O Płatniku i ZUS z neutralnością i otwartością w tle

fragment logo PłatnikaTak. Zakład Ubezpieczeń Społecznych wprowadził w systemie informatycznym funkcję, dzięki której nie będzie przyjmował dokumentów ubezpieczeniowych "z poważnymi błędami". Jutro zaś (tj. 24 listopada) o godzinie 11:00 w Sądzie Rejonowym dla Warszawy - Mokotowa (Warszawa, ul. Ogrodowa 51 A) odbędzie się rozprawa w sprawie z powództwa Sergiusza Pawłowicza przeciwko ZUS o udostępnienie specyfikacji technicznej protokołu KSI MAIL. Toczy się spór o „otwartość” i neutralność technologiczną. Atmosfera się zagęszcza. Problem w tym, że nie wystarczy jakiegoś rozwiązania nazwać "otwartym", by istotnie takim właśnie było.

Opisując nowe funkcje Płatnika Rzeczpospolita w artykule Błędne dokumenty zostaną odesłane pisze: "Błędami krytycznymi są niektóre nieprawidłowości uniemożliwiające zapisanie dokumentów ubezpieczeniowych w systemie informatycznym ZUS, czyli brak wypełnionego pola identyfikatora (np. nazwiska lub nazwy firmy, PESEL, NIP), brak kodu tytułu ubezpieczenia, wpisanie liter w pole, w którym znajdować się powinny tylko cyfry, lub użycie przy wypełnianiu dokumentu niedozwolonych znaków (np. , =,, |, _, (c) ", (r), ). Błędem jest również przesłanie dokumentów z nieaktualnej wersji programu Płatnik. Obecnie trzeba posługiwać się wersją 6.04.001.".

Jeśli zaś chodzi o rozprawę w sprawie udostępnienia informacji publicznej, to jest to kontynuacja (już przed sądem powszechnym) sprawy, która przed NSA w dwóch przypadkach skończyła się fiaskiem (tj. nie udało się na podstawie przepisów administracyjnoprawnych uzyskać informacji na temat specyfikacji Płatnika, gdyż wystarczy zasłonić się tajemnicą prawnie chronioną, by sąd administracyjny uznał, że nic nie może zrobić; por. NSA umywa ręce). Pierwsza rozprawa w procesie cywilnym odbyła się w połowie grudnia 2004 roku! (Dzisiaj parę rzeczy ważnych, a wcześniej Dalsze losy bojów o Płatnika; sygn. akt XVI C P42/04).

Płatnik - screenshot formatki o programie

Screenshot ekranu "O programie" programu Płatnik. Autorskie prawa są chronione, zaś każdy przedsiębiorca zatrudniający określoną ilość pracowników z tego programu musi korzystać. Nie ma alternatywy.

Po uchwaleniu ustawy z 17 lutego 2005 r. o informatyzacji podmiotów realizujących zadania publiczne wydawało się, że jest szansa na wprowadzenie "neutralności technologicznej" w kontaktach z ZUS. Rzecznik ZUS, Przemysław Przybylski mówił wówczas: "Od lipca 2007 roku płatnicy składek przy przesyłaniu do ZUS dokumentów będą mogli korzystać z oprogramowania dowolnych producentów, działającego w różnych systemach operacyjnych".

Art. 40. W ustawie z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (Dz. U. Nr 137, poz. 887, z późn. zm.9)) wprowadza się następujące zmiany:
(...)
5) w art. 47a:

a) ust. 1 otrzymuje brzmienie:

"1. Z zastrzeżeniem ust. 1a-3, płatnicy składek są obowiązani przekazywać zgłoszenia do ubezpieczeń społecznych, o których mowa w art. 36 ust. 10, imienne raporty miesięczne, o których mowa w art. 41 ust. 3, deklaracje rozliczeniowe, o których mowa w art. 46 ust. 4, inne dokumenty niezbędne do prowadzenia kont płatników składek i kont ubezpieczonych oraz korekty tych dokumentów poprzez transmisję danych w formie dokumentu elektronicznego z oprogramowania, którego zgodność z wymaganiami określonymi przez Zakład na podstawie art. 13 ust. 2 pkt 2 lit. a) ustawy z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne została potwierdzona w sposób określony w art. 21 i 22 tej ustawy.",

Art. 40, ma wejść w życie po upływie 27 miesięcy od dnia ogłoszenia ustawy o informatyzacji (a ta została ogłoszona w Dzienniku Ustaw z dnia 20 kwietnia 2005 r.). Dziś mówi się, że ustawa o informatyzacji winna zostać zmieniona. Spodziewamy się, że stosowną nowelizację Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ujawni na początku roku 2007. Pewnie przepis, który ma wejść w życie zostanie zmieniony zanim zacznie obowiązywać.

Można jeszcze pokazać tło aktualnej sytuacji. 20 listopada 2006 roku (jak czytam: zgodnie z europejskim modelem współpracy sektora publicznego, prywatnego i badawczo-rozwojowego) powstała Polska Platforma e-Integracji. Platforma stawia sobie za cel realizację innowacyjnych projektów, zwalczanie cyfrowego wykluczenia w Polsce oraz badania nad rozwojem społeczeństwa informacyjnego na poziomie krajowym i regionalnym.

W nadesłanej do wykorzystania notatce na temat prac Platformy czytam:

Udział w nich zadeklarowały także m.in.: firmy: KGHM Polska Miedź, Microsoft Polska, PROKOM Software, SPIN SA, Instytut Systemów Sterowania, Instytut Logistyki i Magazynowania, Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Warszawie, Krajowy Punkt Kontaktowy Programów Badawczych Unii Europejskiej, IPPT PAN oraz Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Koordynatorem prac Platformy jest Stowarzyszenie „Miasta w Internecie”. Udział w pracach Platformy jest otwarty dla innych podmiotów działających na polu e-Integracji w Polsce.

Druga informacja kontekstowa, to news na temat spotkania Premiera Ludwika Dorna z p. Kevinem Turnerem, Dyrektorem Zarządzającym Microsoft Corporation (przebywającego z wizytą w Warszawie). Podczas tego spotkania omówiono działania firmy Microsoft Corporation na rynku polskim "jakie miały miejsce od czasu spotkania pana premiera z Billem Gatesem w lutym br. oraz propozycje dalszego rozwinięcia współpracy". W tym doniesieniu istotna też jest informacja, która znalazła się na końcu ministerialnej notatki:

W trakcie rozmowy została też przedstawiona inicjatywa powołania Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-Administracji, która pozwoliłaby samorządom zdecydowanie zmniejszyć koszty wdrażania rozwiązań informatycznych. Microsoft zobowiązał się do sfinansowania pierwszego projektu i promowania idei tworzenia rozwiązań, które obejmowałyby nie tylko samo oprogramowanie, ale także dokumentację, szkolenia i dalszy rozwój. Premier wyraził nadzieję, że takie inicjatywy nie tylko pozwolą na praktyczne i tanie wdrożenie najnowszych technologii, ale także przyczynią się do budowania kadr informatycznych w administracji. Podkreślił przy tym nadrzędną zasadę neutralności technologicznej państwa, ale wyraził zadowolenie z faktu, że światowi liderzy technologii poważnie traktują idee interoperacyjności i szczególne potrzeby polskiego rynku.

Jak czytam w relacji Computerworlda: "...Centrum Otwartych Rozwiązań dla e-administracji ma na celu obniżenie kosztów wdrażania systemów informatycznych przede wszystkim w samorządach. "Jest to inicjatywa neutralna technologicznie i będzie otwarta na innych dostawców" - podkreślił Ludwik Dorn".

Otwartość rozwiązań, neutralność technologiczna... Otwartość nie jedno ma imię. Wiele zależy od tego jakim znaczeniem dostępności, neutralności i otwartości będziemy się posługiwać. Można to prześledzić na przykałdzie walki "standardów". Z jednej strony jest ODF (czyli Open Document Format; por. ISO 26300), z drugiej Open XML (wspierany przez Microsoft). Niektórzy podnoszą, że użycie "open" w nazwie implementacji wewnętrznego formatu korporacji jest pewnego rodzaju "dezinformacją" (por. Fakty na temat MS Office Open XML Translator). Ja zaś uważam, że ważne są otwarte standardy. Przekonują mnie postulaty zawarte w the Communication on interoperability for pan – European eGovernment services (COM (2006) 45 final) (por. Standardy w egovernment - czy mogę mieć wrażenie manipulacji?). W Uchwale nr 4 Walnego Zgromadzenia Internet Society Poland z dnia 28 stycznia 2006 roku przywołano wskazaną wyżej Rekomendację, która dotyczy minimalnych warunków, jakie musi spełniać specyfikacja, by standard został uznany za otwarty:

Minimalne warunki, jakie musi spełniać specyfikacja by standard był uznawany za otwarty:

  • standard został ustanowiony i jest utrzymywany przez niedochodową organizację, a jego zmiany odbywają się w drodze otwartego procesu podejmowania decyzji (konsensusu, decyzji większościowych itp.) w którym mogą uczestniczyć wszyscy zainteresowani.
  • standard został opublikowany i jego specyfikacja jest dostępna albo bezpłatnie albo po cenie wykonania kopii. Musi być dozwolone by każdy mógł go kopiować, dystrybuować i używać bez opłaty lub w cenie pokrywającej jedynie koszty operacyjne.
  • prawa wyłączne, np. prawa patentowe gdyby odnosiły się do standardu lub jego części są udostępniane na zasadach nieodwołalnej bezpłatnej licencji.
  • nie ma żadnych ograniczeń do wykorzystania standardu w innych standardach.

Niekompatybilność rozwiązania w połączeniu z prawami własności intelektualnej stanowi dziś silny oręż w walce o rynek. Jeśli mamy przeciwdziałać wykluczeniu cyfrowemu, jeśli mamy rozwijać społeczeństwo informacyjne - przynajmniej administracja publiczna winna w kontaktach z obywatelami kierować się zasadą neutralności technologicznej państwa (por. felieton: Głos za uznaniem neutralności technologicznej za priorytet) i korzystać z takich standardów (już nie trzeba dodawać, że otwartych), które nie są objęte monopolem autorskim, nie są objęte prawami z patentów (chociaż w Polsce nie można patentować ani algorytmów, ani programów komputerowych, gdyż te nie są wynalazkami; por. Listopadowy Plebiscyt na Najbardziej Software'owy Polski Patent), których dokumentacja jest powszechnie dostępna, najlepiej nieodpłatnie (a jeśli nie byłaby chroniona prawami własności intelektualnej - każdy mógłby opublikować taką specyfikację na własnej stronie internetowej - co przyczyniło by się do wręcz nieodpłatności dostępu do takich dokumentów).

Czy tego typu tezy można przypisać anarchistom? Ponoć są takie osoby, które chciałyby i mnie przypiąć taką łatkę (łatwiej można by dyskredytować tezy związane z neutralnością technologiczną). Nie jestem anarchistą. Podobnie jak nie muszą być anarchistami osoby, które mówią o wolnej konkurencji, poszanowaniu praw jednostki, równości obywateli wobec prawa (w tym o równym dostępie obywateli do administracji publicznej), zakazie dyskryminacji… Ah. I nie jestem związany z Ruchem na Rzecz Wolnego Oprogramowania (RWO). Piszę o tym na wszelki wypadek, bo słyszałem, że jestem związany, a nie jestem.

Trochę odbiegłem od tematu Płatnika i ZUS. Relacje dotyczące postępowań administracyjnoprawnych związanych z nimi, a także komentarze pokrewne można znaleźć m.in. w notatkach:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Wielki temat dla w sumie małej rzeczy...

Tak... Dokładnie małej... Bo program Płatnik nie jest wielkim dziełem myśli informatycznej... Jest jedynie wielką aplikacją, zasobożerną i generująca wiele powtarzalnych informacji.

Trudno takiemu prostemu ludkowi jak mnie, jest zrozumieć cały ten szum wokół programu Płatnik...
Czytając wszelkie doniesienia w temacie, odnoszę wrażenie, że tak na prawdę to nikomu nie zależy na informatyzacji kraju czy jak kto woli, na budowie społeczeństwa informacyjnego.

Problem wokół programu Płatnik leży w drobnym szczególe. Jest nim połączenie deklaracji informacyjnych z poleceniami przelewu.
Rozpatrując zagadnienie informacji przesyłanych do ZUS-u, można wydzielić dwie niezależne grupy.
Jedna z nich to dane o ubezpieczonym, a druga to dane o zobowiązaniach płatniczych.

Na dobrą sprawę są to dwa niezależne moduły i jako takie powinny być rozdzielone. Trudno ocenić dlaczego w programie Płatnik są one połączone.
Nie wiem dlaczego, ale specjalistom od analiz umyka drobny szczegół w całej tej batalii... Przyjęty model deklaracji ZUS w programie Płatnik, w ogromnej większości przesyła wciąż te same informacje o ubezpieczonym. Jak pamiętam, to taka przypadłość dla bazy danych nazywa się redundancją...
Na dobrą sprawę, to w przypadku pracownika wieloletniego i na tym samym stanowisku pracy, o takim samym charakterze zatrudnienia, comiesięczne informacje o tych faktach są conajmniej danymi zbędnie wypełniającymi rekordy danych w bazie danych ZUS-u.
Logika jak i czysty pragmatyzm ze strony pracownika wypełniającego te informacje, nakazywałby aby takie dane były przesyłane jedynie w chwili wystąpienia zmian w kartotece ubezpieczonego.
Jedynym stałym, niezmiennym i bezwzględnie koniecznym do jednoznacznej weryfikacji ubezpieczonego elementem każdej deklaracji elektronicznej, powinien być Numer_Ubezpieczenia odpowiadający ściśle określonej osobie w bazie danych... Taki numer był niegdyś na książeczkach ZUS, zanim pojawiła się informatyzacja ZUS-u za ogromne pieniądze podatnika.

Drugim modułem jest moduł bankowy, czy się to komuś podoba czy nie. W tym to module są umieszczane wszelkie informacje dotyczące stosownych kwot jakie są przypisane danemu ubezpieczonemu przez cały okres jego uczestnictwa w bazie danych ZUS.

Zatem niezmiernie dziwnym jest, że zamiast budować ZUS w postaci eBanku do którego są przyłączone dane informacyjne o ubezpieczonym, pozwalające na wyliczenie stosownych kwot emerytury, tworzy się redundancyjną aplikację Płatnik.
Gdyby ZUS stał się eBankiem-ZUS, to każdy ubezpieczony otrzymałby numer konta (Numer_Ubezpieczenia) w takim "banku" i to byłby ten jego unikalny idetyfikator, podobie jak to jest w innych bankach i eBankach.
Wszelkie sprawy w ZUS-ie, każdy ubezpieczony mógłby załatwić w dowlnym miejscu w kraju, gdyż taki numer jak to w bankach jest przyjęte, odpowiada jedynie jednemu właścielowi konta.
Aspekt jakim jest budowa strukturalna konta bankowego pomijam, gdyż jest oczywiste, że strukturę konta rozbijając ją na podkonta można zorganizować dokładnie w sposób odwzierciedlający postać wieloskładkowości ubezpieczenia. Ponadto można też wydzielić podkonto do realizacji przelewów na Otwarty Fundusz Emerytalny. Większość transakcji jak widać odbywałaby się automatycznie, choć zapewne obecnie też tak jest, ale to mogą tylko potwierdzić osoby pracujące w Otwartych Funduszach Emerytalnych.

Formaty danych jakimi posługują się banki do realizacji poleceń przelewu, z tego co wiem są ścisle określone i najczęściej jest to format CSV (coma separated value). Jest to możliwe ze względu na fakt iż w takich danych są tylko informacje zawierające znaki cyfr '0-9', liter po prostu nie ma. O użyteczności takiego formatu wymiany danych nie muszę chyba pisać, gdyż jest to format najbardziej uniwersalny z możliwych. Jest całkowicie niezależny od znaków diakrytycznych, a w sumie od stron kodowania... Ponadto jest formatem dostępnym nawet dla najmniej wydajnych aplikacyjnie (graficznych) systemów operacyjnych. Jeśli ktoś byłby bardzo uparty i miał czas, to nawet za pomocą sms-a może takie dane przesłać, o ile system bankowy potrafi taki sms właściwie odebrać i przetworzyć.

Wyszukiwanie danych o zaległościach składkowych czy wysokości składek na OFE, tudzież stosowne zaświadczenie o nie zaleganiu celem przedłożenia dla firm np. sprzedających auta w leasing'u. Uproszczone zostałoby do trywialnego zapytania o zawartość konta z określonym subkontem lub subkontami.
Dla przykładu, system ZUS mógłby zdalnie odpowiadać na zapytanie o nie zaleganiu ze składkami. Wystarczy prosty interface oparty na przeglądarce internetowej. Po wpisaniu numeru konta, system odpowiadałby jedynie zwrotem "Nie stwierdzono zaległości w zadanym okresie" albo "W zadanym okresie stwierdzono nieuregulowane, obowiązujące należności"... Taki mały elemencik, a ile zmniejszyłby kolejki w zakładach ZUS.
Co prawda już "słyszę" głosy o poufności informacji... A jaki to problem, aby takie zapytanie musiało być zrealizowane za pomocą elektronicznego "formularza zapytań" wynagającego kwalifikowanego podpisu elektronicznego ?? To tylko kwestia oprogramowania. Ponadto w bazie danych można ustawić marker określający czy dane konto należy do osoby, która prowadzi działalność gospodarczą czy nie. System właściwie zinterpretowałby zapytanie... O ile się orientuję, to tylko dla takich osób niezbędne jest stosowne zaświadczenie stanowiące informację.

Co do wątku otwartości oprogramowania... Pamiętam nie tak odległy czas, gdy do aplikacji DOS-owych tworzyło się konwertery przenoszące dane do pierwszych wersji programu Płatnik... Na każdej płycie z instalacją programu Płatnik, był dołączony taki plik w (PDF), w którym była dokładnie opisana struktura danych pliku (kdu). Czy opublikowanie definicji pliku (kdu) nie można uznać za jego "otwarcie" ???
A skoro jest "otwarty" to niby jakim prawem, ktoś usiłuje tworzyć monopol na obsługę "otwartej" struktury bazy danych??? Chyba, że od tamtej pory czyli lat 1999-2000, definicja pliku (kdu) została objęta tajemnicą handlową.

A kwestia uwierzytelnania przesyłanych danych. Na dobrą sprawę, to każdy ubezpieczony zmuszony jest posiadać podpis elektroniczny, którym podpisuje dane wysyłane do ZUS-u. W chwili obecnej taki ePodpis wystawia Cetrum Unizeto. Z zachowania się tego ePodpisu wnioskuję, że jest to ePodpis jaki określa się pojęciem "zwykły", a nie kwalifikowany.
Czy jest jakiś problem aby Certum Unizeto, wydało stosowną aplikacyjkę podpisującą pliki?? Aplikacja taka powinna być napisana z zachowaniem neutralności oprogramowania.
Zresztą, nie ma takiego przymusu. Podpis elektroniczny jest podpisem i jako taki stanowi problem jedynie dla składającego podpis, aby zachować bezpieczeństwo i poufność ePodpisu. Podobnie jak dostarczający informacje do ZUS-u ponosi odpowiedzialność za ich prawidłowość. W takim przypadku można zapewne posiłkować się podpisem ePodpisem "zwykłym". Rzecz do uzgodnienia na właściwym poziomie urzędowym.
Weryfikacja ePodpisu to procedura automatyczna. Pozostaje jedynie poprawność danych.
Tyle tylko, że jesli oddzieli się dane liczbowe od danych informacyjnych o ubezpieczonym, drobne korekty wynikające z przepisów będą dotyczyły najczęściej modułu danych o ubezpieczonym. Takie rozdzielenie informacji pozwoli po pierwsze, na mniej czasochłonne przeróbki oprogramowania, a po drugie uniezalezni poprawność deklaracji zawierającej część finansową od części danych o ubezpieczonym. Jednym słowem, kasa do ZUS-u wpłynie, a dane informacyjne zmieniają się jedynie w "krytycznych" momentach dla ubezpieczonego. Bywa, że wiele lat są te same. Przykładem jest moja osoba. Moje dane u pracodawcy się nie zmieniają co najmniej od 10-ciu lat. Mam to samo stanowisko i ten sam charakter pracy, a co więcej... Jak na razie tego samego pracodawcę...

O tym jak można by zmienić informatycznie ZUS, można wiele pisać, a i wiele przeczytać...

Mając na uwadze to wszystko co powyżej napisałem, jakoś nie bardzo rozumiem cały ten spór firmy Prokom vs. Autor programu Janosik.
Jedyne co może być wytłumaczeniem, to walka giganta finansowego o pozycję monopolisty !!!
Czyli walka o kasę, gwarantowaną kasę, bo z budżetu państwa.

Pozostaje jednak pytanie... Czy monopolistyczna postawa reprezentowana przez firmę Prokom Software S.A. w materii oprogramowania Płatnik, jest zgodny z wymową Ustawy o Informatyzacji (Dz. U. 2005 Nr 64 poz. 565)

Pozdrawiam i przepraszam za długi wywód...

KDU

Ogólnie masz sporo racji, lecz format KDU nie obejmowal sposobu transmisji elektronicznej, ta wlasnie czesc nie zostala ujawniona. I tylko o nią mi chodzi.

W zasadzie masz wiele racji,

W zasadzie masz wiele racji, ale pominąłeś kilka ważnych spraw.
Po pierwsze - to nie każdy ubezpieczony sam opłaca sobie składki, ale robi to za niego jego pracodawca. Powinien to zrobić jednym przelewem za wszystkich ubezpieczonych na każdy z 3 rachunków za każdy miesiąc rozliczeniowy.
No i zaczynają się schody - nikt nie zliczył, ile błędów przy wypisywaniu przelewów popełnili platnicy, ile pracownicy banków czy poczty. Ilości błędów jednak są gigantyczne i jakakolwiek próba odpowiedzi przez "automat" niosłaby w sobie znaczne niebezpieczeństwo podania informacji nieprawdziwej. Dlaczego?
Podam przykład - płatnik ma dowody wpłat opisane w prawidłowy sposób, natomiast bank wskutek pomyłki pracownika przekazał te wpłaty bez jakiegokolwiek identyfikatora numerycznego albo - co gorsza - z identyfikatorami całkiem innego płatnika.
W takiej sytuacji "automat" nie ma żadnych szans na uzyskanie prawidłowych informacji o stanie konta, musi to zrobić człowiek pracujący w ZUS, który będzie sprawdzał poprawność przekazania tych wpłat. Poza tym płatnicy popełniają błędy także w dokumentacji ubezpieczeniowej, czyli zgłoszeniach, deklaracjach i raportach przekazywanych do ZUS. Stąd właśnie biora się te wszystkie postępowania wyjaśniające.
Natomiast w części zgadzam się z Twoimi wywodami w kwestii comiesięcznego przesyłania danych rozliczeniowych za każdego ubezpieczonego w sytuacji brak jakichkolwiek zmian.
Być może o tym nie wiesz, ale pierwotna wersja reformy systemu emerytalnego zakładała, że płatnik co miesiąc miał przesyłać tylko deklarację rozliczeniową za wszystkich zatrudnionych - czyli druk ZUS DRA - natomiast rapory imienne za każdego ubezpieczonego miały być składane nie co miesiąc, ale raz na rok. Niestety, podczas pracy nad reformą zaczęto ZUS-owi przykładać zadań - pobieranie, rozliczanie i przekazywanie składek na ubezpieczenie zdrowotne, comiesięczne przekazywanie składek do OFE, rozliczanie składek do innych funduszy obcych, jak Fundusz Pracy i FGŚP. To wszystko spowodowało, że aby można było te wszystkie zadania realizować, jedynym wyjściem stało się wprowadzenie obowiązku składania comiesięcznych informacji za każdego ubezpieczonego. Nie bardzo w tym kontekście widzę możliwość oddzielenia na takich raportach części wskazującej na wysokość zobowiązań finansowych przypadających od poszczególnych ubezpieczonych od części ewidencyjno-identyfikacyjnej.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>