Sędziowie chcą mieć dostęp do wszystkich komercyjnych baz
"Zespół ds. Informatyzacji Sądów „Iustitii” zwrócił się do Dyrektora Centrum Zakupów dla Sądownictwa w Krakowie o rozważenie możliwości zakupienia dla jednostek sądownictwa, oprócz oprogramowania oferowanego przez Wolters Kluwer Polska S.A. („Lex”), również oprogramowania z systemem informacji prawnej oferowanego przez C.H. Beck („Legalis”) i LexisNexis Polska („Lex Polonica”)."
- Komunikat na stronach Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, opublikowany pod tytułem "Iustitia" apeluje o pełny dostęp sędziów do programów prawniczych. Omówienie tego apelu wraz z wypowiedziami przedstawicieli "branży" zajmującej się tworzeniem narzędzi informacji prawnej można znaleźć w tekście Lexa: Sędziowie: chcemy dostępu do Lex-a, i nie tylko.
W tej dyskusji zabiegam o to, by administracja publiczna w pierwszej kolejności sama publikowała informacje na temat swojego działania, co obejmuje publikacje orzeczeń przez same sądy oraz publikację informacji na temat procesu legislacyjnego. Oczywiście sędziom z „Iustitii” chodzi o coś innego. Chodzi raczej o dostęp do komentarzy, które dziś stanowią główny wyróżnik produktów firm oferujących dostęp do informacji o prawie. Mamy zatem sytuację, w której udało się spółkom "wyjść" z "patowej" konkurencyjności w sferę biznesowej komplementarności rozwiązań. Już nie chodzi o to, by wybrać produkt, tylko o to, by kupować wszystkie dostępne na rynku.
Przeczytaj również:
- Fundacja ePaństwo właśnie wygrała dwie sprawy przed NSA - obie przeciwko I Prezesowi Sądu Najwyższego - tu m.in. chodziło o wskazywanie w orzeczeniach referencyjnych odesłań do programu LEX
- W jakim trybie sąd żąda od prywatnego wydawnictwa informacji o obowiązywaniu prawa?
- O tym, że jak nie ma paska w Lexie, to akt obowiązuje
- Rządowy System Informacji - co my właściwie konsultujemy?
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Pożegnanie z biblioteką
Fascynujące jak w ciągu ostatnich 10 lat zmienił się warsztat pracy prawnika. Kiedyś w poszukiwaniu dobrego komentarza szło się do biblioteki a teraz siada do komputera.
Łatwość dostępu do źródeł metodą "kopiuj i wklej" powoduje też, że u autora orzeczenia (decyzji administracyjnej) zamiast pracy intelektualnej polegającej na poszukiwaniu wykładni wykonuje się pracę informatyczną mającą charakter wyszukania odpowiedniego orzeczenia bądź komentarza. W istocie poprzez zamieszczenie albo nie jakiegoś orzeczenia (komentarza) w programie na którym pracują sędziowie, prokuratorzy i urzędnicy podmiot komercyjny wpływa pośrednio na linię orzeczniczą organów państwa.
Czy edytor treści to informatyk?
Witam.
O przepraszam! Nie "pracę informatyczną" tylko "edycyjną"! Pracę informatyczną to odrobili autorzy oprogramowania w którym wystarczy wpisać frazę poszukiwanego tekstu i aplikacja odnajdzie poszukiwany dokument!
A co do intelektualnej pracy, to jednak metoda "kopiuj - wklej" pokazuje jak głęboko zakorzeniona jest wiara w nieomylność programów wyszukujących! A przecież powszechnie wiadomo, że identycznych spraw sądowych jest znikomy procent, a jak powszechnie również wiadomo, prawie podobnych, czyni ogromna różnicę! Zwłaszcza w zakresie prawa! Ale kto by się przejmował takimi niuansami w dobie powszechnej cyfryzacji! "Kopiuj - wklej" jest takie sympatyczne! Wystarczy kliknąć i prawie pasujące orzeczenie staje się uzasadnieniem w opracowywanej sprawie!
A w temacie samych baz danych orzeczeń! A jaki problem, wzorem ISAP-u, utworzyć bazę danych publicznie dostępnych orzeczeń sądowych? Trzeba płacić komercyjnym firmom za to, że raz napisane orzeczenia przepisały do swej komercyjnej bazy danych? Ponoć w Polsce mamy zdolnych programistów, to jaki problem zbudować publiczny serwis prawny? Będzie to o wiele tańsze w użytkowaniu niż wielotysięczne opłaty od wielu tysięcy jednostek publicznych!
Skoro Sejm, ZUS czy NFZ mają swoje centra informatyczne, to dlaczego ma nie mieć tego polskie sądownictwo? W sumie przecież, z tego co tu czasem doczytam, to treści wyprodukowane przez sądy są Informacją Publiczną! A skoro tak, to dlaczego jako podatnik mam płacić wielokrotnie za dostęp do nich?
Pozdrawiam
MS ma centrum informatyczne
duże i kosztowne i nawet kilka a nie jedno
tylko nie zajmują się takimi sprawami... :-(