Eksperci, stowarzyszenia, zarzuty: duże ciśnienie w dyskusji o patentach

Tekst pt. Kto odpowiada za to, że w Polsce udzielane są patenty na algorytmy? jeszcze nie ostygł, ale przekopywanie się przez materiały dotyczące polskich sporów patentowych daje wiele inspiracji, a także ciekawych obserwacji. W jednym ze sporów prawnych (w którym zapadł wyrok WSA w Warszawie z dnia 15 września 2004 r., sygn. 6 II SA 2969/03) podniesiono na przykład, że przewodniczącym zespołu orzekającego Izby Odwoławczej Urzędu Patentowego był ekspert, który jest "poważnie zaangażowany w działalność Internet Society Polska". Ja też jestem członkiem Internet Society Poland, więc przywołam tu tę sprawę.

W przywołanym w wstępie linku prowadzę do tekstu, w którym zastanawiam się: jak to możliwe, że polska ustawa Prawo własności przemysłowej wyraźnie stwierdza w art. 28, iż "za wynalazki, w rozumieniu art. 24, nie uważa się w szczególności (...) 3) planów, zasad i metod dotyczących działalności umysłowej lub gospodarczej oraz gier; (...) 5) programów do maszyn cyfrowych; 6) przedstawienia informacji", a tymczasem Urząd Patentowy RP przyznaje pateny na algorytmy. W komentarzach pod tekstem padły tezy na temat konieczności zdyscyplinowania ekspertów urzędu, ale też przywołano np. art. 269 ustawy, zgodnie z którym "w zakresie orzekania eksperci podlegają tylko ustawom" i - w tym zakresie - nie muszą wykonywać poleceń służbowych, etc. A więc kluczowe znaczenia ma ustawa.

Przed wydawaniem przywołanego wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpatrywał sprawę ze skargi KPE NV na decyzję Urzędu Patentowego Rzeczpospolitej Polskiej z dnia r. Nr IO-457/02 w przedmiocie udzielenia patentu na wynalazek, a wyrokiem o podanej sygnaturze WSA uchylił zaskarżoną decyzję UPRP oraz poprzedzającą ją decyzję z dnia 4.03.2002 r. w części odmawiającej udzielenia patentu.

Dlaczego do tego nawiązuję? Dlatego, że sąd w uzasadnieniu pisał m.in. o stowarzyszeniu Internet Society Poland, a jestem członkiem założycielem tego stowarzyszenia. W uzasadnieniu, w zakresie omówienia dotychczasowego sporu, czytamy:

...zarzutem, jaki podniosła firma skarżąca było naruszenie art. 24 § 3 kpa. W myśl tego przepisu pracownik organu administracji publicznej powinien być wyłączony od udziału w postępowaniu, jeżeli istnieją okoliczności, które mogą wywołać wątpliwość, co do bezstronności pracownika. Przewodniczącym zespołu orzekającego Izby Odwoławczej Urzędu Patentowego był ekspert – Józef Halbersztadt, który jest poważnie zaangażowany w działalność Internet Society Polska, organizacji powszechnie znanej w środowisku jako ruch społeczny twórców wolnego i otwartego oprogramowania, którego sztandarowym hasłem jest prowadzenie walki z patentowaniem wynalazków związanych z informatyką. Pan Halbersztadt jest członkiem Zarządu ISOC Polska, jest także współautorem opracowania dotyczącego problemu patentowania oprogramowania, w którym w sposób jednoznaczny wyraża swoje prywatne poglądy, wykluczające możliwość patentowania wynalazków, wykorzystujących w jakikolwiek sposób oprogramowanie komputerowe. Aktywność i zaangażowanie w działalność ISOC Polska stanowią okoliczności budzące uzasadnione wątpliwości co do bezstronności eksperta w przedmiotowej sprawie. Ekspert sam powinien złożyć wniosek o wyłączenie go od rozpoznawania przedmiotowego zgłoszenia, sam zgłaszający takiego wniosku nie złożył na etapie rozpoznawania wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy, gdyż nie był mu znany fakt zaangażowania się eksperta we wskazaną organizację. Podniósł, iż społeczne zaangażowanie eksperta stanowi naruszenie art. 270 ust. 3 ustawy Prawo własności przemysłowej.

Do tego Wojewódzki Sąd Administracyjny odniósł się lakonicznie: "Odnośnie podniesionego przez skarżącego naruszenia art. 24 § 3 kpa, organ rozważy w trakcie postępowania, czy nie zachodzą okoliczności, o których mowa w tym przepisie". W ten sposób potwierdził niezależność ekspertów, ale trzeba chwilę zatrzymać się nad "zarzutami"...

Po pierwsze - o ile wiem: "sztandarowe hasło" Internet Society Poland brzmi "Internet is for everyone" (internet jest dla wszystkich). Jeśli czytam, że "sztandarowym hasłem jest prowadzenie walki z patentowaniem wynalazków związanych z informatyką", to widzę manipulację, gdyż - przynajmniej, jeśli chodzi o mnie - chodzi o sprzeciw na patenty na oprogramowanie, a taki sprzeciw ma potwierdzenie w obowiązującym w Rzeczypospolitej Polskiej prawie, w przywołanym art. 28 ustawy. Nie będę bronił Józefa - bo jeśli będzie chciał, to pewnie znajdzie ten tekst i go przeczyta, a może nawet skomentuje, ale myślę sobie, że zarzut, iż ekspert przygotowuje opracowania dotyczące "problemu patentowania oprogramowania", kiedy ma to uzasadnienie zarówno w obowiązującym prawie, jak również w stanowiskach rządu RP w sprawie "patentowania oprogramowania", formułowanych w dyskusji legislacyjnej przy okazji prac nad dyrektywą, jest również nadużyciem. Historię "dyskusji legislacyjnej", o której piszę, można prześledzić w dziale patenty niniejszego serwisu. Muszę się jeszcze przekopać przez inne wyroki, ale zdaje się, że to nie jedyny, w którym zrobiono komuś "zarzut", iż należy do Internet Society Poland (albo "jest poważnie zaangażowany w działalność" tego stowarzyszenia).

Sądy potwierdziły, że ekspert Urzędu Patentowego jest niezależny, a z przywołanych fragmentów widać, że - przynajmniej u niektórych podmiotów - "ciśnienie" dotyczące umożliwienie patentowania ich rozwiązań informatycznych jako wynalazków jest spore (zresztą zainteresowani walczą do końca; por. Finałowa rozgrywka o jeden polski patent).

Ale co było powodem przywołanego wyżej uchylenia przez WSA decyzji? Powodem nie było to, że można patentować "wynalazki", będące w istocie programami komputerowymi lub w znacznym stopniu opierające się na oprogramowaniu lub algorytmach. Powodem było coś innego:

Zgłaszający po wydaniu przez Urząd Patentowy zawiadomienia z dnia 7 czerwca 2001 r. o stwierdzeniu przez braku ustawowych warunków wymaganych do uzyskania praw wyłącznych złożył przeredagowany zastrzeżenia patentowe, w których - jak sam określił - kwestionowane sformułowania zostały usunięte lub zmienione, wyraził także gotowość dostosowania opisu wynalazku po zaakceptowaniu przedłożonych zastrzeżeń przez organ. Miał prawo oczekiwać, iż w przypadku, gdy Urząd Patentowy po ponownym badaniu stwierdzi, iż w dalszym ciągu istnieją przeszkody dla udzielenia patentu powiadomi go w celu przedstawienia swojego stanowiska. Organ tego nie uczynił wydając decyzję o odmowie udzielenia patentu, przez co naruszył wyrażoną w art. 7 kpa zasadę kontroli i nadzoru nad przestrzeganiem prawa w postępowaniu, prawdy obiektywnej, uwzględnienia interesu społecznego i słusznego interesu obywateli oraz wyrażoną w art. 10 kpa, zasadę czynnego udziału strony w postępowaniu. Uchybienie organu mogło mieć wpływ na wynik sprawy, albowiem uniemożliwiło zgłaszającemu przedstawienie swojego stanowiska przed wydaniem decyzji.

Jak ustalił WSA: Izba Odwoławcza rozpatrując odwołanie od decyzji I instancji nie dostrzegła "wskazanych uchybień proceduralnych i decyzją z dnia 30 czerwca 2003 r. utrzymała wadliwą decyzję". Dodatkowo - chociaż skarżący odwołał się od decyzji częściowo (bo decyzja była dla niego w części korzystna (pozytywna), a w części nie) - Izba Odwoławcza uznała, że odwołanie dotyczy całości. W tym przypadku WSA uznał, że ponowne rozpatrzenie sprawy wykraczającej poza złożone odwołanie stanowi naruszenie art. 138 kpa.

WSA uchylił decyzje z powodów proceduralnych, nie zajmując się nawet przepisami prawa materialnego.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Skąd się biorą w Polsce patenty na algorytmy

i czy można się ich pozbyć

Urząd Patentowy nie ma ani jednej przegranej sprawy w WSA lub NSA polegającej na zakwestionowaniu na gruncie merytorycznym odmowy patentu, gdy UP RP uznał zgłoszone rozwiązanie informatyczne za rozwiązanie nietechniczne. Natomiast parę razy sąd wytykał nam w takich sporach błędy proceduralne, co prowadziło do uchylania naszych decyzji. Jak po czymś takim kolejny tzw. ekspert nie chciał już się babrać w tym bagnie (nie każdy jest fighterem, a każdy wie że Europejski Urząd Patentowy udziela takie patenty seryjnie) to podejmował decyzję pozytywną i ten patent obowiązuje.

Donosów wyzywających mnie od "wroga publicznego nr 1" przysłano tak wiele, że nawet nie jestem w stanie podać ich dokładnej liczby. Myślę, że w UP RP jest na nie specjalna teczka. Jeden ze specjalistów od czarnego PR porównał mnie do Che Guevary. VaGla słusznie oburzą się na donosiciela za zawężenie celów Internet Society Poland do popierania wolnego oprogramowania i sprzeciwiania się udzielaniu patentów na oprogramowanie. Ostatecznie wtedy kiedy pełnomocnik Philipsa pisał ten donos, w 2004 r., VaGla był jeszcze członkiem zarządu ISOC-PL i nie tylko tym zajmowaliśmy się. Lecz przecież z patentami na protokóły internetowe nie jest możliwy "Internet dla każdego", a Piotr jest współautorem tekstu o którym mowa w donosie.

W tych sporach naprawdę nie chodzi o przysłowiową pietruszkę. W latach 2004-2005 budżet kampanijny EICTA na rzecz dyrektywy patentowej wynosił z 400 tys. Euro miesięcznie plus świadczenia wielkich koncernów w naturze w postaci delegowania do Brukseli swoich pracowników opłacanych 500 Euro za godzinę. Rozmawiali prawie z każdym z posłów, a wyniki rozmów analizowano i archiwizowano w centrum dowodzenia. Uważa się, że w przypadku zwykłej dyrektywy wystarczy dyskretnie przekupić posła sprawozdawcę, no może jeszcze kilku posłów delegowanych do sprawy przez duże kluby poselskie, co kosztuje dziesiątki razy mniej. Wtedy do polskiego rządu wysłano pismo w którym grożono ograniczeniem inwestycji. Decyzje by się nie ugiąć podejmowali ludzie z pierwszych stron gazet. Nie Fidel Castro. lecz Kleiber, Hausner, Buzek, Belka. W branży ICT Philips jest firmą najagresywniej wykorzystującą patenty. Jak ktoś się chce o tym przekonać to niech wpisze do Googla "Philips Princo Italy" i "Philips Sisvel Italy". Przeczyta wtedy kto jeszcze bez wprowadzonego ACTA i IPRED2 uruchamia prokuratorów i doprowadza do policyjnych nalotów na konkurentów.

Nie nastraja optymistycznie to że pracownicy UP RP są w tych konfliktach osamotnieni. Poza krótkim okresem w latach 2004-2005 gdy środowiska informatyczne wywierały naciski na władze państwowe by sprzeciwiały się legalizacji patentów na oprogramowanie nikt na serio się nie angażuje. Nawet prosty instrument jak możliwość składania wniosków o nieuważnie takich algorytmicznych patentów nie został ani razu wykorzystany. Tymczasem na scenie europejskiej trwają zakulisowe przygotowania do nowej rundy rozgrywki i wyjdzie jak zawsze, że Polska jest kompletnie zaskoczona a sędzia kalosz.

Czyli to o ten tekst chodziło...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>