok...) i tam wyjątkowo niemiły urzędnik odpowiedział że nawet puszczając wiadomości jakiejkolwiek stacji telewizyjnej powinno się płacić do OZZ... Wiadomo, że restauracja, wktórej panuje cisza nie zachęca do odwiedzin, jednak opłaty za muzykę w takim miejscu przekraczają często dochody dzienne, a gdzie tu pensje dla kucharzy, zakupy produktów, opłaty gaz, prąd itp.? Jak z tego wybrnąć? Śpiewać ani grać na żadnym instrumencie niestety nie potrafie...tym bardziej komponować utworów muzycznych...Gdzie szukać pomocy???
Wdzięczna ogromnie byłabym za jakiekolwiek przydatne wskazówki
Pozdrawiam
Możesz korzystać z muzyki z Jamendo
Możesz korzystać z muzyki z Jamendo, ale tylko tej bez atrybutu NC. O czym ja do Ciebie piszę, dowiesz się tu: http://creativecommons.pl/faq/#24 (sekcja "Dla użytkowników"). Musisz też jakoś rozwiązać "Uznanie autorstwa". Oczywiście przez jakiś czas jeszcze będą przychodzić różni tacy, więc będziesz musiała wyjaśniać co i jak i uprzejmie radzić iść gdzie indziej. Będą najprawdopodobniej kłamać i grozić (jak to mają w zwyczaju "inkasenci" różnych mniej lub bardziej legalnych organizacji), więc nie daj się zastraszyć.
Odkąd Jamendo zepsuło swój serwis, info o warunkach licencji jest na podstronach poszczególnych utworów (tak, mnóstwo klikania). Jest też wiele innych serwisów z muzyką na licencjach CC, np. archive.org, Bandcamp.
Powodzenia!
Bardzo dziękuję za
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Jeśli jeszcze ktokolwiek będzie miał chęć oraz czas podzielić się swoimi doświadczeniami, bardzo chętnie przeczytam i skorzystam z wszelkich porad.
Zawsze raźniej w grupie ;-)
Pozdrawiam
Uwolnij lokal od ZAiKS
Można spokojnie Używać muzyki podając Autora, który publikuje na licencji CC-BY, bez obaw o ZAiKS, STOART, ZPAV itp - KONIEC tematu.
"UWOLNIJ lokal od ZAiKS" i tyle.