Przełamał skuteczne i techniczne?
Dwudziestodwulatek z Norwegii (mieszkający obecnie w San Francisco) znalazł sposób na to, by użytkownicy iPodów mogli na tych urządzeniach odsłuchiwać muzykę pobraną z innych źródeł niż sklep iTunes prowadzony przez Apple.
Jak pisze Reuters: Jon Lech Johansen złamał technologię FairPlay, służącą do ochrony przed kopiowaniem. Mówi się o tym, że chłopak posłużył się inżynierią wsteczną (odwrotną, por. hasło na ten temat w Wikipedii: Reverse engineering). O sprawie poinfomowali przedstawiciele Apple.
W depeszy nie ma słowa o tym, że teraz chłopakowi zostaną postawione jakieś zarzuty, albo o innych potencjalnych nieprzyjemnościach hmm... prawnej natury. Jest natomiast informacja o rynku: iPody to 60% amerykańskiego rynku odtwarzaczy przenośnych (jak rozumiem: w tym segmencie), zaś 88% "legalnie pobieranej" (czyli "płatnej"?) muzyki pochodzi ze sklepu iTunes.
Pisałem we wcześniejszych swoich notatkach, że niekompatybilność rozwiązania technologiczno-technicznego jest elementem gry rynkowej i stanowi instrument uzyskiwania przewagi konkurencyjnej (por. Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji). To była dość istotna kwestia w sporze dotyczącym przyszłego kształtu francuskiej ustawy DADVSI, mającej za zadanie chronić prawa autorskie i pokrewne, a która jest tamtejszą implementacją unijnej dyrektywy na temat ochrony praw autorskich w społeczeństwie informacyjnym (Dyrektywa w sprawie harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego i praw pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym). Ten problem dotyczy nie tylko zabezpieczenia praw autorskich, ale np. podpisu elektronicznego (por. Niekompatybilność podpisu i walka o rynek). Dlatego tak ważne stają się standardy.
"Techniczne" zabezpieczenia oraz ich "zdejmowanie" lub "przełamywanie" jest ważnym elementem dyskusji (również w Polsce, por. również Skuteczne techniczne zabezpieczenia i nowelizacja prawa autorskiego). Ale jeśli są "skuteczne" to jak je przełamać? To tylko jeden z elementów intelektualnej zabawy w kreowanie normy prawnej. Rozróżniłem również te dwie sfery: technologia i technika. Zakładam, że oprogramowanie nie należy do sfery techniki. Jest raczej spisaną logiką, a "przełamanie" takiej logiki to jak rozwiązanie rebusa lub łamigłówki. To operacja intelektualna. Podążenie tym tropem mogłoby doprowadzić do konkluzji, że z punktu widzenia systemu prawa, skoro jest intelektualna własność, to są też intelektualne przestępstwa. Przestępstwa intelektu...
Jeśli niekompatybilność rozwiązań takich jak drm stanowi element gry marketingowej (będzie działać jedynie w naszych produktach), to rodzą się pytania o relację praw własności intelektualnej do praw uczciwej konkurencji oraz - coraz częściej - do praw konsumentów społeczeństwa informacyjnego. Istotny wkład w tę sferę publicznej debaty włożyła ugoda w sprawie rootkita Sony. Sposób, w jaki system prawa będzie podchodził do zdarzeń takich, jak to, którego udziałem jest Jon Lech Johansen, będzie wpływał na kształt przyszłej regulacji w omawianym zakresie. Ale jeszcze nie wszystko jest przesądzone, chociaż wszyscy zainteresowani, którzy inwestują spore pieniądze w rynek, dość intensywnie zastanawiają się jakimi argumentami walczyć o swoje. Silnych ekonomicznie i sprawnych operacyjnie organizacji, popierających takich właśnie Johansenów, nie ma jednak zbyt wielu. Nie znaczy to, że ich racje nie są ważne. Po prostu rozwój społeczeństwa to twarda walka ekonomiczna, w której wygrywają ci, którzy potrafią sprawniej wpływać na bieg wydarzeń. Prawo jednak nie ma wpływu na wszystko. Jedynie opisuje i reguluje to, co widzimy. Wiele zatem zależy od przyjętej polityki sprawujących władze.
Chodzi o programy polityczne (nie znam się na polityce – podkreślam to przy każdej okazji). Na razie do polityków docierają wyłącznie ci, których działanie przekłada się na wartość rynkową przedsiębiorstw. W Polsce nie ma silnych organizacji konsumenckich, jednak ochrona konsumentów znalazła się jakoś w porządku prawnym RP. Być może znajdą się w nim również takie rozwiązania, które chronić będą inne niż ekonomiczne interesy biznesmenów wartości godne ochrony z punktu widzenia obiegu dóbr kultury. Nie wydaje mi się, by dobre prawo mogło długo utrzymywać sytuację, w której więcej niż połowa społeczeństwa je narusza (por. Wola powszechna jest niezniszczalna...). Teoretycznie ta milcząca większość mogłaby mieć wpływ na kształt prawa, ale nasze "społeczeństwo obywatelskie" praktycznie nie istnieje (jaka była ostatnia frekwencja wyborcza? W czasie pierwszego czytania projektu nowelizującego ustawę o prawie autorskiem powołano podkomisję sejmową - o dalszych jej losach decyduje 7 posłów; mogło być dziesięciu, ale nie było na komisji przedstawicieli trzech z partii). Tak się zatem wyśpi, jak jej inni pościelą. Takie są zasady gry.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
hehe
Nie jest to ten sam gosc, co swojego czasu napisal program DeCSS i tym samym zlamal zabezpieczenia plyt DVD? Imie, nazwisko i narodowosc sie zgadzaja. Widac chlopak sie nie przejal za bardzo postepowaniem sadowym jakie wtedy bylo przeciwko niemu prowadzone.
http://www.pcmag.com/article2/0,1895,1176634,00.asp
To ten sam Jon
Ten sam. O tamtych historiach można również przeczytać w tekstach:
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
To nie on
Prasa niestety (jak to czesto bywa) jest niedoinformowana. To nie Jon zalamal CSS[1]. Natomiast on zebral caly rozglos za to dzialanie. Ciekawe jest, ze juz szykuje sie na zabezpieczenie AACS. Pisal o tym u siebie na stronie nanocrew.net
[1] Szczegoly jak CSS zostalo przelamane w pliku dvdtruth.txt.
no coz
z nie prawnego punktu widzenia: geniusz i juz:)
Wydaje mi się, że
Wydaje mi się, że informacja Reutersa jest nieścisła.
DRM stosowany w iTunes Store (czyli tak zwany FairPlay) uniemożliwiał odtwarzanie zakupionych tam utworów na sprzęcie innym niż iPody Apple (lub komputery z zainstalowanym iTunes). Złamanie tej technologii umożliwia więc, jedynie, odtwarzanie utworów kupionych w iTunes Store na odtwarzaczach innych firm niż Apple.
Żeby utwory zakupione w innych sklepach niż iTS, a więc też chronione innymi technologiami DRM, a często również zachowane w innych formatach, nieczytanych przez iPoda, odtwarzały się w iPodach, Johansen musiałby, po pierwsze, złamać również inne DRMy, po drugie, przerobić firmware iPodów w taki sposób, żeby mogły odtwarzać dodatkowe formaty plików muzycznych, na przykład WMA.
Moim zdaniem, Johansen umożliwił jedynie odtwarzanie utworów zakupionych w iTS na odtwarzaczach firm trzecich.
Chyba jednak w tej kwestji
Chyba jednak w tej kwestji informacje prasowe sa poprawne. DRM Appla to jakby nie patrzec sposob szyfrowania danych (konkretnie danych o dzwieku). Jezeli uda sie odtworzyc algorytm szyfrowania i zdobyc lub zlamac klucz (klucze), to mozna szyfrowac i zabezpieczac swoje pliki w taki sam sposob w jaki Apple zabezpiecza pliki z iTunes.
Nie chodzi o odtwarzanie plikow WMA na iPodzie. Chodzi o sprzedawanie wlasnych plikow z zabezpieczeniem Appla bez placenia Applowi.
1. Ipody istniały zanim
1. Ipody istniały zanim powstał sklep Itunes
2. Mam Ipoda
3. Jako rezydent Polski nie mogę kupować w sklepie Itunes
4. Słucham muzyki
Raczej Heidi ma rację