UOKiK: fałszowanie nagłówków poczty elektronicznej stanowi czyn nieuczciwej konkurencji
Jeszcze nie przebrzmiały echa ważnej decyzji Prezesa UOKiK w sprawie porozumienia NFZ i Kamsoft, a już mamy kolejną. Działania Spółki Money.pl polegające na oznaczaniu przesyłanych przez siebie komunikatów handlowych w sposób, który może wprowadzić konsumentów w błąd co do ich pochodzenia oraz ich statusu prawnego, stanowią czyn nieuczciwej konkurencji zdefiniowany w art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, który jako godzący w zbiorowe interesy konsumentów stanowi praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów. Tak uznał Prezes UOKiK w wydanej właśnie decyzji, która ma istotne znaczenie dla praktyki walki ze spamem
Na stronach UOKiK dostępna jest decyzja Nr DDK- 18/2007, wydana 20 lipca 2007 r. Decyzja nie jest jeszcze ostateczna, gdyż przysługuje jeszcze od niej odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jest jednak istotna ze względu na przedmiot zainteresowania Prezesa UOKiK. Jednym z elementów walki ze spamem jest wprowadzanie w poszczególnych krajach regulacji, które mają za zadanie walczyć z wszelkiego rodzaju fałszowaniem nagłówków maili. Wydana właśnie decyzja związana jest z nieprawidłowym oznaczaniem przesyłek i - jeśli się utrzyma w sądzie (gdyby Money.pl postanowiła się odwoływać) - stanowi jasny sygnał również dla innych przedsiębiorców korzystających z mailingów, że manipulowanie w nagłówkach poczty elektronicznej nie jest działaniem zgodnym z prawem.
Interesujące są też wcześniejsze okoliczności tej sprawy, o których pisałem w tekście Medialny dialog serwisu z urzędem (i odwrotnie) - mam na myśli to, że odpowiedzią na wcześniejszą notatkę prasową UOKiK na temat wszczęcia postępowania była akcja prasowa Money.pl, w której spółka zarzuciła Urzędowi manipulację faktami i "rozważała zaskarżenie działań Urzędu do sądu".
Wreszcie trzecim interesującym elementem sprawy jest to, że w celu wykonania nakazu Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów określił środki usunięcia trwających skutków naruszenia zbiorowych interesów konsumentów polegające na:
1. zobowiązaniu Spółki Money.pl do zamieszczenia w terminie 14 dni od dnia uprawomocnienia się decyzji na stronie głównej Przedsiębiorcy pod adresem http://www.money.pl/ treści decyzji wraz z uzasadnieniem oraz utrzymywania jej na głównej stronie internetowej przez okres 1 miesiąca;
2. zobowiązaniu Spółki Money.pl Sp. z o.o. do złożenia w terminie 14 dni od dnia uprawomocnienia się decyzji jednokrotnego oświadczenia na jednej z trzech pierwszych stron dziennika o zasięgu ogólnopolskim, o objętości przynajmniej 6 modułów, następującej treści: „Zarząd Spółki Money.pl Sp. z o.o. z siedzibą we Wrocławiu oświadcza, iż działanie Spółki polegające na oznaczaniu przesyłanych przez siebie komunikatów handlowych poprzez zamieszczanie w ich nagłówku zamiast swoich danych jako wysyłającego, danych beneficjenta reklamy mogło wprowadzać konsumentów w błąd, co do pochodzenia komunikatów co stanowiło praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów. Zarząd Spółki wyraża ubolewanie z tego powodu i zobowiązuje się do nie zamieszczania takich informacji w przyszłości.”
Na stronach Urzędu można przeczytać notatkę prasową z okazji wydania decyzji. Czytamy tam:
Spółka prowadzi portal finansowy oraz świadczy usługi subskrypcji e-gazety Money.pl. Podstawą wszczęcia postępowania w marcu br. były informacje przesłane Urzędowi przez konsumenta, który zarzucał spółce wprowadzenie w błąd.
Zgodnie z przepisami konsument ma prawo wiedzieć od kogo otrzymuje przesyłkę, również dzięki poczcie elektronicznej. Prowadzone postępowanie wykazało, że spółka Money.pl złamała prawo oznaczając przesyłane komunikaty handlowe w sposób wprowadzający konsumentów w błąd, co do ich pochodzenia. Portal umieszczał w nagłówkach e-maili – polach przeznaczonych zwyczajowo dla nadawcy, dane reklamodawcy. Zgodnie z przepisami powinien umieścić swoje. W praktyce odbiorcy rozsyłanych przez portal listów mogli odnieść przekonanie, że otrzymują je od innych podmiotów niż Money.pl, a odbierana korespondencja jest niezamówioną informacją handlową (tzw. spamem).
W opinii Prezesa UOKiK sposób prowadzenia przez spółkę mailingu reklamowego był uciążliwy dla konsumentów i mógł wprowadzać w błąd. W wydanej decyzji Prezes UOKiK zobowiązał portal do zamieszczenia w ciągu 14 dni od uprawomocnienia się decyzji, jej treści na stronie internetowej oraz opublikowania płatnej informacji na ten temat w jednym z dzienników ogólnopolskich.
Z informacji napływających do UOKiK wynika, że zakwestionowana praktyka jest coraz częściej stosowana przez inne portale. Zgodnie z obowiązującym od 21 kwietnia „nowym” prawem antymonopolowym, za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów, w tym stosowanie klauzul niedozwolonych, Prezes UOKiK może nałożyć na przedsiębiorcę karę finansową do 10 proc ubiegłorocznego przychodu.
Decyzja nie jest ostateczna. Przysługuje odwołanie od niej do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Warto również przypomnieć, że w lipcu 2006 roku Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie promocji drogą elektroniczną portalu pewnej giełdy samochodowej (por. UOKiK przygląda się spamowi i spamerom. Postępowanie miało na celu ustalenie, czy Agencja Akwizycji Commercial Travellers, która drogą elektroniczną rozsyłała do oznaczonych odbiorców niezamówione przez nich informacje handlowe (spam), nie naruszyła tym samym "zbiorowych interesów konsumentów". Sprawa jeszcze się toczy: w marcu 2007 zakończyło się postępowanie wyjaśniające zostało wszczęte postępowanie właściwe. Czekamy na kolejną decyzję UOKiK.
Przeczytaj również:
- Dostępny projekt nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego w wersji po Radzie Ministrów
- Ciekawe orzeczenie - prawo autorskie, spam i prawo cytatu
- SMS'y mogą naruszać prawo do prywatności
- Ciekawe ilu członków zarządu spółek nie zwróciło uwagi na nowe obowiązki informacyjne?
- TPSA na pierwszym miejscu
- Projekt decyzji w sprawie instytucji wiodącej walczącej ze spamem w Polsce
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Bardzo dobrze.
Pierwszego komentarza: gratuluję, J.
Pozwolę sobie jeszcze zacytować fragment notatki z Rzeczypospolitej
No cóż... co do "standardów", to są to "standardy" faktycznie "wypracowane" przez spamerów, przez spamerów zaakceptowane - a internauci rzeczywiście już się na nich poznali...
Pozdrawiam,
--
ŁK
Trzeba rozróżnić dwie kwestie
Trzeba odróżnić od siebie dwie kwestie: walkę z niezamówioną informacją handlową przesyłaną za pomocą środków komunikacji elektronicznej oraz kwestię oznaczania przesyłek reklamowych. Jak rozumiem z treści decyzji, Money.pl dysponował podstawą prawną (zgodą) dla przesyłania mailingów reklamowych. Problem dotyczył tylko tego, jak te mailingi były rozsyłane, a więc nie tego, czy wolno coś przesłać, ale jak to oznaczyć. Stąd trudno mówić o tym, że Money.pl dopuścił się spammingu, czy też w ogóle kojarzyć te zachowania ze spammingiem. Raczej bliżej tutaj do zachowań opisanych w art. 16 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, czyli o czynie nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy, który jednocześnie może być praktyką naruszającą zbiorowe interesy konsumentów. Natomiast w mojej ocenie, problem wcale nie jest tak oczywisty - odsyłam bowiem do art. 9 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który określa obowiązkowe elementy treściowe informacji handlowej przesyłanej za pomocą środków komunikacji elektronicznej. Przepis ten w ust. 1 pkt 1) nakłada obowiązek zawierania w treści informacji handlowej oznaczenia podmiotu, "na zlecenie którego jest ona rozpowszechniania" oraz jego adresów internetowych. Nie "nadawcy", ale "zleceniodawcy". Tym samym Money.pl nie naruszył dyspozycji art. 9 u.ś.u.d.e., a tylko ten przepis określa, co powinno się znaleźć w treści informacji handlowej...
Zgadzam się i nie zgadzam
Nie będę się spierał co do zapisów art. 9 uośude, bo oznaczyć zleceniodawcę (beneficjenta) reklamy łatwo można w treści mailingu - i raczej taki jest "standard" wypracowany np. przez systemy darmowej poczty, czy profesjonalne systemy mailingowe. Takie systemy nie próbują odbiorcy "oszukiwać" na nagłówkach pocztowych. W Onecie nadawcą mailingu jest zawsze "mailingi@onet.pl" (czy jakoś tak). W innych systemach niezmienna pozostaje przynajmniej domena nadawcy i jest zgodna z domeną i oznaczeniem należącej do nadawcy puli adresów IP, a w nagłówkach nie ma niespodzianek pachnących phishingiem.
Natomiast spamerskim "standardem" jest wysyłanie maila np. z adresu biling@ebay.com , przy czym w nagłówkach można przeczytać, że ten e-mail wychodzi IP należącego do puli chinanet.cn ... Taką praktykę właśnie piętnuje UOKiK.
Co do Twojego wstępu:
- sądzę, że poprawne oznaczanie legalnych przesyłek reklamowych jest kluczowe, jeśli chodzi o umożliwienie odbiorcy rozróżnienie ich od spamu. Nie tyle więc trzeba te kwestie od siebie odróżniać, co raczej legalni nadawcy, nie chcąc być traktowani jak spamerzy, winni właśnie - we własnym interesie zresztą - przestrzegać precyzyjnego oznaczania szczególnie gorliwie.
Pozdrawiam,
--
ŁK
zdecydowanie przesadzona opinia
Po pierwsze IP mogą się nie zgadzać z prozaicznej przyczyny: zamówiony mailing może iść poprzez infrastrukturę zewnętrzną, wyspecjalizowanego przedsiębiorcę, który ma swój IP.
Po drugie - tu przykład - otrzymując bezadresowe koperty do skrzynki pocztowej też nie widzisz Poczty Polskiej jako nadawcy. Podobnie jest w telewizji, gdzie za reklamę soczku odpowiada producent soczku, nie stacja telewizyjna.
Po trzecie: w tym przypadku naruszenie prawa było nieintencjonalne, o tyle, że takiej normy nie ma, natomiast co do sprzeczności przepisów obu ustaw, to tu sprawa jest jednoznaczna. Wypełniając dyspozycję UoŚUDE łamiesz ustawę o zwalczaniu... i tak da capo al fine.
I ostatnia sprawa, pojęciowo-leksykalna: nie można w takim przypadku mówić o spamie, ponieważ przekaz BYŁ zamówiony, nie można też mówić o fałszowaniu nagłówków.
--
Olgierd
Zgadzam się w całej rozciągłości
Ja w temacie - spamem to na pewno nie było i pozostawało w zgodzie z językowym brzmieniem przepisów o przesyłaniu informacji handlowej. Jak już pisałem wcześniej, w mojej ocenie można próbować konstruować zarzut z art. 16 u.z.n.k., ale w sytuacji, w której działanie jest obiektywnie zgodne z właściwymi przepisami prawa może to być trudne. Zresztą, wymaga to rekonstrukcji wzorca odbiorcy takiego mailingu. W każdym razie w mojej ocenie sprawa nie jest tak znowu oczywista - jedyne, co mi przychodzi do głowy, to kwalifikacja tego jako reklamy ukrytej. Ale mailingów nie widziałem, więc mogę tylko pogdybać.
O spamie, nagłówkach i uczciwej konkurencji
Ja chyba nigdzie tu nie napisałem, że uważam przesyłki Money.pl za spam? Napisałem jedynie, że fałszowanie nagłówków poczty jest często obserwowaną praktyką podczas wysyłania spamu. W tym sensie decyzja UOKiK możne być istotnym głosem praktyki stosowania przepisów również w przypadku spamu.
Warto też zastanowić się nad funkcją nagłówka poczty elektronicznej (i innych przekazów); warto sięgnąć do dokumentów RFC (np. Simple Mail Transfer Protocol, RFC 2821), które dotyczą tego zagadnienia i sprawdzić jakie znaczenie nadawane jest "mail from". Nie uważam przy tym, że nadawanie reklamy w telewizji, o którym pisze Olgierd wyżej, dało się w całej rozciągłości porównać z tego typu praktyką, której dotyczy decyzja UOKiK i praktyka Money.pl (i innych serwisów, o której to praktyce Money.pl w swoim stanowisku - ogłoszonym po wydaniu decyzji - pisze).
Nie jest też tak, że jest tu sprzeczność (w tym konkretnym zakresie, którego dotyczą rozważania, bo takich nieciągłości i ułomności ustawy znamy przecież wiele) między ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną, gdzie mowa o tym, że "Informacja handlowa zawiera oznaczenie podmiotu, na którego zlecenie jest ona rozpowszechniana, oraz jego adresy elektroniczne", a przepisami ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, która to ustawa za delikt nieuczciwej konkurencji uznaje "takie oznaczenie towarów lub usług albo jego brak, które może wprowadzić klientów w błąd co do pochodzenia".
Można (najogólniej mówiąc, przy całej niedoskonałości ustawy) wysłać przesyłkę zgodnie z zasadami RFC i dopełnić obowiązku z art. 9 ustawy o świadczeniu usług drogą eltkroniczną i nie naruszyć zasad ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, w szczególności wynikających z art. 10 tej ustawy.
Zwłaszcza wobec brzmienia art. 9 ust. 3 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Nie można cząstkowo wybierać praktyki i twierdzić, że skoro dopełniło się (w jakiś sposób) obowiązku z jednej ustawy, to obowiązki/ograniczenia z innej pozostają w sprzeczności. Trzeba znaleźć taki sposób, który jest zgodny z normą, a ta wynika z oceny obu ustaw.
Modyfikowanie nagłówka poczty elektronicznej nie jest jedyną możliwością "oznaczenia podmiotu, na którego zlecenie jest ona rozpowszechniana". Można to zrobić w treści (a nawet trzeba - jeśli sięgnąć do art. 9 ust. 1 w związku z ust. 2 ustawy; bo informacja ma być wyodrębniona i składniki informacji są wymienione - co przywołał już wcześniej Paweł). Modyfikowanie nagłówka zaś istotnie może wprowadzić w błąd klienta (odbiorcę wiadomości) co do pochodzenia. Zwłaszcza wobec istnienia standardu i dobrych praktyk w tym względzie. "Czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta" (art. 3 ust. 1 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji). Uważam, że modyfikowanie nagłówków poczty elektronicznej jest działaniem sprzecznym z dobrymi obyczajami i zagraża (a nawet narusza) interes klienta.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
uśude/uznk
Na normę z art. 9 uśude należy patrzeć całościowo. Skoro, zgodnie z art. 9 ust. 3 przepisy ust. 1 i 2 nie naruszają przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, to oznacza, że dyspozycję art. 9 ust. 2. pkt. 1 należy interpretować w taki sposób, aby nie był on sprzeczny z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Istnieje generalnie wiele sposobów spełnienia obowiązków informacyjnych, nie koniecznie dane podmiotu, na którego zlecenie mailing reklamowy jest prowadzony, powinny być podane w nagłówku wiadomości w polu nadawcy. Na przykład Mec. Konarski w Komentarzu do UŚUDE zwraca uwagę, iż „w przypadku rozpowszechniania banerów reklamowych za wystarczające uznać należy samo ujawnienie w ich treści znaków towarowych (oznaczeń indywidualizujących) podmiotu reklamującego się.”
Natomiast podstawa art. 16 uznk, to ciekawe. A może Pan cos więcej napisać? Z góry odrzucam regulacje ust. 1 pkt. 2-5. Natomiast, co do art. 16 ust. 1, to mi się zawsze wydawało, że dotyka trochę innego aspektu reklamy; tj. reklamy zakazanych towarów i usług, używania w reklamie pewnych zakaznych przez prawo określeń i nazw towarów i usług – np. alkoholu, naruszenia zasad prowadzenia reklamy.
Ciekawa jest też teza o rekonstrukcji wzorca odbiorcy. Chociaż chyba nie jest to kwestia fundamentalna. W tym przypadku dokonuje się bowiem abstrakcyjnej oceny zachowania z punktu widzenia zagrożenia lub naruszenia interesu publicznego a za podstawę przyjmuje się model przeciętnie spostrzegawczego i wyedukowanego i technicznie zorientowanego konsumenta.
J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting
Różne takie
To po kolei.
Moim zdaniem - podkreślam, moim - opisane działania nie naruszają pozytywnie określonych obowiązków w zakresie przesyłania informacji handlowej. Mam na myśli art. 9 i 10 uśude. Na marginesie - nie napisałem nigdzie, Piotrze, że oceniasz tą praktykę jako spamming. Po prostu w poście p. Kozickiego pojawiło się odwołanie do "spammerskich standardów", stąd moja kategoryczna postawa, że działanie spamem nie jest. Co się natomiast tyczy komentarza Xawerego do art. 9 uśude - racja, taki passus pojawia się na str. 109. Niemniej kilka linijek dalej Autor pisze, że sposób spełnienia obowiązku informacyjnego zależy od "rodzaju przekazu dystrybuowanego w sieci". Skoro w tym przypadku mówimy o informacji handlowej przesyłanej za pomocą środków komunikacji elektronicznej, to takim działaniem nie jest rozpowszechnianie bannerów (takie przekazy nie są kierowane do oznaczonego odbiorcy, a wręcz przeciwnie). Z kolei moja skromna osoba w "Prawie Internetu" raczej skłania się w kierunku spełniania obowiązków informacyjnych w przypadku przesyłania informacji handlowej w nagłówku wiadomości.
I na tym się wątek uśude kończy. A przechodząc do uznk, to opisane zachowanie stanowi niewątpliwie formę reklamy, więc podlega ocenie z punktu widzenia art. 16. Gdyby nie stypizowano w uśude nowego czynu nieuczciwej konkurencji, to spamming byłby czynem nieuczciwej konkurencji właśnie na podstawie art. 16 ust. 1 pkt 1, jako reklama sprzeczna z prawem. Podobnie, w ten sam sposób można kwalifikować przesyłanie informacji handlowej z naruszeniem art. 9 - jako reklamę sprzeczną z prawem (jak pisze prof. Skubisz w Komentarzu do uznk, sprzeczność z prawem z art. 16 ust. 1 pkt 1 zachodzi w przypadku prowadzenia reklamy z naruszeniem zasad prowadzenia reklamy w środkach masowego przekazu; odsyłam także do rozdziału dra Z. Okonia w "Prawie reklamy").
Z tej perspektywy powstaje pytanie, jak ocenić praktykę polegającą "na oznaczaniu przesyłanych przez siebie komunikatów handlowych poprzez zamieszczanie w ich nagłówku zamiast swoich danych jako wysyłającego, danych beneficjenta reklamy mogło wprowadzać konsumentów w błąd, co do pochodzenia komunikatów". Moim zdaniem można argumentować, że jest to postać reklamy ukrytej - reklamuje się bowiem nie ten, od kogo zdaje się pochodzić przekaz. Ale z drugiej strony, nie mamy do czynienia z sytuacją, w której odbiorca reklamy odnosi wrażenie, że chodzi nie o reklamę, a o neutralną informację...
Im dłużej piszę ten post, tym bardziej dochodzę do wniosku, że praktyka zakazana przez Prezesa UOKiK w istocie nie powinna być zabroniona. Dlaczego? Dlatego, że informacja o nadawcy maila reklamowego nie ma w tym tym przypadku żadnego znaczenia ani z punktu widzenia treści przekazu reklamowego, jego charaktery jako reklamy, ani nie wpływa na sferę motywacyjną adresata i moim zdaniem nie jest nieuczciwa. Co więcej, takie działanie też nie jest sprzeczne z prawem i w mojej ocenie nie jest sprzeczne z dobrymi obyczajami. Ale to tylko moje zdanie ;-)
naglowki
Nie mam niestety dzieła Pana Kasprzyckiego w domu, ale w "Prawie Internetu" czytam: " Informacja handlowa powinna być wyrażnie wyodrębniona i oznaczona w sposób niebudzący wątpliwości co do jej charakteru jako informacji handlowej (art. 9 ust. 1 usude) Warunek ten może zostać spełniony w drodze stosowania odpowiedniego oznaczenia w nagłówku listu elektronicznego zawierajacego informację handlową" IMHO chodzi o charakter przekazu a nie o adresata przekazu. Moim zdaniem dotyczy to obowiazku oznaczania w polu "tytuł" nagłówka wiadomosci jego komercyjnego charakteru i ogólnego zakazu umieszczania w polu tytuł treści, sugerującej że chodzi o neutrealny przekaz.
Chyba, że pisze Pan Panie Pawle o nowszym wydaniu Prawa Internetu, którego niestety nie posiadam.
J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting
"IMHO chodzi o charakter
Nadawcę, nie adresata, prawda? Problem dotyczył nadawcy, o ile dobrze rozumiem stan faktyczny.
Co do charakteru wiadomości, który powinien wynikać z jej nagłówka, to zmierzamy w tą stronę do amerykańskiego modelu ochrony przed spamem (nie zakaz, a nakaz oznaczania spamu jako spamu). Owszem, w art. 9 mamy nakaz oznaczania informacji handlowej "w sposób niebudzący wątpliwości, że jest to informacja handlowa" - tyle, że ten nakaz akurat dotyczy ochrony przed reklamą ukrytą, czyli przed przekazami, które będą sprawiać wrażenie neutralnych informacji. A tymczasem znów nie tego dotyczyły postępowanie i decyzja - nikt nie ma wątpliwości, że to była informacja handlowa! Tyle że podmiot wskazany jako nadawca w rzeczywistości nie był nadawcą, ale zleceniodawcą jej rozsyłania...
Szybkość precyzji nie
Szybkość precyzji nie służy. Przepraszam, fakt - oczywiście miałam na myśli nadawcę, nie adresata. POzwolę sobie jeszcze doprecyzować, iż mój komentarz dotyczył nie decyzji a cytatu z książki P.Podreckiego.
J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting
nieprawdziwe nagłówki
Istotnie trzeba odróżnić od siebie te dwie sprawy, jednak trzeba też powiedzieć, że modyfikowanie nagłówków poczty elektronicznej (oraz innych przekazów, bo przecież to dotyczy nie tylko poczty elektronicznej) jest ściśle związane z przesyłaniem spamu. Jedno i drugie jest ze sobą związane co wynika z obserwacji rzeczywistości. Fakt, że należy się opierać na nieco innych podstawach prawnych przy ocenie zjawiska nie zmienia postaci rzeczy. Ustawa (o świadczeniu usług drogą elektroniczną) nie jest doskonała i wiemy to od samego początku. UOKiK dokonał oceny prawnej na gruncie obowiązujących przepisów i dobrze, że oparł się na "zasadach", a mniej na kazuistycznym przepisie. W gruncie rzeczy większość zjawisk, z którymi mamy do czynienia w przypadku "nowych mediów" da się ocenić na gruncie takich zasad.
Ciekawa jest reakcja Money.pl. Opublikowano notatkę prasową po wydaniu decyzji. Czytamy tam:
Osobiście sądzę, że UOKiK dość dobrze rozumie sytuację.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination